1924.10.19 Wawel Kraków - Wisła Kraków 2:1
Z Historia Wisły
Wawel Kraków | 2:1 (2:1) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 1.000 | ||||||||||
sędzia: Wł. Molkner | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Wg Przeglądu Sportowego i Sportu lwowskiego 112, Kowalski strzelił bramkę. |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
„Stadion” z 1924.10.23
Kto lubi sensacyjne niespodzianki w mistrzostwach miał ich dziś poddostatkiem! Sesacje sypały się jak z rogu obfitości i godziny decydowały o diametralnie przeciwnych nastrojach.
Kiepski obiad mieli dzisiaj zwolennicy Wisły, z boskim apetytem spożywali go fanatycy Cracovii. Po czterech już godzinach zmienia się sytuacja z czarnej na białą. Do południa fanatycy Cracovii całowali w uniesieniu zwycięskich graczy Wawelu, pod wieczór nie mieli już kogo całować, bo Cracovia w tegorocznych mistrzostwach przestała już odgrywać decydująą rolę, nie może już nawet walczyć o drugie miejsce, może jej to miejsce zdobyć chyba zwycięsca Jutrzenki Wawel lub Olsza. Do południa Wisła przegrywa sensacyjnie z Wawelem. Zmartwienie jej licznych zwolenników trwa jednak tylko okrągłe 4 godziny, bo o godzinie 5 wygrana Jutrzenki nad Cracovią jest bezapelacyjnym faktem dokonanym. Tabelaryczny stan mistrzostwa jest niezwykle ciekawy. Gdy jak wyżej wspomniałem Cracovia przestała być strachem dla Wisły to miejsce jej zajęła Jutrzenka. Wisła prowadzi w tej chwili 14 punktami i ma jeszcze jedną grę przed sobą. Na drugiem miejscu idzie Jutrzenka z 11 punktami i dwoma grami przed sobą. Gdyby Wisła przegrała pozostałe zawody z Olszą, a Jutrzenka wygrała z Wawelem i Olszą natenczas ta ostatnia 15 punktami zdobywa mistrzostwo Okręgu Krakowskiego.
W razie dwu wygranych Jutrzenki, a remisowego wyniku Wisły dochodzi do finału między tymi drużynami o tytuł mistrza. Jednem słowem zainteresowanie rośnie pod koniec kolosalnie, a fakty powyżej podane, świadczą zdaniem mojem, bądżcobądź o konsolidacji i wyrównaniu krakowskiej klasy piłkarskiej.
Przyszła niedziela wyłoni naszego mistrza w razie zwycięstwa Wisły, w przeciwnym razie drużynie tej pozostanie niewesoła rola oczekiwania, czy jej ktoś zwycięstwa nie wywalczy.
Wisła — Wawel 2:1 (2:1).
19.10 godz. 11 rano, boisko Cracovii. zawody o mistrzostwo Okr. kl. A. Niezwykły przebieg i nieoczekiwany wynik. Drużyny w pełnych składach.
Boisko wybiera Wawel z silnym wiatrem, lewe skrzydło podciąga, centruje niegroźnie, lecz Kiliński II fatalnie puszcza piłkę z rąk i nadbiegający Seichter II uzyskuje w 1 minucie gry goala. Wisła niezdeprymowana zabiera się do gry na serjo i po licznych atakach w 7 minucie, z dobrze wypracowanej pozycji, wyrównuje przez Kowalskiego II. Tu jednak kończy się dobra gra tej drużyny. Mają czerwoni wprawdzie i dalej pewną przewagę, ale w całości akcji występują dobitnie duże luki.
Poczyna się gra bardzo ostra, w której Wawel jest bez konkurencji. Dobra obrona Wawelu unicestwia akcję ofenzywną Wisły, gorzej wiedzie się „tyłom" Wisły, bronią ale niewyaźnie, na rogi, zwłaszcza lewa strona. Jeden z takich rogów w 25 minucie przynosi Wawelowi drugiego, jak się okazało, decydującego goala „wprost".
Prawy obrońca Kaczor chybił piłkę sromotnie, bramkarz Kiliński zamiast piąstkować, usiłował ją dostać w ręce bez powodzenia i po krzyku.
Pozostałe 20 minut pierwszej połowy upływają wśród niesłychanych wysiłków Wisły, by wyrównać. Napad idzie doskonale, zwłaszcza skrzydła, z których Adamek był bohaterem dnia. Wszystko na nic, środek marnuje cały szereg pozycji i do przerwy Wawel prowadzi. Po przerwie Wawel zastosowuje znaną taktykę „murowania" i gry na czas i trzeba mu przyznać czyni to doskonale.
Są różne systemy gry, mniej i bardziej piękne, jest „one back" jest i „murowanie", żaden nie sprzeciwia się regułom gry, każdy jest skuteczny, o ile go się dobrze stosuje. systemowi obronnemu Wawelu przeciwstawiła najgorszą taktykę, o ile nie jej zupełny brak. Przewaga jej przez całe 45 minut była przygniatając, trudno jednak w całym lesie nóg jakich dziesięciu obrońców znaleść tę małą lukę do bramki. Mimo wszystko były sytuacje bardzo korzystne, wskutek złej dyspozycji, fatalnie niewyzyskane. Zamiast planowo rozluźnić pierścień dokoła obleganej bramki przeciwnika, wywabić go w pole i dopiero wtedy atakować, duszono do znudzenia po to, by ostatecznie przegrać. Były całe kwadranse, kiedy piłka nie przechodziła na połowę Wisły, tem jednak meczu się jeszcze nie wygrywa.
Trzeba przyznać, że, kandydująca na mistrzostwo, Wisła tym razem zaprezentowała się kiepsko i to w sposób dziwny. Drużyna była niesłychanie nierównomierną. Podczas gry poszczególni gracze jak Adamek, Krupa, Gieras byli niezrównani, inni jak Balcer, Kowalski i Czulak dobrzy, to byli i tacy, którzy grali najfatalniej. Celował pośród nich Kaczor, którego stali bywalcy nie mogli poznać na boisku. Brak wszelkiego wykopu, klęski jedna za drugą, w walkach o piłkę i niezliczona ilość kiksów, godnych trzecioklasowego obrońcy, oto obraz jego dzisiejszej gry. Sekundował mu Wójcik, który od paru tygodni wykazuje już słabą formę i może gorszym był jeszcze, czując za sobą sypiącego się Kaczora. Niedaleko od nich odbiegł Kiliński w bramce, który zdaje się na trzy strzały puścił dwa, by pozatem marznąć bezczynnie w bramce. Tego ostatniego w dużej mierze usprawiedliwia młodość i niedoświadczenie, przynoszące zawsze ze sobą brak równej ustalonej formy. Markiewicz, jako drugi obrońca był zawsze na swojem miejscu, nie mógł jednak zapobiec temu, co zawinili jego towarzysze z obrony.
Tygodnik Sportowy
RO K IV. KRAKÓW, DNIA 2 2 PAŹDZIERNIKA 1 9 2 4 ROKU. NR. 4 3 .
19. X. W a we l — W i s ł a 2 : 1 (2:1)! Mistrz, kl. A. Niespodziewane zwycięstwo Wawelu nad mistrzowską drużyną okręgu, dzięki ambitnej i ofiarnej grze. Wawel z 2-ma rez., brakło mu bowiem Łopatki i Schwabenthana. Wisła w pełnym składzie grała tak chaotycznie i nerwowo, że nie można było poznać tej drużyny, zwłaszcza w I. połowie. Inna rzecz, że obie bramki Wawelu, to w pierwszym rzędzie zasługa bramkarza i po części też obrońców Wisły. Cała wogóle drużyna Wisły grała bardzo słabo, z wyjątkiem może Gierasa i Reymana. Bramkarz niepewny, obrońcy dużo słabsi, jak zwykle i do tego jeszcze Markiewicz uciekał się niepotrzebnie do gry foul. Wogóle gracz ten na kilku ostatnich zawodach grywa foul, niekarany zupełnie przez sędziów, którzy na jego grę patrzą przez palce, czem tembardziej mu ją ułatwiają. Pomoc słaba, tożsamo atak, dobrze kryty przez pomocników Wawelu. Wawel w defenzywie bardzo dobry. Odznaczają się zwłaszcza Seichter I, Hyla i wiele na przyszłość obiecujący prawy obrońca Jesionka. Napadowi brak zgrania, a zwłaszcza strzałów na bramkę.
Już w 1’ uzyskuje Seichter II z centry Konckiego i z pomocą Kilińskiego 1. bramkę. Kowalski odwzajemnia się w 7 golem z centry Czulaka, też z wydatną pomocą Jakóbca, bramkarza Wawelu. Wawel, grający w tej połowie z wiatrem, często atakuje bramkę Wisły i uzyskuje przez Sołtysa z Centry Konckieggo 2. bramkę, którą Kiliński, chcąc odbić, sam sobie wpakował. W II. połowie gry ma Wisła bezwzględną i przygniatającą przewagę. Wawel, zdaje się, zrezygnował już z uzyskania dalszych bramek, ściągnął do pomocy 2 napastników i skutecznie odpierał ataki Wisły, grającej już nerwowo. W tej fazie gry odznaczał się zwłaszcza Hyla, który tak zaszachował Adamka i Czulaka, że ci formalnie nie mogli dojść do głosu. W 38 Kowalski mógł wyrównać, gdyż stojąc sam przed bramką przeniósł piłkę ponad siatką. Wawel, który w tej połowie grał na czas, zrywa się w ostatnich minutach do ataku i omal nie uzyskał przez Wójcika (Wisła) 3-ciej bramki.
Sędziował p. Molkner. Widzów 1000.
Jeszcześmy nie ochłonęli z wrażenia przedpołudniowej klęski Wisły z Wawelem, która była dowodem, jak dobrą szkołą był defenzywny system gry Wisły na meczu z Cracovią (pod koniec, kiedy Wisła grała na czas) dla młodego Wawelu (fioletowi zastosowali po mistrzowsku „murowanie” i „granie na czas” w walce mistrzowskiej z mistrzem i umieli utrzymać zwycięstwo), — a już druga niespodzianka, jeszcze większa, czekała nas, klęska Cracovii z Jutrzenką.
„Przegląd Sportowy”
Przegląd Sportowy. 1924, nr 42
19 października. Wawel—Wisła 2:1 (2:1).
Mistrzostwo klasy A.
Wynik ten, wraz z przegraną Cracovii z Jutrzenką, sprawił, iż niedziela ta, stała się na długo pamiętną. Dwu faworytów ponosi dwie porażki, o których przed ukończeniem zawodów nawet nikt nie myślał I kto wie, czy porażka Wisły nie jest bardziej senzacyjną niż Cracovii. Do tego, że białoczerwoni umieją przegrać zawody z przeciwnikiem, który w prze biegu gry okazuje się gorszym o klasę, jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni, ale żeby Wisła znana z twardej gry i nerwów nielada, czego choćby dowodem były ostatnie zawody z Cracovią, przegrała z Wawelem, to wypadek dowodzący, że szczęście w piłce więcej znaczy od umiejętności. Wisła bowiem była zwłaszcza po pauzie o wiele lepszą od Wawelu, były nawet okresy kilkuminutowych walk na polu karnem Wawelu 20 stłoczonych graczy — jednak szalona ambicja, wytrwałość i konsekwentni, aż do przesady do prowadzone granie, „na czas“ Wawelu odniosło sukces. A rzeczywiście sukces należał się fioletowym za ich ambicję, nie za umiejętności. Wisła, grająca do pauzy znacznie po niżej swej zwykłej formy, idąca zdaje się „na pewniaka”, była bez zarzutu, ale czuło się we wszystkich jej akcjach, brak serca do gry, w przeciwieństwie do podnieconego nie spodziewanym sukcesem przeciwnika. Wyróżniać którego z graczy trudno; oba zespoły stanowiły jednolitą całość. Gra chwilami, zwłaszcza przed pauzą, brutalna.
Przebieg gry: Już w pierwszej minucie uzyskuje Seichter ll bramkę dla fioletowych, wtłaczając do siatki odbitą nieszczęśliwie przez Kilińskiego pod nogi przeciwników centrę Kaczora, Wisła usiłuje przejść do ofenzywy i przy lekkiej prze wadze wyrównuje Kowalski w siódmej minucie uzyskując w identyczny sposób bramkę, jak Seichter II t. j. wtłaczając wypuszczoną przez Jakubka z rąk piłkę, po strzale Czulaka. Odtąd aż do pauzy gra otwarta z nieznaczną przewagą grającego z wiatrem Wawelu. Szereg kornerów pozostaje bez rezultatu gdy wreszcie w 36 minucie pięknie bity z rogu rzut Kąckiego znalazł się w siatce Wisły. Wynik jest już ustalony. Po pauzie Wisła „przygniata” formalnie przeciwnika lecz na celny strzał zdobyć się nie może. Jedyną — z dwu kroków pozycję przestrzeliwuje Kowalski. Pod koniec Wawel uwalnia się z przewagi przeciwnika utrzymując w ostatnich minutach otwartą grę. Rzutów z rogu 7:4 dla Wawelu — do pauzy 6.0!! Sędziował p. Molkner, nie umiejąc poskromić brutalnej gry.
Nowy Dziennik nr 237
Wawel do przerwy przeważał. Po strzeleniu gola murował bramkę. Wisła grała nerwowo. „Rejman już w pierwszej połowie spudłował kilka pewnych szans”.
Sport lwowski
Nr. 112. Lwów, środa 22 października 1924. Rok III.
KRAKÓW.
Miniona niedziela była czarnym dniem dla miejscowych faworytów. Senzacyjnie wyniki z tego dnia wprowadziły pewne zamieszanie u góry tabeli mistrzostw, wyjaśniły zato całkowicie sytuację u dołu. Prowadzi w dalszym ciągu Wisła, mając 14 punktów i stosunek bramek 34:8 w dziewięciu grach. Do rozegrania pozostaje jej jeszcze jeden mecz i o ile w tym zwycięży, osiągnie definitywnie mistrzostwo okręgu. W razie przegranej Wisły mistrzostwo może zdobyć Jutrzenka, w wypadku zaś nierozstrzygniętej może być trzeci mecz z Jutrzenką, która teraz znajduje się na drugiem miejscu, mając punktów 11 i stosunek bramek 9: 14 i jeszcze do rozegrania dwa spotkania. Na trzeciem miejscu kroczy Cracovia, nie mając już żadnych szans do mistrzostwa, drugie miejsce może osiągnąć tylko w tym wypadku, jeżeli Jutrzenka jakiś mecz przegra. Cracovia ma punktów 7, bramek 14: 10, do rozegrania jeszcze 3 mecze. Z kolei idzie BBSV z 6 punktami ( 8 : 15), 5. Wawel 5 punktów (4:8) i 4 zawody do rozegrania. Na końcu znajduje się Olsza z jednym punktem (3 : 17). Niema nadzieji, by w czterech spotkaniach, jakie jej pozostają jeszcze do rozegrania, zdołała uniknąć spadnięcia.
19. X. Wawel —Wisła 2:1 (2: 1). Gra stała na bardzo niskim poziomie, dzięki ordynarnej grze Wawelu, którego gracze raczej atakowali łydki przeciwnika, niż piłkę. Naturalnie, że to wywołało kontrakcję, a często padający na ziemię gracze byli efektem tej kopaniny. Już w pierwszej minucie z winy bramkarza uzyskuje Wawel pierwszą bramkę, wyrównaną w 7 min. potem przez Kowalskiego. Po jednym z rogów pada druga bramka dla Wawelu, tym razem autorami jej byli Kiliński i Kaczor. Resztę gry do pauzy wypełniają ładne ataki Wisły, jednak Reyman z najpewniejszych pozycji pudłuje. - o pauzie Wisła poprostu nie schodzi z pola karnego Wawelu, który broni się zażarcie autami i grą świadomie na czas, przetrzymując jak najdłużej piłkę. Wisła gra z pechem Kowalski w sytuacji jak najlepszej do uzyskania bramki, przenosi. Nie pomaga, że na pomoc atakowi przychodzi Kaczor z obrony. Powiększa to tylko tumult pod bramką Wawelu, wyniku jednak nie zmienia. W Wawelu wyróżnić należy tyły, które swą ofiarnością i poświęceniem zdołały utrzymać przypadkiem uzyskane zwycięstwo. Z przykrością podnieść jednak należy, że posługiwali się raczej brutalnością niż umiejętnością. W Wiśle dobry jedynie Adamek, Kowalski i Krupa. Sędzia p. Molkner byłby zupełnie dobrym, gdyby zechciał energicznie karcić foule.
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
1924, nr 288 (21 X)
Wisła-Wawel 2:1
Zawody tych drużyn stały pod znakiem zupełnej przewagi Wawelu, który uzyskawszy w pierwszych niemal minutach pierwszą bramkę ujął inicyatywę w swe ręce. Wisła nieprzygotowana na taki przebieg sprawy, grała nadzwyczaj chaotycznie i nie potrafiła opanować swych nerwów. Grę obie drużyny prowadziły bardzo ostro, a że zarówno Wiślacy jak i gracze Wawelu fizycznie są doskonale rozwinięci — ostrość ta przerodziła się w brutalność, co znacznie obniżyło poziom sportowy zawodów.
Wawel grał nadzwyczaj ofiarnie i raz po razu atakował bramkę Wisły —» brak jednakże dobrych strzelców pozbawił drużyny wiele „pewnych” goali. Wisła, która początkowo lekceważyła swego przeciwnika, wzięła się do pracy dopiero po pauzie — jednak było już za późno, albowiem Wawel, uzyskawszy drugą bramkę; przeszedł do energicznej defenzywy i formalnie zamurował bramkę.
Cracovia— Jutrzenka 1:0.