1925.11.08 Wisła Kraków – Wawel Kraków 4:0

Z Historia Wisły

1925.11.08, Puchar Polski - mecz finałowy na szczeblu okręgu, Kraków, Stadion Wisły, 14:15, niedziela
Wisła Kraków 4:0 (0:0) Wawel Kraków
widzów: 1.000
sędzia: Zygmunt Rosenfeld z Bielska
Bramki
Henryk Reyman (w) 48'
Stanisław Czulak 50'
Stanisław Czulak 54'
Józef Adamek 90'
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
2-3-5
Tadeusz Łukiewicz
Aleksander Pychowski
Kazimierz Kaczor
Michał Brzycki
Jan Kotlarczyk
Witold Gieras
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Jan Reyman
Mieczysław Balcer

trener: brak
Wawel Kraków
2-3-5
Stanisław Jakóbiec
Zygmunt Jesionka
Stanisław Nowak
Mieczysław Kożuch
Kazimierz Seichter I
Rudolf Hyla
Sołtys
Marszałek
Ferdynand? Nędziński
Bronisław Seichter II
Marian Kącki

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Finałowy mecz w KOZPN.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1925, nr 307 (8 XI)

Wisła I. — Wawel.

Finał o puhar P. Z. P. N. w okręgu krakowskim. W niedzielę, dnia 8 bm. rozegrane zostaną o godz. 1.15 popoł. na boisku T. S. „Wisła” w Krakowie decydujące spotkanie między finalistami gier o puhar w Okręgu krakowskim, t. J. Wawelem a Wisła. Zawody te budzą łatwo, już choćby z tego względu zrozumiale zainteresowanie, które potęguje się jeszcze tem bardziej, ponieważ z jednej strony drużyna Wisły jest w dawno niewdzianej doskonałej formie, a z drugiej zaś Wawel, to zespół, robiący często niespodzianki (dość wspomnieć jego zwycięstwa nieoczekiwanie w zeszłych latach i z Cracovią i z Wisłą) i mający za sobą zaszczytny wynik Jutrzenką, bo wygraną 3:0. To też w sezonie tym, tak mało interesującym o ile Mile o gry emocjonujące dla braku gier o mistrzostwo, zawody te będą należały do „wyjątkowych” w swoim rodzaju i ściągną niezawodnie bardzo liczną publiczność.

Sport lwowski

Nr. 160. Lwów, środa 11. listopada 1925. Rok IV.

Kraków.

8. XI. Wisła-WAWEL 4:0 (0:0). Finałowe zawody okręgu krakowskiego o puhar PZPN-u dały w zupełności zasłużone zwycięstwo dobrze grającej Wiśle. Wawel jedynie do pauzy potrafił skutecznie stawić opór napadowi czerwonych, dla których po pauzie strzelili bramki Reyman I w 3’ z rzutu wolnego, Czulak (2) w 5’ i 9’ oraz Adamek w ostatniej minucie. Z Wisły najlepsi Kotlarczyk i łącznicy, z Wawelu obrona. Sędziował nieszczególnie p. Rosenfeld. Widzów mimo niepogody około 1000.



Kurjer Sportowy

Nr. 36. Środa, 11 Listopada 1925 Rok I.

Wisła — Wawel 4 :0 (0:0).

Zawody finałowe o puhar PZPN .

Drużyny wystąpiły w następujących składach:

Wisła: Łukiewicz; Pychowski, Kaczor; Brzycki, Kotlarczyk, Gieras; Adamek Czulak, Reyman I. Reyman III, Balcer;

Wawel: Jakubiec; Jesionka, Nowak; Kożuch, Seichter I, Hyla; Sołtys, Marszałek, Nędziński, Seichter II, Rącki.

Wisła z miejsca atakuje wytwarzając wiele niebezpiecznych sytuacyj pod bramką Wawelu. Obaj skrzydłowi, używają ile chcą, a skrajni pomocnicy nie pilnują ich należycie. Wszystkie jednak piłki giną w środku, gdyż napastnicy środkowi z wyjątkiem Czulaka, poruszają się ciężko i za długo przygotowują do strzału. Wyróżniają się obrońcy fjoletowych, pracujący energicznie i szybko, oraz niepewnością Jakubiec. Blizko 10 minut trwa przewaga Wisły, zanim napastnicy Wawelu przychodzą do głosu. A le są odrazu niebezpieczni i niełatwo dają się zepchnąć. Przeprowadzają kilka dobrze wykombinowanych ataków, które prawie wszystkie zakończone strzałami, ale zbyt słabymi i nie dość splacowanymi, piłka dostaje się zawsze do Łukiewicza. Gdy jednak Seichter na kilka minut nie bierze udziału w grze, Wawel musi się ograniczyć do masowej obrony, ale napad czerwonych nie umie wyzyskać nadarzających się sposobności. Po powrocie kulejącego Seichtera, Wawel odpowiada atakami, ale napad nie wspomagany należycie przez pomoc nie może utrzymać dłużej piłki, a kilka sytuacyj do strzału przechodzi niewyzyskanych. Tym ­czasem mnożą się możności uzyskania bramki dla Wisły, ale nawet wówczas gdy Jakubiec leżał na ziemi, a piłka była o kilka metrów od niego, zdołano ją wepchnąć nie do bramki, lecz na aut. Pierwsza po­łowa nie przynosi więc żadnej stronie punktu, a przewaga Wisły wyraża się jedynie w trzech rzutach z rogu przeciw jednemu Wawelu.

Druga połowa przynosi z większym deszczem żywsze tempo. Wisła w dalszym ciągu dominuje na boisku. Już w 3 minucie bije Reyman I, rzut wolny za faul Hyli na Adamku. Piłka skierowana ku bramce, obija się o nogi kilku obrońców i wchodzi w siatkę. W dwie minuty później dostaje niepilnowany Adamek piłkę od Czulaka, podprowadza i oddaje lekko Czulakowi, który obok Jakubca lokuje ją w bramce. Wawel odpowiada atakiem, który kończy się rzutem z rogu. Wisła przeprowadza atak piłka odbija się od obrońcy, przychodzi do Czulaka, który pięknym dropkickiem, uzyskuje z 18 m bramkę. W dziewiątej minucie 3 :0. Gospodarze atakują dalej, a ładny strzał Kotlarczyka broni dobrze bramkarz fjoletowych. Przewaga czerwonych coraz to większa. Ataki Wawelu rzadkie, kończą się na obronie Wisły, gdyż są albo za wolne, albo podania niedokładne. A le Czulak nie ma w strzałach szczęścia, a jego partnerzy marudzą i nastawiają piłkę tak długo, aż albo przeciwnik im ją odbierze, lub też obrońcy skupią się i strzał idzie w tłum. Dopiero na minutę przed koń. cem strzela Reyman III, piłkę odbija Jakubiec, Adamek strzela, Jakubiec odbija mu ponownie pod nogi i Wisła wygrywa 4:0. Sędziował p. Rosenfeld dobrze.



Przegląd Sportowy, nr 45/1925 str. 10:

Wisła - Wawel 4:0 (0:0).

Finał rozgrywek o puhar PZPN, w okręgu krakowskim.

Jak było do przewidzenia Wisła wyszła z okręgowych gier o puhar zwycięsko, zapewniając sobie udział w wiosennych grach międzyokręgowych. Zarazem stwierdzić wypada, że dotychczasowe rozgrywki w Krakowie nie obudziły żywszego zainteresowania i, z powodu usunięcia się od rozgrywek Cracovii, Wisła jako faworyt nie była narażona na żadne niespodzianki. Tem nie mniej rozgrywki puharowe, jako nowość, zdają się mieć zapewnione stałe powodzenie po tegorocznej próbie.

Finałowym przeciwnikiem Wisły był Wawel, drużyna, której w tym sezonie nie oglądano na boisku zbyt często. Jest to zespół silny fizycznie, hołdujący ostrej grze, bez wybitniejszych skłonności do kombinacji. W każdym razie jest to przeciwnik poważny, mogący bardzo łatwo przekreślić wiele rachunków drużyn uznanych za silniejsze. Najsilniejszą linję tej drużyny tworzy obrona, gdzie obaj gracze, Jesionka i Nowak; zdradzają prawdziwie pierwszoklasową formę. Nie wiele ustępuje im pomoc, skłaniająca się jednak ustawicznie ku grze ostrej, a nawet zbyt ostrej, i tem psująca ocenę jej wartości. Natomiast napad jest znacznie gorszy i z powodu wielkich braków technicznych i prymitywnej gry kombinacyjnej nie może odgrywać poważniejszej roli. Bramkarz dość dobry.

Wisła, która przeciwnika tego do pauzy nie traktowała serjo, względnie myślała o łatwem zwycięstwie, musiała też poprzestać na wyniku bezbramkowym. Miała ona wprawdzie kilka pozycji na uzyskanie bramek, szanse te jednak zostały unicestwione bądź przez trio obronne Wawelu, bądź też spełzły na niczem z powodu słabej w tej części gry pracy ataku Wisły. Natomiast Wawel pracował do pauzy ambitnie i tylko z powodu małej obrotności swego ataku nie mógł niczego osiągnąć, a sposobności po temu miał nie mało.

Po pauzie czerwoni zabrali się należycie do pracy i uzyskali zupełną przewagę nad swym przeciwnikiem. Napad Wisły prowadzony dość ociężale przez Reymana I, któremu śliski teren nie pozwolił na rozwinięcie należytej działalności, -oparł się po pauzie prawie w całości na grze obu łączników: Czulaka i Reymana III, którzy pracowali najlepiej. Oba skrzydła wykazały pewne obniżenie się formy, specjalnie poważne u Balcera, linja pomocy Wisły, poza rezerwowym Bryckim na prawem stanowisku, jest faktycznie doskonałą, zwłaszcza Kotlarczyk na środku daje dowód, że kilkorazowa jego gra nie była tylko krótkotrwałym przebłyskiem. Tak samo Gieras, po chwilowem spadku w formie, zdaje się znowu do niej powracać. Jeżeli chodzi o obronę, to ona właśnie dość wyraźnie akcentowała lekceważenie przeciwnika, przez ustawiczne wzajemne podawania lub driblowanie w bezpośrednim pobliżu własnej bramki. Poza tem jednak tak Pychowski jak i Kaczor przedstawiają doskonałą parę obrońców. Łukiewicz w bramce specjalnej pracy nie miał.

Wynik cyfrowy, który nawiasem powiedziawszy, mógł być znacznie wyższy, ustalili: Czulak przez osiągnięcie dwóch bramek, Adamek i Reyman I po jednej. Zawody prowadził p. Rosenfeld.


Ciężkie błotniste boisko, padający deszcz i spodziewane zwycięstwo Wisły. Wisła w II. połowie strzeliła 6 goli (2 nieuznane): Czulak 2, Adamek i Reyman po 1. Wiosną mecze międzyokręgowe. Wisła faworytem rozgrywek. Na podstawie: Stadion nr 46.

Stadjon: 1925, nr 46

1925.11.11

Wisła— Wawel 4 :0 (0:0). Do finału o puhar w okręgu krakowskim doszła ogólna faworytka Wisła, oraz Wawel, który do ostatecznej rozgrywki dostał się głównie dzięki dość szczęśliwemu losowaniu. Mecz rozegrany na terenie ciężkim i błotnistym, podczas deszczu, zakończył się spodziewanem zwycięstwem Wisły. Do przerwy gra była zupełnie równorzędna i bez niczyjej przewagi, po przerwie jednak inicjatywę przejmuje całkowicie Wisła, i strzela w tym okresie 6 bramek, 2 z nich jednak nie zostały uznane. Pozostałe 4 punkty uzyskali: Czulak (2), Adamek i Reyman I po 1. Z powodu niepogody gra straciła wiele na wartości, Sędziował dobrze p. Rosenfeld z Bielska. Meczem tym Wisła zakwalifikowała się do rozgrywek międzyokręgowych, mających odbyć się na wiosnę. Ma ona w nich duże szanse zwycięstwa, zwłaszcza, że Pogoń została pozbawiona ostatnio jednego ze swych najlepszych graczy—Gorlitza.