1923.03.11 Wisła Kraków - Cracovia 1:0

Z Historia Wisły

1923.03.11, A klasa, 1. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:00
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Cracovia
widzów: 3.000
sędzia: Zygmunt Rosenfeld z Bielska
Bramki
Henryk Reyman 83' 1:0
Wisła Kraków
2-3-5:
Mieczysław Wiśniewski
Władysław Stopa
Kazimierz Kaczor
Witold Gieras
Stefan Śliwa
Stefan Wójcik
Stanisław Marcinkowski
Władysław Kowalski
Henryk Reyman
Władysław Krupa
Józef Adamek

trener: brak
Cracovia
2-3-5:
Stefan Popiel
Stefan Fryc
Ludwik Gintel
Tadeusz Synowiec
Stanisław Cikowski
Edward Strycharz
Józef Ciszewski
Zygmunt Chruściński
Jan Reyman
Marian Łańko
Mieczysław Zimowski

trener: brak
Rogi: 8:4

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy nr 11 i 12

3000 kibiców mimo zimna. Boisko staraniem działaczy Wisły odśnieżone. Cracovia osłabiona dyskwalifikacjami i bez Kałuży. Twarda walka do końca. Grano przede wszystkim defensywnie stąd często widywano tak Reymana, jak i Chruścińskiego w okolicach swych bramek. Do przerwy przewaga Cracovii, po przerwie Wisły (8:4 w rogach dla Wisły). Wisła starała się trzymać piłkę jak najdalej od swej bramki i niepokoiła wypadami obronę Cracovii. W I poł. gra przeciw wiatrowi, obustronne ataki (strzał Reymana broni Popiel - piłka odbita od poprzeczki), ostra gra z obu stron. Po przerwie Wisła gra z wiatrem i wykorzystuje to. Ostre starcie Reymana z Popielem i Reyman opuszcza na chwilę boisko. 27' piękna akcja Adamka i strzał pod poprzeczkę broni Popiel (owacje na trybunach). Po czym gra toczy się na środku boiska i niespodziewanie w 38': "podaje Śliwa piłkę Adamkowi, ten kopie ją przed siebie, piłka odbija się od Fryca, wędruje do Krupy, od tego do Kowalskiego, który podaje ją Reymanowi. Reyman strzela natychmiast płasko i piłka grzęźnie w lewym rogu bramki Cracovii". W ostatnich 5 minutach ataki Cracovii bezskuteczne. Gintel, Synowiec, Popiel, Wiśniewski i Reyman to aktorzy zasługujący na brawa.

Wisła poprawiła grę dzięki systematycznemu treningowi. "Adamek, zawodnik niezmiernie zresztą elegancki, bo nawet na boisku staje w kołnierzyku i barwnym krawacie" coraz lepiej orientuje się w grze. PS krytykuje działaczy Wisły z Dembińskim na czele za "moralny gwałt i terror" jaki wprowadzili na swym boisku w meczu Cracovia-Wawel, krzycząc i gwiżdżąc na graczy Cracovii (1:0 dla Wawelu).

Przegląd Sportowy nr 11/1923, s.10-11:

Wisła - Cracovia 1:0 (0:0).

Po pięknym iście wiosennym dniu niedzielnym zeszłego tygodnia, nastąpiły dni szare, śnieżyste i deszczowe. Za kilka dni miało się odbyć jedno z najważniejszych spotkań w naszym okręgu, a tu ciągle słońce nie chce się pokazywać, by osuszyć arenę tych zawodów. Sytuacja stawała się przykra dla obu zainteresowanych stron. Z jednej strony Wisła, która obecnie miała doskonała sposobność, by zatrjumfować nad swym dawnym rywalem, bała się, że wskutek niezdatności do gry boiska, moment ten nie zostanie wykorzystany, z drugiej strony Cracovia, której to wczesne rozpoczęcie "tańca" o punkty najbardziej, wskutek dyskwalifikacji względnie choroby swych graczy, dało się we znaki, nie miała pewności, czy zawody te dojdą do skutku, czy nie. Mijały więc dni pod znakiem zupełnej niepewności, aż we czwartek pojawiły się na mieście ogłoszenia zapowiadające te krakowskie derby. Ogłoszenia czytano tłumnie, ale i tak odbycie spotkania było wątpliwe. Tymczasem Wisła nie czekała zmiłowania się nieba i słońca: pracą swych członków oczyściła w czasie tygodnia boisko swe z zalegającego śniegu, przez parę następnych dni czyściła je i pielęgnowała, jak swe najdroższe dziecko - i osiągnęła rezultat. Sędzia p. Rosenfeld z Bielska uznał w niedzielę rano boisko Wisły za zdatne do gry o mistrzostwo.

Podczas gdy skład, w jakim Wisła do tego bardzo ważnego spotkania wystąpi, był pewny, miała Cracovia ze swoją jedenastką , w tym kierunku poważne trudności. Współudział Gintla był do ostatniej chwili wątpliwy, a w niedzielę rano jeszcze była nadzieja, że i Kałuża zjawi się na boisku. Dlaczego to się nie stało - wie pewno sam Kałuża.

Alea iacta est. Po raz drugi od czasu rozgrywania zawodów o mistrzostwo Polski zwyciężyła Wisła swego rywala Cracovię. W smutny, pochmurny dzień marcowy, patrzało przeszło 3.000 widzów na tę detronizację biało-czerwonych. Z żalem patrzano na wysiłki, poświęcenia i ambicję przerzedzonych z dawnych filarów szeregów eksmistrza. Nie była to kapitulacja; walczono twardo przez cały czas gry i do ostatniej chwili nieznaczne zwycięstwo Wisły było niepewne. Czerwoni zaś mają zasłużoną nagrodę za swą pracę, która się jeszcze od zimy datuje, i za swój wprost nadludzki wysiłek, bo też podkreślić należy, że i w ich drużynie każdy starał się dać z siebie wszystko, co mógł najlepszego.

Ocena gry

Nie daje ona sposobności do pisania o czem przyjemnem. Taktyka u obu drużyn była tasama: po pierwsze wzmocnić obronę, po drugie wzmocnić pomoc, stąd też często Chruściński i Reyman I. błąkali się na swoich polach karnych. Cracovii brakowało kierownika napadu; brak ten dawał się jej ustawicznie we znaki. Technika i rutyna większa, którą górowali bezsprzecznie biało-czerwoni nad Wisłą, nie wystarczyła do ujawnienia jednolitej gry. Wisła pełna silnej woli zwycięstwa, nie siliła się na grę piękną: czerwoni starali się grać celowo; trzymać piłkę najdalej od swej bramki i ciągle niepokoić przeciwnika możliwością utraty punktu. Słowem: typowa walka o punkty. W pierwszej połowie miała Cracovia przewagę, po przerwie zaś Wisła, ale nieco znaczniejszą, o czem świadczy ilość rzutów z rogu 8:4 dla Wisły. Bramka, która zadecydowała o zwycięstwie, mogła taksamo paść po stronie Wisły, jak padła po stronie Cracovii. Stało się to zupełnie niespodzianie. Nie można powiedzieć, na podstawie tej gry, że Cracovia w tym składzie jest gorsza od Wisły.

Drużyny

Cracovia: Popiel; Gintel, Fryc; Strycharz, Cikowski, Synowiec; Zimowski, Łańko, Reyman III, Chruściński, Ciszewski.

Wisła: Wiśniewski; Stopa, Kaczor; Gieras, Śliwa, Wójcik; Marcinkowski, Kowalski, Reyman I, Krupa, Adamek.

Przebieg gry

Wisła gra przeciw wiatrowi i rozpoczyna zawody, które zaraz w pierwszych minutach obfitują w denerwujące momenty. bez szukania słabych punktów zaczynają obie drużyny natychmiast grę na serjo. Cracovia atakuje, uzyskuje rzut z rogu, po którym strzał Synowca idzie tuż obok bramki. Atak Wisły kończy się strzałem Reymana; chwyta go Popiel, ale niepewnie, tak, że piłka odbiwszy się od poprzeczki wraca na boisko, a tu pakuje ją Gintel zdecydowanie w róg. Za chwilę jest Popiel przedmiotem ostrego ataku ze strony czerwonych, ale sędzia przerywa gwizdkiem tę wzajemną, przykrą kopaninę. Fryc i Chruściński zawiniają szereg rzutów wolnych przeciw Cracovii. Rosenfeld trzyma graczy pewnie w granicach przyzwoitości. Synowiec zwycięża w chytry sposób, dzięki swej rutynie, szybkonogiego Adamka i zbiera liczne brawa. Wypady Wisły odpiera skutecznie Gintel. Za chwilę chwytając strzał Łańki, zamienia się Wiśniewski w kominiarza, zarywszy się głową głęboko w ziemię. Kaczor zachowuje się niegrzecznie; przepuszcza piłkę, ale całą siłą "wali się" w przeciwnika. Rzutem wolnym karze sędzia ten nietakt. Po jednej i drugiej stronie mijają po dwa razy rzuty z rogu poczem następuje pauza.

Po zmianie stron korzysta Wisła z dobrodziejstwa wiatru i częściej przebywa na połowie Cracovii. Wizyty Cracovii u czerwonych są groźne, a piękny strzał Chruścińskiego o włos tylko mija cel. Za chwilę broni Synowiec w groźnej sytuacji na polu karnem, wkrótce potem Popiel bierze piłkę z nóg Reymana, który po tem zderzeniu na minutę opuszcza boisko. W zamieszaniu pod bramką Wisły odbija nawet Rosenfeld głową piłkę, naturalnie niechcąco, ale to nie wpływa zupełnie na dalszy tok gry. Kowalski nieładnie obchodzi się z Gintlem, za co zostaje przez sędziego napomniany. Wisła ma przewagę, poczem szereg udanych ataków Cracovii broni efektownie Wiśniewski. Następne ataki czerwonych udaremnia Gintel, który w tej części gry wykazuje swą wysoką klasę. W 27 minucie następuje najpiękniejszy moment dnia. Adamek wybiega z piłką i jakkolwiek strzeżony przez Fryca, strzela pięknie tuż pod poprzeczkę. W wspaniałym podskoku kieruje Popiel końcami palców piłkę nad poprzeczkę i w róg. Wszystko to rozegrało się w kilku sekundach i było przedmiotem długotrwających owacyj. Gra toczy się dalej na środku boiska. Sytuacja zupełnie nie wygląda na groźną dla żadnej z walczących stron. Wtem pada zupełnie niespodzianie bramka, decydująca o zwycięstwie. W 38 minucie podaje Śliwa piłkę Adamkowi, ten kopie ją przed siebie, piłka odbija się od Fryca, wędruje do Krupy, od tego do Kowalskiego, który podaje ją Reymanowi. Reyman strzela natychmiast płasko i piłka grzęźnie w lewym rogu bramki Cracovii. Robinzonada Popiela okazuje się bezskuteczną. Cracovia zbiera swe siły i ostro naciera. Jeszcze 5 minut; konflikty słowne Cikowski - Marcinkowski i Kowalski - Fryc pochłaniają 1 min. dalsze i ostatnia mijają na olbrzymich bezowocnych zresztą wysiłkach... koniec.

Oceny zawodników

Ocena zawodników po tych pierwszych i poważnych w roku bieżącym zawodach nie może być sprawiedliwa. W każdym razie okazało się, że tacy gracze jak Gintel, Synowiec i Popiel z jednej strony a Wiśniewski i Reyman I. z drugiej strony mimo przerwy zimowej, stali w zupełności na wysokości zadania. Inni nie byli źli, wszyscy grali ofiarnie, ale klasy żadnej nie reprezentowali. Cikowski nieco słabszy jak zazwyczaj, a Reyman II gorszy aniżeli w zeszłym tygodniu. Ciszewski nie mógł, rzecz jasna, zastąpić Szperlinga, za to Zimowski i Chruściński przysparzali obrońcom Wisły nieco kłopotu. Strycharz skromny i bardzo pilny, pracował celowo, Fryc winien stanowczo więcej panować nad swymi nerwami. Bardzo dobrym u Wisły był Stopa, bezwzględnie lepszy od swego partnera Kaczora. Pomoc wytrzymała tempo, a najbardziej zbliżonym do swej zeszłorocznej formy jest Gieras.

Adamek i Krupa potrzebują jeszcze kierowników, a Kowalski i Marcinkowski umieją często przedostawać się przez linję obronne przeciwnika.

Sędzia.

P. Rosenfeld z Bielska, znany już ze swej najlepszej strony w Krakowie, zadowolił i tym razem w zupełności. Był on przeważnie tuż przy piłce, rozstrzygał szybko i pewnie i nie pozwalał wprowadzać się w błąd przez publiczność. Umiał on odrazu zapanować nad wzburzonymi umysłami graczy, przez co gra nie została spaczona.

Publiczność zachowywała się naogół zupełnie poprawnie. Początek sezonu i wcale zimny wiatr wpłynął może dodatnio na bardziej zapalone jednostki, tak, że tym razem brakło tego ładunku, jakim zazwyczaj publiczność krakowska jest naładowaną podczas zawodów Cracovia - Wisła. Żadnej ze stron nie szczędzono brawa.

Henryk Brand.

Patrz też Sport lwowski nr 44!

Cracovia złożyła protest w/s meczu: bramki nie były pomalowane na biało, lecz na biało-niebiesko i nie było linii białej w bramce. WGiD odpowiedział, że nie miało to wpływu na przebieg spotkania!!! Próba zmiany wyniku przy zielonym stoliku spaliła na panewce.

”Wiadomości Sportowe” z 1923.03.13

Pierwsze zawody o mistrzostwo klasy A. okręgu krakowskiego rozegrały ze sobą w dniu 11 b. m. dwie czołowe drużyny Krakowa, Wisła i Cracovia, na boisku Wisły. Zawody powyższych drużyn stanowiły i stanowią zawsze clou sezonu piłkarskiego w Krakowie, to też mimo niepewnej pogody kilka tysięcy widzów pospieszyło na boisko, by przyjrzeć się walce starych rywali. Cracovia stanęła do zawodów bez Kałuży i Sperlinga, któremu termin dyskwalifikacji kończy się z dniem 1 kwietnia br., — Wisła bez Reymana II. i Danza.

Skład drużyn przedstawiał się więc następująco:

Wisła: Wiśniewski, Stopa I, Kaczor, Gieras, Śliwa, Wójcik, Marcinkowski, Kowalski II, Reyman I, Krupa, Adamek.

Cracovia : Popiel, Gintel, Fryc, Synowiec, Cikowski, Strycharz, Zimowski, Łańko, Reyman III, Chruściński, Ciszewski.


Grę rozpoczyna Wisła przeciw wiatrowi i już pierwsze jej ataki zagrażają poważnie bramce białoczerwonych, jednak Popiel paruje spokojnie wszelkie zakusy przeciwnika. Już w początku gry ostry strzał Reymana I trafia w poprzeczkę bramki, lecz Popiel ratuje, wykopując piłkę na róg. Z kolei naciera Cracovia i wspomagana silnym wiatrem, utrzymuje się na polu Wisły, gra jednak na ogół otwarta, a obustronne ataki paraliżują znakomicie w tym dniu dysponowane tyły obu drużyn. Obie też strony atakują naprzemian, lecz prócz kilku obustronnych rzutów różnych nie udaje się żadnej uzyskać pożądanego rezultatu. Po przerwie Wisła częściej na froncie energicznie napiera na bramkę przeciwnika, lecz wspaniała obrona Cracovii niweczy wszelkie ataki czerwonych i ratuje kilku groźnych podbramkowych momentów. Piękny moment stwarza Adamek który przedarłszy się przez obronę Cracovii oddaje silny, górny strzał na bramkę, wspaniale odbity przez Popiela na róg. Wreszcie na 7 minut przed końcem gry, daleki, przyziemny strzał Reymana I i piłka grzęźnie w siatce białoczerwonych. Drużyna Cracovii daje teraz z siebie wszystko co może, by uzyskać punkt wyrównujący, czerwoni jednak nie pozwalają sobie wydrzeć z trudem zapracowanego zwycięstwa. Z wynikiem bramek 1:0 i rzutów z rogu 8:4 dla Wisły, schodzą drużyny z boiska. Zawody prowadził bardzo dobrze p. Hugo Rosenfeld z Bielska, trzymając już od początku gry w twardych ryzach, silnie zdenerwowanych graczy obu drużyn. Gra naogół poprawna choć ostra. U obu drużyn znać brak treningu i odpowiedniego przygotowania, po długiej zimowej bezczynności.

Uczciwość dziennikarska.

Wiadomości Sportowe Nr. 4 Kraków, wtorek 20. marca 1923. Rok II.

Zawody Cracovia-Wisła są bardzo ważnem zdarzeniem w każdorazowych rozgrywkach o mistrzostwo kl. a okręgu krakowskiego. Nic też dziwnego, że znajdują liczne oddźwięki w prasie sportowej i codzienne!; która rozmaicie kamen tuje walkę dwu starych rywali. Tak się rzecz miała i z ostatniem spotkaniem. Przeważnie jednak oceniono zawody należycie i bezstronnie. Znalazły się jednakże wyjątki, które, nie umiejąc wznieść się ponad poziom klubowego podwórka doszukiwały się przyczyn klęski swego ulubieńca we wszystkiem, tylko nie w jego grze. Posypały się przyton fałszywe przedstawienia istotnego stanu rzeczy, a nawet posunięto się. do insynuacji, iż niezbyt sportowemi sposobami usiłowano osłabić zwyciężoną drużynę.

Mamy tu na myśli przedewszystkiem recenzje p. dr. Wacława Sperbera, który, chcąc zmniejszyć zwycięstwo Wisły. nie waha się powiedzieć, że „z al e d w i e p i ę c i u g r a c z y d a w n e j d r u ż y n y wzmocniło szeregi junjorów”. Jest to świadomie fałszywe przedstawienie istotnego stanu rzeczy, ho p. dr. W. Sperber wie o ton doskonale, że owych sześciu graczy już dawno jest po 18 roku życia, a nawet już od kilku Iat występują w pierwszej drużynie. Według naszego rachunku brakowało Kałuży, Sperlinga; ewentualnie można tu zaliczyć jeszcze Miel echa, a zaledwie 3 graczy było z rezerwy. Że w drużynie Wisły brakowało Reymana II, Danza, Kowalskiego i Cepurskiego — a więc 4 graczy — o tem recenzent z „Kurjera” nie wspomina.

Inaczej znów „tłumaczy” klęskę Cracovii sprawozdawca „Głosu Narodu”. Mówi, że „ślady genezy” przygotowań do mistrzostwa ze strony Wisły widoczne są i bez mikroskopu w zeszłorocznej dyskwalifikacji graczy Cracovii i wczesnym rozpisaniu rozgrywek, talk,- że Cracovia nie mogła stanąć w swym najlepszym zespole”. Żałujemy mocno; że przy badaniu tej „genezy” nie posłużył się on zwierciadłem, bo wówczas z pewnością zobaczyłby swe zacietrzewienie i zaściankowość partyjno-klubową i nie wyjeżdżałby z podobnemi insynuacjami. O przyczynach dyskwalifikacji graczy Cracovii pisaliśmy w swoim czasie szeroko i wyczerpująco i teraz tego powtarzać nie będziemy. Dodamy jedynie to, że i obecny Zarząd K. Z. O. P. N., rozpatrując sprawę protestu Cracovii, aprobował stanowisko dawnego Zarządu i kary nie zmienił. Pomimo nawet tej dyskwalifikacji, nie widzimy przyczyn, dla którychby Cracovia nie mogła wystąpić w swym najlepszym składzie, bo z Cracovii jedynie „Sperling” jest jeszcze zdyskwalifikowany. Czyżby bez tego jednego gracza Cracovia była nie najlepszą?

Tutaj musimy również sprostować jednostronne przedstawienie gry foul graczy Wisły. Sprawozdawca zapomina widocznie o zachowaniu, się na boisku Fryca i Chruścińskiego.

Poruszony powyżej temat nie należy do przyjemnych i z prawdziwą przykrością zmuszeni zostaliśmy do tego, gdyż nie jest to wypadek sporadyczny, lecz celowa kampanja, dążąca do poniżenia przeciwnika, pomimo jego zalet i walorów. Pisząc te słowa, chcieliśmy z właściwej strony naświetlić istotne zamiary podobnych sprawozdań, które mają na celu, nie przedstawienie przebiegu gry i ocenę drużyn walczących. lecz reklamę, robioną per fas et nefas swemu klubowi.

Naturalnie, że takie recenzje działają na krótką metę, bo widz, nie zainteresowany w walkach klubowych, przeczytawszy taką recenzję, straci zaufanie w prawdziwość słów danego ??, a przedewszystkiem do chwalonego podobnemi metodami, klubu.

Protest w sprawie zawodów Wisła-Cracovia

Cracovia wniosła protest przeciwko zweryfikowaniu zawodów Wisła-Cracovia, twierdząc, że słupy bramkowe nie były pomalowane na biało (lecz na biało z odcieniem niebieskim) i brak było linji białej w bramce. Wydział Gier i Dysc. K. Z. O. P. N. protest odrzucił; rozpoczął jedynie dochodzenia w tym kierunku, by — o ile podany fakt miał miejsce — Wisłę ukarać.

Stanowisko, jakie zajął w tym wypadku W. G. i D,, jest zupełnie słuszne; ma -ono również bardzo wielkie znaczenie na przyszłość. Przyznanie dwu punktów zwycięskiej drużynie następuje po wytężającej walce na zielonej murawie, a drobne usterki formalne — jakieby tu i ówdzie były — nie mogą spowodować utraty tych dwu punktów, tak ciężko zapracowanych w 90 minutowej, wytężonej walce; tembardziej, że — jak to obecnie zdarzyło się — owe rzekome usterki nie stoją w żadnym przyczynowym związku z osiągnięciem zwycięstwa.

Gdyby W G. i D., protest uwzględnił, otwarłyby się dla klubów rozmaite możliwości uzyskania tych dwu punktów nie w walce na boisku, lecz innymi sposobami. Wówczas nie staranoby się o podniesienie swego poziomu gry — gdyż to nie prowadziłoby do celu — lecz o wyszukiwanie rozmaitych punktów zaczepienia, aby tylko wnieść protest i tym sposobem uzyskać, papierowe coprawda, lecz dwa punkty przynoszące zwycięstwo. Doszłoby z pewnością do tego, że kluby, nie mające szans do zwycięstwa, prowokowałyby rozmaite uchybienia u lepszych drużyn. Wówczas Wydział Gier i Dysc. zamieniłby się w trybunał śledczy i zamiast weryfikować, rozegrane na boisku zawody, musiałby trzymać gromadę szpiclów, którzy mieliby jedynie na celu śledzenie, czy w danej usterce zawinił oskarżony, czy też była ona podstępnie spowodowana przez przeciwną stronę; kluby zaś musiałyby trzymać płatnych adwokatów, którzy każde zawody wygrywaliby po raz wtóry przy zielonym stoliku w Wydziale G. i D.

Na marginesie.

Wiadomości Sportowe Nr. 5 Kraków, wtorek 27. marca 1923. Rok II.


Dwukrotna klęska Cracovii wyprowadziła niektórych jej zwolenników z równowagi. Zapomnieli zupełnie, że większą sztuką od zwycięstwa jest zachować się z godnością po klęsce. Bezmiar bezsilnej wściekłości bije z pewnych pism, których recenzenci sportowi zapomnieli zupełnie o tem. że ich zadaniem jest informowanie publiczności, a nie naganka na ten lufo ów klub.

Mamy tu na myśli przede wszystkiem artykuł p. Leona Kornasia w „Przeglądzie Sportowym”, który pod wrażeniem powtórnej klęski swego ulubieńca, rzuca się na wszystkich, którzy nie współczują w jego nieszczęściu; posługuje się przytem kłamstwem i oszczerstwem. Powtarzamy kłamstwem i oszczerstwem, bo inaczej nie można nazwać następujących słów ip. Leona Kornasia: „gwizdali i pokrzykiwali członkowie wydziału T. S. „Wisły”, z widoczną głową tego towarzystwa na czele”, a dalej .-hałasował i darł się pewien redaktor, który... itd.” Słowa te są wierutnem kłamstwem i zasługują na publiczne napiętnowanie.

Nie dziwimy się zbytnio temu, p. L. Kornaś słowa te napisał, bo znamy go, jako niepoczytalnego fanatyka Cracovii, który, wyprowadzony z równowagi. .plótł trzy po trzy, nie wiedząc, jakie mogą być tego konsekwencje; bardziej jednak dziwnem się wydaje, że „Przegl. Sp.“, który niedawno tak się od wszelkiej partyjności odżegnywał, umieścił podobną recenzję „fachową”.

Mądre i słuszne uwagi, jakie w poprzednim numerze „Przeglądu” umieścił ip. Obrubański, rozważając. co i jak powinien pisać sprawozdawca sportowy, nie trafiły widocznie do przekonania recenzenta „Przeglądu”. Dowodem skrajnej obłudy, czy też zaślepienia są dalsze wywody p. L. K, który — w fałszywej obawie o dobro sportu -— opowiada o moralnym gwałcie i terrorze, jaki rzekomo mieli stosować gospodarze boiska względem drużyny pokonanej; sporadyczne wykrzykniki „pfui” za faule graczy Cracovii utożsamia ze stanowiskiem wszystkich sportowców przeciwnego mu obozu. Sporadyczne te okrzyki niczem są wobec zachowania się „sportowej” publiki ze środkowej trybuny Cracovii, która operuje stale bardziej mocnemi i dobitnemi wyrażeniami pod adresem drużyn innych klubów, lak np.: „bandyci, rzeźnicy, nożownicy, mordercy”. Wówczas czułe ucho p. L. Kornasia było widocznie białoczerwonym wiechciem słomianym zatkane, bo nie słyszeliśmy, by p. L. K. rzucał gromy na swych rzeczywiście niesportowo zachowujących się widzów. Sprawdza się tutaj dobitnie przysłowie o źdźble w oku cudzem, a belce we własnem... Przeciw p. Kornasiowi Leonowi wnosi skargę sądową prezes T. S. Wisła p. Dembiński i redaktor naszego pisma o obrazę czci drukiem



Wiadomości Sportowe Nr. 7. Kraków, środa 9 Kwietnia 1923. Rok II.

Powtórny protest Cracovii o wyryfikację zawodów Wisła-Cracovia został przez K. Z. O. P. N. odrzucony.


Wiadomości Sportowe Nr. 8. Kraków wtorek, 17 Kwietnia 1923. Rok II.

Cracovia wniosła protest do P. Z. P. N. jeszcze w sprawie zawodów Wisła - Cracovia pomimo iż Wydział Gier i Dyscypliny i Zarząd K. Z:. O. P. N. protest dwukrotnie odrzucił. —

Tygodnik Sportowy

ROK III KRAKÓW, DNIA 2 MARCA 1923 ROKU NR. 3.



Mistrzostwa A kl. rozpoczynają się 11 marca zawodami Cracovia — Wisła, do których ostatnia przygotowuje się pilnie. Cracovia, osłabiona dyskwalifikacjami i wykreśleniami graczy, ma ponadto dziwnym zbiegiem okoliczności jeden mecz mistrzowski po drugim właśnie w marcu. Walka będzie zażartą, a wynik jest zupełnie niepewny. Tak Wisła, jak i Cracovia, zaproponowały zgodnie na te zawody jako sędziego p. Rosenfelda z Bielska.


Tygodnik Sportowy



ROK III. KRAKÓW, DNIA 9 MARCA 1923 ROKU NR. 4

W nadchodzącą niedzielę pierwsze rozgrywki m i s t r z o w s k i e kl. A, K. Z. O. P. N. C r a c o v i a — Wisła, J u t r z e n k a — Sturm (Bielsko), w Krakowie. Wawel jedzie do Bielska na mecz z B. B. S. V. Kraków znajduje się pod w rażeniem meczu Cracovia — Wisła, które idą na pierwszy ogień. Białoczerwoni wystąpią w znacznie osłabionym składzie. Dyskwalifikacja i wykreślenie Stycznia i Koguta, dyskwalifikacja Sperlinga, kontuzje Gintla, Prochowskiego, Alfusa, a pono i Strycharza i Kubińskiego, zebrały się dziwnym pechem już z początkiem sezonu. Przypuszczalny skład Cracovii będzie następujący : Przeworski, Fryc, Bielecki, Synowiec, Cikowski, Strycharz, Kubiński, Chruściński, Kałuża, Reyman III, Zimowski.-— Wisła zaś wystąpi zdaje się w nast. składzie: Wiśniewski, Stopa, Kaczor, Gieras, Śliwa, Wójcik, Marcinkowski, Kowalski, Reyman I, Krupa, Adamek (Danz jest bowiem chory). Gdyby takie składy grały, miałaby Wisła za sobą oprócz własnego boiska jeszcze i plus w samym składzie. Jednak stylu i metody Cracovii, nawet u nowicjuszów, nie może ona zlekceważyć. — Narazie jednak niebo wmieszało się w tę sprawę i obrzuca stałym i płachtami mokrego śniegu boisko Wisły, która miljony musiałaby w to włożyć, aby go usunąć. Czy boisko będzie zdatnem do gry mistrzowskiej jest rzeczą rzeczywiście problematyczną. Dowcipnisie kawiarniani opowiadają, iż Cracovia i Wisła odprawiają gremjalne nabożeństw a, pierwsza o śnieg i błoto, druga o posuchę i pogodę. W rękach aury leży los mistrzostw a okręgowego, gdyż takiej sposobności do pokonania dotychczasowego mistrza następnie już nie będzie

”Tygodnik Sportowy” z 1923.03.16

Przez cały tydzień, poprzedzający te zawody, o niczem innem nie mówiono, jak tylko o tem, czy będzie boisko Wisły zdatnem do rozegrania tych zawodów, czy też nie. Setki ludzi badało skrupulatnie szarawy firnament, jedni wyglądając śniegu i deszczu, drudzy prosząc o mróz i wiatr. Setki ludzi bawiło się w astronomów, a dziesiątki w turystów. I szły procesje specjalistów-agronowów i całe wyprawy znawców geologji dla zbadania tego historycznego terenu, na którym w niedzielę spotkać się mieli dwaj odwieczni rywale sportowi Krakowa. I wracały ekspedycje z minami wesołemi i kwaśnemi, a w każdym razie niepewnemi. Przy stolikach kawiarnianych następowały oględziny obuwia ekspertów, a relacje zmienne powodowały baiss i haussę w totalizatorze prywatnym, zakłady bowiem szły już tylko w dolarach, funtach, frankach i guldenach. Gra Gintel i Kałuża, czy nie? Takie pytania krążyły nieustannie. I wedle odpowiedzi na nie uzależniano stawki, chmurzyły się oblicza, lub rozpromieniały twarze zafrasowanych i zdenerwowanych zwolenników footballu.

I rzeczywiście, jak długo istnieje Wisła i Cracovia, nie był wynik zawodów tak niepewnym, jak ubiegłej niedzieli. Przed godziną 3 popoł. przedstawiała Aleja 3. maja wspaniały widok nieprzerwanego łańcucha tłumów i powozów, dążących na boisko Wisły, które niezwykłą pieczołowitością i ofiarnością członków otoczone, okazało się zupełnie dobrem do rozegrania meczu. Drużyny stanęły w następujących składach: Wisła - Wiśniewski, Stopa, Kaczor, Gieras, Śliwa, Wójcik, Marcinkowski, Kowalski, Reyman H, Krupa, Adamek. — Cracovia: Popiel, Fryc, Gintel, Synowiec, Cikowski, Strycharz, Ciszewski, Chruściński, Reyman III., Łańko. Zimowski.

Jak więc widzimy, Wisła w przewidzianym składzie, Cracovia niespodziewanie z Gintlem w obronie, a więc z silnymi tyłami, ale z niespodziewanie (brak Kałuży) osłabionym zupełnie atakiem, który na początku zeszłorocznego sezonu w całości prawie grał w II. drużynie Crac. W takim składzie Crac, na obcym jej zupełnie i ciężkim gruncie Wisły zwyciężyć nie mogła, a i nierozstrzygnięta była bardzo wątpliwą. Szanse Wisły były prawieże pewne. Przebieg gry: W pierwszym kwandransie nie można było widzieć gry, była to bezcelowa, zupełnie nieświadoma kopanina. Zdenerwowanie obustronne graczy było tak wielkiem, że piłka kierowała raczej graczami, aniżeli gracze piłką. Również i ekspansja fizyczna znalazła tu swój wyrazisty upust, energicznie i szczęśliwie radykalnymi rozstrzygnięciami sędziego w zarodku hamowana i tępiona. Powoli uspokajają się nerwy, Reyman i Kowalski ze strony Wisły, Synowiec i Łańko ze strony Cracovii, ocknęli się pierwsi, rozpoczynając metodyczną grę. W tym nerwowym kwandransie naciskała silniej Wisła, następnie gra się wyrównuje z nieznaczną kombinacyjną przewagą Cracovii, której atak jednak nie podchodzi blizko bramki Wisły, ale strzela częściej, gdy przeciwnie atak Wisły bliżej się umie znaleźć bramki Cracovii, strzelając rzadziej. Wiśniewski ma więcej roboty, ale łatwiejszą, Popiel mniej, ale niebezpieczniejszą. Do przerwy zanotowałem dyspozycje: Strzał daleki niespodziewany Synowca, o włos koło słupka górnego lewego. Pewna pozycja strzału Reymana, cel górny słupek (pono bramka dla Wisły), w niebezpiecznym chaosie odbita piłka na róg, omal nie wyzyskany. Brutalna gra. Przewaga Wisły. Wolny, bity przez Reymana I. z trudem odparty. Gra nerwowa obustronnie. Wisła się uspokaja. Powoli zbiera się i Cracovia do dolnej kombinacji. Gra mierna. Śliczny strzał Reymana III. z wolnego, chaos pod bramką Wisły, piękny strzał Łańki, chwycony nakrywką i nurkiem twarzą w błoto przez Wiśniewskiego. Dwa rogi dla Wiały niewyzyskane. Zmienne ataki. Pauza 0:0.

Po przerwie szkicowałem: Nieznaczna przewaga Wisły, która gra z wiatrem. Chruściński w sytuacji strzału pudłuje górą. Przebój Kowalskiego, następnie Reymana. Świetna obrona Popiela. Nieuchronny goal obroniony. Cracovia naciska, szereg strzałów broni przytomnie Wiśniewski. Najpiękniejszy strzał dnia Adamka w biegu, niespodziewanie z prawego skrzydła tuż pod górny słupek, cudownym sposobem w ostatniej sekundzie obronił Popiel na róg. Ostry strzał Kowalskiego tuż koło słupka. Przewaga Wisły. 7 minut przed końcem zdobywa wreszcie Reyman I. z centry Adamka i podania Kowalskiego decydującego o zwycięstwie goala. Rogów 8:4 dla Wisły. Sędziował bez zarzutu, energicznie i przytomnie p. Rosenfeld z Bielska, trzymając w ryzach rozhukanych graczy. Wisła powinna była zwyciężyć. Byłaby skompromitowaną, gdyby była nie uzyskała 2 czystych punktów przeciw takiemu składowi białoczerwonych. Z tego czerwoni zdawali sobie widocznie sprawę. Wiedzieli oni, iż drugiej takiej sposobności tak prędko nic będą mieli, a te dwa punkty zadecydować mogą o mistrzostwie. Toteż walczyli konsekwentnie i uparcie o zwycięstwo. Zasłużyli też na nie w zupełności wedle przebiegu gry i chwilowego stosunku sił. — Cracovia natomiast, świadoma swego osłabienia, stremowana od tygodnia niepewnością składu, robiła wrażenie drużyny, przygotowanej na klęskę. Determinacja przebijała się w jej grze. Nic dziwnego. Takiego słabego ataku nigdy jeszcze Cracovia przeciw żadnej drużynie nie wystawiła. Poraz pierwszy grała na boisku Wisły, którego teren jest bardzo ciężkim dla nieprzyzwyczajonej doń drużyny. Mniejszy trening i wewnętrzna dysharmonja skutkiem dyskwalifikacji, kontuzji etc, dopełniły miarę, Jeśli mimoto odmłodzony atak jej potrafił tak zagrać i drużyna zdołała prawie do samego końca utrzymać wynik nierozstrzygnięty, należy się jej pełne uznanie i pochwała. Niema ona powodu ani potrzeby wstydzić się wyniku i klęski. Punkty nie są wszystkiem. Zresztą to pierwszy mecz. Ale generalna próba odmłodzonej linji ofenzywnej, przy starych, wytrawnych linjach defenzywy, powiodła się. Cracovia ma już przyszłość zabezpieczoną. Inni tylko teraźniejszość. Z graczy znakomitymi byli obaj bramkarze, grający z poświęceniem i niebywałą ambicją. Z obrońców wybijali się Gintel i Kaczor, szczególnie pierwszy, mimo spuchniętej nogi dokonał wprost cudów i jemu głownie obok Popiela zawdzięcza Crac. tylko taką klęskę. Fryc i Stopa, podobni do siebie brutalnością, nieprzytomnością i brakiem techniki stylowej. Chociaż i Kaczor, szczególnie raz, postąpił sobie niesłychanie brutalnie i niesportowo. Z pomocników Synowiec i Gieras byli najproduktywniejszymi, Strycharz i Wójcik destruktywnie dobrzy, ale bez myślowej roboty. Cikowski miał najsłabszy swój dzień. Brak treningu oczywisty. Śliwa zmienił się na korzyść. Od czasu zderzenia się z Cepurskim, przestał grać ostro i brutalnie. Był też lepszym od swego vis a vis, ale jego podanie ciągle jest spóźnione i nieplanowe. W ataku czerwonych doskonali byli Reyman I. i Kowalski. Marcinkowski dziki. Krupa z Adamkiem znacznie lepsi, niż na meczu z Polonią. Brak jeszcze czerwonym precyzyjności passingu i woli zrezygnowania z indywidualnego wózkowania. W ataku Cracovii mądrze i z finezją gra tylko Łańko, brak mu natomiast pędu naprzód. Posiada go Chruściński, najodważniejszy i najpracowitszy, gra on jednak więcej nogami, niż mózgiem. Reyman III. posiada jedno i drugie, ale kierownikiem ataku, motorem akcji jeszcze nie jest, nikt też tego od niego nie może i niema prawa wymagać. Przyszłość dopiero wykaże, czy nadaje się on na sternika. Przestawienie Reymana III. z tankiem uważałbym za wskazane. Próba nie zawadzi, tembardziej, ze Kałuża gra tylko perjodycznie i rzadko. Skrzydłowi slabi. Gra Sperlinga i Kubińskiego ożywi niewątpliwie atak białoczerwonych. Dr. H. Leser

Sport lwowski

Nr. 44.Czwartek 15. marca 1923. Rok II.


WISŁA — CRACOVIA 1 : 0 (0 : 0).

Kraków. Niedziela 11 marca. Mistrzostwo klasy A. Spotkanie dwu starych rywali na polu piłkarskiem jest zawsze dla krakowskiego światka sportowego wielką atrakcją. Nic też dziwnego, że pomimo niezbyt przyjemnej aury ciągnęły w stronę boiska Wisły (na którem rozegrano zawody), tłumy publiczności chcącej zobaczyć pierwsze zawody o mistrzostwo klasy A. w tym roku. Widzów zebrało się do 4 tysięcy.

Cracovia po raz pierwszy wystąpiła na boisku Wisły i poniosła klęskę. Jest to pierwsza klęska doznana od Wisły od 3 lat. Na zwycięstwo Wisła w zupełności zasłużyła. Do pauzy wiał silny wiatr przeciwko bramce czerwonych, jednak mimo to wiślacy często i poważnie zagrażali bramce Cracovii. Po pauzie Wisła prawie stale gościła pod bramką przeciwnika. Jeśli weźmiemy ogólnie ilość niebezpiecznych sytuacji podbramkowych, to również zestawienie to wypadnie na korzyść Wisły. Należy tu dodać, że jeszcze do pauzy uzyskała Wisła b. niewyraźnego gola, którego jednakże sędzia nie mógł zauważyć: ostry strzał jednego z napastników Wisły odbija Popiel w bramce, piłka uderza o spód poprzeczki i wychodzi na boisko. Ogółem: do pauzy przewaga Cracovii, po pauzie Wisły’.

Drużyny wystąpiły w następującem składzie: Wisła: Wiśniewski; Kaczor, Stopa; Wójcik, Śliwa, Gieras; Adamek. Krupa, Reyman 1, Kowalski, Marcinkowski. Cracovia: Popiel; Gintel, Fryc; Strycharz, Cikowski, Synowiec; Zimowski, Łańko, Reyman II, Chruściński, Ciszewski.

Rozpoczyna Wisła pod wiatr. Szereg faulów Fryca. Ataki Wisły stwarzają dwa niewyzyskane momenty podbramkowe. Strzały broni Popiel. Po chwilowej przewadze Wisły gra wyrównuje się i od 10 min. Cracovia gości na połowie Wisły; Wiśniewski ładnie interweniuje. Wypady Wisły lewą stroną niweczy Gintel. Cracovia w linji. Rzut z rogu stwarza niebezpieczną sytuację pod bramką Wisły; chwilowe zamieszanie i sytuacja wyjaśnia się. 30 min. rzut wolny dla Wisły, Popiel z bramki odbija; piłka uderzywszy z dołu w poprzeczkę wychodzi na boisko. Ataki Cracovii nie przynoszą rezultatu. Ostatnie minuty przed pauzą należą do Wisły. Stosunek rogów do pauzy 4 : 4.

Po pauzie atak Wisły. Piłka przenosi się na drugą połowę i Chruściński strzela w aut. Wypad Kowalskiego i Synowiec w ostatnim momencie ratuje. Wisła atakuje gwałtownie. Przebój Reymana I, Popiel wybiegiem broni, przyczem Reyman doznaje kontuzji i znoszą go z boiska; lecz wnet wraca. Ataki Wisły coraz częstsze. W 16 min. strzela Kowalski obok słupka a w chwilę potem Reyman I. tuż nad poprzeczką. Koło 20 min. Cracovia otrząsa się z przewagi przeciwnika i przeprowadza szereg ataków. Wiśniewski wykonuje kilka efektownych chwytów. W 24 min. śliczny strzał Adamka, Popiel z wielkim trudem odbija nad poprzeczką. Przewaga Wisły uwidacznia się w kornerach. W 38 min. po szybko przeprowadzonym ataku i kombinacji: Adamek, Krupa, Reyman, ten ostatni przyziemnym rzutem strzela z linji pola karnego zwycięskiego gola dla Wisły. Cracovia usiłuje się zrehabilitować, lecz po krótkim wysiłku Wisła w dalszym ciągu pozostaje panem placu. Atakiem Wisły kończą się zawody. Kornerów po pauzie 4 : 0 dla Wisły, razem 8 : 4 na korzyść Wisły.

Zawody toczyły się naogół spokojnie, nie obeszło się coprawda bez drobnych scysji. W przeważnej mierze zawdzięczać to należy sędziemu p. Rosenfeldowi z Bielska, który potrafił nad grą zapanować i utrzymać niesfornych graczy w karbach.

W Wiśle grali wszyscy dobrze. Wiśniewski w bramce pewny, obronił kilka niebezpiecznych rzutów. Obrona pracowała znakomicie, Stopa na pierwszym backu doskonały, Kaczor spokojny i uważny. W pomocy najsłabszy Wójcik, Śliwa i Gieras byli znakomitą podporą ataku. Lewa strona ataku wywiązała się ze swego zadania znakomicie. Reyman doskonały kierownik ataku, przytem posiada silny i celny strzał. Prawa strona słaba. Krupa potrzebuje jeszcze prowadzenia choć naogół dobry, Adamek wybijał się ładnemi biegami.

Z Cracovii wyróżnili się przedewszystkiem Gintel i Popiel. Obrona pierwszego znakomita. On też w głównej mierze powstrzymywał ataki wiślaków. Popiel bronił z brawurą, a wypadami w porę ratował bramkę od poważnego niebezpieczeństwa. Jedyny gol, jaki puścił był nie do obrony. Gracz ten ma jednakże jedną wielką wadę, nie umie dobrze i daleko wykopać piłki przy rzucie autowym. Fryc niepewny. W pomocy najlepszy Strycharz; Cikowski i Synowiec mieli jedynie chwile. Najsłabiej przedstawiał się atak, złożony z samych nowicjuszów. Brak tam było jakiejkolwiek myśli, ataki przeprowadzano stereotypowo. Jedynie skrzydła podsuwały się często pod bramkę przeciwnika. Sędziował bardzo dobrze p. Rosenfeld. M.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1923, nr 47 (13 III)

GRACOVIA—WISŁA 0:1 (0:0).

Wczorajsze zawody o mistrzostwo okręgu krak. między Cracovią a Wisłą zakończyły się zwycięstwem Wisły 1:0.

Cracovia stanęła, do zawodów w składzie całkowicie zdekompletowanym, zaledwie pięciu graczy dawnej drużyny, wzmocniło szeregi juniorów. Cały napad, złożony był z graczy rezerwowych, którzy wedle sił i możności bronili honoru swych barw. Naogół jednakże zasadnicze) różnicy w poziomie gry obu drużyn nie było — zwyciężyła Wisła dzięki swoim zaletom: sile przebojowej, szybkiej oryentacyi i pewności strzałów.

Bardzo dodatnie wrażenie zrobiła gra „fair” obu drużyn, gra bez wzajemnej nienawiści i złośliwości.