1925.07.21 Kraków - Budapeszt 0:0

Z Historia Wisły

Mecz rozegrany 19 lipca!!!

Plakieta od Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej dla Józefa Adamka
Plakieta od Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej dla Józefa Adamka

Grać mieli z Wisły: Adamek, Kaczor.

Relacje:

Przegląd Sportowy : 1925, nr 30

KRAKÓW. Kraków — Budapeszt 0:0. 19 lipca. Znaną jest rzeczą, że najpoważniejszą zaprawą krakowskich spotkań międzymiastowych jest podrażniona ambicja lokalna, która popycha tutejszych piłkarzy do gry wyjątkowej i osiągania wyników, będących zaszczytnemi nie tylko dla miasta, lecz i dla całego sportu polskiego. I kto wie, czy wogóle ryzykowanie dobrego wyniku na opieraniu powodzenia gry o moment ambicji lokalnej, nie jest w krakowskich stosunkach jedynie racjonalnym. Tutejsi bowiem piłkarze, aż nadto otrzaskani z wielkiemi spotkaniami, potrzebują istotnie dużej podniety, któraby przezwyciężyła pewnego rodzaju „zblazowanie” sportowe. A podnietę tego rodzaju stosuje tutejszy kapitan związkowy conajmniej tak umiejętnie i szczęśliwie, jak umiejętnie i szczęśliwe ustawia drużyny. Tu np. nadarza się sposobność porównania gry krakowskiej z grą reprezentacji państwowej, w której pominięto krakowskie wielkości — pokazać więc trzeba Polsce, że Kraków ciągle jest lepszy lub równy. A szczęście idzie w parze z wyborem, tak że przebacza się nawet owe słynne „beczki“, które inżynier Rosenstock wytoczył na ostatniem spotkaniu ze Lwowem. W grze z Budapesztem wybrał kapitan związkowy skład Krakowa i... trafił. Oparł się w wyborze swym na szkielecie Cracovii i uzupełnił go w kilku słabszych punktach

Skład ten, który dał grę ładniejszą od gry reprezentacji polskiej przed dwoma dniami, wyglądał następująco: Szumieć (Cracavia); Gintel (Cr.), Kaczor (W.); Zastawniak (Cr,), Chruściński (Cr.), Seichter (Wawel); Sperling (Cr.), Ciszewski (Cr.l. Kałuża (Cr.), Krumholz (Jutrz.), Adamek (W.).

Węgrzy wystąpili w tym samym niemal składzie, co przeciw Polsce, z tą jedynie różnicą, że zamiast Fogla III grał świetny Dudarz, a zamiast chorego Ortha na środku pomocy wystąpił Kleber. Po pauzie Winkler zajął stanowisko środkowego napastnika, zamieniwszy się z Takatsem, a Opatę zastąpił Nadler. Gra potoczyła się odrazu w szybkiem tempie przy występującej coraz wyraźniej przewadze Krakowa. Żywa gra i ciągle zmieniające się sytuacje i wyjątkowe momenty rozanimowały publiczność, stęsknioną za piękną grą. Ponieważ obie drużyny dążyły do zwycięstwa i grały uparcie, przeto grę należy ocenić jako ostrą, acz bynajmniej nie wykraczającą poza dozwolone normy. Pierwszą połowę gry Kraków utrzymuje się na froncie przynajmniej przez pół godziny. W ostatnim kwadransie opada nieco na siłach jego pomoc i węgrzy kilkakrotnie zagrażają bramce. Obrona jednak, a zwłaszcza spokojnie grający bramkarz, stoją na wysokości zadania, a ostatnie minuty przed przerwą napad miejscowych ponownie oblega bramkę przeciwnika. Forsowna gra pierwszej połowy dała się węgrom nadspodziewanie odczuć. Przeciągnęli oni też przerwę ponad 20 minut, aż słońce zaszło, nie chcąc widocznie mieć z niem do czynienia. Mimo to drużyna Krakowa nadal utrzymuje przewagę. Z tej części gry w pamięci wszystkich widzów utkwić musiał wspaniały moment, który zainscenizował Kałuża, przebijając się w stylu i tempie, godnem najlepszego spotkania. Szybko zapadający mrok nie pozwolił gry zakończyć w czasie normalnym. Na dziesięć minut przed końcem, zaproponował kapitan drużyny budapeszteńskiej zakończenie gry, na co drużyna nasza wobec ciemności musiała się zgodzić. Gra drużyny krakowskiej była niewątpliwie lepszą od gry reprezentacji polskiej. Podobnie też lepszą była gra teamu budapeszteńskiego. Kierownicy ekspedycji węgierskiej, zapytani o sąd, co do gry i drużyny, zgodnie oświadczyli, że gra Krakowa przeszła ich oczekiwania i stała znacznie wyżej od klasy gry niedzielnej. W drużynie naszej prawie wszyscy gracze tak technicznie, jak i faktycznie, dorównywali groźnemu przeciwnikowi, a przewyższyli go kondycją fizyczną, co zresztą wobec przemęczenia gości nie było dziwnem. Szumieć w bramce miał swój szczęśliwy dzień. Gra jego pozbawiona zupełnie maniery, spokojna i pewna, udowodniła, że jest on dla Krakowa bramkarzem o dużej klasie. Kaczor w obronie potwierdził swą grą, że niedzielna n:espodzianka oznacza stałe podniesienie się formy. Razem ze świetnym Gintlem stworzył on parę pierwszorzędną i mur nie do przełamania. Ustawienie pomocy wydawało się początkowo ryzykownem, a jednak ona właśnie najskuteczniej przyczyniła się do utrzymania wyniku. Praca jej nie tylko defenzywna, lecz i konstrukcyjna, stworzyła dla ataku wiele dogodnych sytuacji. Z graczy pomocy wymienić wypada Seichtera, który swój pierwszy wielki mecz grał dobrze, acz faule jego w pobliżu naszej bramki mogły mieć groźne następstwa. Chruściński jako środkowy pomocnik bardzo dobry, podobnie i Zastawiak na lewej. Atak był skuteczny przedewszystkiem dlatego, że grał kombinacyjnie i szybko. Słabym bardzo okazał się Krumholz, a blado wypadł Sperling. Kałuża miał znakomite momenty, podobnie i Ciszewski. Adamek mało zatrudniony — kilka pewnych pozycji zbyt altruistycznie oddał partnerom. W drużynie węgierskiej trio obronne podobało się najbardziej; bardzo dobre były oba skrzydła. Słabego punktu trudno się było dopatrzeć. Zawody prowadził wzorowo p. Cejnar z Pragi, po Ivancsicsu najlepszy bodaj sędzia, jakiego Kraków widział.


[1]

[2]


Z ostatniej chwili.

Budapeszt - Kraków 0:0.

Rozegrany we wtorek dn. 21-gp b m. w Krakowie mecz reprezentacyjnych drużyn Budapesztu i Krakowa zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym 0:0.

Gra prowadzona była w nader żywem tempie ze zmienną przewagą i obfitowała w szereg ciekawych momentów. Drużyna krakowska w drugiej połowie grała lepiej i poważnie zagrażała przeciwnikowi; jednak Krumholz zepsuł kilka pewnych pozycji. W drużynie krakowskiej wyróżnili się Adamek i Kaczor. Węgrzy grali po przerwie w dziesięciu, gdyż Pesovnik został usunięty z boiska.

Sędzia p. Cejnar z Pragi Czeskiej b. dobry.

Sport lwowski

Nr. 145. Lwów, środa 29. lipca 1925. Rok IV.

KRAKÓW. 21. VII. Budapeszt - Kraków 0 : 0. Jedno z najpiękniejszych spotkań w tym sezonie. Gra obustronnie prowadzona w żywem tempie, utrzymanem aż do końca zawodów. Liczne sytuacje podbramkowe tak u gości jak i miejscowych dawały wiele emocji sportowej dość licznie zebranej publiczności. Przebieg gry interesujący, nie wykazał wybitnej przewagi u żadnej drużyny. Tak krakowianie jak i goście byli przez dłuższy lub krótszy przeciąg czasu w ofenzywie. Zawody zostały skrócone o 10 minut z powodu zapadającej ciemności. Po pauzie sędzia wykluczył Jenny’ego, który obraził sędziego linjowego. Z drużyny krakowskiej wybijał się Kaczor, który grał jako przedni obrońca. Doskonała była linja pomocy. W ataku Adamek stwarzał ustawicznie groźne dla Węgrów sytuacje. Kałuża i Ciszewski dobrzy, brak im było tylko zdecydowania pod bramką. Sperling tylko do pauzy zadowolił. Krumholz najsłabszy na boisku, wybijał się ustawicznemi foulami. U gości, którzy wystąpili bez Weinhardta, Vogla III, Ortha i Holzbauera, zadowoliła jedynie obrona. Pomoc była najsłabszą częścią drużyny. Atak nie pokazał nic szczególnego. Sędziował p. Cejnar z Pragi doskonale. Rzutów z rogu 3 : 1 dla Budapesztu. Mastalski. Mistrzostwo DOK. 20 p. p. - 3 p. strzelców