1924.06.26 Kraków - Konstantynopol 2:0

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Styczeń

Relacje: 12; 14; 8

Spis treści

Tygodnik Sportowy

ROK IV. KRAKÓW, DNIA 2 LIPCA 1 9 2 4 ROKU NR. 27.

26. VI. KRAKÓW - KONSTANTYNOPOL 2:0 (0:0).

Mecz powyższy ściągnął na boisko Cracovii, pomimo dnia powszedniego i tradycyjnego obchodu „Lajkonika”, ponad 5.000 widzów, którzy też nie żałowali swego przybycia, gdyż zawody były bardzo interesującemi. Inż. Rosenstockowi należy się specjalne podziękowanie, że jako kapitan związkowy KZOPN-u sprowadził do Krakowa Turków.

Przebieg: Turcy rozpoczynają zawody, Kraków odbiera im piłkę i do 6 m. ustawicznie atakuje. W 7 min. lewoskrzydlowy Turków oddaje silny strzał na bramkę Krakowa. Przeworski robinzonuje, lecz piłka idzie i tak w aut. W 12 m. prawy łącznik Turków oddaje ładny strzał, zdawało się, że piłka idzie w lewy róg bramki, lecz przechodzi tuż koło słupka na aut. W 14 min. Chruściński omal że nie zdobywa bramki. W 15 min. wolny przeciw Turcji za foul, Turcy ustawiają się w mur i Cikowski przenosi. Za chwilę drugi wolny też niewyzyskany. Następują silne ataki obopólne. Turcy poznali zaraz, że najsłabszą stroną Krakowa, to prawy pomocnik i raz poraź inscenizują atak lewem skrzydłem, gdyż gra Stycznia w tym dniu, do pauzy zwłaszcza, była najsłabszą w drużynie. W 20 m. Chruściński, stojąc sam pod bramką, nie wyzyskuje pewnej sytuacji z centry Reymana III. W 23 min. center ataku Turków przebija się i bije silnym strzałem w aut. W 25 min. z centry Sperlinga Kałuża główką przenosi. Następują ataki Turków. Przeworski ładnie i szczęśliwie broni wybiegiem, lecz tak nieszczęśliwie, że skręcił sobie nogę. Kraków gra w 10 ciu. W bramce Fryc, w obronie Styczeń. W 33 min. Przeworski kulejąc wraca do bramki. W 39 m. centra Sperlinga, Krumholz ładnie strzela, lecz bramkarz Turków trzyma. W 44 m, strzał Reymana broni bramkarz Turków fenomenalnie. W ostatnich minutach ataki Krakowa. W 44 min. środek pomocy Turków fouluje Kałużę, wolny i zaraz potem pauza. O : 0, rogów 4 : 0 dla Krakowa.

Po pauzie Kraków rozpoczyna. Przez kilka minut gra na środku boiska. Następnie atakowaną jest bramka Turków, którzy się doskonale bronią. W 5 min. prawe skrzydło nieobstawione podjeżdża pod bramkę Krakowa, centruje, silny strzał środkowego napastnika idzie obok bramki. Krumholz zaraz rewanżuje się takim samym strzałem. W 10 min. Krumholz bije róg, Sperling chwyta piłkę i strzela, a nadlatujący prawie Chruściński pakuje piłkę do bramki. 1 goal dla Krakowa. W 16 m. Styczeń kopnięty schodzi z boiska, a w jego miejsce przychodzi Strycharz, który pierwsze minuty gra niepewnie, potem się jednak rozgrywa. Turcy teraz bardziej atakują i dużo strzelają. W 27 mm. Krumholz przedziera się w stronę bramki Turków i goal zdaje się wisieć powietrzu, lecz zostaje on na polu karnem sfoulowanym. Sędzia zarządza rzut karny, który Sperling zamienia w drugą bramkę dla Krakowa. Foulującemu pomocnikowi Turków, każe kapitan zejść z boiska. W 28 m. Chruściński dwukrotnie strzela, lecz pech go w tym dniu prześladuje. Teraz Turcy przechodzą do ataku i zaraz potem Kraków się rewanżuje przebojem Sperlinga. Róg, przez Krumholza bity, główkuje Kałuża w aut. Kraków naciera, Turcy zaczynają grać foul, a sędzia karze ich wybryki. W 34 m. wolny. Reyman III. bije silnie w róg bramki, lecz tamże znajduje się obrońca, który ratuje pewną bramkę. W 41 m. Strycharz przepuścił lewo-skrzydłowego, tenże centruje, prawy łącznik strzela silnie, piłka przechodzi koło bramki. Ostatnie minuty należą do Turków. Publiczność porywa po zakończeniu gry graczy na ramiona i znosi uradowana z boiska.

Dzień 26. VI. był wielkim dniem dla Krakowa, gdyż w tymże dniu reprezentacja Krakowa pobiła poraź pierwszy w bieżącym roku reprezentację międzypaństwową. Zwycięstwo Krakowa było w zupełności zasłużone i dobrze wypracowane.

Turcy pokazali nam grę b. ładną i żywą. Posiadają oni lotne skrzydła (zwłaszcza lewy skrzydłowy, rekordzista turecki na 100 i 200 mtr.), dobrego prawego łącznika, środka ataku, prawą pomoc, obrońców i z wielkim szczęściem grającego bramkarza. Hołdują oni grze górnej i szybkiej.

Kraków przeciwstawił Turkom 9 graczy Cracovii, Stycznia z Wisły i Krumholza z Jutrzenki. Drużyna” K. grała z szaloną ambicją i wolą zwycięstwa. Najlepszym okazał się Kałuża, Chruściński, grający w tym dniu z pechem, oba skrzydła, Cikowski i Synowiec, zwłaszcza po pauzie doskonały Cikowski trzymał atak Turków w szachu. Przeworski miał mało zajęcia.

Sędzia p. Ivancsics (Budapeszt), bardzo dobry, prowadził zawody ze spokojem i pewnością, nie pozwalając ani na chwilę na naruszenie prawideł gry i jemu mamy do zawdzięczenia, że zawody były tak interesującemi i stały na dość wysokim poziomie.

Sędzia p. Ivancsics (Budapeszt): W I. połowie był Kraków o 2 bramki lepszy od Konstantynopola. W II. połowie, pomimo że Kraków zrobił 2 bramki, Turcy nie byli gorsi. U Polaków po Olimpjadzie i cotygodniowem spotkaniu z drużynami zagranicznemi widać znaczny postęp.

Wynik Polski z Węgrami na Olimpjadzie nie był prawdziwym miernikiem sił i powinien był raczej opiewać 4: 1, 4: 2 , a nie 5: 0.

W Warszawie mieli Polacy wielkiego pecha, a Amerykanie grali raczej rugby, niż futball. Na meczu z Ameryką niczegośmy nie skorzystali i li tylko przysłowiowemu pechowi mogą Amerykanie zawdzięczyć swoje zwycięstwo, które się Polakom należało. Tylko spotkania z dobremi drużynami zagranicznemi poprawią polską klasę futballową.

Gra z Turkami była bardzo ładną. Podobali mi się z Polaków Cikowski, Synowiec, Chruściński (najlepszy napastnik) i Kałuża. Najsłabszy Styczeń. Zwycięstwo Krakowa zasłużone. Z przyjęcia w Krakowie jestem bardzo zadowolony.

Trener Turcji Hunter (Anglik), były trener Hakoahu wied.: Gra Krakowa mnie wielce zadziwiła. Wynik 2 : 2 byłby prawdziwym wykładnikiem sił. (sr).

Sport lwowski

Nr. 96. Lwów, środa 2 lipca 1924. Rok

Kraków — Konstantynopol 2:0 (0:0). 26 VI. Zawody międzymiastowe. Kapitan związkowy Krakowa po smutnem doświadczeniu skombinowania drużyny reprezentacyjnej przeciwko Lwowowi z Wisły i Cracovii, chwycił się ostatniego, ale prawie nigdy nie zawodzącego środka i wystawił przeciwko Konstantynopolowi, jedną z tych drużyn uzupełnioną zaledwie dwowa graczami. Wybór padł na Cracovię, która w ostatnim spotkaniu przeciwko Victorji Ziżkow pokazała znaczne podniesienie formy i wiele ambicji i zapału w grze.

Wybór ten nie zawiódł. Drużyna krakowska grała nie tylko ambitnie, ale i pięknie, a zgraniem, kombinacją i wzajemnem rozumieniem się górowała znacznie nad przeciwnikiem i tylko dzięki nieumiejętności napastników Krakowa w wyzyskiwaniu prawie że niezawodnych pozycji podbramkowych, zwycięstwo nasze było tak małe i co ciekawsze, padło w drugiej połowie, w której gra była zupełnie otwartą. Goście tureccy grali bardzo ładnie, jednak nie produktywnie. Najlepsza część ich drużyny, atak w polu doskonały, nie umiał pod bramką wykończyć akcji i osiągnąć bramkę. Gra trójki środkowej precyzyjna, a nawet efektowna i błyskotliwa, kończyła się zwyczajnie na dobrze w tym dniu usposobionych obrońcach Krakowa. Pomoc i obrońcy przeciętni. Bramkarz (rezerwowy) doskonały, bronił spokojnie i przytomnie w sytuacjach niejednokrotnie wprost rozpaczliwych. Jako całość, zespół dość zgrany. Gracze przy doskonałem opanowaniu piłki słabi fizycznie, nie są wstanie przeciwstawić się silniejszemu fizycznie przeciwnikowi. Nowością, jaką nam pokazali w swej grze, była obrona rzutu wolnego, bitego z za pola karnego. Otóż 5—6 graczy ustawiało się przed strzelającymi, zasłaniają w zupełności bramkę, usuwając przytem możliwość bezpośredniego strzelenia bramki. W chwili rzutu podskakiwali wszyscy, odwracając się do strzelającego tyłem. Konstantynopol: Hamid (Suleimanie), Djaffer (Fener Bagdje), Ali (Galata Serai), Kadri, lsmet, Hamit, Sabih, Alaidim, Zeki (Feuer Bagdje), Kemal (Altoun Ordon), Bedri (F. B.). Kraków: Przeworski, Pychowski, Fryc, Styczeń, Cikowski, Synowiec, Krumholz, Chruściński, Kałuża, Rejman III, Sperling. Z wyjątkiem Stycznia (Wisła) i Krumholza (Jutrzenka) wszyscy z Cracovii.

Do pauzy znaczna przewaga Krakowa. Liczne sytuacje podbramkowe niewyzyskane. Kraków góruje kombinacyjnie i zgraniem. Wypady gości bardzo niebezpieczne. Przeworski chwilowo kontuzjowany opuszcza bramkę lecz za kilka minut wraca z powrotem. Po pauzie nieznaczna przewaga Krakowa. Goście równie niebezpiecznie atakują a Przeworski ładnie broni. Przy bombardowaniu bramki gości, otrzymuje piłkę Chruściński, będąc na spalonem i momentalnie strzela bramkę, uznaną przez sędziego. W chwilę po tem za sfaulowanie Krumholza rzut karny zamienia Sperling na drugą bramkę. Goście usiłują wyrównać, lecz rozpaczliwe ataki nic nie przynoszą, a ku końcowi Kraków znowu przygniata. Rogów 7:3 dla Krakowa. Sędzia p. Ivanczicz z Budapesztu przed pauzą bardzo dobry, po pauzie nieco słabszy.


Sport Ilustrowany

Nr. 20, Poznań, czwartek 3 lipca 1924. Rok I.

Kraków — -Konstantynopol 2 : 0 (0 : 0).

26/6. 1924. Boisko Cracovii.

Po raz pierwszy w Krakowie bawiąca drużyna turecka nie zrobiła nadzwyczajnego wrażenia. Poza szybkim startem i dobrymi biegami nie odznaczają się goście ani taktyką, ani też wysoką techniką. Najlepszą częścią drużyny jest atak, który — dobry w polu — pod bramką traci głowę i do strzału nie dochodzi. Tyły bardzo przeciętne, nie kryją przeciwnika, oddają piłkę na oślep, poza tem cała drużyna nie uznaje stopingu, lecz bierze piłkę wprost z powietrza, co nie zawsze prowadzi do celu. Prawdopodobnie drużyna grająca w Krakowie nie przedstawiała najlepszego zespołu, który pewnie szanowany jest na spotkanie z Polską w Łodzi.

Przebieg gry z powodu obustronnego stosowania metody jednego obrońcy interesujący. Przewaga Krakowa była przez cały czas gry widoczną, dlatego też zwycięstwo jego jest zupełnie zasłużonem, chociaż co do strzelonych bramek możnaby mieć pewne zastrzeżenia. I tak pierwsza bramka, strzelona została w 10 min. po przerwie przez Chruścińskiego z wyraźnego spalonego, czego jednak — sędzia p. Ivanćics z Budapesztu, mimo że stał wtedy tuż koło bramki nie zauważył. Również podyktowanie rzutu karnego w 25 min., z którego zdobywa Sperling drugiego goala, było rozstrzygnięciem co najmniej za ostrem ,gdyż obrońca turecki odebrał Krumholzowi piłkę zupełnie przepisowo, a upadnięcie gracza przy zderzeniu nie można uważać za sfaulowanie. Natomiast nie wykorzystał Kraków szeregu pozycyj, tak przed pauzą jak i też po pauzie, tak że bramek, które powinny były być strzelone — były co najmniej cztery. Turcy rzadziej zagrażali bramce Krakowa, ale i oni przepuścili kilka dogodnych momentów, zwłaszcza przy wybiegach Przeworskiego. Kraków reprezentowała Cracovia, uzupełniona Styczniem (Wisła) i Krumholzem (Jutrzenka) na prawem skrzydle i spisała się bardzo dobrze. .Najlepszą częścią drużyny byli obrońcy: Pychowski i Fryc, którzy znakomicie rozbijali ataki gości. Przeworski bronił — jak zwykle — z wielkiem szczęściem, przy jednym wybiegu upadł nieszczęśliwie i stłukł sobie kolano, jednak bramki nie opuścił. Najsłabszą była pomoc, a zwłaszcza Styczeń do pauzy. Po pauzie gra Styczeń o wiele lepiej, jednak po pewnym czasie kontuzjonowany schodzi z boiska, zastąpiony przez Strycharza, który mimo świeżych sił nie mógł sobie z napastnikami gości dać rady. Z ataku najlepszy Sperling, swoimi centrami stwarzał niebezpieczne sytuacje, Chruściński również dobry, reszta słaba. W drużynie tureckiej z ataku najlepszy lewy skrzydłowy i lewy łącznik. Reszta drużyny przeciętna. Rogów 7 : 3 dla Krakowa. Publiczności mimo dnia powszedniego około 3.000 osób.

„Przegląd Sportowy”

Przegląd Sportowy. 1924, nr 26

Kraków

Kraków—Konstantynopol 2:0 (0:0).

26 czerwca.

Wspaniałe a zarazem zupełnie zasłużone zwycięstwo odniosła reprezentacja Krakowa nad olimpijską drużyną tu recką, kryjącą się pod skromną nazwą reprezentacji Konstantynopola. Turcy po niezasłużonej klęsce poniesionej w Paryżu w spotkaniu z reprezentacją Czech, odbyli zwycięski pochód po Europie, bijąc mistrza Jugosławji, Gradjański 4:0, reprezentację Stockholmu 2:1 i t. d. i do Krakowa przybyli niepokonani, by dopiero tutaj załamać się na szczęśliwie zestawionej drużynie krakowskiej. Trzeba bowiem przyznać, że kapitan związkowy KZOPN,, nauczony smutnem doświadczeniem z zawodów z reprezentacją Lwowa, wpadł tym razem na szczęśliwy pomysł, by reprezentację oprzeć na graczach jednej drużyny, a nie jak to czynił po przednio, na zawodnikach różnych zespołów wzajem się nierozumiejących i niezgranych. Zaszczytną obronę barw Krakowa powierzył drużynie, która w ostatnich tygodniach ogromnie się podniosła, Cracovii i wziął z jej szeregów 9 graczy, a tylko dwóch pozostałych wstawił z Wisły i Jutrzenki. Tym sposobem zespół krakowski był ogromnie jednolity i pracował sprawnie, górując nad przeciwnikiem przez cały ciąg zawodów.

Skład Krakowa : Przeworski; Pychowski, Fryc: (wszyscy z Cracovii), Styczeń (Wisła), Cikowski, Synowiec; (obaj z Cracovii), Krumholz (Jutrzenka), Chruściński, Kałuża, Reyman III, Sperling (Cracovia).

Konstantynopol: Hamid; Djafer, Ali; Cadri, Ismet, Amid; Sabih, Alladin, Zeki, Kemel, Bedir.

W pierwszych fazach gra była nerwowa i trochę chaotyczna, gdyż obie drużyny atakowały się wzajemnie bez głębszej myśli przewodniej, a tylko chciały wybadać słabe strony przeciwnika. Stan ten trwał dość długo, bo około dwudziestu pierwszych minut. W międzyczasie Chruściński po centrze Sperlinga oddał niebezpieczną „główkę” na bramkę Turków, a Przeworski tradycyjnym wybiegiem udaremnił przebój środkowego napastnika Konstantynopola. Już wtedy nie brakowało, naszym pozycyj na zdobycie bramki, czy to z rzutów wolnych podyktowanych dla Krakowa, które Turcy bardzo oryginalnie bronili, ustawiając się długim i zwartym szeregiem niedaleko od piłki, czy to gdy do piłki podanej przez Sperlinga dobiegli Chruściński i Kałuża, a bramkarz leżąc na ziemi, wybija pięścią z nóg naszych graczy. Niebawem gra przybiera charakter więcej spokojny i planowy, przyczem zwolna uwidacznia się przewaga krakowian. Kałuża parokrotnie posyła Chruścińskiego w bój, ale piękne wypady kończą się na przytomnym bramkarzu gości, a dwa pewne niemal strzały trafiają w słupek. Przez chwilę było i miejscowym gorąco, gdy Przeworski kontuzjonowany upadł na ziemię, a sędzia nie przerwał gry, mimo, że napad turecki był wtedy w ofenzywie i posłał pewną piłkę na bramkę, którą Synowiec z samej linji bramkowej skierował umiejętnie na aut boczny. Ostatnie minuty przed pauzą przynoszą kilka niebezpiecznych ataków Krakowa, a zwłaszcza efektowny strzał Reymana w lewy róg bramki, który nieprawdopodobnie pewnie obronił bramkarz Hamid. Tak do przerwy nie mógł Kraków uzyskać żadnego punktu, mimo znacznej przewagi.

Po zmianie pól wiedzie się naszym lepiej, gdyż już w 10‘ po rzucie z rogu uderzonym przez Krumholza, chwyta piłkę Sperling, podaje ją Chruścińskiemu, a ten strzela nieuchronnie pierwszą bramkę. W chwilę później schodzi z boiska Styczeń, kontuzjonowany przez Turków, którzy po utracie bramki zaczęli grać ostro, a miejsce jego zajmuje Strycharz. Goście czas jakiś pracują wszystkiemi siłami, ale gdy sędzia dyktuje przeciw nim rzut karny, który Sperling za mienia na bramkę, słabną i myślą jedynie o defenzywie. Przewaga Krakowa występuje teraz niemal jaskrawo, raz po razu któryś z naszych graczy oddaje groźny strzał, lub przedziera się w wypadzie pod bramkę Turków, jak n. p. Chruściński, który po przeboju strzelił znowu w słupek, lub Sperling, albo Kałuża, któremu bramkarz turecki wybrał piłkę z nóg w chwili strzału. Przy samym końcu zawodów następuje niebezpieczny wypad lewego łącznika gości, lecz strzał jego, oddany z paru zaledwie kroków poszedł w aut. Rogów 7:3 dla Krakowa.

Drużyna turecka zrobiła jak najlepsze wrażenie, zarówno grą swoją, jak i sportowem zachowaniem się na boisku. Zespół to równy, złożony z graczy może fizycznie niezbyt wyrobionych, ale za to technicznie i taktycznie doskonałych. Na plan pierwszy wybijał się znakomity napad, ogromnie ruchliwy i szybki, a szczególnie jego środkowa trójka, po siadająca ładny sposób kombinowania półgórnie. Lewy skrzydłowy to gracz dla przeciwnika bardzo niebezpieczny, bo mija pewnie, a centruje precyzyjnie. Jedyną wadą napadu gości była słaba dyspozycja do strzałów, oddawanych celnie, ale niezbyt ostro. Pomoc trochę słabsza, podobnie jak i lewy obrońca, ale za to prawy i bramkarz, to siły naprawdę pierwszorzędne. Szczególnie ten ostatni jest szybki i zwinny jak żbik, a ustawia się doskonale i rozumnie. Stosunkowo mało grają Turcy głowami, co jest zresztą zrozumiałe, bo hołdują przyziemnej kombinacji.

Reprezentacja krakowska zasłużyła na pełne uznanie. Ogromna ambicja i chęć pokonania przeciwnika, misterna i planowa robota całej drużyny, wytrzymałość na żywe tempo, wynagrodziły pewne niedomagania w wykorzystaniu sytuacyj podbramkowych. Dobrym przodownikiem napadu był Kałuża, który świetnie rozdzielał piłki i zatrudniał łączników, wysyłając ich na efektowne przeboje. Chruściński w napadzie czuje się już zupełnie dobrze i ożywia go wydatnie, pracując bardzo ofiarnie i z temperamentem. Dwójka Reyman-Sperling zgrana w polu i szybka, tylko szkoda, że Reyman kryje się często za przeciwnikiem i pozwala na obstawianie siebie. Do całości przystosował się Krumholz umiejętnie, szczególnie zaś podobały się bite przez niego rogi. Pomoc nasza lepszą była od tureckiej, głównie zaś Cikowski, który po wrócił już zupełnie do dawnej znakomitej formy i Synowiec. Natomiast Styczeń był do pauzy słaby, a kiedy po przerwie zaczął pracować znacznie lepiej, musiał zejść z boiska z powodu kontuzji. Zastąpił go bardzo dobrze Strycharz. Obrona Krakowa była niezawodna. Fryc, jako przedni obrońca, do pomagał dzielnie pomocy i hamował gości skutecznie, a Pychowski wybijał się czystym wykopem i wielką tężyzną, oraz spokojem w walkach pojedynczych. Przeworski wybieganie doprowadził do zenitu, ale należy zaznaczyć, że czyni on to rozumnie i umiejętnie.

Zawody prowadził znakomicie p. Ivancić z Budapesztu, jeden z najlepszych sędziów, jakich Kraków miał sposobność oglądać.