1925.10.04 Konstantynopol - Kraków 3:3

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Pychowski, Adamek, Czulak, Jan Reyman?

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1925, nr 281 (13 X)

Kraków—Konstantynopol 3:3 (1:2). (Oryginalna koresp.)

Konstantynopol, 5 października.

Do powyższych zawodów występowali Turcy z silną chęcią rewanżu i nadzieją pewnej wygranej, czego całkiem nie -usiłowali. taić. Jako główny powód swej przegranej w poprzednich zawodach międzypaństwowych uważając bramkarza, zmienili takowego na mecz z Krakowem i wzmocnili tyły. Mimo tego, mają oni tylko dzięki sędziemu, Allanowi (Anglikowi) do zawdzięczenia, iż potrafili osiągnąć wynik nierozstrzygnięty. Właściwie zawody wińmy były się skończyć wynikiem zwycięskim dla nas, jeśli się weźmie pod uwagę, iż sędzia skrzywdził krakowską drużynę podyktowaniem niesłusznem dwóch rzutów karnych, oraz nieuznaniem regularnie strzelonej bramki przez Kuchara. Wystarczającem dla określenia sposobu prowadzenia zawodów przez tego sędziego jest ta n. p. okoliczność, iż przy orzeczeniu swem co do podyktowania drugiego rzutu karnego powodował się on opinją sędziego linjowego, którego też po pauzie na stanowczą interwencję kapitana związkowego Okręgu Krakowskiego zastąpiono Górlitzem. Nie ma też w tem nic dziwnego, iż przy takiem kierownictwie zawodów, gracze tureccy pozwalali sobie ma częste faule, które uchodziły uwagi sędziego.

Zachowanie się publiczności tureckiej wobec drużyny krakowskiej było tym razem dość nieprzyjazne, może dzięki, zbiegowi okoliczności, iż barwy koszu lek, w jakich wystąpił Kraków (biało-niebieskie) są zarazem barwami Greków, tak nielubianych u Turków.

Drużyna krakowska wystąpiła w następującym składzie: Malczyk (Cracovia, Pychowski (Wisła), Gintel (Cracovia), Seichter (Wawel), Chruściński, Zastawniak (Cracovia), Adamek, Czulak (Wisła), Suchar (Pogoń), Reyman H. (Wisła), Sperling (Cracovia). — Wobec niedyspozycji Kałuży, zastąpił go na środku ataku Kuchar, ponieważ oraczy rezerwowych z Krakowa nie było. Oprócz te go w czasie zawodów zaszła jeszcze druga zmiana, iż w miejsce kontuzjonowanego zaraz w pierwszych minutach Gintla, grał do końca już meczu Seichter, którego zastąpił Hanke z Pogoni.

Ocena drużyny i przebieg gry: Malczyk musiał w tym dniu wiele pracować, bronił jednak mniej pewnie od Górlitza, ale naogół z dużem szczęściem, przyczem miał dzielnych pomocników w słupkach i poprzeczce. Przezwisko „polskiego Zamorry”, jakie nadano mu w Wiedniu, jest nieco przesadzone. — Seichter uszkodzony w Wiedniu zawiódł tym razem zupełnie, tak w pomocy, jak i w obronie, w tej w nieco mniejszym stopniu. Pychowski natomiast znakomity. W pomocy, Hanke i Zastawniak grali dobrze i ofiarnie, Chruściński zasługuje znów na wyróżnienie. Atak w całości chodził składnie.

Turcy grali w tym dniu jeszcze lepiej, jak w pierwszym meczu, nie było tym razem luk w ich drużynie. Będąc jednak słabsi fizycznie i mniej wytrzymali opadli na siłach w drugiej połowie gry i „spuchli”, pokazali jednak do pauzy grę ładniejszą bo daj od naszej drużyny, to też mecz toczył się na krakowskiej połowie boiska. Całą drużynę turecką cechowała szybkość i dobry start do piłki; bramkarz jej tym razem bronił dobrze, jedną bramkę jednak można na jego konto zapisać.

Grę rozpoczynają Turcy i z miejsca powstaje groźna dla Krakowa sytuacja, zakończona ładnym strzałem, piłka przeszła jednak tuż obok słupka, bezpośrednio potem po przejściu piłki na pole karne Turków uzyskuje Kraków bramkę przy pomocy obrońcy tureckiego. Gra otwarta, częste obustronne ataki, jednak częściej przeciw nams kierowane, gdyż sędzia dyktuje raz po raz wolne rzuty przeciw Krakowowi i jeden z nich kończy się zdobyciem bramki przez Turków i wyrównaniem z ich strony. Ataki tureckie coraz częstsze i gwałtowniejsze, Malczyk często w tej części gry skutecznie interwenjuje. Na parę minut przed pauzą dyktuje sędzia drugi z rzędu rzut karny przeciw Krakowowi, z którego Turcy uzyskują drugi punkt.

W drugiej połowie Kraków przychodzi coraz częściej do głosu, piękne ataki jego likwiduje jednak bramkarz turecki, aż wreszcie Czulak strzela ładnie drugiego goala. Linje napadów.po obydwóch stronach nie ustępują sobie co do szybkości, to też piłka raźno przechodziła z jednego pola karnego na drugie. Po zdobyciu trzeciej bramki przez napad turecki rewanżuje się Kraków strzałem Adamka, oddanym po jednym z ładnych jego solowych przebojów. Jeszcze dwa kornery na korzyść Krakowa i gwizdek sędziego kończy te denerwujące zawody, w których drużyna krakowska miała za przeciwnika nietylko dobrze zgrany zespół turecki, ale też i wrogo usposobionego arbitra. Sami Turcy przyznali to i dali wyraz temu, jak i dowód wielkiego taktu, nie zapraszając p. Allana na przyjęcie, które urządzili następnego dnia na wyspie Prinkipo, najpiękniejszej w Archipelagu Wysp Książęcych na morzu Czarnem. Juljus z Braun.


Relacje: [1] str. 8