1931.09.12-13 Mistrzostwa Polski w dziesięcioboju

Z Historia Wisły

Jan Wieczorek i Mieczysław Balcer
Jan Wieczorek i Mieczysław Balcer

13 września 1931 roku na boiskach Pogonii Lwów i Czarnych Lwów Mieczysław Balcer dokonał czegoś, co przez wiele kolejnych lat było żywo wspominane nie tylko przez kibiców Wisły czy w ogóle piłki nożnej, ale także przez miłośników lekkiej atletyki i sportu jako takiego. W lekkoatletycznych mistrzostwach Polski zdobył wiślak złoty medal w najbardziej wymagającej dyscyplinie - dziesięcioboju, a tego samego dnia popołudniu wziął udział w kolejnych zawodach: meczu pierwszej ligi między Wisłą Kraków a Czarnymi Lwów. Gol Balcera w ostatnich minutach meczu zapewnił drużynie "Czerwonych" zwycięstwo w tym spotkaniu! Startując w takim morderczym "jedenastoboju" lewoskrzydłowy Wisły wykazał się niezwykłą kondycją, wszechstronnością, wolą walki i ambicją godną prawdziwego Mistrza Sportu. Jego wyczyn to jedno z najbardziej imponujących wydarzeń w historii Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków.

Spis treści

Relacja prasowa

Przegląd Sportowy nr 74/1931 str. 3

M. Balcer na mecie biegu na 1.500 m - ostatniej konkurencji wygranego przez niego 10-boju
M. Balcer na mecie biegu na 1.500 m - ostatniej konkurencji wygranego przez niego 10-boju

Balcer mistrzem Polski w dziesięcioboju
Mimo nielicznych zgłoszeń i beznadziejnej pogody, na boisku Pogoni zebrało się 500 widzów, by obserwować walkę w dziesięcioboju o mistrzostwo Polski. Co jednak co przybyli, nie mieli powodu żałować i oglądali naprawdę elitę naszych wieloboistów, wśród których zabrakło tylko Siedleckiego i Pławczyka.
Właściwa walka rozegrała się między Balcerem i Wieczorkiem a losy jej do ostatniej konkurencji były niepewne. Balcer objął prowadzenie już po 100 mtr., załamał się w skoku o tyczce i dał się wyprzedzić Wieczorkowi, którego zdystansował dopiero w biegu 1500 mtr., startując tu razem z Wilnianinem. Wieczorek, w słabej na ogół formie, osiągnął wynik poniżej swoich możliwości i był lepszy od Balcera tylko w 4 konkurencjach – w kuli o 7 cm, w skoku w wyż o 5 cm, w tyczce o 40 cm i w płotkach o 00,3s.
Bardzo dobrze zapowiada się Wojtkiewicz z AZS-u Wilno, mały niepozorny ale o bardzo wyrównanych wynikach. Zatrzymał on trzecie miejsce dzięki oszczepowi i 1500 mtr., mimo że poważnie mu zagrażali Niemiec (Pogoń Lwów), Ossowski (Polonia) i Woynarowicz (Pogoń Lwów).
Niemiec, dziewiętnastoletnia rewelacja Lwowa, wskutek słabych rzutów, oddał trzecie miejsce Wojtkiewiczowi, bijąc jednak rekord lwowski i zdobywając mistrzostwo okręgu. Słabo zaprezentowali się poloniści. Meyro był dobry tylko w skoku wwyż, po którym zrezygnował z walki, Ossowski – tylko na 1500 mtr.
Wyniki:
1) Balcer (Wisła Kraków): 6546,875 pkt. (100 mtr. 11.1, wdal 661, kula 10,81, wwyż 155, 400 mtr. 51 sek., 110 mtr. płotki 16.8, dysk 35.92, tyczka 290, oszczep 49,63, 1500 mtr. 4:59,8)
2) Wieczorek (3 p. sap. Wilno) – 6533,445 pkt. (100 mtr. 11.6, wdal 638, kula 10,88, wwyż 160, 400 mtr. 58 sek., 110 mtr. płotki 16.5, dysk 34.41, tyczka 330, oszczep 49,31, 1500 mtr. 5:10,4)
3) Wojtkiewicz (AZS Wilno) 5972,08 pkt. (100 mtr. 11.6, wdal 606, kula 11,60, wwyż 155, 400 mtr. 56,4 sek., 110 mtr. płotki 19.8, dysk 30.41, tyczka 290, oszczep 49,84, 1500 mtr. 4:47,8)
4) Niemiec (Pogoń Lwów): 5609,635 pkt.
5) Ossowski (Polonia) 5587,035
6) Woynarowicz (Pogoń Lwów) 5536,635 pkt.


  • 12-13 września. Mistrzostwa Polski w dziesięcioboju.
    • Wygrywa Mieczysław Balcer. 6546,875 pkt.
    • Wyniki w poszczególnych konkurencjach:
      • bieg na100 m: 11:1;
    • skok w dal: 661 cm;
      • pchnięcie kulą: 10,81 m;
      • skok wwyż: 155 cm;
      • bieg na 400 m: 51 s – błąd, bo pierwszy zawodnik na tym dystansie miał 56 sek.;
      • bieg na 110 m przez płotki: 16:8;
      • rzut dyskiem: 35.92m;
      • skok o tyczce: 290 cm;
      • rzut oszczepem: 49,63 m;
      • bieg na 1500 m:. 4:59,8.

Wspomnienia

Księga pamiątkowa na 50 lecie Wisły, str. 110

Było to w roku 1931. Świetny lewoskrzydłowy Wisły, który wywalczył dla Polski punktowane miejsce w Akademickich Mistrzostwach Świata w Darmstadt, zdobywając szóste miejsce w pięcioboju, startuje we Lwowie na mistrzostwach Polski w najtrudniejszej konkurencji lekkoatletycznej – dziesięcioboju. Po 8 konkurencjach prowadzi on z nieznaczną przewagą punktową nad Wieczorkiem (AZS Wilno). Dziewiątą konkurencję, skok o tyczce przegrywa jednak Balcer wyraźnie na rzecz Wieczorka, który obejmuje prowadzenie w dziesięcioboju. Aby więc wygrać dziesięciobój musi Balcer w biegu na 1500 metrów zdobyć nad Wieczorkiem przewagę 100-120 metrów. Rozpoczyna się ciężki bieg. Najgroźniejszemu rywalowi Balcera Wieczorkowi „pomaga” jego kolega klubowy Wojtkiewicz, dyktując takie tempo biegu, jakie najbardziej odpowiada Wieczorkowi. Wtedy to Balcer stawia wszystko na jedną kartę. Niesłychanym wysiłkiem woli i mięśni wychodzi na czoło stawki, odrywa się od swoich rywali i – zwiększając systematycznie przewagę, wywalcza nad Wieczorkiem tak potrzebna dla ogólnego zwycięstwa około 120 mtr. przewagi. Całkowicie wyczerpany, po przebiegnięciu linii mety wpada w ramiona swojego serdecznego druha i przyjaciela Henryka Reymana, który na równi z Balcerem cieszy się z sukcesu wiślaka. Radość Reymana mąci jednak jedna myśl. Oto po południu Wisła gra we Lwowie ciężki mecz mistrzowski przeciw „Czarnym”. Balcer jest wyczerpany i w takim stanie, kto wie czy nie trzeba będzie zrezygnować z jego udziału w mistrzowskim spotkaniu. Balcer jednak odrzuca tę myśl. Oświadcza stanowczo: będę grał. Istotnie, kiedy po południu Wisła wybiega na boisko, aby rozegrać mecz z Czarnymi – wśród piłkarzy w czerwonych koszulkach z białą gwiazdą na piersi znajduje się przedpołudniowy zwycięzca dziesięcioboju. Doskonała gra bramkarzy obu drużyna sprawia, że bezbramkowy wynik w meczu Wisła-Czarni utrzymuje się do ostatnich minut zawodów. Dopiero na krótko przed końcem spotkania Balcer inicjuje swój słynny przebój, kończy go strzałem i… Wisła wygrywa mecz mistrzowski 1:0, zdobywając cenne punkty. Tak to Balcer w jednym dniu odniósł dwa wielkie zwycięstwa, zdobywając w dziesięcioboju 6546 punktów, a przez strzelenie bramki decydując o zdobyciu 2-ch punktów przez piłkarską jedenastkę „Wisły”.

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Tygodnik Sportowy. 1931, nr 22

Balcer (Wisła) mistrzem Polski w dziesięcioboju.

Lwów, 13 września

Dziesięciobój o mistrzostwo Polski, odbyty w dniach 12 i 13 bm. we Lwowie na boisku Pogoni, zgromadził na starcie 10 zawodników, wśród których w pierwszym rzędzie brak było desygnowanych do reprezentacji Polski przeciw Włochom Siedleckiego i Plawczyka, tudzież Luckhausa. Współudział tych zawodników niewątpliwie przyczyniłby się do podniesienia poziomu konkurencji i uzyskania lepszych wyników. W szczególności Siedlecki łatwo mógł zgotować niespodziankę. Wprawdzie Balcer uzyskując 6.546. 875 punktów i Wieczorek 6.533, 445 pkt., poprawi! zeszłoroczny wynik Wieczorka 6.424, 99, niemniej jednak do 'rekordu Cejzika, wynoszącego 1.233 punktów, nie potrafili dociągnąć.

Na czoło uczestników ostatnich mistrzostw dziesięcioboju wysunął się w pierwszym rzędzie Balcer, który najlepszy wynik uzyskał na 100 m. (11.1).

Drugi z kolei Wieczorek reprezentuje typ zawodnika doskonałego fizycznie, zato pod względem techniki i stylu stojącego na niskim poziomie. Wieczorek tym razem nie uzyskał maksimum swych wyników w rzutach i tyczce. Stylowo najlepiej przedstawiał się Wilnianin Wojtkiewicz, na którym znać pracę trenera. Przy dalszym intensywnym treningu, Wojtkiewicz poważnie jeszcze postąpi naprzód. Najlepszy wynik uzyskał Wojtkiewicz w oszczepie 49.84 m.

Z zawodników lwowskich najlepiej wypadł Niemiec, mający dobre warunki fizyczne, zato wykazujący braki stylu. Obok niego wyróżnił się Kluk, którego domeną jest skok o tyczce i rzut dyskiem. Wielobojowcem o daleko idących możliwościach jest młody Warszawianin Osowski, który zajął piąte miejsce. Drugi przedstawiciel Warszawy Megro, jakoteż Haspel (AZS Lwów) wycofali się w ciągu konkurencji.


Przegląd Sportowy nr 112/1956, str. 4

Takich wielkich meczów, w których od dyspozycji i formy strzeleckiej Balcera zależał wynik spotkania, można by przytoczyć bardzo wiele. Choćby tu wspomnieć mecz Polska – Jugosławia, podczas którego zdobył Balcer trzy bramki i był współautorem dalszych. Lecz prawdziwy wiślacki niezłomny hart i wolę walki aż do zwycięstwa wykazał Balcer w innych zawodach. Ten świetny piłkarz i koszykarz zarazem był jednocześnie mistrzem okręgu w wielu konkurencjach lekkoatletycznych, m in. w biegu na 100, 200 m, 110 ppł., skoku w dal itd. Nic dziwnego, że ambitny ten sportowiec, który jeszcze jako student UJ wywalczył dla Polski szóste (punktowane) miejsce na akademickich mistrzostwach świata w Darmstadt stanął w roku 1931 na starcie konkurencji, wymagającej wszechstronnego uzdolnienia i przygotowania – do 10-boju. Po ośmiu konkurencjach wywalczył sobie Balcer minimalną przewagę punktową nad najgroźniejszym swoim rywalem – Wieczorkiem (AZS Wolno). Dziewiątą konkurencję – skok o tyczce przegrał wyraźnie do rywala, który z kolei objął prowadzenie w punktach. Aby go więc pokonać, musiał Balcer zdobyć nad Wieczorkiem w ostatniej konkurencji – biegu na 1500 m 100-120 m przewagi. Rozpoczął się ciężki bieg, w którym Wieczorkowi „pomagał” jego kolega klubowy Wojtkiewicz, dyktując takie tempo, jakie najbardziej odpowiadało Wieczorkowi. Wtedy to Balcer postawił wszystko na jedną kartę. Niesłychanym wysiłkiem woli i mięśni wyrwał do przodu i zwiększając systematycznie przewagę nad całą stawką wywalczył tak potrzebną dla ogólnego zwycięstwa przewagę na mecie. Całkowicie wyczerpany wpadł na linię mety w ramiona swego serdecznego druha i przyjaciela, Henryka Reymana. Ale nie dającą się opisać radość obu Wiślaków zamąciła jedna myśl. Oto za kilka godzin gra Wisła ciężki mecz mistrzowski przeciw Czarnym, a Balcer po 10-boju tak wyczerpany, że… kto wie, czy nie trzeba będzie zrezygnować z jego udziału w mistrzowskim meczu. Balcer odrzuca jednak stanowczo tę myśl. -„Będę grał” – oświadcza. Kiedy po południu jedenastka Wisły wybiega na boisko, by rozegrać mecz z Czarnymi, wśród piłkarzy w czerwonych koszulkach znajduje się przedpołudniowy zwycięzca 10-boju. Doskonała gra bramkarzy obu drużyn sprawia, że bezbramkowy wynik meczu utrzymuje się do ostatnich minut. I znów na krótko przed końcem meczu inicjuje Balcer swój słynny przebój. Kończy go silnym i celnym strzałem i… Wisła wygrywa mecz 1:0, zdobywając cenne punkty mistrzowskie.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1931, nr 269 (29 IX)

Po walce o tytuł najwszechstronniejszego lekkoatlety.

Lwów, 26 września.

Na liście mistrzów dziesięcioboju widnieją takie nazwiska, jak Wacka Kuchara, bożyszcza boisk piłkarskich, później Adamczaka, dotychczasowego mistrza w skoku o tyczce, mimo zbliżającego się piątego krzyżyka i króla naszych wielobojów, uczestnika dwóch Olimpjad, filara naszej reprezentacji państwowej we wszystkich prawie konkurencjach Cejzika. Pierwsze rekordy i mistrzostwa Polski wahały się w granicy dotyczącej punktów. Lepsze wyniki dała dopiero rywalizacja Cejzika z Dobrowolskim, Urbaniakiem i Wieczorkiem, która Cejzikowi przyniosła zwycięstwo wraz z ciągle pobijanemi rekordami. Raz tylko zagrożono poważnie detronizacją staremu mistrzowi. Rekord jego został niespodziewanie pobity przez Wilnianina Wieczorka, który uzyskał wynik europejski — ponad 7 tysięcy punktów, pierwszy Polak, który przekroczył tę międzynarodową granicę. Wynik ten Wieczorek osiągnął bez konkurencji, tem bardziej godzien był podziwu. Zdopingowany tem Cejzik wziął się ambitnie do pracy i na mistrzostwach Polski rozprawił się z nowym rekordzistą i jego rekordem, osią gając 7233 punktów, bijąc o blisko dziesięć punktów rekord rywala.

Na tem jednak zakończył swoją działalność zawodniczą. Jednak jako trener polskich lekkoatletów służy on im swojem przebogatem doświadczeniem uczestnika dwóch Olimpjad.

Obecny układ sit wśród wielobojowców.

Dziś zmieniły się stosunki. Coraz głośniej przebąkuje się o upadku wielobojów w Polsce. Nie można znaleźć godnego następcy na opróżniony tron Cejzika.

Do walki o mistrzostwo Polski stanęła garstka lekkoatletów w większej części bez specjalnego wielobojowego treningu lub znających niektóre konkurencje kompromitująco słabo. Na czoło wybijali się niemłody już Wieczorek, tego roczny mistrz „Polski w pięcioboju, zapracowany podoficer 3 pułku saperów w Wilnie, Balcer, doskonały skrzydłowy Wisły, reprezentacyjny piłkarz, ale w lekkoatletyce mimo doskonałych wyników „homo novus“. Do dwójki tej dołączał się, odznaczając się stylowem opanowaniem konkurencji, drugi Wilnianin Wojtkiewicz (AZS.), który sympatycznym wyglądem, piękną budową, doskonałym stylem i sportowem zachowaniem się zdobył sobie z miejsca serca gorącej publiczności lwowskiej, która oklaskiwała każdy jego wyczyn.

Pierwszy dzień zawodów.

Do walki o pierwsze miejsce stanęły równa siły: Wieczorek rutynowany w bojach z Cejzikiem i młody Balcer, mający za sobą doskonały i systematyczny trening, oraz doskonale teoretyczne opanowanie wszystkich gałęzi lekkiej atletyki, wchodzące w skład dziesięcioboju. Wieczorek w skoku o tyczce na zawodach o mistrz, w dziesięcioboju. W konkurencji tej Wilnianin zajął pierwsze miejsce. Oprócz beztroski człowieka „robiącego” tylko w sporcie, miał on za sobą żywiołowość bujnej młodości. To też po pierwszym dniu, gdy Balcer na setkę uzyskał 11.1 sek., a w skoku w dal 6.61 mtr., Wieczorek zaś przekroczył jeden skok około 6.90 m., osiągając prawidłowo grubo mniej, zanosiło się na pogrom starego mistrza, który po pierwszym dniu zajął trzecie dopiero miejsce po Balcerze, a nawet Wojnarowiczu (Sokół Lwów). — Podczas całego trwania zawodów w pierwszym dniu padał deszcz, co łatwiej znosił zahartowany na wpływy atmosferyczne Balcer, który dlatego tak górował nad Wieczorkiem.

Balcer prowadzi

W drugim dniu sytuacja się jednak zmieniła, gdy niebo wypogodziło się Wieczorek płotka mi odrobił nieco utracony teren. W dysku jednak zawodnicy byli do tego stopnia zdenerwowani, że nie mogli się nawet zbliżyć do swoich normalnych wyników. Wieczorek osiągnął przecież już „czterdziestkę”, Balcer zaś ponad 39 mtr.

Pierwszy otrząsnął i opanował się Balcer niemający dużo do stracenia, a wszystko do uzyskania i osiągnął 36 metrów bijąc Wieczorka Tyczka... Pierwsze skoki treningowe wykazały doskonałą formę młodego „Wiślaka” i słabą stosunkowo Wilnianina. Tło tej konkurencji prowadził Balcer przed Wieczorkiem, który zdołał się zbliżyć na drugie miejsce. Balcer prowadził o 150 punktów!

Wiadomem było jednak, te Wieczorek był naszym reprezentacyjnym tyczkarzem i osiągał już nawet 8.50 m. To też gdy Balcer „skończył się” na 2.90 m.. Wieczorek zaś zaczął skoki od 8 metrów, nowa otucha wstąpiła w serce sympatyków starego mistrza. Każde 10 cm. to przecież 54 punkty.

Zdenerwowany jednak niepowodzeniem w dysku osiągnął on tylko 330. zyskując jednak prowadzenie przed rywalem różnicą 59 punktów W oszczepie siły były wyrównane, pozostawał więc najcięższy bieg 1.500 m.

O zwycięstwie decyduje bieg 1.500 m.

Pech chciał, że trzej pierwsi w ogólnej punktacji stanęli równomiernie w tej samej grupie: Wieczorek, Balcer i Wojtkiewicz, oraz nieliczący się z powodu dalekiego miejsca Kaniak. Finał więc miał się rozegrać w walce bezpośredniej!

Na trybunach poruszenie. Wiadomem było, te bieg na 1.500 m. to słaby punkt Wieczorka. Balcer zaś przy swoich olbrzymich możliwościach był „niewiadomy”. Wczorajsze „spuchniecie‘‘ na finiszu czterystumetrówki nie gwarantowało jego wytrzymałości. Miał jednak za sobą wielkiego sprzymierzeńca — młodość. — A stawka była wielka — mistrzostwo Polski jasnem też się wszystkim stało, że Balcer chcąc pobić Wieczorka musi go daleko w tyle zostawić, by odrobić około 60 punktów.

Toteż Balcer uchwyciwszy się dobrego Wojtkiewicza słaniał się na nogach i biegł za nim trzy okrążenia, aż wreszcie się „zarżnął” i musiał go „puścić”.

Rozpaczliwemi i końcowemi wysiłkami, wśród krzyków rozemocjonowanej publiczności, podniecającej obu rywali, zakończyli oni bieg, najzupełniej wyczerpani.

Po stwierdzeniu czasów biegną już „Wiślacy”, którzy przyjechali na mecz Czarnymi, pogratulować zwycięstwa swemu koledze.

Wieczorek przegrał…

Poszedł jednak z gratulacjami do nowego mistrza i serdecznie go uściskał i ucałował — Ze smutkiem później odjechał na całodniową podróż dalej kontynuować ciężką i twardą służbę podoficera.

Balcer zaś pozostał i jeszcze popołudnia zadziwia Lwów swemi żywiołowemi biegami i siłą przebojów, przyczyniając się walnie do strzelenia decydującej o wygranej bramki…

Komentarz

Warto zwrócić uwagę, że w obu powyższych relacjach niektóre informacje są błędne. Przede wszystkim Wisła wygrała mecz z Czarnymi w stosunku 2:1, a nie 1:0. Wieczorek, według relacji Przeglądu Sportowego z 1931 roku, nie reprezentował AZS-u Wilno, a najprawdopodobniej 3 pułk saperów z Wilna.

Mieczysław Balcer

W rozmowie z Andrzejem Gowarzewskim Balcer wspominał po latach: "To jasne, że byłem zmęczony, ale jak zwykle bardzo chciałem zagrać. Martwiłem się tylko, czy podołam. Decyzja należała nie do mnie, a do zespołu" oraz: "Byłem dobrze przygotowany, mój organizm niesłychanie szybko regenerował się, a przy tym byłem chyba w najwyższej fizycznej formie. Młody byłem szanowny panie". Źródło: A. Gowarzewski "Kolekcja klubów: Wisła", str. 32.

Gol Balcera czy Kisielińskiego?

Autorstwo zwycięskiej bramki dla Wisły jest kwestią sporną. W relacjach prasowych jedynie Przegląd Sportowy zapisuje tę bramkę Balcerowi, pozostałe gazety wskazują zgodnie na Waleriana Kisielińskiego. Sprawę tę próbował wyjaśnić po latach Andrzej Gowarzewski w rozmowach z oboma zawodnikami. Balcer odżegnywał się od jednoznacznej odpowiedzi, Kisieliński zaś przyznał, że to on ostatni dotknął piłkę, ale zgodził się na zaliczanie gola Balcerowi. Uzasadniał to tym, że i tak, nawet z jedną bramką mniej, zdobył tytuł króla strzelców, a oprócz tego wyczyn Balcera "to już legendarna historia i niech tak zostanie".

Źródła

Przegląd Sportowy nr 74/1931 str. 2 i 3
Przegląd Sportowy nr 112/1956, str. 4
Księga Pamiątkowa wydana z okazji Jubileuszu 50-lecia Gwardia/Wisła Kraków
Andrzej Gowarzewski "Kolekcja Klubów - Wisła"


thumn
thumn