1923.09.09 Wisła Kraków - Warta Poznań 1:1

Z Historia Wisły

1923.09.09, Mistrzostwa Polski, 4. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:00
Wisła Kraków 1:1 (0:0) Warta Poznań
widzów: 6.000
sędzia: Jerzy Grabowski z Warszawy
Bramki
Mieczysław Balcer 52'

1:0
1:1

Marian Spoida 89'
Wisła Kraków
2-3-5
Mieczysław Wiśniewski
Kazimierz Kaczor
Marian Markiewicz
Stanisław Stopa
Stefan Śliwa
Marian Majcherczyk
Józef Adamek
Władysław Krupa
grafika:cz.jpg32' Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Mieczysław Balcer

trener: brak
Warta Poznań
2-3-5
Władysław Zasada
Alfons Olszewski
Leon Celler
Marian Spoida
Zygfryd Kosicki
Kazimierz Janicki
Zbigniew Niziński
Marian Einbacher
Wawrzyniec Staliński
Władysław Przybysz
Roman Dabert

trener: brak
Rogi: 1:4. Henryk Reyman niesłusznie został wyrzucony z boiska.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl



Spis treści

Relacje prasowe

Tygodnik Sportowy

ROK III. KRAKÓW, DNIA 11 W R Z E Ś N I A 1 9 2 3 ROKU. NR. 3 2 .

Wisła — Warta (Poznań) 1 : 1 (0:0) Mistrz. Polski gr. zach. Decydujące spotkanie pretendentów do finału o mistrz. Polski zgromadziło przeszło. 6 tys. widzów (wiele gości, z poza Krakowa, głównie z Poznania). Gra jednak me stała na spodziewanym poziomie i miała raczej charakter ostrej walki o pierwsze miejsce. Warta nie zawiodła opinji, ale tylko do przerwy, w której miała pewną, choć niewyzyskaną przewagę w polu nad Wisłą, grającą przeciw słońcu, a widoczną przewagę techniczną i kombinacyjną linji pomocy i ataku. Tym walorom przeciwstawiła Wisła lepsze i bardziej rutynowane trio obronne, oraz dosadniejsze wyzyskiwanie masywności i siły fizycznej. Tempo to jednak zdołała Warta .utrzymać i przetrzymać tylko do pauzy, a jej trójka środkowa ataku, wspomagana przez znakomitą pomoc, współgrając krótko, przyziemnie, ruchliwie i precyzyjnie, męczyła trochę chaotyczną nieco defenzywę Wisły, wskutek zbytniej hyperkombinacji i dribblingu jednak i braku decydującego efektu — strzału nie odzwierciedliła i nie uzewnętrzniła, poza widoczną poprawą techniki, formy i stylu w kombinacji, możliwych, a nurtujących ^w niej sił ekspanzywnych. Przy tem wyszkoleniu i . sposobie gry, zdradzającem podłoże pracy szkoły węgierskiej (b. trener Furst), a swej ruchliwości, żywiołowości i ciągu naprzód (szkoła niem. ), winna i mogłaby Warta stanowić jeszcze groźniejszy i silniejszy zespół. Wielkim szkopułem jest słabsza nieco linja obrony. Wisła grała mniej jednolicie, ale bardziej celowo i skutecznie, główną jej wadą były brak precyzji, zbytnie przetrzymywanie piłki i kiepskie ustawianie się. W obu drużynach raziła słaba gra głową, brak myśli przewodnich w rozwijaniu ataków, nienależyte krycie i ustawianie, oraz kiepski strzał. W pierwszym kwadransie zupełna przewaga Warty, wywołującej swem precyzyjnem podawaniem konsternację u czerwonych. Powoli przytomnieje Wisła, a Reyman prowadzi swych partnerów do niebezpiecznych ataków. Obie jednak strony nie wykorzystują niektórych momentów podbramkowych, a niektórzy gracze Wisły na grę odpowiadają walką ostrą zbliska, czego nieenergiczny sędzia nie umie tłumić w zarodku.

Ta miękkość sędziego zaostrza grę i na krótko przed pauzą zderza się lewy obrońca Warty z Reymanem (obaj biegli ostro ku piłce), skutek, że zielony z krzykiem pada na ziemię. O rozmyślności nie mogło tu być nawet mowy. Myślano ogólnie, że gracz Warty złamał rękę, lub nogę, głośne wyrazy oburzenia dawały się słyszeć i dopiero po pewnym czasie sędzia zdecydował się wykluczyć Reymana, co było zupełnie nieuzasadnionem i formalnie niedopuszczalnem, gdyż wykluczenie mogło, lub winno było nastąpić bezpośrednio po gwizdku, ale nie po dyktandzie galerji i graczy, nie mówiąc już, że na rozstrzygającym meczu mistrzowskim nie wyklucza się solidnego zresztą gracza, stanowiącego ostoję partji, bez żadnego upomnienia, tembardziej, że gracz, rzekomo silnie i niebezpiecznie skontuzjonowany, za kilka chwil wstał i grał bez przeszkody organicznej aż do samego końca zawodów. Wykluczenie Reymana zadecydowało de facto o wyniku i pozbawiło Wisłę zasłużonego zwycięstwa, o, czem świadczy przebieg gry II. połowy i całkowita przewaga Wisły, grającej z brawurą i ambicją w 10-ciu aż do samego końca, która też uzyskała w pierwszym kwadransie II. poł. bramkę (z widocznego ofside) strzeloną pięknie przez Balcera. Warta spuchła zupełnie 1 grała apatycznie, a rozpaczliwe wysiłki Kosickiego i Spojdy były bezskutecznymi, ataki zaś Wisły nieustannymi, niebezpiecznymi, omal nie dały jej jeszcze 1—2 bramek. Dopiero w ostatniej minucie dyktuje sędzia wątpliwy strzał narożny, s Wisła protestuje, dyskusja na boisku. Warta niespodziewanie szczęśliwie wyrównuje z główki Einbachera. Ogromna radość i podniecenie u Warty, konsternacja i zdeprymowanie u Wisły. Cały mozoł pracy 89 minut, i całego sezonu w ciągu 1 minuty i jednym strzałem, przez jedno kwestjonowane rozstrzygnięcie sędziego, zniszczone. Ostatni atak Warty tuż przed gwizdkiem, omal nie zakończony zwycięską bramką z huraganowego ataku. Koniec tragedji. Wisła niezasłużenie odpada z finału. Krakowska klasa doznała ponownie śmiertelnego ciosu. Tymrazem pochodził on z Warszawy. Odznaczyli się z gości Kosicki, -Spojda, Przybysz, Staliński, Einbacher; z Wisły Śliwa, Markiewicz, Balcer, Wiśniewski.

Sędzia, p. Grabowski z Warszawy, rozstrzygał zapóźno, raczej pod dyktandem graczy, lekkomyślnie i nierozważnie, do prowadzenia meczów mistrzowskich państwowych zupełnie się nie nadaje.



Komentarz

ROK III. KRAKÓW, DNIA 11 W R Z E Ś N I A 1 9 2 3 ROKU. NR. 3 2 .


Specjalność do robienia wyników, nieodpowiadających faktycznemu przebiegowi gry, posiada p. Grabowski z Warszawy. 7 kwietnia, jako sędzia na zawodach Warszawianka — Polonia w Warszawie, pewną wygraną Warszawianki Zamienił na wynik remisowy. Warszawianka z tego powodu straciła mistrzostwo okr. warszawskiego. Wisła też ostatniej niedzieli, dzięki fałszywym rozstrzygnięciom p. Grabowskiego i niczem nie uzasadnionego wykluczenia z boiska Reymana, duszy napadu Wisły, straciła prawieże pewne mistrzostwo grupy zachodniej.

Grabowski, sędzia na zawodach Wisła — Warta w Krakowie, skompromitował się wobec publiczności krakowskiej kompletnie, z. powodu swojej nieumiejętności i fałszywych rozstrzygnięć i może sobie zapisać na własne dobro wynik 1:1, gdyż bramka, uzyskana przez Wisłę, była zrobioną z widocznej pozycji spalonej, a bramka Warty powstała z rogu, będącego wymysłem p. Grabowskiego. I tacy sędziowie decydują o mistrzostwie Polski. Reyman został na niedzielnych zawodach z Wartą zupełnie niesłusznie wykluczonym z boiska. Wykluczenie nastąpiło niestety na żądanie p. Stalińskiego. Już poraź drugi jesteśmy świadkami w Polsce wykluczenia gracza na żądanie partji przeciwnej. Pierwszy raz został Wacek Kuchar 16. V. br. na zawodach Pogoni z Viktorją Żiżkov przez sędziego p. Szlessera też na żądanie Viktorji wykluczonym, a obecnie Reyman.

Sędzia linjowy na zawodach Warta — Wisła, p. Rząsa, dawał p. Grabowskiemu znak, że podyktowany przez niego w ostatniej minucie róg, był tylko autem bramkowym, gdyż piłka ostatnio odbiła się od Daberta z Warty i poszła na aut.


Stadion nr 21

Wisła powinna wygrać ten mecz, grała ambitnie, po męsku, stwarzała liczne sytuacje podbramkowe. Wszyscy grali dobrze, sędzia z kolei prezentował się źle. Reyman wykluczony niesłusznie (po rykach źle orientującej się trybuny). W Warcie dobrzy Kosicki, Spojda w pomocy i Przybysz w ataku - publiczność przyjmowała Wartę życzliwie i oklaskiwała strzelenie przez nią gola.

Przegląd Sportowy numer 37 (122), wtorek 11 września 1923, strona 14:

9 września. Wisła – Warta (Poznań) 1:1 (0:0).

Długo i z naprężeniem oczekiwane spotkanie dwóch najpoważniejszych kandydatów na mistrza Polski zachodniej zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym, mimo wiary i nadzieji tych, którzy sądzili, że Wisła na własnym terenie wytęży z siebie wszystkie siły i powetuje porażkę, poniesioną w Poznaniu. Czy rezultat gry jest zasłużony? Musimy powiedzieć tak, jeżeli oceniać będziemy obie drużyny według ich rzeczywistej wartości. Nie widzieliśmy poznańczyków w Krakowie już spory kawał czasu, bo od czerwca ub. r., a odtąd poczynili oni duże postępy i zmienili się na korzyść. Już wtedy gra Warty ogólnie się podobała, niedzielny zaś występ wrażenie to musiał tylko spotęgować. Warta przejęła całkiem system gry przyziemnej z jego wszystkimi zaletami i błędami. Poszczególni gracze podają sobie wzajem piłkę tylko dołem do tego stopnia, że nawet obrońcy lub bramkarz rzadko kiedy uciekają się do górnego, celowo mierzonego wykopu. I w tem leży duże niebezpieczeństwo dla Warty, bo obrona powinna piłkę natychmiast oddać naprzód, a nie bawić się z nią pod własną bramką, gdyż często może to dać przeciwnikowi sposobność uzyskania cyfrowego rezultatu. Drugie niebezpieczeństwo, niemniej poważne kryje w sobie atak Warty. Napastnicy posiadają wprawdzie bardzo duże wyszkolenie techniczne, oraz czucie i wzajemne zrozumienie, ale lubują się w nadmiarze kombinacji i zamiast strzelać trwonią czas na wyrabianie „murowanych” pozycyj, których w dodatku niejednokrotnie nie wykorzystują. Mieliśmy jaskrawy przykład tego na ostatnich zawodach. Była chwila kiedy każdy z środkowej trójki napadu mógł oddać pewny strzał na bramkę, a jednak tego nie uczynił, lecz podawał piłkę sąsiadowi, chcąc mu wyrobić jak najlepszy moment. Trwało to tak długo, aż jeden z obrońców Wisły zabrał piłkę i wykopem przeniósł ją na środek boiska. Do tego nadmiaru kombinacji, dodajmy jeszcze i to, ze Warta pracuje nadzwyczaj poprawnie, ale trochę miękko i zbyt powoli, a dojdziemy do słusznego wniosku, że gra poznańczyków jest b. piękna i efektowna, ale mało skuteczna i produktywna, zwłaszcza w zawodach o mistrzostwo, gdzie trzeba walczyć twardo i nieustępliwie. Czego nie posiada Warta, to cechuje Wisłę, tę typowo bojową drużynę. Czerwoni ustępują gościom pod względem techniki; ale za to przewyższają ich skutecznością działania i umiejętnością walczenia. Wisła nie bawi się w efektowne pociągnięcia piłką, nie kładzie żadnego nacisku na piękno swej pracy, ale wszystkie wysiłki obraca ku jednemu celowi, którym jest wywalczenie zwycięstwa i zdobycie cyfrowego wyniku. W ten sposób nie miała Wisła na ostatnich zawodach widocznej nad przeciwnikiem przewagi, lecz była od niego znacznie groźniejsza i niebezpieczniejsza.

Opis meczu

Spotkanie należało do bardzo interesujących i naprawdę ładnych. Po paru minutach gry nerwowej, zaczęło się celowe podawanie piłki, głównie u Warty, która atakowała raz po raz, nie dochodząc jednak do pola karnego Wisły, bronionego dzielnie przez obrońców. Tempo słabe, widać, że obie drużyny rezerwują siły, aby je w odpowiednim momencie rzucić na szalę. Wisła pracuje bardzo ambitnie, wszyscy gracze traktują walkę poważnie. Uderza dodatnio dobra forma środkowej trójki napadu Warty, głównie zaś Przybysza. Szkoda jednak, że napastnik ten umie grać tylko jedną nogą t. j. lewą i że wszystkie passingi i strzały oddane przez niego prawą nogą zawodzą. Staliński garbi się i pochyla niepotrzebnie głowę, przez co nie umie utrzymać równowagi i pada co chwilę na ziemię, psując dogodne sytuacje. Einbacher porusza się ciężko i na ogół mało pracuje, jednak podania jego, szczególnie na prawe skrzydło są dobrze obliczone i niebezpieczne. Wadą tej trójki jest fakt, że wszyscy trzej gracze trzymają się zbyt blisko siebie nawet w momentach, kiedy każdy ma u swego boku po jednym przeciwniku. W 17 min. przedziera się linię obrony Wisły i strzela sam w lewy róg, ale Wiśniewski przytomną robinsonadą skierowuje piłkę na korner. W jakiś czas potem sędzia p. Grabowski dyktuje wolny pośredni przeciw Warcie, za nieprawidłowe wykonania rzutu autowego. Naprężenie, większość graczy Wisły i Warty skupia się pod bramką gości; Kowalski podaje piłkę Reymanowi, ten strzela lecz jeden z obrońców chwyta strzał i wykopem sytuację wyjaśnia. Chwilę gra ostra, głównie strony Kowalskiego. Sędzia wzywa obie strony do spokoju a w jakiś czas potem wyklucza Reymana za niebezpieczną grę. Była to stanowczo za dotkliwa kara, należało w najgorszym razie Reymana upomnieć i dopiero przy ewentualnym powtórnem przewinieniu usunąć go z boiska. Wisła gra więc od 32 minuty w dziesiątkę, a pracując w dużym podnieceniu zyskuje nad Wartą lekką przewagę. Adamek centruje parę razy bardzo niebezpiecznie, lecz Zasada odbija piłkę efektownie pięściami. Pod koniec pierwszej połowy przebija się Staliński i strzela groźnie w róg, ale Wiśniewski znów robinzonuje skutecznie, odbijając piłkę w korner.

Po zmianie pól Wisła naciera. Pomoc Warty opada na siłach, głównie zaś Spojda, bardzo dobry do pauzy, teraz ledwie trzyma się na nogach i tylko spaceruje po boisku. W 7 min. dostaje piłkę lewy skrzydłowy Wisły, Balcer, stojący na wyraźnym spalonym, podjeżdża i strzela górą uzyskując bramkę dla Wisły. Sukces ten ożywia miejscowych, a pogrąża gości w chwilowa depresję. Jedynie obrona i bramkarz Warty nie dają za wygraną i opędzają się jak mogą nacierającym Wiślakom. Z tych szczególnie niebezpieczny jest Adamek, zarówno przez swój szybki bieg, jak i ładne centry, oraz ostre, przyziemne strzały, które Zasada przytomnie broni. Przez całą drugą połowę ma Wisła przewagę, lecz jej cyfrowo nie wykorzystuje. Dopiero pod sam koniec Warta znów rusza do boju i w 44 min. uzyskuje korner (sędzia boczny sygnalizował aut). Bije go Dubert, piłkę uzyskał Spojda, strzela górą i zdobywa wyrównujący punkt dla Warty. Następuje jeszcze jeden groźny atak gości, lecz sędzia przerywa go odgwizdaniem zawodów.

Pomeczowe komentarze

Rogów 4:1 dla Warty. Wisła grała w tym dniu nadspodziewanie dobrze i bardzo ofiarnie. Wszyscy niemal gracze stali na wysokości zadania, a nawet zwykle słabi Kaczor, Śliwa i Kowalski byli w tym dniu dobrze dysponowani. Ładnie pracował Wiśniewski, którego gra przypominała dawne, dobre czasy. Warta przez nawskróś elegancką, efektowną i poprawną grę zyskała sobie poklask i uznanie publiczności. Na gościach znać było zmęczenie, jechali bowiem całą noc z soboty na niedzielę, a w dodatku w Krakowie przez długi czas nie mogli znaleść hotelu. Sędzia p. Grabowski taktowny, spokojny i sumienny, lecz w rozstrzygnięciach nie zawsze trafny. Godność sędziów linjowych pp. Rząsa i Rutkowski. Publiczności stosunkowo dużo. Świeżo darniowane boisko utrudniało w wysokim stopniu normalny rozwój gry. L. Kornaś.

Sport lwowski

Nr 69. Lwów, środa 12. września 1923. Rok II.


Wisła-Warta (Poznań) 1:1 (0:0).

9/IX. Mistrz. Polski zach. Po szeregu mniej lub więcej nudnych zawodach towarzyskich mieliśmy nareszcie spotkanie, które kilkutysięcznej rzeszy publiki dało wiele emocji. Niepewny wynik do końca gry utrzymywał widzów stale w napięciu. Publiczność żywy brała udział w zawodach, podniecając okrzykami i oklaskami jużto jedną, jużto drugą drużynę. Zawody wypadłyby bardziej interesująco, gdyby niemi kierował sędzia odpowiadający wymaganiu chwili. Niestety tego o p. Grabowskim powiedzieć nie można. Wyrzucenie w 30’ Reymana z Wisły, za to, że Celler z tyłu skoczył na niego i przytem potłukł się — wyrzucenie gracza tej miary z boiska na żądanie Stalińskiego — nie wiem jak to nazwać. Podyktowanie rzutu z rogu, o którym nie miał pewności, bo nie mógł go widzieć, podczas gdy boczni sędziowie p. Rząsa i Rutkowski — a więc jedni z najlepszych naszych sędziów — twierdzili przeciwnie, rzutu, z którego padła wyrównująca bramka dla Warty w ostatnich minutach, o wartości p. Grabowskiego, jako sędziego wcale dobrze nie świadczy. Jeśli dodamy do tego, że nie umiał zapanować nad sytuacją, pomimo wybitnej pomocy sędziów linjowych — to będziemy mieli obraz sędziowania tych zawodów. Zawody skończyły się nierozegraną zupełnie niesłusznie. Zwycięstwo i to wysokocyfrowe osiągnęłaby z pewnością Wisła, gdyby nie usunięcie Reymana, który jest duszą całej drużyny, a szczególnie ataku. Warta : Zasada; Olszewski, Celler; Janicki, Kosicki, Spojda; Niziński, Einbacher, Staliński, Przybysz, Dabert. Wisła: Wiśniewski; Kaczor, Markiewicz; Majcherczyk, Śliwa, Spojda (? Red.); Balcer, Kowalski, Reyman, Krupa, Adamek.

Zaczyna Wisła, grając pod słońce. Chwilowe ataki Warty i miejscowi usadawiają się następnie na stałe na polu gości. Kowalski z kilku kroków od bramki pudłuje, to samo Balcer. Kilka strzałów oddanych na bramkę Warty broni bramkarz. Zda się, że lada moment a Wisła strzeli bramkę. Warta otrząsa się z przewagi a dwa wypady lewego łącznika broni pewnie Wiśniewski na róg. Wolny pośredni dla Wisły z pola bramkowego nie wyzyskany. Gra ostra powoduje kilka fauli ze strony Wisły. Reyman tyłem zwrócony do bramki gości chwyta piłkę, z tyłu skacze do niego Celler i wykopując mu piłkę przewraca się. Gra przerwana, długie debaty, sędzia usuwa Reymana, nienapomnianego poprzednio ani razu; Celler wstaje i gra dalej. Drużyna Wisły skonsternowana, gra chwilowo chaotycznie, jednakże wnet odzyskuje przewagę, która utrzymuje się prawie do końca pierwszej połowy.

Po pauzie Warta przez dłuższy czas gniecie miejscowych. Tyły u Wisły pracują intenzywnie i niweczą wszelką możliwość uzyskania bramki. Balcer wyrywa się, ostry strzał i pada pierwsza bramka dla Wisły. Animusz wstępuje ten znowu w drużynę Wisły, która podwaja swe wysiłki i często niebezpiecznie zagraża bramce g ści, jednak bez wyniku. Z kolei Warta atakuje gwałtownie, pragnąc za każdą cenę wyrównać. Ataki jej to gwałtowne wysiłki, w które wkłada resztki sil. Kilkakrotne zamieszania pod bramką Wisły nie dają wyniku. Gra zmienna. Wisła prawą stroną znowu pod bramką gości. Kilka strzałów przechodzi obok bramki. Zasada dobrze chwyta centry Adamka. Wreszcie na trzy minuty przed końcem rzut z rogu, chociaż sędziowie linjowi byli innego zdania. Bezpośrednio po rzucie volley’em wyrównuje Warta. Jeszcze kilka minut i koniec gry. Wśród wrogich okrzyków udaje się sędzia do szatni.

Z Warty wyróżnił się przedewszystkiem Kosicki, środkowa trójka kombinuje nieźle, ale każda lepsza obrona jest w stanie ją unieszkodliwić. Dabert na lewem skrzydle słaby, nietrzymany stawał się często niebezpieczny. Pomoc i obrona przeciętna, pracowały jednak ofiarnie i wytrwale.

Wisła grała w całości dobrze. Jedynie Krupa b. słaby. Dopóki był Reyman, grała spokojnie i pewnie i zanosiło się na wygraną z różnicą kilku bramek. Po usunięciu Reymana który kieruje całym atakiem trudno było o lepszy rezultat. W Wiśle tyły grały bez zarzutu Wiśniewski w bramce doskonały. Kaczor pewny. Markiewicz nadzwyczaj ruchliwy. Pomoc z niezmordowanym Śliwą w pośrodku w zupełności zadowoliła. W ataku najwięcej pracował Kowalski, był wszędzie, Adamek zawsze niebezpieczny. Balcer miał b. ładne momenty. Rzutów z rogu 4:1 dla Warty.

Nierozegrana Wisły z Wartą 1:1 w Krakowie nie wyjaśniła ani na jotę sytuacji w mistrzostwach Polski zachodniej, ba nawet ją zaciemniła. Wprawdzie Warta prowadzi w mistrzostwie 6 punktami przed Wisłą i ŁKS-em, mającymi po 5 punktów, ale bardzo łatwo mogą zajść takie komplikacje, które dla PZPN-u będą prawdziwym węzłem gordyjskim, trudnym do rozwiązania. Wyobraźmy bowiem sobie następującą sytuację, zupełnie możliwą w praktyce: Oto Warta wygrywa z Iskrą w Poznaniu, a przegrywa z ŁKS-em w Łodzi, a zatem ma 8 punktów; Wisła wygrywa z Iskrą w Krakowie, a osiąga nierozegraną z ŁKS-em w Krakowie, mając również 8 punktów; ŁKS wygrywa z Wartą w Łodzi, a osiąga nierozegraną z Wisłą w Krakowie, mając także 8 punktów. A więc te trzy drużyny miałyby po ukończeniu mistrzostw po 8 punktów. Nasuwa się teraz kwestja co z tym fantem zrobiłby PZPN, który podobnego wypadku nie przewidział i nie jest na niego przygotowany.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1923, nr 224 (11 IX)

Zawady o mistrzostwo Polski zachodniej.

„WISŁA” — „WARTA” (Poznań) 1:1 (0:0).

Tegoroczny mistrz Krakowa „Wisła” nie ma jakoś szczęścia w rozgrywkach z drużynami naogół niezbyt silnemi — a prawdziwy pech prześladuje Wisłę w zawodach z poznańską Wartą, Kilka tygodni temu przegrała krakowska drużyna w Poznaniu 4:2, wczoraj znów zdołała uzyskać wynik zaledwie remisowy. Nie można nie uznać wcale dobrej, a nadewszystko ofiarnej gry Poznańczyków, jednakże mimo, że chwilami nawet górowali nad „Wisłą” — ta przecież powinna była odnieść zwycięstwo, przewyższała bowiem swych gości bezwarunkowo zarówno kombinacyą, techniką, jak i tempem. Tymczasem' stało się inaczej, co dla Wisły pociągnie za sobą b. smutne następstwa, albowiem nie będzie uczestniczyć w ostatecznych rozgrywkach o mistrzostwo Polski. Tak więc po raz drugi Kraków — mimo, że posiada bezsprzecznie najlepsze kluby footballowe — straci tytuł mistrzowski, prawdopodobnie na rzecz Lwowa

Podobnie jak roku zeszłego lekkomyślność Cracovii pozbawiła ją zaszczytnego tytułu — tak i tym razem winy porażki Wisły dopatrywać się należy w lekkomyślności jej środkowego napastnika, którego zupełnie zbyteczna za ostra gra była przyczyną wykluczenia go z boiska, co znacznie osłabiło całą drużynę. Brak p. Reymana dawał się odczuwać prawie w każdem posunięciu, zwłaszcza po pauzie, gdy Wisła zagarnęła inicyatywę w swe ręce i raz po razu stwarzała groźne sytuacye podbramkowe. Nie było niestety strzelców, którzyby potrafili cyfrowo zaznaczyć swą przewagę.

„Wisła” przedstawia się wcale dodatnio, jednak gra jej nie predystynuje jej jak dotąd na pierwsze miejsce w polskim sporcie footballowym. W grze jej pozostało jeszcze wiele prymitywów, których musi się pozbyć a wówczas niewątpliwie i tytuł mistrzowski przypadnie jej w udziale.

Przebieg zawodów był wcale interesujący. Gra prowadzona w żywem tempie od początku aż do końca, utrzymywała widza w naprężeniu. Początkowa przewaga Warty zdetonowała nieco Wisłę, która chwilami nazbyt chaotycznie broniła się, jednakże aż da pauzy siły obu drużyn były prawie zupełnie równe. Dopiero po pauzie Warta uległa tempu i Wisła strzeliła jednego goala. Szereg ataków Krakowian nie uzyskał zamierzonego celu — podczas gdy Poznańczycy w ostatniej niemal minucie zdołali z rzutu narożnego wyrównać grę

Zawody prowadził p. Grabowski z Warszawy zupełnie poprawnie. Zarzucić mu jednakże należy zbyt radykalne ukaranie p. Reymana. W tym wypadku wystarczyłoby napomnienie.


Sportowiec: tygodnik, poświęcony wszelkim gałęziom sportu: oficjalny organ Tor. Zw. Okręg. P. N. R.1, 1923, nr 29 1923.09.13

List z Krakowa. Ubiegła niedziela, która była wprost imprezami sportowymi przeładowana, o których tak szeroko w poprzednim liście się rozpisałem, to na odmianę w tej niedzieli mieliśmy jedynie zawody w piłkę nożną pomiędzy mistrzem okręgu pozn. Wartą a mistrzem okręgu krak. Wisłą. Zawody o mistrzostwo grupy zachodniej stanowiły dla obu drużyn szekspirowsko — być albo nie być. — Warta posiadając przy równej ilości meczy 5 punktów, zadowolić się mogła wynikiem remisowym, przynoszącym jej i tak zwycięzki punkt, gdy tymczasem Wisła chcąc zdobyć hegemonię zachodu musiała zwyciężyć. To też zawody odbyły się w obliczu 8 tysięcy widzów; cały sportowy Kraków pospieszył na boisko Wisły, a nie mała ilość publiczności przybyła z Poznania, Katowic i reszty Górnego Śląska.

Podawać ścisły przebieg gry uważam za niewskazane, przejdę odrazu do charakterystyki zawodów i drużyn. Wisła i Warta na tem meczu stanowiły dwa różne sobie zespoły, a jeśli mówić o przewadze, to była ona wprawdzie nie duża ale taktyczna po stronie poznańczyków, zaś ambicji, po stronie miejscowych. U Wisły atak niezły, jedynie prawy łącznik Krupa b. słaby. Dziwnem się wydaje, że zarząd klubu stale forsuje na to miejsce powyższego, skoro jest „pod ręką“ doskonały technik i taktyk Danz. Pozatem pomoc defenzywnie bez zarzutu, w ofenzywie bez znaczenia. Obrońcy możliwi, bramkarz dobry.

W Warcie cała drużyna jednolita, przeciętnie dobra, cechuje ją doskonała przyziemna gra krótkim podawaniem. Od 20-tej min. przed pauzą Wisła gra w dziesiątkę z powodu usunięcia przez sędziego środka napadu Reymana. Lecz o tem niżej. Do pauzy obustronne wysiłki nie dają rezultatu, a obie strony marnują kilka dogodnych sytuacji. — Po przerwie w kilka minut wyrywa się lewo-skrzydłowy Balcer i strzela bramkę dla krakowian. Huragan oklasków. Wisła atakuje a na Warcie znać depresję. Jednak stosunek 1:0 dla Wisły utrzymuje się aż do 43 min, w której sędzia niesłusznie daje rzut z rogu. -— W zamieszaniu strzela Warta wyrównującą bramkę. Chwila, i gwizd oznaczający koniec zawodów.

Sędzia p. Grabowski bez zielonego pojęcia o sędziowaniu. Wyklucza Reymana za ostrą grę, daje rzut rożny, mimo wyraźnego sprzeciwu sędziego linjowego, nie uznaje rąk na polu karnym, nie zna przepisów o spalonych, prawdziwy „warszawista futbalowy". Wstyd przynosi tylko futbalowi stolicy. W Krakowie mecze drużyn klasy C sędziują kandydaci o niebo lepsi od p. Grabowskiego. Zejście jego z boiska uświetnione zostało rykiem i wyciem rozdrażnionej publiczności. W ten sposób Warta zdaje się dojdzie do finału, o ile naturalnie Ł. K. S. nie zrobi jakiś z nią niespodzianek na swym boisku. Co do Wisły to poniesione klęski i niepowodzenia tylko z winy zarządu, który nie chce zrozumieć konieczności trenera i ćwiczeń lekkoatletycznych.