1922.04.02 Wisła Kraków - Cracovia 1:1

Z Historia Wisły

1922.04.02, A klasa, 2. kolejka, Kraków, Stadion Makkabi, 14:30
Wisła Kraków 1:1 (0:0) Cracovia
widzów:
sędzia: Adam Obrubański z Krakowa
Bramki

Franciszek Danz 58'
0:1
1:1
57' Bolesław Kotapka

Wisła Kraków
2-3-5
Mieczysław Wiśniewski
Wilhelm Cepurski
Andrzej Bujak
Witold Gieras
Stefan Śliwa
Stanisław Kowalski
Stanisław Marcinkowski
Władysław Kowalski
Henryk Reyman
Marian Szpórna
Franciszek Danz

trener: brak
Cracovia
2-3-5
Stefan Popiel
Stefan Fryc
Ludwik Gintel
Tadeusz Synowiec
Stanisław Cikowski
Zdzisław Styczeń
Leon Sperling
Adam Kogut
Józef Kałuża
Bolesław Kotapka
Mieczysław Zimowski

trener: Imre Pozsonyi
rzuty rożne: 1 - 11

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy

"Wynik zdawałby się wskazywać, że "Wisła" staje się znowu groźnym przeciwnikiem naszego mistrza, że rok ubiegły, kiedy to biło się "Wisłe" łatwo w stosunku 3:0 i 5:0, należy do przeszłości, natomiast powróciły te dawne czasy, gdy to walczono ze zmiennym szczęściem, zwyciężając lub ulegając różnicą jednej bramki. Gdzie szukać przyczyn? Podług mnie przede wszystkim w grze Wiśniewskiego. Bramkarz ten wykazał tak wysoką klasę, tyle rutyny i przytomności umysłu, że zaliczyć go należy do naszych najlepszych i jemu w znacznej mierze zawdzięczać musi "Wisła" remisowy wynik. Gdyby miejsce Wiśniewskiego w bramce zajął był Szubert, "Wisła" musiałaby przegrać różnicą 4-6 bramek. Za drugą przyczynę uważam pewien defekt w ustawieniu napadu "Cracovii". Kogut od tak dawna wykazuje spadek formy, że dalsze uparte forsowanie go w składzie pierwszej drużyny jest dla mnie nie zrozumiałe. Gra jego w polu jest bez zarzutu i tłumaczy się rutyną i techniką, natomiast pod bramką gracz ten traci wszelką myśl, traci głowę, z odległości 1 do 2 kroków potrafi nie trafić w pustą bramkę, jak to miało miejsce z początkiem drugiej połowy niedzielnych zawodów. Sperling doskonały. Kałuża nie ten już genjalny strzelec z przed 4-5 lat, zawsze jednak pełen błyskawicznej orientacji, wielkiej rutyny i pierwszorzędnych zalet kierownik całej akcji zaczepnej. Kotapka do gry jak zwykle, musi jednak grać mniej na własną rękę i nauczyć się szybkiej decyzji w strzale, przez której brak traci mnóstwo doskonałych pozycji. Kotapka do gry jak zwykle, musi jednak grać mniej na własną rękę i nauczyć się szybkiej decyzji w strzale, przez której brak traci mnóstwo doskonałych pozycji. Zimowski wyjątkowo słabszy. Pomoc, ten niewzruszalny ośrodek siły "Cracovii", bez wyjątku doskonała. Gintel po dłuższym okresie czasu niepokojącej słabości znów po staremu dobry, choć przez pełne nonszalancji krótkie passy ze Styczniem lub Frycem w chwilach groźnych zdaje się niepotrzebnie wyzywać niebezpieczeństwo. Fryc jest graczem dziwnym. Tyle razy miał okazje przekonać się, że grając fair przysparza sobie sławy, a drużynie korzyści i mimo tego daje nosić się temperamentowi. Popiel jak na gracza, który miast treningu kraje zagon ojczysty, dobre, choć coprawda niewiele miał do roboty. "Wisła" w możliwie najlepszym składzie zmobilizowanym jak zwykle na match z Cracovią z całej Polski z "murowaną" obroną w osobach Cepurskiego i Bujaka, weteranów o ostrym systemie gry, lecz pewnej doświadczonej technice, z Gierasem w pomocy, który w szybkiem tempie dąży ku wyżynom...i Śliwą. Gracz ten ze swej prawdopodobnie ambicji pochodzącej gry "foul" jest już tak notorycznie znany, że niktby mi nawet nie uwierzył, gdybym twierdził, że w ubiegłą niedzielę grał "fair". Gorsze jest to, że przez swą drewnianą protezę może się mimo woli stać niebezpieczny dla zdrowia a nawet życia przeciwników. Napad stanowi najsłabszą stronę drużyny "Wisły". Z marną techniką, bez wszelkiej kombinacji, kopie piłkę byle naprzód. Marcinkowski nigdy już graczem nie będzie, Kowalski II zwykle dobry, choć trochę dziki, miał słaby dzień, Reyman, pełen rozumienia gry ociężał zdaje się już na stałe, Szpurna słaby, Danc, gracz chytry a jadowity, ma tyle zalet, że powinien ostatecznie pozbyć się tego brzydkiego a w nałóg wprowadzonego ustawienia się w pozycji spalonej.

Opis meczu

Przebieg gry, prowadzonej pod znakiem przygniatającej przewagi "Cracovii" (stosunek rogów 11:1 na korzyść tejże) typowy, znany od lat całemu "sportowemu" Krakowowi z wszystkich gier (zwłaszcza o mistrzostwo) tych drużyn. A więc była niezliczona ilość faulów ze strony "Wisły", troche tychże dla rewanżu ze strony Fryca i innych, wynoszenie "ubitego" Kałuży z boiska i jak zwykle wspaniała, genjalna obrona "Wisły". Trzeba przyznać, że umiejętność tę doprowadziła "Wisła" do rzadko spotykanej doskonałości. Mnóstwo groźnych sytuacji pod bramką "Wisły" ratował wspaniale Wiśniewski. Dzięki jego grze wiele ślicznych kompinacji napadu białoczerwonych mineło bez efektu. Dopiero w 56 minucie Kotapka z podania Kałuży strzela pięknie obok wybiegającego Wiśniewskiego, poczem w niespełna minutę Danc lekkim przerzutowym strzałem wyrównuje. Wśród licznych dalszych wysiłków Cracovii podnieść należy wspaniały, niewidzianej siły start Koguta chwycony przez Wiśniewskiego, który jednak w następstwie popadł w chwilowe omdlenie. 'Boisko po nocnewj śnieżycy cokolwiek błotniste, widzów tyle, ile zdołał pomieścić plac "Makkabi". Sędzia p. Obrubański jak zwykle doskonały".

” Sport” z 1922.04.02

2 kwietnia. Mistrzostwo klasy A. Boisko Makkabi. Zawody niedzielne pomiędzy dwoma najstarszemi i najlepszemi drużynami i starymi współzawodnikami, wywołały zrozumiałe zainteresowanie. Przygotowano się z obydwu stron do walki starannie, kładąc główny nacisk na trening, tę najodpowiedniejszą broń. Zwłaszcza Wisła czując, iż braki jej w tym kierunku są dosyć duże, ćwiczyła w ubiegłym tygodniu usilnie, chcąc dogonić znajdującą się w lepszej kondycji Cracovję, która dotychczas rozegrała już kilka razy zawody i miała sposobność wrócić do formy po zimowych wywczasach. Czterokrotne spotkania jej z drużynami czeskimi przyczyniły się do powiększenia szans, czego naturalnie kawiarniani sportowcy nie omieszkali uwzględnić przez „stawianie” na Cracovję. Na zawodach obecnym był cały sportowy Kraków, a jest on liczny! Mała trybuny Makkabi uginały się pod ciężarem tysięcy widzów, zdawało się, że lada chwila runą. - Pogoda prześliczna, dzień prawdziwie wiosenny. Wchodzące na boisko drużyny wita grzmot oklasków i okrzyków zachęty. Cracovja wystąpiła w następującym składzie: Popiel; Gintel, Fryc; Synowiec, Cikowski, Styczeń; Szperling, Kogut, Kałuża, Kotapka, Zimowski. Wisła zaś: Wiśniewski; Bujak, Cepurski; Kowalski I., Śliwa, Gieras; Marcinkowski, Kowalski II., Reyman, Szpurna, Danz. Do pauzy gra otwarta, po żadnej stronie nie ma nadmiernej przewagi, Cracovja ładnie kombinuje, Wisła zaś cokolwiek lepiej atakuje. Gra idzie spokojnym torem. W 40 minucie po rozpoczęciu zawodów wskutek zderzenia się Śliwy, Kowalskiego I. i Kałuży, ten ostatni opuszcza boisko, jednak po przerwie wraca na stanowisko. W drugiej połowie gra staje się więcej chaotyczna i nerwowa, bez kombinacji. Powoli zaznacza się przewaga Cracovji, ale dużo ładnych jej strzałów idzie na marne. Również i Wisła nie odznacza się szczęściem w strzelaniu. Obie drużyny starają się za wszelką cenę osiągnąć jakiś zdecydowany wynik, lecz aż do samego końca bezskutecznie, dzięki doskonałej pracy obron i bramkarzy. Z tych Wiśniewski przedewszystkiem miał dobry dzień i jemu po części należy przypisać pomyślny wynik dla Wisły. Po ładnej kombinacji Kogut, Kotapka, Kałuża, robi Kałuża pierwszą i ostatnią bramkę dla Cracovji, Wisła błyskawicznie rewanżuje się i Danz w 13 minucie pakuje piłkę w siatkę przeciwników. Wkrótce potem Cracovja strzela w bramkę Wisły z rzutu wolnego, lecz sędzia nie uznaje tej zdobyczy Cracovji i zawody pozostają do końca nierozstrzygnięte, mimo ogólnej przewagi Cracovji, tak pod względem zgrania, kombinacji, jak i techniki. Połowa 0:0, rogów 11:1 dla Cracovji. Publiczności około 5 tysięcy. Sędzia p. Obrubański.


”Wiadomości Sportowe” z 1922.04.03

Do najciekawszych zawodów futbalowych w Krakowie, należały i należą rozgrywki pomiędzy dwoma najlepszymi klubami krakowskimi „Wisłą” i „Cracovią”. Nic też dziwnego, że mimo niepewnej pogody, zimna i wiatru parotysięczny tłum zwartą masą otoczył boisko zawodów. Obie drużyny wystąpiły do tego ważnego meczu w najlepszych swoich składach; i tak:

„Cracovia” z Popielem w bramce, dalej Fryc i Gintel w obronie, pomoc: Synowiec, Cikowski i Styczeń, a atak Sperling, Kogut, Kałuża, Kotapka i Zimowski.

Skład zaś „Wisły”: Wiśniewski, Cepurski, Bujak, Kowalski I, Śliwa, Gieras, Danc, Szpurna, Reyman, Kowalski II. i Marcinkowski.


Grę rozpoczyna „Cracovia” szybkim atakiem, który kończy się strzałem Koguta w aut. Parę następnych ataków kończy bardzo ładny strzał Kałuży, obroniony przez Wiśniewskiego. Powoli inicjatywę bierze „Wisła” następuje parę ładnie skombinowanych ataków, jednak bez rezultatu. Następny wypad „Cracovii” kończy się niewyzyskanym cornerem (10 min.) poczem znów przez pewnien czas przewaga „Wisły”, u której atak nie wykazuje jednak należytej orjentacji przed bramką przeciwnika. W 18 i 19 minucie znów niewyzyskane przez biało-czerwonych cornery. To samo w 32 i 33 minucie, poczem następuje ładnie przeprowadzony atak „Wisły” w którym prawie pewną bramkę przestrzela Danc. Reszta gry do pauzy otwarta, urozmaicona obustronnie wypadami, nie przynosi rezultatu. Po pauzie „Cracovia” przeprowadza parę ataków zakończonych niewyzyskanymi cornerami (5 i 6 min.) a w 9 minucie strzela Kałuża przepuszczoną przez Bujaka piłką z paru kroków pierwszą bramkę. – Grę od środka zaczyna „Wisła” i od razu klasycznym atakiem w kilkunastu sekundach uzyskuje pięknym strzałem Danca wyrównującą bramkę. Od tej chwili prawie bezustannie atakując, uzyskuje „Cracovia” jedynie parę cornerów (15, 16, 30, 31 i 34 min.). Ostatnie 10 minut gra otwarta – gwizdek sędziego i koniec.


Całość gry ogólnie wykazała pewną przewagę „Cracovii”, która mając poza sobą dłuższy trening przez rozegranie 10 meczów (Wisła grała zaledwie 2) ma lepszą technikę, szczególnie w ataku, lecz tej właśnie przewagi napastnicy biało-czerwonych nie potrafili wykorzystać. – Kilkanaście n. p. strzałów Koguta przeszło przeważnie w kilku lub kilkunasto-metrowej odległości od bramki – z innych zaś napastników żaden nie wyróżniał się w decydujących momentach, parę zaś ładnych strzałów Kałuży, Kotapki oraz Szperlinga z nadzwyczajną zręcznością broni Wiśniewski. Rzeczywiście temu graczowi „Wisły” należy się specjalne uznanie, i jemu zawdzięczać mogą czerwoni swój wynik remis. W najbardziej krytycznej sytuacji zawsze spokojny i pewny siebie, doskonale w każdej chwili się orjentujący, przerastał swoich przeciwników o klasę – to też strzały oddawane na bramkę Wisły niweczył bez wysiłku i tremy. Tego znów o bramkarzu „Cracovii” powiedzieć nie można, bo do niewielkiej stosunkowo ilości strzałów, które obronił, nie trzeba było nadzwyczajnych wysiłków, a jednak przy chwytaniu piłki czuć było brak spokoju i orjentacji. Co do innych graczy „Cracovii” dobrze sprawowała się pomoc z wyjątkiem Synowca, który zdaje się już powoli powinien się usunąć w zasłużony stan spoczynku. Nieźle spisywała się też obrona biało-czerwonych, jedynie nierozsądne zapędy Fryca ułatwiały atakowi „Wisły” przedostanie się ku bramce „Cracovii”. W „Wiśle” obok doskonałego Wiśniewskiego wyróżniał się w dobrej formie będący Cepurski i trzej pracowici pomocnicy. Co do ataku to jest on najsłabszą na razie stroną drużyny. Znać brak treningu i siły przebojowej. Ogólnie jednak „Wisła” stanowi drużynę, która po pewnym treningu, przy swojej ambicji, może stać się groźnym konkurentem do mistrzostwa Polski, tembardziej, że drużyna przedstawia się pod względem fizycznym nieźle rozwiniętą, co też w grze stanowi znaczne „vor”.

Znać tu u poszczególnych graczy gimnastyczne wyćwiczenie, którego drużyna wcale nie zaniedbywała, a czego brak u „Cracovii” odbijał się często na grze. Nie trzeba bowiem zapominać, że futbal wymaga nietylko umiejętności w stopowaniu, strzelaniu i t. d., ale treningu ogólnego lekko-atletycznego i gimnastycznego, który wyrabiając gibkość i siłę mięśni, nadaje im odporność, a graczowi cechę prawdziwego sportowca. Jeżeli w futbalu te zasady będą przestrzegane, to nie będziemy widywać naszych „mistrzów” piłkarzy chuderlawych, zgarbionych, z zapadniętemi piersiami i wogóle pod względem budowy fizycznej nieodpowiednich. Jeżeli przypatrzymy się n. p. drużynom czeskim, lub angielskim, to tam każdy gracz to lekkoatleta – u nas zaś typ taki nieznaczny. To też nic dziwnego, że u graczy biało-czerwonych znać było często lęk przed fizyczne silniejszym przeciwnikiem, a przy zderzeniu się (czego uniknąć się nie da) gracz taki fizycznie niewyrobiony i mało odporny musi uledz temu, kto silniejszy, a ewentualnie nawet pokutować za opieszałość w kultywowaniu gimnastyki – zniesieniem z boiska.

Zawodami kierował bardzo dobrze i spokojnie p. Obrubański, trzymając silnie na wodzach denerwujących się trochę graczy. Szkoda tylko, że niema dla publiczności też sędziego – a przydałby się bardzo. Old-boy

Recenzja czy paszkwil?


WIADOMOŚCI SPORTOWE


Nr 5. Kraków, Poniedziałek 10 kwietnia 1922. Rok I.


Wynik meczu Cracovia-Wisła, wywołał w prasie krakowskiej w zaułkach szpaltowych „Ze sportu”; tasiemcowe wywody różnorodnych krytyków, patrzących na sport piłki nożnej z okienka „Cracovii“. — W niniejszym artykule postaramy się wykazać, iż uwagi szanownych recenzentów płynęły nie z pobudek sportowych, jeno ze zwykłej zawiści klubowej, czego właśnie sprawozdawcy poczytnych dzienników wystrzegać się powinni. Nie ulega wątpliwości, że „Cracovia“ pod względem wyszkolenia technicznego stoi o dużo wyżej od „Wisły”, żeby „jednak gra jej m i n i m a l n i e o dwie klasy gorszą była od gry „Cracovii“, tego byśmy powiedzieć nie mogli. — Pozwolimy sobie zaznaczyć, iż zapewne szanowny sprawozdawca z „11. Kurjera Codziennego” za bardzo zagalopował się, podrażniony, gdyż przesunięcie „Wisły” w tak szybkiem tempie aż do klasy C mogłoby się stać przy końcu, przypuśćmy, sezonu, powodem strasznych herezji, ustawiania mistrzostwa od końca w górę.

„Sed ad rem” — nie zaprzeczy zapewne p. S. W., iż między „Wisłą” a „Amatorami”, czy „Orłem” (C klasa) istnieje jakaś choćby m i n i m a l n a różnica, objawiająca się może tylko w tem, iż powyższe przegrywają zawody w ilości 8— 15 bramek z drużynami drugiej klasy, czego o „trzecioklasowej” „Wiśle” mimo jej „utrącenia” Kałuży, żaden zbyt niezacietrzewiony „sportsman” powiedzieć by nie mógł.

Zamieszczenie podobnego zdania w codziennem piśmie wyrabia mimowoli przeświadczenie o celowości podobnego zarzutu dyskredytowania w oczach czytelników tak poczytnego pisma, jak „llustr. Kurjer Codzienny”, klubu najstarszego w Krakowie, a „trochę” dla rozwoju piłki nożnej w Polsce zasłużonego. Przypuszczamy, iż byłoby zupełnie zbytecznem dodanie komentarza do recenzji w „Głosie Narodu”, choć autor ich na swoje nieszczęście właśnie inne miał zdanie.

Pisze bowiem: „Wisła, grając z Cracovią, używa metody, która powinna zainteresować nasze władze sportowe”, czy celem wprowadzenia tejże metody? albowiem „Przegląd Sportowy” w Nrze 14, w recenzji z powyższego meczu, zamieszcza następujące między innymi zdanie... „i jak zwykle wspaniała, genjalna obrona „Wisły”. Trzeba przyznać, że umiejętność tę doprowadziła „Wisła” do rzadko spotykanej doskonałości”.

Lecz zato w drugiem zdaniu szanowny autor imputuje „zmobilizowanej z całej Rzeczypospolitej Polskiej” (Now. Ref.) „Wiśle” zarzut handlarzy żywym towarem, w tak efektowny sposób. „Sposób atakowania graczy „Cracovii“ robi wrażenie (na szczęście tylko wrażenie) polowania, którego ofiarą pada środkowy ataku „Cracovii“. Zupełnie jak w powieści Vernego lub Maya „pada — w polowaniu”. — Jako odpowiedź, zacytujemy kompetentnych recenzentów, bo z pism sportowych i do tego krakowskich — „Tygodnik Sportowy” „...przypadkowy foul Kowalskiego I. przy zderzeniu się z Kałużą, którego znoszą z placu”, o kilka wierszy niżej „W zestawieniu z foulami aż nazbyt częstymi, Fryca, Koguta, Kotapki, Śliwy, Kałuży są one zerem”; „Przegląd Sportowy”. „A więc niezliczona (niezupełnie) ilość foulów ze strony „Wisły”, trochę tychże dla rewanżu ze strony Fryca i innych, wynoszenia „ubitego” Kałuży z boiska”. „Wynoszenie”, czynność powtarzająca się, czy przypadkiem nie możnaby zacytować „consuetudo est altera natura”. Propozycję autora, ażeby wykluczać graczy, polujących na przeciwnika, przyjmujemy bez ale do wiadomości i chcielibyśmy, by ją tylko w czyn wprowadzono; obawiamy się jednakowoż, by następny mecz Wisła-Cracovia, w połowie nie musiał zostać z powodu wykluczenia graczy z niepolującej „Cracovii“ „odgwizdanym” z powodu braku ofiar dla „dzikiej” „Wisły”.

Cytat z przepisów gier zakończający nadzwyczaj efektowno-sportowy artykuł „Głosu Narodu”, pozatem, iż jest zupełnie dobrze przedrukowany, mija się ze swym celem w wypadku wolnego.

Z pism sportowych „Przegląd” wogóle o wolnym nie wspomina, „Tygodnik” zaś zauważa, iż wogóle wolny nie powinien był mieć miejsca, jedynie panowie recenzenci z „Il. Kurjera Codz.” i „Głosu Narodu” kruszą kopie o moment, który dla prawdziwego sportowca już w czasie faktu był zupełnie jasnym. Podobny fakt postępowania należałoby tylko uwiecznić, wpisując obie recenzje do „Złotej księgi sportu polskiego” „pro memoria” dla następców, by wiedzieli, w jakich warunkach walczyć muszą niektóre kluby, nieposiadające szerokich znajomości, niepretendujące do hegemonji moralnej, wywalczanej „per fas et per nefas”. Pozatem recenzje zamieszczone w „Gońcu Krakowskim”, „Nowej Reformie”, „Rzeczypospolitej”, „Czasie” i „Naprzodzie”, będąc wykładnikiem poglądów danych sprawozdawców, nie zawsze może słusznych, jednak troskliwych o istotę sportu polskiego, a leczących go uwagą, słowem ciepłem choć napominającem, w zupełności zasługują na uznanie. Oset.

Sędzia.

WIADOMOŚCI SPORTOWE


Nr 6. Kraków, Wtorek 18 kwietnia 1922. Rok I.



Ubiegłe tygodnie wniosły w świat sportowy roztrząsanie kwestji obowiązków i przywilejów sędziego. Rozpoczął ten ruch moment meczu Wisła—Cracovia, a mianowicie orzeczenie sędziego p. Obrubańskiego. naznaczające rzut wolny — które to wywołało oddźwięk w pismach codziennych, w recenzjach z powyższego meczu, jak również i w pismach sportowych pobudziło współpracowników do walki o „sędziego". Że ogół sportowców krakowskich został zaintrygowany, zainaugurowaną dyskusję, świadczy fakt, iż w ostatnim numerze „Przeglądu Sportowego” p. Obrubański zamieszcza list, w którym tłumaczy swoje orzeczenie szerokiemu kołu interpelujących go sportowców. Nie jest tu naszem zadaniem roztrząsanie powyższej kwestji, jak również i wałkowanie ogólnie obowiązków sędziego, lecz zamieszczeniem artykułu chcemy na razie ze strony zasadniczej przedstawić stanowisko sędziego podczas meczu. Słuszne wywody p. Fr. P. Addingtona sekretarza londyńskiej ligi futbalowej będą zapewne dla każdego miarodajne.


”Tygodnik Sportowy” z 1922.04.07

Obie drużyny prawieże w identycznym składzie, jak ubiegłego sezonu. Wedle odbytych treningów i matchów, warunków ćwiczenia i rozwoju – plus techniczne dla Cracovii. A jednak wzmożona czynność reorganizacyjna i sanacja stosunków we Wiśle z jednej strony, a pewnego rodzaju dezorganizacja i wewnętrzne rozterki w Cracovii, stanowiły o pewnem plus moralnem dla Wisły. Dlatego też sława dawnych derby footballowych w Krakowie, w ciągu ostatnich dwu lat wybiciem się Makkabi osłabiona, na nowo zdaje się odżyła i zapowiada się, uzewnętrzniającą się coraz bardziej rywalizacją i konkurencją w obecnym sezonie, bardzo interesująco. Tym razem Wisła ma zdaje się silny zamiar walczenia o pierwsze miejsce. Nie byłoby też wcale dziwnem, gdyby przy posiadaniu własnego placu, rozporządzając znakomitym i fizycznie doborowym materjałem, wybiła się po pewnym czasie, po usilnej i wytrwałej pracy, na czołowe miejsce. Że jednak Cracovia, mimo nierozstrzygniętego wyniku, narazie znacznie jeszcze przewyższa Wisłę, to dla fachowca nie ulega wątpliwości. Wisła uprawia podawanie, Cracovia kombinację. Wisła jest ucieleśnieniem defenzywy, Cracovia ofenzywy. Wisła, - to siła, zdrowie, odwaga i pewna zawadjackość w grze. Cracovia – to technika, konstrukcja w grze, styl i metoda. We Wiśle pracują mięśnie, w Cracovii mózg. Naturalnie charakterystyka ta jest ogólną i w szczegółach istnieją nieznaczne wyjątki. – Drużyny stanęły też do walki, jakby świadome powyższych cech. Gra też miała naogół takie piętno. Walka, dążącego do regeneracji, choć jeszcze słabszego, z silniejszym, ale znajdującym się w stadjum degeneracji. Trudno, musimy to wypowiedzieć, cośmy widzieli i odczuwali. Cieszylibyśmy się bardzo, gdyby najbliższa już przyszłość wykazała niesłuszność naszych wrażeń, cieszylibyśmy się tembardziej, ileże jesteśmy bezwzględnie przekonani o wielkich, może nawet jeszcze niewidocznych walorach Cracovii, ale tylko przy zmianie kierunku i wytycznych jej działalności sportowej.


Zaczyna Cracovia. Odrazu przebija się Sperling, pass do Koguta, który przestrzeliwuje. Gra nerwowa obustronnie. Zaczyna spokojnie grać Wisła, krótkiem podawaniem. Wzajemne ataki na połowie placu. Of’side Sperlinga. Śliwa z jednej, Gintel z drugiej strony, przerywają ataki. Pierwszy strzela z daleka Kałuża. Wiśniewski chwyta. Gra zaczyna się toczyć przeważnie na połowie Wisły. Cracovia energicznie naciera. Chaos pod bramką Wisły. Of’side Kałuży. Dalsze usiłowania ataku lewej strony Cracovii udaremnia w zarodku w świetny sposób Kowalski I., odbierając prawie zawsze Sperlingowi piłkę. Teraz atakuje Wisła szybko, i natarczywie. Centrę Danza pudłuje Kowalski II, strzał tegoż z następnego podania Marcinkowskiego, idzie koło słupka. Gra się równoważy i przybiera spokojniejszy charakter. Gracze zrozumieli, iż nerwową grą wyczerpią się wkrótce. Pierwsze ostre wysiłki pozostały bezowocnemi. Rozpoczyna się zatem walka na wytrzymałość, walka o słaby punkt przeciwnika. Centrę Kowalskiego pudłuje Reyman. Mała przewaga Wisły. Of’side Kałuży. Następnych dwóch misternych of’sidów Crac. nie zauważa sędzia. Rzeczywiście trudną jest rzeczą chwytać of’sidy Crac. Jej kombinacja jest tak szybką, a gracze środkowi manewrują trójkątami między i koło obrońców i czyhają wprost na pozycję of’side. Jest to widocznem np. u Kotapki, który w podbramkowych sytuacjach prawie zawsze jest of’side, lubi bowiem walkę indywidualną z bramkarzem. Kilka takich „kotapkowych” of’sidów złapał sędzia, najważniejszej i decydującej (w drugiej połowie gry) nie. – Następują piękne ataki Crac. z precyzyjnym passingiem. Korner Crac. niewyzyskany. Pojedynek Kowalski Marcinkowski Styczeń kończy się przy wzajemnych foulach, zwycięstwem obrotnego i sprytnego „Zula”. Strzał słaby Kałuży w out. Foul Fryca. Rzut wolny Reymana chwyta Danc i strzela ostro koło słupka. – Strzał zaś Koguta chwyta spokojnie Wiśniewski. Gra wyrównuje się. Obie drużyny atakują głównie swemi lepszemi lewemi stronami. Dwukrotnie broni w fenomenalny sposób Wiśniewski, wywołując swoim spokojem, wybitną techniką, uznanie ogólne. Korner dla Crac. bez rezultatu. Foul Koguta. Centra Kowalskiego II., niewyzyskana. Foul Kowalskiego I., Wolny Crac. bez efektu. Piękna obrona Cepurskiego głową w niebezpieczne sytuacji. Wzajemne ataki. Dokładniejszy stopp i pass u Crac. Wisła bije odrazu bez stoppingu. Z centry Zimowskiego chaos pod bramką Wisły. Ratuje Wiśniewski na korner niewyzyskany przez Crac. Strzał Sperlinga chwyta Wiśniewski. Bujak popełnia błąd, wykorzystany do strzału przez Kotapkę. Broni Wiśniewski. W tej fazie przewaga Cracovii. Przebój Marcinkowskiego bez sukcesu. Strzał Koguta ponad słupek odbija Wiśniewski. Korner obroniony. Następuje rzutka kombinacja dolna Crac. Wisła broni się dzielnie. Centrę Marcinkowskiego chwyta Popiel. Przypadkowy foul Kowalskiego I. przy zderzeniu się z Kałużą, którego znoszą z placu. Z trybuny głośne okrzyki pod adresem Wisły „rzeźniki, masarze”. Dziwimy się tylko, jak można tak zapoznawać charakteru graczy takich, jak Kowalski I. Jest to typ solidnego, spokojnego i skromnego gracza. O rozmyślności nie może tu być mowy. W zestawieniu z foulami aż nazbyt częstymi Fryca, Koguta, Kotapki, Śliwy, Kałuży, są one zerem. A jednak słyszeliśmy okrzyki tylko przy foulach Wiślaków. Dlaczego? Przecież taksamo i foule Crac. są godne napiętnowania? Nazywać graczy „rzeźnikami i masarzami” z powodu nieuniknionych zderzeń, jest niesprawiedliwością karygodną. Panowie z trybuny! Równa miara dla wszystkich. Od tego jest sędzia na placu. – Crac. gra w 10-ciu. Ostra obustronna gra. Strzał silny Cikowskiego odbija się o Śliwę. Tuż przed pauzą gra ospała. Rogów 5:0. Bramek 0:0.


Po przerwie wraca Kałuża. Zaczyna Wisła. Piłkę odbiera Cikowski, pass na lewe skrzydło, centra Sperlinga bez rezultatu. Z następnie powstałego chaosu pod bramką Wisły wydostaje Kogut piłkę i z nad samej linji kornerowej fałszem zabiera piłkę górą. Piłka w ciekawy sposób toczy się jakie 2 mtr. po przedniej łacie górnej i nie wpada do bramki. Nadzwyczajnie rzadki i interesujący moment. Bardzo szkoda, że nie mamy w Polsce fotografów, którzyby umieli tego rodzaju momenty zdejmować i uwiecznić. Cracovia znajduje się w ataku. Wisła zdaje się ograniczać do obrony. Pomoc Wisły zostaje w tyle i nie współpracuje z atakiem. Foul Śliwy, naturalnie nie elegancki. Śliwa i Fryc zawsze grają foul. Sędzia też dusił te wykroczenia w zarodku. Ale znowu gwałtowne wycia publiczności pod adresem wyłącznie Śliwy, gdy tuż następnie rewanżuje się Kałuża foulem przeciw Śliwie i publika Wisły wyje również. To tylko zamiast uśmierzać, rozdrażnia i podnieca drużyny i gdyby te samosądy publiki wiecznie trwały, napewnoby doszło do krwawej walki. Dobrze zatem, że gracze są rozsądniejsi, niż nasza publika i rozumieją, że czeka ich wykluczenie z placu, a co zatem idzie dyskwalifikacja i osłabienie drużyny własnej w grze bezpośredniej a może części mistrzostwa i hamują się sami. Dziwnem jest tylko, iż wobec innych klubów inni sędziowie nie są, ani nie byli tak tolerancyjnymi i za wykroczenia fizyczne o wiele mniejszego kalibru karali wydaleniem, a Wydział gier dyskwalifikacją. Jest to symptomatycznem. Natutralnie z Wisła się ci panowie liczą, bo inaczej toby już cała organizacja się rozleciała, wobec innych nie stosuje się tej samej miary, co wobec Cracovii i Wisły. Gracze innych drużyn nie są tak uprzywilejowanymi, jak gracze powyższych, aczkolwiek powinno być odwrotnie, gdyż najstarsze kluby powinny świecić przykładem dla młodszych, a nie odwrotnie. – Z foulów tych uzyskuje Crac. wolny rzut, strzelony przez Cikowskiego, a chwycony przez Wiśniewskiego. Rzut wolny Wisły zamienia się w niebezpieczną sytuację dla Crac. Popiel wylatuje niepotrzebnie, a rzutki Danc otrzymawszy centrowaną piłkę z lewej strony voley’em strzela tuż obok pustej bramki. W tej fazie gry Danc ma momenty piękne, przypominające jego 10 minut na zeszłorocznym matchu z Makkabi, w którym strzelił bezpośrednio z takich samych pozycji dwie bramki. Ataki Crac. Ostry strzał Kałuży chwyta Wiśniewski robinzonadą. Z korneru dla Crac ratuje pięknie podskokiem Wiśniewski, odbiciem, strzał Kałuży znowu odbity na korner. Crac. naciska. Wiśniewski broni wprost fenomenalnie szereg strzałów i ratuje spokojnie, a pewnie nieuchronne sytuacje goalowe. Wreszcie udaje się w 12 min. krótka kombinacja Kałuża – Kotapka bardzo szybka, z podania Kałuży pakuje lekko Kotapka 1. bramkę dla Cracovii przywitaną entuzjastycznie. Zaraz jednak ze środka przeprowadza Wisła szybki atak, piłka nietknięta przez graczy Cracovii dostaje się passami do Danca, który strzela w 13 sekund później wyrównującego goala dla Wisły. Huragan oklasków. Moment ten przypomniał nam ten sam odwet Wisły z matchu zwycięskiego nad Cracovią, w którym Olejak w ten sam sposób wyrównał w r. 1919. Psychologicznie jest to bardzo ciekawy moment. Drużyna uzyskuje po ciężkich trudach bramkę. Odwet następuje momentalnie ze strony pobudzonej nad nieco atakami zmęczoną. To samo zdarzenie zaobserwowaliśmy dwukrotnie na matchach Cracovii ze Slavią berneńską. Drużyny zwyciężające powinny bardzo baczyć właśnie bezpośrednio po uzyskaniu goala na dobre obstawienie i nie popuszczać we wysiłku. – W tym wypadku 1 minuta gry w czasie całego matchu zadecydowała o dwóch bramkach i o wyniku nierostrzygniętym. – Teraz zbiera się Crac. do gwałtownych ataków, jeden korner następuje po drugim, szereg niebezpiecznych sytuacji pod bramką Wisły, która zdaje sobie dokładnie sprawę z położenia i przeprowadza system defenzywny. Poczem gra się nieco wyrównuje. Crac. pracuje precyzyjnie, piękny strzał Koguta chwyta klęcząc w pięknej formie Wiśniewski. Dalszy pass na przebój dla Koguta unieruchomia Wiśniewski. Centra Sperlinga, piłkę dostaje Kotapka brany między nożyce Cepurskiego, Śliwy i Gierasa, strzał jego odbija Wiśniewski, a główka Kałuży przenosi ponad bramkę. Z rzutu podbramkowego Wiśniewskiego, rzekomo za przekroczenie linji karnej, wyznacza sędzia rzut wolny, z którego Kogut bezpośrednio pakuje do siatki piłkę, naturalnie nieuznaną jako bramkę przez sędziego. Jak słusznem było to orzeczenie z powodu możliwości w tym wypadku tylko rzutu pośredniego, tak zupełnie niesłusznem było rozstrzygnięcie wogóle rzutu wolnego. Wiśniewski bowiem nogami wcale nie przekroczył ani linji karnej, ani też nie szedł kilku kroków z piłką, nie był on bowiem zupełnie atakowanym przez nikogo, ani nie przeszkodzonym w rzucie, szedł powoli i spokojnie z piłką, odbijając takową o ziemię, naprzód i wreszcie kopnął ją. Wiśniewski jest zanadto rutynowanym graczem, aby bez powodu i bez opresji popełnić takie niepotrzebne wykroczenie, z którego powstaje niebezpieczna sytuacja. Kogut, będący w tej fazie gry znakomicie dysponowanym do strzału, zapatrzony jest ciągle w piłkę, co jest dowodem inteligencji graczy Crac., którzy właśnie Koguta teraz forsowali. Kogut też strzela znowu ostro i pięknie, ale obok słupka. Stale atakuje teraz Cracovia. Rzut wolny przeciw Wiśle i korner, niewyzyskane. Przepiękną kombinację trójki środkowej Crac. unicestwia Wiśniewski, również strzał Sperlinga. Reyman przebija się, podaje sobie samemu poza backa, sędzia przez pomyłkę gwizda na of’side. Pod sam koniec zbiera się Wisła i atakuje energicznie, jednak ani przeboju Marcinkowskiego, ani rzutu kornerowego Danca i jego dobrej centry nie umie wyzyskać atak Wisły. Jeszcze jedno usiłowanie Cracovii, chaos pod bramką Wisły, oczyszczony. Wynik jednak pozostaje niezmienionym. Rogów 11:1 dla Cracovii.

Najlepszym na placu był bezsprzecznie Wiśniewski. Jemu przedewszystkiem ma Wisła do zawdzięczenia ten wynik. Jego vis à vis Popiel miał o wiele mniej do roboty, ale też pod względem stylu stanowczo mu ustępował. Wiśniewskiego cechuje klasyczny spokój, estetyka ruchów urodzonego bramkarza, pewność siebie i doskonała orjentacją sytuacyjna. Nawet dolne rzuty bronił świetnie (pono jego słaba strona). Obrony obydwie dobrze grały, Wisły ofiarnie. Pomoce były najlepszą częścią składową obu drużyn. Wszystkich uczestniczących 6-ciu pomocników nie mamy się czego powstydzić. Pomoc Crac. gra jednak bardziej celowo dla ataku. Wisły mniej. Gieras był doskonały, osadzając Zimowskiego i Kotapkę we wszelkich zamiarach kombinacyjnych, tosamo czynił Kowalski I. ze Sperlingiem, a Śliwa z Kałużą. Ale Cikowski i Styczeń są jeszcze lepszymi od nich, a przedewszystkiem lepiej się orjentują i stwarzają planowe sytuacje atakowi swemu. Synowiec z pomocników najsłabszy, ale niezły. Atak Cracovii przewyższa atak Wisły stanowczo. Ale i atak Wisły zaczyna chodzić. Niema tu jeszcze koncepcji myślowej, ale jest swoista orjentacja i parcie naprzód. Szczególnie lewa strona ataku Wisły zgrana jest dobrze. Reyman lepszy, niż ub. roku. W ataku białoczerwonych najlepsi Kałuża i Kogut. Sperling i Kotapka trzymani byli w szachu.

Naogół przewaga kombinacyjna i stylowa Cracovii, wyrażona w ilości rogów i strzałów na bramkę Wisły. Praca defenzywna Wisły zasługuje na uznanie. Sędziował dobrze, pomijając kilka pomyłek, możliwych nawet u najlepszych sędziów, p. Obrubański. Trzymał on ostrą grę w ryzach i umiał sobie zapewnić powagę u graczy i publiczności, przepełniającej po brzegi boisko Makkabi.

Komentarz

Tygodnik Sportowy ROK II. KRAKÓW, DNIA 7 KWIETNIA 1 9 22 ROKU. NR. 49 .


Przegląd sportowy lokalny. (Mistrzostwo kl. A.). Niedziela, dnia 2 kwietnia 1922.

Ubiegła niedziela przyniosła nam dwie niespodzianki, typowe footballowe niespodzianki. Dwa pewne papierowe zwycięstwa, dwa pewne punkty. A jednak rzeczywistość, ta naga rzeczywistość, oparta raczej na przypadku, na nieobliczalnych możliwościach, obraca w puch wszelkie pewniki i systemy, jest całkiem niepewną, a w dziedzinie footballu bardzo niepewną. Niczem tradycja, niczem prawdziwa umiejętność, — przypadek, los iskra, chwila, znak zapytania — decydują o wynika, punktach, stanowisku, naturalnie nie o umiejętności, poziomie, wartości. I ta właśnie nieobliczalność, niepewność końcowego rezultatu, jest psychologiczną przyczyną tej niezrozumiałej siły magnetycznej, tej podniecającej nerwy emocji footballu.

Cracovia i BBSV. miały w kieszeni i na mistrzowskiej tabeli dwa pewne punkty, pewne zwycięstwo. — Prima aprilis, hochlik kalendarzowy, zadrwił z publiczności, z kibiców kawiarnianych footballowych, no i — z konkursu na wynik. Wisła i Jutrzenka zdobyły po jednym zupełnie niespodziewanym punkcie, cennym nabytku tabelarycznym . Mistrzowska tabela wysuwa na przednie miejsca te kluby, tem bardziej, że Makkabi zawodów ze Sturmem nie rozegrała. W prawdzie skutkiem tego ostatnie dwie drużyny będą chwilowo w tabeli faktycznie ostatniemi, mają jednak to bene, iż ilość rozegranych przez nie zawodów będzie prawdopodobnie aż do końca rozgrywek o jednostkę mniejszą, ale zato będą one miały sposobność na samym końcu nagłym skokiem posunąć się naprzód w gotowej już tabeli końcowej.

Nierozstrzygnięte wyniki dotychczasowe kazałyby przypuszczać w każdym razie powolne, ale stałe równoważenie się poziomu gry, oraz ostrą walkę w dalszym przebiegu rozgrywek mistrzowskich. Następne zawody wykażą już słuszność tych uwag, względnie dalsze możliwe zawsze niespodzianki.



Gra „starych współzawodników, a najlepszych w Polsce drużyn”. Cracovia przeważałą wyraźnie i tylko dobra dyspozycja bramkarza Wisły zadecydowała o takim wyniku. Wisła gorsza o 2 klasy. Grała ofiarnie i brutalnie w obronie?!! Na podstawie: IKC nr 91 i 93.