1921.06.12 Polonia Warszawa - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

1921.06.12, Mecz towarzyski, Warszawa,
Polonia Warszawa 0:2 (0:0) Wisła Kraków
widzów:
sędzia: Adamski
Bramki
0:1
0:2
75' (k)
82' (k)
Polonia Warszawa
2-3-5
Przeworski
Marczewski
Schmidt
Gebethner I
Loth I
Mück
Gebethner II
Grabowski
Loth II
Hamburger
Zandman

trener:
Wisła Kraków
2-3-5
Michał Szubert
Andrzej Bujak
Kazimierz Kaczor
Stanisław Mróz
Stefan Śliwa
Franciszek Turmiński
Franciszek Danz
Marian Szpórna
Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Stanisław Marcinkowski

trener: brak
Rogi: 3:6
rzuty karne 2:2
Polonia nie wykorzystuje 2 rzutów karnych w 86' i 88' - oba karne broni Szubert.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

W skrócie

Szubert - Bujak, Kaczor - Mróz, Śliwa, Turmiński - Danz, Szpurna, Reyman, Kowalski, Marcinkowski. Sędzia Adamski.

Licznie zebrana widownia. Z powodu kiepskiej dyspozycji sędziego po odgwizdaniu 2. rzutu karnego dla Wisły kibice wdarli się na krótko na boisko. Drugiego karnego bramkarz Polonii Przeworski puścił do pustej bramki, usuwając się z niej pod wpływem stronniczej publiczności. Sam mecz toczył się w nierównym tempie i nie był dobrym widowiskiem. Wisła zaczęła po krakowsku, krótkimi podaniami, potem jednak grała tak jak Polonia na 'for'. Górowała jednak techniką i zgraniem, lepszą kombinacją i strzałami. Lepsza gra obu drużyn w II. połowie. Polonia w końcówce nie wykorzystała 2 rzutów karnych. Grała mimo to ambitnie do końca spotkania.

Przegląd Sportowy nr 5/1921, sobota 18.06.1921, ss. 6 i 7:

Z Warszawy. (Od naszego korespondenta).

Wisła (Kraków) – Polonia 2:0 (0:0). Warszawa, 12 czerwca 1921.

Szary i monotonny jak dzień w którym się odbył, był match pomiędzy drużynami, równorzędnemi pod względem wartości, o jednakim temperamencie, ale różnych sposobach gry. Do znudzenia jednaki sposób przeprowadzania kombinacji, równie żywe od początku do końca tempo gry, brak jakiejkolwiek przewagi u potykających się drużyn, czyniły match w swej istocie drażniąco prawie do końca jednostajny. Gra zapoczątkowana przez Wisłę atakiem á la Cracovia, krótkiem, przyziemnem podawaniem piłki, zamienia się w bardzo niedługim czasie w grę, stale tak z jednej jak i z drugiej strony prowadzoną na „for”. Zanika ujawniona z początku inteligencja gry, szczególnie u Wisły, a rozpoczyna się trwające do końca podawanie piłki, obliczone tylko na przypadek, indywidualny spryt gracza i ewentualną nieuwagę bramkarza.

Cracovia zepsuła swą grą publiczność, miłośników sportu i.... sprawozdawców. Dziś nie wystarczają już wysokie uderzania, podciąganie ataku skrzydłami bez względu na to, czy osiągnie to zamierzony cel, a tylko to dlatego, że składniej było piłkę na skrzydło podać, „murowanie” przez obronę swych bramek, przyczem gra nigdy nie może efektownie się rozwinąć. Dziś wszyscy żądają od gracza tego co decyduje w przeważnej mierze o zwycięstwie: myśli przewodniej – tego na ostatnim matchu absolutnie dopatrzeć się nie było można.

Z górą było wiadomem, w którym momencie atak się rozbije, gdzie gracz poda piłkę, lub kiedy ją strzeli poza bramkę, czy też w bramkarza.

Jedną zaletę tylko posiadały te zawody: bardzo dobre i silne, nie słabnące do końca tempo gry. Wisłę górującą nieco techniką i zgraniem (specjalnie dotyczy do ataku), dystansowała nieznacznie Polonia lepszą kombinacją i strzałami.

Opis meczu

W zasadzie match ten uważać należy za remisowy, a obie drużyny za równe sobie. O pierwszej połowie niewiele można powiedzieć. Świadczy o tem zresztą wynik. Gra toczy się przeważnie w środku boiska. Ataki z rzadka przenoszone są to pod jedną, to pod drugą bramkę, kończą się albo podłym strzałem, albo próbą zdobycia goala, łatwo zresztą unicestwianą przez bramkarzy. Często widzieć się dawał pełen... prostoty, w chwilach niebezpiecznych stosowany wykop poza linię autową, albo też podanie piłki bramkarzowi, a zastawienie sobą atakującego gracza. Zdarzało się to częściej Polonii, lecz tę cechę u niej znamy, ze zdumieniem jednak dopatrzyliśmy się jej u Wisły.

Dopiero druga połowa przyniosła pewne urozmaicenie. W 30 bowiem minucie dyktuje sędzia rzut karny przeciw Polonii, dzięki czemu Wisła zdobywa pierwszego goala. – W 37’ za nierozmyślne podcięcie gracza przez obrońcę strzela Wisła z karnego drugiego gola w pustą bramkę przy ogłuszającym akompanjamencie krzyków i gwizdań niepłatnych widzów, zalegających przeciwległy trybunom parter. – Od tej chwili zaczęła publiczność brać żywy udział w grze, objawiany niekulturalnemi, głośnemi uwagami, skierowywanemi przeciwko sędziemu; ogólne niezadowolenie dosięgło szczytu, kiedy Polonia w 42 i w 44 minucie z przyznanych jej karnych rzutów nie zdobywa żadnego gola, ponieważ oba strzały obronił bramkarz, a raczej ponieważ oba wymierzone były w bramkarza.

Podniecona porażką Polonia starała się wszelkimi sposobami, w końcowych już chwilach, zmienić wyniki gry. Temperamentem w przeprowadzaniu ostatnich ataków, zrodzonym ze spotęgowanej momentalnie ambicji, dała na krótko obrazek gry w całem tego słowa znaczeniu piękny. Widać było, że całą bez wyjątku drużynę owładnęło dążenie zespalające wszystkie ruchy w jedno, przyśpieszające tempo do zenitu, nakazujące odgadywać i kontynuować myśl zapoczątkowaną przez obrońców lub pomoc – dążenie do rewanżu.

Gdyby początek gry Polonii był taki, jak koniec, wynik byłby bezsprzecznie dla niej korzystny. Poszczególnych graczy oceniać było trudno. Techniką nie wybijał się żaden ponad ogólny, dość wysoki poziom gry. Uwagę zwracała trójka ataku w obu drużynach. Trudno się jednak powstrzymać od uwagi na temat Lotha Jana, grającego nie w bramce, gdzie jest graczem z „bożej łaski”, lecz w ataku. Gracz uniwersalny dający się użyć zależnie od potrzeby na każdem miejscu w drużynie, nie dojdzie nigdy do doskonałości. Lothowi do tytułu reprezentatywnego bramkarza Polski nie było daleko. Pomysł zaś umieszczenia go w ataku bezwzględnie należy uznać za mało szczęśliwy. Objawia on wprawdzie nadzwyczajny zapał którego ani zmęczenie ani tak samej gry nie gasi, doskonale zespala się z piłką którą uchwyci – nie jest jednak w szczegółach podobny do Lotha z bramki.

Szkoda go.

Sędziował słabo p. Adamski, członek krakow. kolegium sędziów. Możliwe, że wyprowadzało go z równowagi niesportowe zachowywanie się widzów, (niestety i tych z trybun), w każdym bądź razie raził brak stanowczości w niektórych momentach i niezdecydowanie. Mieliśmy też sposobność przekonać się, że do kultury sportowej naszej warszawskiej publiczności jest jeszcze bardzo daleko.

Stosunek rzutów rożnych 6:3 na korzyść Wisły, karnych 2:2.

Skład drużyn:
„Polonia”: Przeworski, Marczewski, Schmidt, Gebethner I., Loth I., Mück, Gebethner II., Grabowski, Loth II., Hamburger, Zandman.
„Wisła”: Szubert, Bujak, Kaczor, Turmiński, Śliwa, Mróz, Danz, Szpurna, Reyman, Kowalski, Marcinkowski.

Źródło: Przegląd Sportowy

Tygodnik Sportowy

ROK I. KRAKÓW DNIA 17. CZERW CA 1921 ROKU. NR. 5.


Wisła - Polonia 2 : 0 (0:0).

Na niedzielnych zawodach footballowych, które zapowiadały się bardzo ciekawie, doznała licznie zgromadzona publiczność rozczarowania. Przed sędzią p. Adamskim stanęły drużyny w następujących składach:

Wisła: Szubert, Bujak, Kaczor, Mróz, Śliwa, Turmiński, Danz, Szpurna, Reyman, Kowalski II, Marcinkowski.

Polonia: Przeworski, Schmith, Marczewski, Gebettner I, Loth I, Miech, Gebettner II, Grabowski, Loth II, Hamburger. Zantman.

Gra naogół nieciekawa. Tempo gry nierówne, kombinacje kiepskie, nieumiejętne wyzyskanie sytuacji pod bramkowych, cechowały grę obu drużyn. Z góry przewidywany rezultat na korzyść Wisły de facto nie ziścił się. W Polonii dała się zauważyć dość znaczna poprawa, natomiast słabe są skrzydła i prawy łącznik, -który psuje tylko ładnie przeprowadzone kombinacje i używa poprostu tem po gry ataku. Wisła posiada bardzo dobrą obronę, natomiast atak mając tak dobrą pomoc, szczególnie jej środkowego Śliwę, tak jest powolnym, że nie potrafił wyzyskać korzystnych dla siebie sytuacji. Do przerwy Polonia atakuje Wisłę, stwarzając dla tej ostatniej dość krytyczne momenty, które nieudolnie kilkakrotnie „pudłuje” prawy łącznik. Rezultat 0 : 0.

Po przerwie daje się zauważyć przewaga Wisły, które w 23 min. zyskują pierwszą bramkę z rzutu karnego, w parę minut później zyskuję drugą bramkę, którą bramkarz Przeworski pod wpływem nawoływań stronniczo usposobionej publiczności nie bronił, usuwając się z bramki. W pięć minut później Polonia otrzymuje sposobność rewanżowania się z dwóch rzutów karnych, które z naciskiem podkreślić należy nie wyzyskała, strzelając bramkarzowi Szubertowi prosto w ręce. Rezultat powyższy nie może być miernikiem sił obu drużyn. Ciekawe czemu należy przypisać, pomijanie przez sędziego „spalonych” po stronie Wisły, czy przypadkowej „krótkowzroczności”, czy też nieznajomości prawideł.

Godnym skarcenia jest p. Marczewski, który brutalną grą, przysporzył drużynie swojej oba rzuty karne. Dobrym natomiast środek Polonii Loth i bramkarz Przeworski.

W dobrej formie był również bramkarz Wisły „wesoły” Szubert i lewy pomocnik Turmiński. Sędziował słabo p. Adamski z K. Sędz. K. O. Z. P. N. Nie można również ominąć milczeniem, prowokacyjnego zachowania się publiczności, które jedynie utrudnia sędziowaniu i denerwuje graczy. Z .

Kurjer Polski. R. 24, 1921, no 157

Wisła -Polonia 2:0 (O:0). Ten wynik osiągnęła wczoraj w niedzielę „Wisła” w grze z Polonią zdobywając obydwie bramki z rzutów karnych zaordynowanych przez bardzo niefortunnego sędziego. Sprawozdanie szczegółowe z tych burzliwych zawodów odkładamy do numeru następnego.



Kurjer Polski. R. 24, 1921, no 160

Mecz „Wisła”-”Polonia” 2:0 (0:0).

Mecz powyższy rozegrany d. 12 b. m. na boisku w Agrikoli należał do niewidzianego dotychczas w stolicy rodzaju zawodów sportowych. Sędzia, którego za stronniczość na korzyść gości chciała zlynczować nawet niesportowa publiczność warszawska, no i bezcenny brak rutyny, porządku i koordynacji w naszej stołecznej „Polonii” co okazało się przy dwukrotnie strzelanym i dwukrotnie nieuzyskanym rzucie karnym—oto zjawiska zgoła nowe, choć zupełnie niepożądane na naszym horyzoncie sportowym.

Co do sędziego, który okazał się sędzią krakowskim, wina spada jedynie na kolegjum sędziów W. O. Z. P. N., które nie czyni literalnie nie aby zapełnić swe kadry ludźmi posiadającymi odpowiednie kwalifikacje. W każdym razie jest niedopuszczalnym aby na tak odpowiedzialnym meczu jak niedzielny sędziował pan nikomu z warszawskiego kolegjum Sędziów nieznany, a rekomendowany jedynie przez... swych przyjaciół i graczy „Wisły”. Można bowiem sędziować mniej lub więcej spostrzegawczo bardziej lub mniej surowo, przytomnie, prędzej czy wolniej się orjentować, ale już prawidła na zasadzie których gra winna być prowadzona, wchodząc na boisko należałoby umieć espedite, no i wiedzieć o tem że sędzia jest nie od wygrywania gry, lecz jedynie od kierowania nią. To też niedzielny nieszczęsny debjutant może powinszować sobie, że trafił na spokojną publiczność warszawska. W Poznaniu, Krakowie czy Lwowie, wracałby do domu pewnie nie o własnych silach.

Nie ma również słów oburzenia na bezdarne, wprost dziecinne, a kompromitujące najzupełniej „Polonię” a specjalnie jej kapitana wydarzenie z dwukrotnie niestrzelonemi „Wiśle” „Karnymi”. Wypadki takie mogą zdarzać się drużynom z Pipidówki, Bełza czy Kędzierzyna są jednak bezwarunkowo wykluczone z repertuaru drużyny stołecznej i to do tego pierwszoklasowej”.

Bardzo to szlachetnie ze strony kap. kazać strzelać karne graczom mającym najmniejsze szanse do ich zrobienia, radzilibyśmy „Polonii” uświadomić sobie że piłka nożna należy do gier demokratycznych i salonowe „fasony” na boisku, bynajmniej na dobro salonowców nie wychodzą.

Przechodząc do samej gry, to w pierwszej jej połowie poważną przewagę miała „Polonja” ładnie pracująca i zagrażająca poważnie bramce przeciwnika. Rezultat 0:0 do przerwy jest najlepszym dowodem tego że atak „Polonii” przy umiejętności stwarzania sytuacji podbramkowych nie umie ich realnie wykorzystać, zdobywając bramkę. Wada która zbyt okrutnie mści się r. b. na rezultatach „Polonii”.

W drugiej połowie gry „Wisła” opanowuje sytuację i gniecie „Polonię” bodaj jeszcze mocniej niż ta ja do przerwy. Wada jednak napadu „Wisły” jest takaż co u „Polonji”: Gra mimo silnych momentów i niebezpiecznych sytuacji pozostaje ciągle bez rezultatu. Dopiero sędzia zasądzający w przeciągu kilkunastu minut 4 karne z tych 3 niewiadomo za czyje i jakie winy, pozwala „Wiśle” uzyskać 2 bramki, których „Polonia”, mając sposobność nie potrafiła zrewanżować. Sędziował p. Adamski.