1925.06.07 Kraków - Lwów 2:1

Z Historia Wisły

7.06. b. Wisły. Kraków-Lwów 2:1 (1:0). Meller - Pychowski, Markiewicz - Alfus, Gieras, Zastawniak - Adamek, Chruściński, Reyman, Ciszewski, Balcer. Gole: Chruściński 43’, Zastawniak 54’. s. J. Grabowski.

Mecz rozegrano na źle przygotowanym boisku Wisły. Trzon drużyny stanowili znowu gracze Wisły (6). Lwów wystąpił w osłabionym składzie. Brakowało bowiem graczy Pogoni, którzy grali w tym samym terminie mecz z poznańską Wartą (Warta nie zgodziła się na przełożenie spotkania). Zastępcy piłkarzy aktualnego mistrza Polski, mimo ambitnej gry, ustępowali gospodarzom w technice. Początkowo grano fair i niezbyt szybko. Kraków zaczął ze sporym animuszem, ale wystarczyło go w zasadzie tylko na parę pierwszych minut, w czasie których jedynie Ciszewski poważnie zagroził bramce Lwowa. Potem niemal do końca I połowy mecz stał się nudnym widowiskiem. Zawodził atak Krakowa i prowadzący go „Reyman. Ciężki, nieruchliwy, ociągający się przy strzale, słowem był takim jaki środkowy napastnik być nie powinien. Z łącznikami się nie rozumiał, co można mu wybaczyć, bo z innego klubu, ale skrzydła też w zupełności zaniedbywał”. „Na usprawiedliwienie jego podajemy, że podobno był chory” - wyjaśniał korespondent innej gazety. Jedynego gola tuż przed przerwą strzelił Chruściński z podania Adamka. Po przerwie nastąpiła przygniatająca przewaga Krakowa. Gra się ożywiła, choć trójka środkowa grała bez serca. Zastawniak w 9’ wykorzystał rzut karny i krakowianie zanadto uspokoili grę. W efekcie ambitnie grający Lwów po strzale Steuermana w 20’ zdobył kontaktową bramkę. Wzrosło teraz tempo gry. Po jednej z akcji Adamka „Reyman bije głową, ale Winnicki broni”. Lwów atakował do końca spotkania i mecz mógł się podobać, gdyby nie zaostrzająca się gra. Jak to określono w prasie, „trup padał dość gęsto i ostre zajścia i starcia zdarzały się daleko częściej, niż tego przebieg gry i jej charakter wymagał”. Komentarze prasy wydają się dziś zbyt ostre, gdy chodzi o ocenę gry gospodarzy.