1925.10.11 Wisła Kraków - Pogoń Lwów 5:0

Z Historia Wisły

1925.10.11, Mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły, 15:15
Wisła Kraków 5:0 (3:0) Pogoń Lwów
widzów: 3.000
sędzia: Jakub Seidner z Krakowa
Bramki
Jan Reyman 19'
Henryk Reyman 30'
Henryk Reyman 40'
Henryk Reyman 68'
Stanisław Czulak 83'
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
Wisła Kraków
2-3-5
Tadeusz Łukiewicz
Aleksander Pychowski
Emil Skrynkowicz
Stefan Wójcik
Jan Kotlarczyk
Witold Gieras
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Jan Reyman
Mieczysław Balcer

trener: brak
Pogoń Lwów
2-3-5
Emil Goerlitz
Władysław Olearczyk
Franciszek Giebartowski
Karol Hanke
Bronisław Fichtel
Edward Gulicz
Józef Słonecki
Mieczysław Batsch
Wacław Kuchar
Zygmunt Urich
Ludwik Szabakiewicz

trener: Karl Fischer
Rogi: 5:3
Stanisław Czulak nie wykorzystał rzutu karnego.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Pod bramką Wisły
Pod bramką Wisły
Wisła Kraków
Wisła Kraków

Sport lwowski

Nr. 156. Lwów, środami4. października 1925. Rok IV.

KRAKÓW.

Wisła - Pogoń (Lwów) 5:0 (3:0). Pogoń natrafiła na dobry dzień Wisły i poniosła dotkliwą porażkę. Zwycięstwo Wisły zasłużone gdyż grała ona dużo lepiej od przeciwnika i to w każdej linji. Wszyscy grali doskonale, tak że trudno kogoś wyszczególnić. Łukiewicz w bramce nie miał wiele do czynienia. Kilka wybiegów po piłkę i nic więcej. Żadnego strzału przez cały czas. Pychowski świetny. Skrynkowicz zapowiada się doskonale. W pomocy najlepszy Kotlarczyk, obaj skrajni Gieras i Wójcik zupełnie dobrzy. Reyman I prowadził atak doskonale, znajdując wydatną pomoc u reszty napadu. Skrzydła niebezpieczne, z ich wyłożenia padły 3 bramki. Pogoń grała b. słabo. Nie znać było tej ambicji, jaka cechuje zwykle jej grę. Zawiodła na całej linji. Dobry dzień Wisły w połączeniu z b. słabą grą Pogoni był przyczyną tak dotkliwej klęski.

Przebieg z początku nie interesujący. Gra nerwowa i ospała. Dopiero pierwsza bramka zdobyta w 19’ przez Reymana 111 z podania Adamka zaostrza tempo. W 30’ Reyman 1 w zamieszaniu podbramkowem po rzucie z rogu zdobywa drugą bramkę. Wisła dzierży inicjatywę w dalszym ciągu, Pogoń robi wrażenie, jakby sobie nie zdawała sprawy z powagi sytuacji. W 40’ Gulicz trzyma rękami za nogę Reymana na polu karnem. Rzut karny zamienia Reyman I w trzecią bramkę.

Po pauzie Pogoń gwałtownie atakuje. Chwilami formalnie oblega bramkę miejscowych, którzy skutecznie się bronią. Po 10 min. ataki słabną i Wisła znowu zagraża. W 15’ rzut karny strzela Czulak w ręce Górlitzowi. W 23’ z wyłożenia Balcera Reyman 1 powiększa zwycięstwo o czwartą bramkę. Pogoń gra zupełnie bez ambicji i nie widać u niej chęci ani siły do poprawienia wyniku. Ciągłe przestawianie ataku nic nie pomaga. Po centrze Balcera Czulak w 38’ zdobywa piątą bardzo efektowną bramkę.

Sędzia p. Seidner b. dobry, nie miał zresztą trudnego zadania, gdyż obie drużyny grały zupełnie fair. Rogów 5 : 3 dla Wisły. Publiczności ponad 3000.



Drużyna Pogoni odniosła najwyższą porażkę w historii jej potyczek z Wisłą i kto wie czy nie najwyższą w meczach z krajowymi rywalami. W Wiśle nie było w tym meczu słabych punktów. Łukiewicz w bramce był praktycznie bezrobotny, Pychowski w obronie nie do przejścia, Kotlarczyk trzymał w ryzach pomoc, a Reyman „nie mogąc pracować z łącznikami umiejętnie wyzyskiwał szybkość skrzydeł". Pogoń zagrała słabo w każdej formacji. Jedynie do momentu strzelenia pierwszej bramki mecz był w miarę wyrównany. Potem na boisku istniała już tylko jedna drużyna. Do przerwy było 3:0 po celnych strzałach braci Reymanów: Jana (w 19’) i Henryka, który w 30’ „w zamieszaniu podbramkowym po rzucie z rogu zdobywa drugą bramkę". W 40' „znowu Reyman wypracowuje dobrą pozycję z przeboju, pada jednak i w chwili wstawania zostaje całkiem 'zwyczajnie' zatrzymany za nogę. Następuje karny, doskonale przez niego samego wyzyskany". Po przerwie Reyman po raz kolejny pognębia rywali strzelając Goerlitzowi piłkę między nogami do siatki. Załamani lwowianie teraz tylko murują bramkę. Odnosi to pewien skutek, gdyż tracą jeszcze tylko jednego gola. Mogli przegrać wyżej, gdyby Czulak wykorzystał rzut karny. Parotysięczna widownia owacyjnie pożegnała graczy Wisły po ostatnim gwizdku sędziego. Ubolewano po meczu, że Wisłą nie trafiła z taką formą na mecze o Mistrzostwo Polski. Prezentując podobny poziom gry należałaby z pewnością do faworytów tych rozgrywek. Pisano po meczu, że „poszczególni gracze Wisły [za]grali lepiej niż umieją" "Kierownikiem ofensywy zawsze niezastąpionym był Reyman I, niezawodny w rzutach wolnych, które doprawdy niemałego stracha napędzały 'wielkiemu' Goerlitzowi”. Na podstawie: Kurier Sportowy nr 32 i Stadion nr 42.


Przegląd Sportowy nr 41 (230) str. 11, 12

Wisła — Pogoń (Lwów) 5:0 (3:0).. Wiśle udała się wreszcie wielka gra. Już nic sam wynik, osiągnięty z mistrzem Polski i to w stosunku tak wysokim, lecz forma graczy Wisły i praca całości drużyny każą ten dzień zaliczyć do większych triumfów. Pogoń wystąpiła do piątych z rzędu w tym roku zawodów z -Wisłą (wszystkie poprzednie wygrane) w kompletnym składzie z Urichem na lewym łączniku. Wisła z rezerwowym Skrynkowiczem na miejscu Kaczora i Reymanem III na lewym łączniku. Bądź co bądź walczyły ze sobą dwie prawieże najlepsze drużyny Polski i smutno by było, by spotkanie takich przeciwników nie stało na wyżynie klasy. To też przez cały czas gry, z wyjątkiem może ostatnich minut pierwszej połowy, gra miała przebieg istotnie pierwszoklasowy i w pełni zadowoliła licznych widzów, nie mó­wiąc o nasyceniu lokalnej ambicji.

Z początku przeprowadza Wisła kilka energicznych ataków, Pogoń jednak rewanżuje sie i przez dłuższy czas gra jest otwarta, przyczem oba ataki nie mogą przełamać dobrze grających linji obronnych. W obronie Wisły doskonale spisuje się Pychowski, a rezerwowy Skrynkowicz jest nadspodziewanie na wysokości zadania. W obronie Pogoni Giebartowski lepszym jest od swego partnera. Powoli jednak sytuacja się wyjaśnia i Wisła zaczyna przypierać swego przeciwnika, tembardziej, że grający na środku pomocy Kotlarczyk unieruchamia trójkę środkową, a obaj skrajni pracują dla ataku. Adamek otrzymawszy piłkę, podjeżdża i w blizkości bramki ściera się z Giebartowskim tak, że obaj padają. Ruchliwy Adamek jest jednak prędzej na nogach i uda-je mu się posłać ostrą i tak silną centrę, że w skutecz­ność jej powątpiewa widownia. Na miejscu jest jednak Reyman III, który łapie podanie woleyem, strzelając ładną bramkę, przy­czem Görlitz nie zdołał się nawet ruszyć. Zachęcona powodze­niem Wisła atakuje dalej i osiąga rzut wolny, który strzela Rey­man I tak silnie, że Görlitz zledwością odbija piłkę na róg. Róg ten strzela Adamek, piłkę dostaje Reyman I i z dość łatwej sy­tuacji, nie bez winy Görlitza, uzyskuje drugą bramkę. Ataki Po­goni nie wiele mogą zdziałać przeciwko świetnie grającej pomocy i obronie Wisły. I znowu Reyman wypracowuje dobrą pozycję z przeboju, pada jednak i w chwili wstawania zostaje całkiem „zwyczajnie" zatrzymany za nogę. Następuje karny, doskonale przez niego samego wyzyskany.

Zaraz po pauzie ma znowu Wisła sposobność do podwyż­szenia wyniku, sędzia bowiem przyznaje jej karny rzut za rękę, Czulak jednak strzela Görlitzowi wprost w ręce. Pogoń atakuje teraz wcale żwawo, zwłaszcza Bacz i Kuchar pracują całą parą. Kotlarczyk jednak pilnuje ich doskonale. Ponieważ Pogoń na­leżycie pilnuje prawą stronę ataku Wisły, przeto przerzuca ona cały nacisk na swą lewą stronę i Balcer zaczyna coraz częściej „chodzić" i posyłać coraz niebezpieczniejsze centry, a z jednej z nich osiąga Reyman I czwartą bramkę. W tej części gry Gör­litz broni kilka strzałów w sposób wyjątkowy. Ostatnią bramkę wypracowuje także Balcer, któremu udaje się uciec z piłka, i po­dać ją Czulakowi. Bramka ta, zdobyta w pełnym biegu ostrym strzałem pod poprzeczkę, należała do najładniejszych w tem spot­kaniu.

Wisła wygrała spotkanie z Pogonią dzięki doskonałej grze pomocy i pracy swych skrzydeł. Kotlarczyk na środka pomocy spełniał swe zadanie bez zarzutu, a przesunięty na dawne swe miejsce (lewa pomoc) Gieras, zdaje się powracać do świetnej swej niegdyś formy. Godnem uzupełnieniem gry pomocników była praca Pychowskiego w obronie, który spokojem swym i or­ientacją oraz taktyką nie dopuścił do żadnej bodaj groźnej sytu­acji. Obok niego rezerwowy Skrynkowicz okazał się bardzo do­brym, tak że Łukiewicz w bramce miał zaledwie kilka wcale nie­trudnych piłek. Natomiast atak, mimo że on właśnie osiągnął tak piękny rezultat, miał słabsze punkty, acz bynajmniej nie rażące. Prawdziwie świetnym był Adamek na skrzydle. Gracz ten lotnością swą, przebojem, wspaniałym ciągiem na bramkę i strza­łem wysunął się na pierwsze miejsce wśród naszych prawoskrzydłowych. Prawie to same zalety ma Balcer, braki jednak techniczne występują u niego nieraz bardzo rażąco. W tròjce środkowej Reyman I i III są stosunkowo mało ruchliwi i obrotni, przyczem starszy wynagradza to strzałem młodszy lepszą techniką. Jako całość przedstawiła się Wisła z jaknajlepszej strony, jako drużyna przedewszystkiem skuteczna i przebojowa.

Pogoń naogół zawiodła, mimo że nie była prześladowana ani szczególnem pechem, ani też wrogim nastrojem. Przeciwnik jednak grał z nią jej własnym systemem, a że miał ambicję i lepiej się bronił, przeto wynik sprawiedliwy zresztą, odpowia­da stosunkowi sił aczkolwiak 5:0 dla Pogoni jest kieską druzgoczącą. W Pogoni najlepszą, linią była pomoc, gęsto wspomagana przez cofający sia atak, a zwłaszcza przez pracowitego iak zaw­iłe Kuchara. Obrona, nieco słabsza, nie mogła sprostać naporowi zwłaszcza skrzydeł przeciwnika. Dobrą klasa okazał Görlitz, który mógł może obronić drugą bramkę, ale za to kilka pozycji wyjaśnił nadzwyczajnie. Natomiast scena którą zawodnik ten zrobił fotografom (nie lubi ich podobno) świadczy o wielkiej ner­wowości i przeczulonej wrażliwości tego gracza, nie pozbawio­nego przy całym swym talencie wielkiej pozy. W ataku oba skrzydła wypadły stoiunkowo blado, najlepszymi zaś byli Kuchar i Bacz. Urich na lewym łączniku tylko z początku dostrajał ale do ich klasy. Zawody prowadził p. Seidner, nie popełniając pra­wie ładnego błędu.

Kurjer Sportowy

Nr. 32. Środa, 14 Października 1925 Rok I.

K R A K Ó W .

W i s ł a — P o g o ń 5 : 0 ( 3 : 0 ).

Nie wiodło się Wiśle w bieżącym roku z Pogonią. Przegrała dwukrotnie i minimalną różnicą w mistrzostwie. Uległa mistrzowi Polski w spotkaniu towarzyskiem we Lwowie i podczas jubileuszu Polonji w Warszawie. A ż wreszcie „odbiła" się na Pogoni. Raz ale dokładnie. Wynik mówi za siebie. W tym stosunku nie przegrała Pogoń od szeregu lat. I przytem Wisła niemiała wcale specjalnego szczęścia, ani też szczególnego dnia. Owszem, w tym roku grywała już znacznie lepiej, aniżeli w ostatniem spotkaniu, w którem odniosła najzupełniej zasłużone zwycięstwo. A przy wyzyskaniu kilku dogodnych sytuacji, między innemi rzutu karnego, zadałaby gościom lwowskim cyfrowo klęskę katastrofalną. Obie drużyny miały w swych składach po jednym graczu rezerwowym.

Wisła wystąpiła- Łukiewicz, Pychowski, Skrynkowicz; Wójcik Kotlarczyk, Gieras; Adamek, Czulak, Reyman I, Reyman III, Balcer. Skład Pogoni był następujący: Goerlitz; Olearczyk, Giebartowski; Hanke, Fichtel, Gulicz; Słonecki, Bacz, Kuchar, Urich, Szabakiewicz.

O ile o ustawieniu napadu Pogoni można ogóle mówić. Zmieniał się Kuchar z Baczem, Szabakiewicz z Urichem, Słonecki z Szabakiewiczem. W ogóle próbowano przeróżnych kombinacji, z ujemnym, jak zwykle w tych okolicznościach skutkiem. Pogoń miała fatalny dzień. Grała niesłychanie słabo, tak słabo, jak mistrzowi Polski wprost grać nie wolno. Nic, się nie składało. Nie szła kombinacja, nie udawały się usiłowania solowe. Nie było jednego gracza, któremu po zawodach można by dać notę: dobry. Goerlitz ma w Krakowie wyrobioną już markę pozera i nie zaniedbywa żadnej okazji, aby ją utwierdzić. Zagrał kilka razy dobrze, ale dwie bramki były do schwytania. A przy tem cierpi na idjosynkrazję do fotografów. Jak ostatnio we Lwowie, tak teraz zażądał usunięcia fotografów w niczem mu zupełnie nie przeszkadzających. Do tego jeszcze w następnym numerze powró­cimy. Obydwaj obrońcy nieźli, z biegiem zawodów grali coraz słabiej. Słabo biegając wysuwali się zbytnio naprzód, a lotne skrzydła Wisły z łatwością ich dystansowały. Trudno zaiste ocenić poziom linji pomocy. Katastrofą był Fichtel. Kręcił się po boisku, bez planu, bez głowy. Ani nie pomagał napadowi, ani nie odciążał obrony. Dla trójki środkowej Wisły prawienie istniał, chyba, że coś się przypadkiem o niego odbiło. Hanke przez 20 minut doskonale spełniał, swą, zwyczajną zresztą, rolę defenzywną. Potem Balcer uciekał mu jak i kiedy chciał. Gulicz od początku nie stanowił dla Adamka przeszkody. O ataku wystarczy­łoby napisać tyle, że bramkarz Wisły nie miał ani jednego trudniejszego strzału. Najgorszym był Szabakiewicz i to tak na lewem jak i na prawem skrzydle i na lewym łączniku. Słonecki nie był od niego dużo lepszy. Wacek uganiał po calem boisku, pracował i zmordował się dobrze, ale bez widocznych rezultatów, bo nie widać było w tem wszystkiem myśli. Bacz technicznie dobry, ociężały i wolny, bez inicjatywy. Urich początkowo wyróżnił się kilku planowemi pociągnięciami później znikł zupełnie.

To wszystko nie umniejsza jednak zwycięstwa Wisły. Wisła jak wspomniano, nie wzniosła się do nadzwyczajnego poziomu, ale grała dobrze i w całem słowa tego znaczeniu celowo. Gdyby skrajni pomocnicy w drugiej połowie grali bardziej ofenzywnie i nie pozostawiali napadu samemu sobie, wynik byłby dla czerwonych jeszcze większym sukcesem. Łukiewicz niemiał pracy, to co dochodziło do bramki nie wymagało żadnych wysiłków. Filarem, o który rozbijały się wszelkie zakusy Lwowian był znakomity Pychowski. Świetnie udał się debjut młodego gracza Skrynkowicza. Grał bez wszelkiej tremy i bez respektu dla „mistrzów“. Zarówno w grze głową jak i w wykopie oraz w ustawianiu się widać po nim ogromny talent. Z pomocy wyróżniał się w środku Kotlarczyk. N a razie więcej rozbija ataki przeciwnika, niż buduje własne, ale z trójką lwowską dawał sobie doskonale rady. Jak zwykle sumienny i pracowity Gieras, Wójcik, jakkolwiek miał najlżejszą pracę, był najsłabszy. W napadzie stanowił Adamek stałe niebezpieczeństwo dla Pogoni. Biegał znakomicie, szedł za każdą piłką, ale centrować jeszcze nie chce wcześniej? aż na linji bramkowej. Balcer rozegrał się w drugiej połowie i nie był gorszy od Adamka. Z dwu wzorowych centr padły dwa punkty, ale rzecz dziwna, stracił inicjatywę, której przedtem miał aż nadto. Oba łączniki słabsze od reszty. Reyman III wolny, Czulak jest stale nie w formie. Dobry był Reyman I, który nie mogąc pracować z łącznikami umiejętnie wyzyskiwał szybkość skrzydeł.

Jak padły bramki? Po początkowej lekkiej przewadze gości, gra się wyrównywa, a Adamek kilkakrotnie ucieka swym stróżom. Jedną z center chwyta z odległości5 m. od bramki Reyman I II z powietrza strzela pierwszy punkt w 20 m. Usiłowania Pogoni, aby wyrównać przemijają bezskutecznie i Wisła znowu przychodzi do głosu. Reyman I bije rzut wolny, Goerlitz broni na róg. Adamek strzela rzut z rogu, wytwarza się zamieszanie pod bramką, Reyman I strzela wcale lekko, Goerlitz przepuszcza łatwą piłkę i Wisła prowadzi 2:0 (35 mn. ) Wisła przyciska, Adamek centruje, ale partnerzy nie nadążyli, Balcer ucieka i przenosi. W 42 min. Reyman I przechodzi sam z piłką, niedaleko linji wywraca się z Guliczem, zrywa się, ale Gulicz przytrzymuje go za nogę. Karnego w 42 min. strzela nie do obrony sam pokrzywdzony. Pauza 3:0. Po pauzie zbiera się Pogoń do generalnego szturmu, ale uzyskuje jedynie korner. Wisła ochłonąwszy przechodzi do ataku. Za rękę Giebartowskiego bije karny rzut Czulak wprost w Goerlitza. Dopiero w 23 min. po rzucie wolnym centruje Balcer, a Reyman I strzela czwarty punkt, przyczem piłka przechodzi przez nogę Goerlitzowi. Od "tej chwili jest już na boisku tylko jedna drużyna: Wisła. Ataki rozbijają się o masową obronę gości. Dwukrotnie broni pięknie Goerlitz, raz pomaga mu słupek. W 38 min. Balcer ucieka, a z centry strzela Czulak z siłą piątą i ostatnią bramkę. Jeszcze bombardowanie bramki Pogoni i wśród owacji ponad 2000 widzów schodzi Wisła jako zwycię­zca z boiska. Sędziował, poza drobnemi usterkami, dobrze p. Seidner.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1925, nr 279 (11 X)

Pogoń (Lwów) — Wisła.

Zawody te budzą nadzwyczaj wielkie zainteresowanie z powodu świetnej obecnie formy mistrza Polski Pogoni, która ostatnio w zawodach o puhar osiągnęła rekordowe zwycięstwo, bijąc swego miejscowego rywala Czarnych w stosunku 6:1. Występy Pogoni, sławnej z powodu licznych zwycięstw nad drużynami zagranicznemi tej miary, co „Wiener Amateure” lub „Hakoah”z Wiednia, stanowią w Krakowie zawsze prawdziwą sensację i ściągają tłumy widzów, chcących zobaczyć najlepszą polską drużynę.

Ze względu na ewentualny natłok przy kasach przed meczem, należy się wcześniej zaopatrzyć w bilety w przedsprzedaży u firm: K. Parafiński, Sławkowska 14 i M. Kopeć, Karmelicka 28. Ceny biletów: Trybuna środkowa zł. 3. boczna 2.50, wstęp 1.50, studencki 1 zl. Afisze nalepiane nie będą.



„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1925, nr 281 (13 X)

Wisła—Pogoń 5:0 (3:0).

Sensacyjna porażka mistrzowskiej drużyny Polski, świetna gra mistrza Okręgu Krakowskiego.

Kraków, 11 października.

Stale podnosząca się forma Wisły w obecnym sezonie jesiennym, czego dobitnym wyrazem był przebieg zawodów z Wartą, doszła obecnie prawie do zenitu. Wisły, talk grającej, niewidziano już dawno w Krakowie, gdyż zwykle w ostatnim czasie najlepszą swą formę wykazywała ona na zawodach w obcem mieście. Wisła swemi jednobrzmiącemi zwycięstwa mi nad rywalami w mistrzostwie Polski, Wartą i Pogonią, wykazała niezbicie rwą wyższość nad nimi i udowodniła, iż tylko pewne czynniki miejscowych władz sportowych, swojemi pociągnięciami „sportowemi“, niedopuściły jej do uzyskania zaszczytnego tytułu mistrza Polski, nie mówiąc już o stałem w tym roku krzywdzeniu graczy Wisły nawet z szkodą sportu polskiego, kiedy chodziło o zestawienie reprezentacyj czy to państwowych, czy to miastowych. Zwycięstwo to utwierdziło także wyższość krakowskiej piłki nożnej nad lwowską po zdobyciu puharu prof. Żeleńskiego, co prawda na podstawie niezmąconego zwycięstwa, przyszedł już pogrom miasta Lwowa i Polski.

Drużyna Pogoni wystąpiła w nast. składzie: Gorlitz, Olearczyk, Giebartowski, Hanke, Fichtel, Gulicz, Słonecki, Batach, Kuchar, Urich i Szabakiewicz. Zespół Wisły był nast.: Łukiewicz, Pychowski, Skrynkowicz, Wójcik, Kotlarczyk, Gieras, Adamek, Czulak, Reyman I, Reyman III i Balzer.

Charakterystyka graczy: jeśli chodzi o ocenę graczy, to trudno określić tym razem najlepszego, albowiem każdy z zawodników wypełnił wczoraj jak najlepiej swoje zadanie na swojem stanowisku, trudno bowiem twierdzić, iżby gracz z obrony, który wypełnił swe zadanie bez zarzutu, ustępował napastnikowi, który wywiązał się ze swego zadania bez błędu. W każdym razie, bezwzględnie pierwszeństwo przy znać trzeba było graczom tej miary, co Reyman I, Adamek w ataku, Kotlarczyk i Gieras w pomocy, Pychowski w obronie i debiutujący (jako back), młody Skrynkowicz a III drużyny, zaliczał się też do pierwszorzędnych, graczy na boisku; nie znaczy to jednak, iżby o reszcie graczy nie można było mówić w superlatywach, o ile idzie o ich wczorajszą grę. Przechodząc do drużyny lwowskiej, na pierwszem miejscu należy postawić Wacka Kuchara, który pracował niezmordowanie i nadzwyczaj ambitnie, widać go było też poprostu na wszelkich pozycjach, obok niego doskonałym był jak zwykle Gorlitz, który jednak tym razem musiał puścić aż pięć bramek, mimo, iż obronił cały szereg bardzo ciężkich sytuacyj, a między nimi i rzut kamy, strzelony ostro przez Czulaka. Poza tymi dwoma graczami, wybijali się również Hanke, trzymający dobrze do pauzy Balcera oraz Olearczyk, ratujący często w ostatnim momencie, reszta, nie mogła oprzeć się doskonale usposobionej w tym dniu drużynie Wisły.

Przebieg gry: Wisła rozpoczyna grę atakiem po prowadzonym przez Balcera, który zastaje szybko zlikwidowany przez obronę lwowską, następny atak Wisły zainicjowany przez Adamka również nie zostaje uwieńczony żadnym sukcesem. W 3 min. następuje groźna sytuacja, stworzona centrą Balcera, Reyman I strzela jednak obok bramki. Kolejno następujące ataki Pogoni doprowadzają w 13 min. do pierwszego kumem przeciw Wiśle, obronionego przez Łukiewicza. W minutę później Adamek solowym biegiem wypracowuje pierwszy korner przeciw Pogoni, Czulak jednak przestrzeliwuje obok bramki dogodną sytuację. Podobnie kończy się i drugi rzut rożny przeciw Pogoni. Ochłonąwszy cośkolwiek Wisła zaczyna teraz coraz ostrzej atakować i w 19 min. z centry Adamka strzela Reyman III pierwszego goala dla Wisły. Czerwoni uzyskują teraz nad swoim przeciwnikiem zupełną przewagę, następują ataki jeden po drugim, zakończone strzałami Reymana I, obronionemi przez Gorlitza, który w końcu jeden z nich zmuszony jest w 30 min. obronić na trzeci korner; w zamieszaniu, jakie ten rzut rożny spowodował pod bramką Pogoni Reyman I strzela drugą bramkę dla Wisły, przyczem obrona lwowska zasłoniła Gorlitzowi piłkę. Wisła utrzymuje aż do pauzy dalszą przewagę nad swym przeciwnikiem, jeden z jej ataków poprowadzony przez Reymana I kończy się podyktowaniem rzutu karnego w 41 min. za przytrzymanie tego gracza ręką przez Gulicza, w chwili gdy ten leżał na polu karnem Pogoni. Reyman I strzela rzut kamy i uzyskuje trzecią bramkę dla swoich barw.

Po pauzie piętnaście pierwszych minut należy do Pogoni, która za wszelką cenę chce wynik swój poprawić, w tej fazie gry uwydatnia się doskonała gra obrońców Pychowskiego i Skrynkowicza, którzy z zupełną łatwością paraliżują wszelkie ataki pro wadzone głównie przez Kuchara, zakończone dwoma jego strzałami, które przeszły obok bramki. Dzięki doskonałej grze pomocy, Wisła otrząsa się szybko z tej przewagi, napad jej zostaje zasilony piłkami, które bardzo dokładnie podają Kotlarczyk i Gieras. W 9 minucie po drugim rzucie rożnym przeciw Wiśle bije Kuchar w aut. W 10 min. dyktuje sędzia rzut karny za rękę obrońcy lwowskiego na polu karnem, który jednak Czulak strzela w ręce bramkarzowi. Zaraz potem Gorlitz broni doskonale strzał Reymana I. tuż z za pola karnego, (podyktowany za nieprzepisowe potrącanie Czulaka), na czwarty korner. W 13. m strzela Reyman I czwartą bramkę dla swoich barwz centry, wypracowanej doskonale przez Balcera. Dalsza część gry stoi pod znakiem zupełnej przewagi Wisły, która oddaje przez Reymana III strzał w 25 min. ponad poprzeczką oraz wspaniale zebrany strzał Czulaka w 32 min. po centrze Balcera, piłka odbiwszy się od' poprzeczki, wróciła na boisko. Pogoń opadłszy na siłach prze stawia ciągle graczy w ataku, co jednak jej nic nie pomaga. W 33 min. piąty rzut rożny przeciw Pogoni, a w dwie minuty później strzela po centrze Balcera Reyman III w róg bramki, ale nieco za słabo, Gorlitz ledwo zdążył końcami palców jeszcze obronić. W 38 min. z centry Balcera uzyskuje Czulak piąty i ostatni punkt dla Wisły. Pogoń usiłuje jeszcze choć zrobić jedną bramkę, wysiłki jej kończą się tylko na uzyskaniu trzeciego rzutu rożnego w 41 min. niewyzyskanego. Ostatnie minuty przynoszą Wiśle rzut wolny, z za pola karnego, hity przez Reymana I., po którym nastąpiło chwilowe bombardowanie bramki przez atak Wisły, zakończone w końcu górnym strzałem Czulaka, poczem sędzia p. Seidner, prowadzący bardzo, dobrze powyższe zawody, mimo kilku pomyłek zwyczajnych, zresztą u najlepszych sędziów, odgwizduje koniec zawodów — drużyna Wisły wśród gromkich oklasków publiczności opuszcza boisko. Widzów mimo bardzo niepewnej pogody ponad 2.500. A. 0.

Wrażenie zawodów Wisła—Pogoń.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1925, nr 282 (14 X)

Wrażenie zawodów Wisła—Pogoń.

Sensacyjny wynik zwycięski, ostygnięty przez krakowską Wisłę (5.0) w zawodach niedzielnych w Krakowie z mistrzowska drużyną, Polski, Pogonią, wywołał olbrzymie zdumienie -w kolach sportowych nietylko Krakowa ale i całej Polski i był przedmiotem licznych rozmów o najróżniejszych komentarzach, stał się poprostu prawdziwą sensacją dnia! W całym szeregu ośrodków sportowych pozamiejscowych sportowcy nie chcieli weń wierzyć nawet po telefonicznem odebraniu wiadomości i nic dziwnego drużyna Pogoni potrafiła wyjść zwycięsko zawsze w tym roku w spotkaniach z wszystkie mi drużynami krajowemi, a nawet z drużynami zagranicznemi tej miary, co Hakoah, Wiener Amateure itp. wychodziła albo. zwycięsko tub też z nieznaczną przegraną, w każdym razie nie z tak wysokocyfrową, jak to miało miejsce ubiegłej niedzieli w Krakowie. Jedyna przegrana Pogoni tegoroczna w spotkaniu z warszawską Polonią była ogólnie wytłumaczoną i zupełnie usprawiedliwiona tem, iż w dzień poprzedzający wspomniane zawody rozegrała mistrzowska drużyna Polski bardzo ciężki i wyczerpujący mecz z Wisłą i to z wynikiem dla siebie zwycięskim. Kronika Pogoni, która doznała nieraz wie le klęsk w rywalizacji z Wisłą, nie notuje jednak tak wysokiej porażki, z drużyn krajowych jedynie Amatorski z Król. Huty przed dwoma laty odniósł wyższe zwycięstwo nad Pogonią (6:0), ale wówczas tłumaczono to sobie terenem i ogromnie niską temperaturą zimową oraz innemi warunkami specyficznemi na Górnym Śląsku, wśród których ten mecz doszedł do skutku.

Tymczasem w niedzielę nie było niczego na usprawiedliwienie Lwowian, skład drużyn w porównania wychodził nawet na niekorzyść Wisły, która zmuszona była tym razem wystawić młodego obrońcę z trzeciej drużyny Skrynkowicza, w miejsce znanego reprezentatywnego Kaczora, partja zaś Pogoni była w komplecie, lewy łącznik Urich objął już dawno stanowisko dra Garbienia, który wycofuje się z czynnego życia sportowego i nie bierze już od dłuższego czasu udziału w zawodach sportowych. Również i inne warunki były całkiem normalne i mimo tego Wisła potrafiła utrzymać nad swoim przeciwnikiem wybitną przewagę od początku do końca zawodów, nie uciekając się do używanego przez inne drużyny w podobnych wypadkach „murowania” bramki. Z drugiej strony przyznać trzeba, iż drużyna Pogoni, acz grała nie tak fair jak Wisły, przyjęła naogół z godnością tę nieoczekiwaną klęskę, niezawodny tylko i flegmatyczny Gorlitz denerwował się do tego stopnia, że uciekł się do interwencji sędziego w celu usunięcia fotografa po czwartej z rzędu bramce, zdobytej przez Wisłę. Wynik powyższy dowodzi niezbicie, iż w piłce nożnej decyduje wielokrotnie obok innych walorów i umiejętności także i zapal oraz nastrój drużyny, te zalety były bez porównania w większym stopniu po stronie Wisły, która walczyła przez cały ciąg zawodów z silną wolą zwycięstwa a towarzyszyły jej dawno niewidziana ofiarność i pracowitość, dzięki którym wynik zawodów w zupełności odpowiadał stosunkowi sił oraz przebiegowi gry; dość wspomnieć, iż bramkarz Wisły nie miał żadnej poważniejszej sytuacji do bronienia. Obustronnym wysiłkom drużyn towarzyszyło też pełne uznania zachowanie się publiczności krakowskiej, która dala dowód wielkiego wyrobienia sportowego, przyjmując z niesłabnącym aplauzem poszczególne piękne momenty gry obu drużyn i nie powodując się przy tem żadnym szowinizmem. Bieg sztafetowy w Warszawie.


Stadjon: poświęcony sprawom sportu i przysposobienia wojskowego. 1925, nr 42

1925.10.14

Kraków

Wisła — Pogoń (Lwów) 5:0 (3:0). Pierwszy właściwie mecz 1-szoklasowy w Krakowie w bieżącym sezonie (niestety smutny znak czasu) przyniósł sensację niebywałą i nieoczekiwaną w każdym kierunku. Sensacją jest wynik równający się pogromowi mistrza Polski, który zdaje się podobnej klęski nie poniósł jeszcze od drużyny polskiej, a tylko niewiele razy od wybitnych zespołów obcych, jak Hakoah — niemniejszą sensacją jest przebieg zawodów i grą jaką dała Wisła, gra dla której określenia nie będzie przesadnem słowo rewelacja.

Nie będzie paradoksem powiedzenie, że poszczególni gracze Wisły grali lepiej, niż umieją. Wyróżniać któregokolwiek byłoby krzywdą dla innych. Zasługuje chyba na ten zaszczyt benjaminek drużyny, młodociany obrońca Skrzynkowicz zastępujący Kaczora, który dał grę kapitalną, grę bez jednego błędu, grę pełną inicjatywy rozumnej,) zdradzającą talent pierwszorzędny. Obok niego Pychowski przeszedł sam siebie — jego zimna krew niezawodna technika i wspaniały czysty wykop muszą imponować. W linji pomocy Kotlarczyk, jako środkowy zakpił srodze z tych, którzy w jednem z pism sportowych orzekli, że nigdy pomocnikiem środkowym nie będzie. Jego gra to wzór pracy środkowego pomocnika, niebłyskotliwa, gardząca efektami na poklask, a skuteczna niebywale. Obok niego Gieras powrócony na dawne stanowisko lewego i Wójcik na prawej pomocy dali zbiorowo linję pomocy, jak na polski poziom piłkarski Klasyczną.

Wójcik, którego znam od zarania jego karjery sportowej, sprawił mi niebywałą niespodziankę — nigdy go nie posądzałem, że choć raz w życiu podobnie zagrać potrafi! W linji napadu praca szła składnie i co najważniejsza ładnie. Tylu ładnych celowych i doskonale przeprowadzonych kombinacyj nie pokazała Wisła jeszcze zapewne nigdy w jednem spotkaniu. Kierownikiem ofensywy zawsze niezastąpionym był Reyman I, niezawodny w wolnych rzutach, które doprawdy niemałego stracha napędzały „wielkiemu" Górlitzowi. Ładnie i umiejętnie zagrywa skrzydłami, Czulak poczynił postępy niebylejakie w kombinacji, a strzałem w drugiej części gry udowodnił, ze i tego wielkiego waloru się nie wyzbył. Reyman Iii na 1. łączniku, po długiej pracy wreszcie nauczył się grać systemem Wisły i dorównał swym towarzyszom. Ze skrzydeł Adamek znacznie lepszy od Balcera, do znanej swej szybkości dołącza coraz widoczniejszą rutynę i rozszerza repertuar skutecznych tricków. Balcer w pierwszej połowie, dzięki trudnemu przeciwnikowi Hankemu wypadł blado, ale i on po przerwie miał dobre i skuteczne pociągnięcia. Całość drużyny obok umiejętności technicznych i taktycznych wykazała tego kapitalnego ducha, który według mnie stanowi zawsze 70 proc. zwycięstwa.

Widać było, że Wisła postanowiła sobie dziś wziąć odwet za cztery z rzędu niezasłużone porażki z mistrzem Polski (dwa razy 0 : 1 w mistrzostwie, 1 : 4 we Lwowie i 1 : 2 w Warszawie). Postanowienie powiodło się w zupełności. Pogoń grała tak, jak jej na to przeciwnik pozwolił, a więc blado, każda akcja ofenzywna momentalnie paraliżowana była przez tyły Wisły — defenzywa musiała kapitulować przed kapitalnie usposobionym atakiem gospodarzy, nie wyłączając chorego na wielkość Gorlitza, który w grze z krajową drużyną aż po pięćkroć zniewolony był wydobywać piłkę ze swej siatki, to mu się jeszcze nie zdarzyło. Dowód to, że i Gorlitz nie jest niezwyciężony, trzeba tylko chcieć strzelać gole. Dodać wypada, że Gorlitz usposobiony był zupełnie normalnie a więc dobrze, czego najlepszym dowodem, że między innymi trudnymi rzutami obronił też z brawurą rzut karny bity przez Czulaka. Strzelcami byli: Reyman I w 31 mm. po rogu bitym przez Adamka i 60 mm. z doskonałego podania Balcera,