1923.05.06 Wawel Kraków - Wisła Kraków 1:3

Z Historia Wisły

1923.05.06, A klasa, 7. kolejka, Kraków, Stadion Jutrzenki, 11"00
Wawel Kraków 1:3 (0:0) Wisła Kraków
widzów:
sędzia: Henryk Mund z Krakowa
Bramki
Seichter II / Sołtys 60'



1:0
1:1
1:2
1:3

65' Henryk Reyman
80' Władysław Kowalski
81' Witold Gieras
Wawel Kraków
Wisła Kraków
Skład niepełny:
Mieczysław Wiśniewski
Kazimierz Kaczor
Witold Gieras
Henryk Reyman
Władysław Kowalski

trener:
Rogi 4:2

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Tygodnik Sportowy nr 13

ROK III. KRAKÓW, DNIA 11 MAJA 1923 ROKU. NR. 13.

Mistrzostwa A kl. naszego okręgu dały ub. niedzieli po 2 pkt. faworytom i były, w brew oczekiwaniom, b. interesującem i.

6. V. W i s ł a — Wawel 3:1 (0 :0 ). Czerwoni, mimo zmęczenia z czwartkowego wytężającego meczu z Crac., wykazali swe istotne walory, jako twarda, silna, czołowa drużyna. Wawel, mimo klęski ze Sosnowcem (dziwna rzecz, że nikt nie dba o to, by nasza A kl się nie kompromitowała — Red), wzmocniony Seichterem 11 na 1. łączniku, po odbyciu przez tegoż kary dyskwalifikacyjnej, grała znakomicie, z dawno u niej niewidzianym animuszem. Gra jej była skuteczna, racjonalna, ambitną. Szczególnie pomoc pracowała niezmordowanie ze Seichterem I w środku, którego start jest nadzwyczajny. Obu drużynom należy się pełne uznanie za grę, gdy się uwzględni niezwykły upał, zawody te bowiem urządził Wawel na boisku Jutrz. o 11 przedpoł. przy b. nielicznej frekwencji. Mimowoli nasuwają się tu z tej okazji ciekawe myśli. Wawel, wychowany i wypieszczony na boisku Wisły, trenowany przez członka Wisły p. Adamskiego (kier. sekc), w spierany przez czerwonych, naturalnie w zamian za głosy w KZOPN. i wydziałach, jako przeciw waga spółki Cracovia-Jutrzenka, — nagle po zwycięstwie nad Crac. 1 :0 i klęsce z Wisłą 0 :4 zmienił swój front czerwony na białoczerwony. Krążą niesprawdzone rozmaite pogłoski. Jedni mówią, że się fioletowym przewróciło w głowie i pretendowali do zwycięstwa nad Wisłą i osiągnięcie mistrzostw a (zaiste piękny cel dla nowicjusza w kl. A), inni opowiadają, że jedyną nadzieją Crac. w zepchnięciu Wisły ze szczytu tabeli stał się fioletowy benjaminek, jeszcze inni mruczą o potrzebach gotówkowych Jutrzenki, która słusznie stara się wszelkiemi siłami o jaknajwiększą ilość zawodów na swem boisku. Nie w dając się w kwestję stwierdzenia prawdziwości tych pogłosek, czy domysłów, zauważamy tylko, że „pieczenie” dostają się tu ze wszech stron sprytnemu, choć młodemu, Wawelowi, który w konkurencji rywali zbiera z prawej i lewej strony, co się daje. Jedną tylko małą pomyłkę popełnili tutaj „politycy klubowi”. „Zrobili oni rachunek bez gospodarza”, bez strony zainteresowanej, bez Wisły. Głosy da się uzyskać przy zielonym stoliku i dla zielonego stolika, odebrać mecze i finanse jednemu klubowi, a dać je drugiemu, też można zapomocą umowy, ale punktów i meczów *ie da się wygrać przy zielonym stoliku, a tylko i wyłącznie na zielonej murawie, chyba — no chyba, że i Kollegjum Sędziów idzie jaw nie z jedną ze stron. — Przebieg gry do przerwy omal nie dawałby uprawnienia do nadziei wstrzymania Wisły w jej serji zwycięstw mistrzowskich. Wawel miał do pauzy wiele szans, sporadycznych wprawdzie, ale niemniej groźnych. A gdy jeszcze w 16 min. po przerwie udało się Łopatce z prawego skrzydła scentrować tak, że Wiśniewski chwyconą piłkę z lekkomyślności sam sobie wepchnął do bramki i Wawel prowadził 1 :0 na 29 min. przed zakończeniem gry mistrzowskiej, — radość w śród rozpromienionych graczy Waw. zapanowała niezmierna, ogólne „całowanie się” na boisku „odchodziło” i zdawało im się, że to „bis” meczu z Crac. A niektóre „loże białoczerwone” stały się „czerwonem i” z wielkiego w zruszenia, że oto nadeszła chwila, w której załamał się pochód zwycięski kandydata mistrzowskiego i zaświtała nadzieja utrzymania się na tronie mistrzowskim dla Cracovii „na W a w elu” i „nad Wisłą”. Dla fachowca objektywnego i spokojnego jednak było jasnem , że ta właśnie zwycięska bramka fioletowych, stała się jej pogrom em . Gdyby nie ona lekkomyślni czerwoni byliby może stracili jeden punkt, ale ten goal pierwszy stał się widmem utraty 2 pkt. i zmorą detronizacji ze zdobytego nareszcie mistrzostw a. I to pobudziło Wisłę do walki i gry. Wawel osiągnął swój cel i zmęczył się. Nie pomogły wołania rozpaczliwe „murować”, nie miał on o co walczyć, bo zdobywać punkty dla innych, a nie dla siebie, to ciężkie zadanie. Wisła natomiast teraz dopiero miała cel, miała kategoryczny imperatyw : wyrównać i zwyciężyć. Bo tu chodziło o mistrzostw o, o prestige. I Wisła zmiażdżyła Wawel w ostatnich 25 min. Wawel skapitulował. W 20. min. wyrównuje Reyman I, w 35 min. prowadzi Kowalski 2 :1 , w 36 min. ustala Gieras wynik końcowy 3:1. Niektóre loże „białoczerwone” stały się „fioletowem i” z powodu beznadziejności nadziei, pokładanej we fioletowych. Rogów 4 : 2 (3 :0 ). Sędziował dobrze, spokojnie i stanowczo p. Mund. — Wisła zapewniła sobie bezwzględnie mistrzostw o krak. okr.



Wiadomości Sportowe

Wiadomości Sportowe Nr. 11. Kraków wtorek, 8 maja 1923. Rok II.

Mistrzostwo klasy A.

Wisła — Wawel 3 : 1 (0 : 0).

0bie drużyny występują w zwykłym składzie. Grę zaczyna Wawel ostrym atakiem na bramkę czerwonych, lecz Kaczor wybija na drugą połowę boiska, gdzie chwyta ją napad Wisły i podsuwa się pad bramę Wawelu, który broni się pierwszym rogiem, nie wyzyskanym jednak przez czerwonych. Teraz znowu .Wawel przychodzi do ofenzywy i dziel nie wspomagany przez swą pomoc raz wraz zagraża Wiśle. Nie wyzyskuje jednak dwóch podyktowanych przeciw czerwonym rzutów wodnych.

Wisła gra opieszale i bez tempa, co pozwała Wawelowi od czasu do czasu ją przygniatać.

Po pauzie Wawel znów jest stroną atakującą aż do 15 minuty, w której przez lewego łącznika Sołtysa zyskuje pierwszego gola. Odtąd gra się zupełnie zmienia. Wisła podrażniona utraconym punktem nadaje wspaniałe tempo, a napad tak gnuśny przed pauzą zmienia się nie do poznania. Reyman z Kowalskim i z- oboma skrzydłami wspaniale operują piłką, tak że już 19 minuta po przerwie pozwala Reymanowi wyrównać.

Uzyskania bramka podnieca obie strony tak że gra teraz dopiero zaczyna być interesującą. — Wisła wciąż atakuje, prąc silnie ku bramce fioletowych, tu jednak grająca dziś dobrze i z dużem szczęściem obrona nie pozwała na konkretniejsze rezultaty. — Dopiero Kowalski z podania Reymana, po uprzednimi wypadzie strzela drugiego gola. — Wawel za wszelką cenę próbuje wyrównać, zbyt jednak zdenerwowani i wyczerpani poprzednią grą lego gra- czet gubią .się w I połowie zaczętej kombinacji, co wyzyskuje Wisła i przygniata tem więcej, tak że w 36 mim. zyskuje przez Gierasa 3 bramkę dla siebie. Taki wynik pozostaje do końca gry, nacechowanej już bezwzględną przewagą czerwonych. Sędziował p. Mund dość dobrze, rzutów z rogu 4 : 2 na korzyść Wisły. P.

Przegląd Sportowy nr 19/1923, s.10:

6 maja.

Wisła - Wawel 3:1 (0:0).

Z zawodów Wisła - Wawel. Róg przeciw Wawelowi.
Z zawodów Wisła - Wawel. Róg przeciw Wawelowi.
Do zawodów o mistrzostwo stanęła Wisła w składzie normalnym, a Wawel w ataku z Seichterem II., któremu skończyła się nareszcie kilkomiesięczna dyskwalifikacja. Spotkanie to odbyło się rano na boisku Jutrzenki, bo Wawel, zupełnie zresztą słusznie, nie chciał grać z Wisłą na jej własnym gruncie, lecz na terenie neutralnym. Gra miała dość ciekawy przebieg, lecz interesował tylko wynik a nie walka, mająca typowy charakter gry o punkty. Kopanina dość chaotyczna, wskutek zdenerwowania obu drużyn, przytem prowadzona ostro, szczególnie ze strony Wisły; częste skupianie się wszystkich niemal graczy dla obrony, względnie atakowania bramki stanowiły jej główne cechy. Wawel pracował z ogromną ambicją, przytem nadspodziewanie planowo głównie w pomocy i napadzie i miał nad przeciwnikiem w pierwszej połowie wyraźną przewagę, której nie wyzyskał. Doskonałe centry skrzydeł na środkową trójkę ataku, zupełnie nieobstawioną i mającą otwarte pole do strzału, przechodziły bezowocnie wskutek niecelności rzutów tej ostatniej. Przed pauzą mógł Wawel uzyskać w ten sposób conajmniej dwa pewne punkty, ale zawsze znalazł się jakiś niefortunny strzelec, który z paru kroków pudłował. Widać tu było brak rutyny u młodych napastników Wawelu, którzy powinni byli piłkę zatrzymać (czasu było dosyć) i lekko usadzić ją w siatce, a nie brać jej z powietrza i strzelać daleko i wysoko ponad otwartą bramkę. Po zmianie pól pierwsze dwadzieścia minut należały również do Wawelu, któremu wreszcie powiódł się jeden z wielu ataków, bo centrę prawego skrzydła wepchnął Seichter II. ładnie "główką" w siatkę. Ale na tem też skończył się sukces niebieskich. Wyczerpani tempem i upałem opadli ze sił, a skorzystała z tego Wisła i przeszła do ofenzywy. W krótkim przeciągu czasu zdobyli czerwoni trzy bramki, a to ze strzałów Reymana I, stojącego na wyraźnym "spalonym", dalej Kowalskiego i wreszcie Gierasa. Ostatnia bramka była najładniejsza ze wszystkich, bo strzał był daleki, przyziemny i mierzony w sam róg.
Atak Wisły odparty
Atak Wisły odparty
- Wisła miała bardzo słaby dzień. Po czwartkowych zawodach z Cracovią zdała się być wyczerpana, pracowała bez najmniejszego planu, a piłkę kopała, ot byle kopnąć jaknajdalej od siebie i od własnej bramki. Powolny, ale ciągły spadek w formie wystąpił na tych zawodach jaskrawo. Niewiele brakowało, a porażka nawet zasłużona kandydata na mistrza okręgu stanowiłaby sensację dnia. Na wysokości zadania stał jedynie Kaczor, doskonały w obronie, któremu czerwoni mogą poniekąd zawdzięczać zwycięstwo. On to bowiem przez efektowne przejechanie czterech przeciwników i ładne podanie piłki atakowi w chwilę po utraconej bramce, dał hasło do ofenzywy, która się też powiodła. Wydatnie pracował także Gieras, jak zwykle pracowity, poprawny i spokojny. Atak Wisły zawiódł, bo nie przeprowadził ani jednego udatnego pociągnięcia i dał sobie łatwo zabierać piłkę, po stracie której cofał się ku tyłowi i nieudolnie murował, lub stał apatycznie w miejscu. Jeden Reyman chciał pracować i wlać w swych towarzyszy trochę chęci zwycięstwa, ale wysiłki jego były odosobnione i nie znalazły echa - Rogów 4:2 dla Wisły. Sędzia p. Mund naogół dobry.

Sport lwowski

Nr. 51. Lwów, środa 9. maja 1923. Rok II.

Wisła—Wawel 3:1 (0:0).

6/V. Mistrz, kl. A. Boisko Jutrzenki. Zawody odbyły się między godz. 11 a 1 w południe, z powodu upału gra straciła wiele na tempie. Wawel wydawał się lepiej przystosowany do takiego gorąca, niż ciężka Wisła, której gracze z trudnością się poruszali. Zawody te były dla Wisły ciężką próbą i z wielkiem szczęściem uniknęła podobnego losu, co Cracovia, która po stracie jednej bramki nie zdołała wyrównać. Do pauzy gra otwarta z przewagą Wisły, której ciężki atak nie wykazał zbytniej ochoty do uzyskania bramki. Wawel bardziej ruchliwy stwarza często niebezpieczne momenty pod bramką Wisły, szczególnie krytyczne były rzuty wolne z linji karnej. Po pauzie gra podobna; w 17’ wpuszcza atakowany Wiśniewski strzał prawego skrzydła do bramki. 1:0 dla Wawelu. Wisła atakuje gwałtownie i chwilami formalnie gniecie przeciwnika, a 27’ Reyman wyrównuje. Wawel ponawia jeszcze wysiłki, lecz w 35’ Kowalski strzela 2-ą bramkę, a w 2’ potem Gieras ślicznie plasuje piłkę w prawy róg. Ostatnie chwile należą do Wisły, rezultat pozostaje jednak niezmieniony. Rogów 4:2 dla Wisły. Sędziował b. słabo p. Mund.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1923, nr 100 (8 V)

Zawody o mistrzostwo Krakowa.

Rozgrywki o mistrzostwo okręgu krak. dały naogół przewidziane wyniki. Pewną tylko niespodzianką zgotował „Wawel”, który w walce z „Wisłą” okazał się przez dłuższy czas groźnym przeciwnikiem.

„WISŁA”—”WAWEL” 3:1 (0:0).

Wczorajsze zawody tych drużyn wykazały znaczny postęp „Wawelu” jednakże, m im o szczęśliwych momentów i bardzo ofiarnej gry, nie był on zbyt poważnym przeciwnikiem dla „Wisły”, grającej wczoraj o wiele gorzej niż zwykle. Mam wrażenie, że obie drużyny bały się wzajemnie, co jest usprawiedliwionem w odniesieniu do „Wawelu” — dlaczego jednak „Wisła”, zwłaszcza w pierwszej połowie, wykazywała tyle „respektu” dla swego przeciwnika, stanowi niewyjaśnioną zagadkę. Ten nerwowy strach „Wisły” doskonale wykorzystywał „Wawel”, przeprowadzając wiele ataków, z których jeden zakończył się sukcesem. Dopiero teraz „Wisła „ ocknęła się — zrozumiała, że ewentualna przegrana jej z „Wawelem“ mogłaby jej pozbawić pewnego już mistrzostwa Krakowa — zabrała się do roboty, zdobywając w krótkich odstępach czasu 3 goale.

„Wawel” zasługuje na pochwalę, za utrzymanie do końca gry otwartej — mimo, że łatwo mógł opuścić boisko jako zwycięzca, gdyby „zamurował” swą bramkę. Lepiej jednakże przegrać z honorem — niż trzymać się zasady: „niesportowo — lecz zdrowo”.:



Po tym spotkaniu wydawało się, że już nic nie może przeszkodzić Wiśle w wygraniu rozgrywek a-klasowych (Wisła po 7 meczach miała komplet punktów, Cracovia w 6 grach gromadziła ich zaledwie 8).