1924.05.29 Warszawa - Kraków 1:3

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Kaczor, Czulak, Adamek i Kowalski według anonsu...

Relacje:

Tygodnik Sportowy

ROK IV. KRAKÓW, DNIA 2 C ZERWCA 1 9 2 4 ROKU. NR. 3 .

Z Warszawy. 29. V. Zawody międzymiastowe K r a k ó w — W a r s z a w a 3:1 (2 :0 ). Pierwsze zawody między reprezentacjami powyższych miast o puhar, ofiarowany przez firmę przyborów sportowych „Komispol”, zakończyły się niespodziewaną przegraną stolicy. Przewidywano ogólnie, że team Krakowa, pozbawiony swoich najlepszych graczy, ulegnie drużynie stołecznej, która wystąpiła zdaje się w swym najlepszym składzie. Lecz niestety drużyna warszawska rozczarowała, a Krakowiacy sprawili miłą niespodziankę Choć w składzie Krakowa nie widzieliśmy wielkich talentów, to jednak zgranie, ciąg na bramkę, dobre opanowanie piłki 1 nieprzeciętna technika, wzięły górę i zadecydowały 0 zwycięstwie. Tymczasem zespół stołeczny zawiódł całkowicie. Brak strzałów w ataku, słaba gra pomocy, niepewna obrona, przyczyniły się do porażki. Bramkarz z 3 puszczonych bramek nie zawinił osobiście żadnej. Natomiast w drużynie krakowskiej nie widzieliśmy słabych punktów. Dobra obrona, spokojna w rozbijaniu ataków, pomoc pracowita, szczególnie środek, atak szybki, zgrany, choć też za mało strzelający. Bramkarz posiadał oprócz rutyny wiele szczęścia.

Gra naogół fair, prowadzona w żywem tempie z przewagą gości, obfitowała w dość ciekawe momenty. Przed sędzią, p. Marczewskim z Łodzi, stanęły drużyny w następujących składach: Kraków: Przeworski, Nowak, Kaczor, Pitzele, Seichter, Alfus, Ciszewski, Kowalski, Chruściński, Czulak, Krumholz. Warszawa: Domański, Czajkowski, Zoller, Loth IV., Amirowicz, Wójcik, Hamburger, Loth II., Grabowski, Kaczanowski, Zantman. Przed rozpoczęciem gry wzajemne powitanie drużyn, przemowa delegatów związku krakowskiego i warszawskiego, wręczenie upominków.

Przez pierwszych 15 minut gospodarze naciskają znacznie, lecz Kraków broni się dzielnie. Wreszcie gra się wyrównuje, a nawet goście uzyskują przewagę (4 rzuty z rogu). Niebezpieczne sytuacje podbramkowe wyjaśnia Domański. Atak Warszawiaków rwie naprzód, szereg ostrych strzałów Lotha II. broni, dzięki swym wybiegom, wspaniale Przeworski. Kraków, spostrzegłszy słabą grę pomocy drużyny stołecznej, wysyła w bój swe skrzydła. W 27 Ciszewski „kiwa” Lotha IV., centruje i Chruściński głową zdobywa śliczną bramkę. W 33 przebija się przez obronę Loth II., strzela ostro, bramkarz wybiega 1 piłka odbija się od niego. Drużyna miejscowych zaczyna grać nerwowo. W 38 wolny rzut na bramkę bije Krumholz, Chruściński otrzymuje piłkę i nieobstawiony przez nikogo strzela w róg 2-gą bramkę. Po zmianie stron Kraków zaczyna powoli opanowywać boisko. Już w 3 minucie strzela Czulak z przeboju 3 goala, a W 12 Kowalski strzela pewnie w róg, lecz obrońca broni ręką upada na ziemię i doznaje kontuzji. Miejsce jego zajmuje Loth III. (Warszaw.) Rzut karny za rękę strzela Czulak w słupek. Powstaje zamieszanie pod bramką gospodarzy, lecz Domański dzielnie się spisuje. Pod koniec gry znaczna przewaga gości. Jedynego honorowego goala strzela w 75 Grabowski z podania Hamburgera. Przeworski protestuje twierdząc, że bramka została strzelona ręką. Sędzia jednak goala uznaje. Bramka ta podnieca Krakowiaków, którzy w linji pomocy i napadu pięknie pracują. Sędziował doskonale p. Marczewski. Rogów 6 : 0 dla Krakowa. W.

Tłumy publiczności, wierzącej bezgranicznie w dobrą gwiazdę futballu warszawskiego, chciały zaspokoić pragnienie patrjotyzmu stołecznego, tembardziej, że nie wychodziło to poza obręb papierowej możliwości. Każdy z widzów zdawał sobie sprawę, iż przyjdzie Warszawie walczyć tylko ze wzmocnioną nieco drugą reprezentacją Krakowa. I ten fakt pozwalał wierzyć. Niespodziewanie jednak przyszło przykre dla fanatyków stołecznych rozczarowanie. Warszawa przegrała bezapelacyjnie i zasłużenie. Porażka Warszawy nabiera większego znaczenia, jeśli zważymy, że był to najlepszy (pomijając brak Tupalskiego) skład, jaki kapitan związkowy wogóle w tym roku wystawił. Dodać przytem należy, iż lepszego teamu Warszawa nie jest w stanie obecnie skombinować. Skoro jednakże drugi team Krakowa zdołał wyjść zwycięsko, świadczy to o bardzo kiepskiej grze stolicy, a nawiązując do wyników reprezentacyjnej drużyny Polski na obczyźnie, o niskim poziomie polskiej klasy futballowej. Powtarzamy zatem, co już niejednokrotnie przez wielu było podnoszone, że piłka nożna w Polsce wogóle, a w Warszawie w szczególe, ma do zaznaczenia poważny spadek formy. Położenie staje się krytyczniejszem, gdyż kompetentni kierownicy nie chcą zrozumieć morału tych różnych głosów ostrzegawczych.

Ostatnia klęska Warszawy, jakoteż inne nieprzebrzmiałe jeszcze niepowodzenia zespołów tutejszych nie dadzą się wytłumaczyć żadnym pechem, w którym niektórzy chcą widzieć usprawiedliwienie. Bo skoro „pech” staje się objawem chronicznym, to temsamem przestaje już być pechem, a jest raczej dowodem różnych nieumiejętności. Jeśli chodzi o Warszawę, to mamy tych „pechów” więcej, niż niejeden zdążył tylko zgruba zauważyć. Przedewszystkiem mamy „pecha” w strzałach (innemi słowy nie umiemy celnie strzelać), prześladuje nas „pech”, gdy tylko znajdujemy się pod bramką przeciwnika (ergo atak wtedy nie wie, co z nim się dzieje), pech nie odstępuje od ataku, gdy ten zechce przeprowadzić obmyśloną akcję i wreszcie zdarzają się niekiedy gracze, którzy mają „pecha”, gdy chcą stopować piłkę. Wszystkie te niedomagania należy położyć na karb braku treningu i narybka. Jedni nie trenują, bo nie chcą, inni natomiast nie trenują, gdyż nie pozwalają na to warunki boiskowe. Z powodu braku boisk, z powodu snobistycznego i niesportowego stanowiska większości graczy czołowych klubów stołecznych wobec ich kolegów z klubów młodszych, nie możemy wychować dobrego narybka futballowego. Dopóki więc te warunki nie ulegną zasadniczej zmianie, dopóty trudno liczyć na trwałą i mocną poprawę formy klubów warszawskich.

Gra prowadzona ospale z obu stron. Żadna z drużyn niczego nie pokazuje. Wybija się powoli Ciszewski. Atak Warszawy gra bez głowy i bez motoru. Loth Jan byłby bardzo dobrym łącznikiem, ale nie jest nawet przeciętnym środkowym napastnikiem. Czajkowski jest naj widoczniej niedysponowany. Po przerwie wyraźna przewaga Krakowa. Krumholz ładnie pracuje. W ataku Warszawy celowo pracują tylko Kaczanowski i Zantman. Grabowski najwyraźniej rękoma wbija piłkę do bramki. Sędzia niesłusznie przyznaje goala. Następuje uroczyste wręczenie reprezentantom Krakowa ślicznego dużego puharu. W ten sposób Kraków zwycięsko wychodzi z pierwszego spotkania z cyklu meczów o puhar Komispolu. Najlepiej podobał się krakowski atak, w którym dobrze grali skrzydłowi. Ciszewski wybijał się swoją rozumną i obmyśloną grą. Dobry był Pitzele, który miał łatwą robotę z Hamburgerem. Najsłabszy z pomocy Alfus. Nowaka gra polegała na dostarczaniu Kaczorowi dobrych piłek. Nowak jednak z Kaczorem stanowili dobrą parę backów. Kaczora widzieliśmy już w znacznie lepszej formie. Tosamo da się powiedzieć o Czulaku. Przeworski grał, jak zwykle zresztą, przytomnie i inteligentnie. Jego wybiegi, acz ryzykowne, są jednak dokładnie obliczone i dlatego prawie zawsze kończą się szczęśliwie. Domański natomiast gra bardziej instynktem. Trzecią bramkę zawinił. Pozatem grał dobrze. Czajkowski w zupełności zawiódł. Zoler nie gra, jak back, lecz czwartego pomocnika. Loth IV. był słaby, Amirowicz najlepszy z pomocy. Atak Warszawy anemiczny. Najlepszy stosunkowo Kaczanowski. Słabi: Grabowski, Hamburger. Nieproduktywnie i nieekonomicznie grał Loth II. rt.


Sport lwowski

Nr. 92. Lwów, środa 4 czerwca 1924. Rok III.

WARSZAWA.

29 V. Kraków—Warszawa 3:1 (2:0). Rogów 6 : 0. Sędzia Marczewski dobry, jednak mało ruchliwy. Pogoda ładna. Publiczności około 4.000 osób. Skład Krakowa: Przeworski, Kaczor, Nowak, Alfus, Zejchter, Pitzele, Krumholc, Czulak, Chruściński, Kowalski, Ciszewski. Skład Warszawy: Domański, Czajkowski, Zoller, Wójcik, Amirowicz, Loth IV, Zantman, Loth II, Grabowski II, Kaczanowski, Hamburger. Reprezentacja Krakowa odniosła zasłużone zwycięstwo, ponieważ Warszawa zawiodła zupełnie, zwłaszcza atak z Grabowskim II na czele. Kraków przedstawił się jako zespół zgrany i przewyższający Warszawiaków tak pod względem techniki jak kombinacji i szybkości akcji. Z Krakowa wyróżnił się bramkarz Przeworski, który parę niebezpiecznych sytuacji brawurowo wyjaśnił i para obrońców, a także z ataku Chruściński. Z Warszawy obrońca Zoller i oba skrzydła. Bramki padają dla Krakowa w 23-ciej i w 32-iej min., obie strzela Chruściński — jedną z centry Ciszewskiego głową w róg — drugą z podania Czulaka i w 49-tej m. z centry Krumholca strzela Czulak. Warszawa zaś w 80-ej. m. z centry Hamburgera strzela Grabowski II i to zdaje się ręką. Przed końcem gry schodzi z boiska Czajkowski z Warszawy kontuzjowany, a zastępuje go Loth III. Kraków nie wykorzystał rzutu karnego przez Czulaka.