1926.09.12 Warszawianka - Wisła Kraków 1:10

Z Historia Wisły

1926.09.12, Mecz towarzyski, Warszawa,
Warszawianka 1:10 (0:4) Wisła Kraków
widzów:
sędzia: Walczak
Bramki
3x Stanisław Czulak
3x Władysław Kowalski
2x Henryk Reyman
Karol Żelazny
Józef Adamek
Warszawianka
Wisła Kraków
2-3-5
Jan Ketz
Aleksander Pychowski
Tadeusz Ostrowski
Stefan Wójcik
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Karol Żelazny

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Wisła od razu uzyskuje przewagę, i mimo „ambitnych ale bezskutecznych reakcyj Warszawianki, zachowuje ją stale". Gra prowadzona w ostrym tempie i drugoklasowy poziom gry gospodarzy charakteryzowały ten mecz. Na podstawie: Rzeczpospolita i Stadion nr 37.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1926, nr 253 (14 IX)

Wysokie zwycięstwa Wisły w Warszawie.

Wisła-Warszawianka 7:2 (2:2) i 10:1 (4:0).

Dwudniowy pobyt krakowskiej Wisły w Warszawie przyniósł jej dwa wysokocyfrowe zwycięstwa. nad Warszawianką i to w takim stosunku, w jakim już dawno nikt tej drużyny warszawskiej nie pokonał. Wisła była w bardzo dobrej hurmie przez obydwa dni i łatwo uporała się z przeciwnikiem, który na swoje usprawiedliwienie maże podać, iż wystąpił z paroma graczami rezerwowemi, aczkolwiek i Wisła grała w obronie bez obrońców Kaczora i Pychowskiego (w pierwszym dniu) oraz Balcerem. Gra sama obfitowała w nader interesujące momenty i stała pod znakiem przewagi gościł, dla których bramki zdobyli w pierwszym dniu Reyman, Czulak i Kowalski po (2) i Adamek jedną, dla Warszawianki zaś Zwierz II i jung. Najlepsi na boisku obaj obrońcy Skrynkowicz i Ostrowski, b. gracz praskiej Slavii, obecnie Wisły, oraz Bajorek i Adamek. W drugim dniu wyróżnili się Pychowski, Kotlarczyk, Adamek i Czulak. Bramki zdobyli w drugim dniu Czulak i Kowalski po (3), Reyman (2), Adamek i Żelazny po jednej, dla Warszawianki zaś Luksemburg.


Robotnik: centralny organ P.P.S. R.32, № 252 (13 września 1926) № 3052

Wisła-Warszawianka 10:1 (4 : 0).

Niedzielny mecz Wisła-Warszawianka przyniósł ponowne zwycięstwo Wisły, tym razem aż dwucyfrowe. Warszawianka, która wystąpiła pięcioma rezerwowemi grała zupełnie drugoklasowo i była w każdym punkcie gorszą od przeciwnika. Wisła grała lepiej niż dnia poprzedniego zwłaszcza w linji napadu.


Kurjer Warszawski

Wisła — Warszawianka 7:2 (2:2) i 10:1 (4:0).

Krakowska Wisła rozegrała w zeszłą sobotę i niedzielę dwa mecze z Warszawianką, pozostawiając jej aż 17 bramek, tracąc 3. co jak na pretendenta do tytułu mistrza stolicy, jest wynikiem kompromitującym.

Oba spotkania nie były ciekawe i zgromadziły w parku Sobieskiego znikoma ilość widzów.

Pierwszy mecz tak Warszawianka, jak i Wisła, grały nader słabo, bez życia, ospale, Wisła wyprała wysoko dzięki rutynie, no i słabemu składowi Warszawianki, w której brak Domańskiego, w bramce dał się odczuć najdobitniej. Do przerwy gra otwarta; w drugiej połowie, zwłaszcza pod koniec, duża przewaga gęści. Bramki dla Wisły zdobyli: Czulak, Reyman i Kowalski po 2, Adamek 1. Dla Warszawianki — Jung i Zwierz II, i karnego. Sędzia p. Wąsowicz słaby.

Drugi mecz. na który Warszawianka wystawiła skład Jeszcze słabszy, zakończył się dwucyfrowem zwycięstwem drużyny krakowskiej, grającej w dniu tym dużo lepiej, niż w sobotę. Warszawianka natomiast sprawiała wrażenie drużyny B-klasowej na całej linii. Bramki dla Wisły strzelili: Czulak i Kowalski po 3. Reyman 2, oraz Adamek i Żelazny po jednej. Honorową bramkę dla Warszawianki strzelił Luxemburg II.

Sędziował p. T. Walczak.


Przegląd Sportowy. R. 6, 1926, nr 37

1926.09.18

MOMENTO DLA PIŁKARZY WARSZAWSKICH

Występy „Wisły“ i „Jutrzenki“ Warszawa nie jest miastem piłkarskiem — to trudno! Sport ten późno w stolicy zaszczepiony nie zdołał rozwinąć się przedewszystkiem z powodu braku boisk. Ani wspólny magazyn Agrykoli, ani prywat na parcela „Skry“ czy „Legji“ nie może zadośćuczynić rozpędowi młodzieży miljonowego miasta. Warszawa — można to bez przesady powiedzieć — jest ta szarym końcu szeregów piłkarskich w Polsce. Dowodów na to było i jest co niemiara. Ostatnio dostarczyły ich występy gości krakowskich: Wisła — Warszawian ka 7:2 i 10:1, Jutrzenka — Makabi 9:0, Jutrzenka — Varsovia 0:2, czyli 26:5! Dwa zwycięskie gole „Varsovii“, strzelone przez prawoskrzydłowego Migdała ambitnych i dżentelmeńskich harcerzy, nie ratują honoru, tak jak nie grzebie go dziewięć straconych w żywym zresztą meczu przez „Makabi". Natomiast spotkania dwu wicemistrzów, Wisły i Warszawianki, powinny i muszą być miarodajne. Warszawianin, który był ich świadkiem, nie mógł oprzeć się uczuciu bolesnego upokorzenia. Bezhołowie czarnobiałych, bezmyślność taktyczna i kombinacyjna t. zw. „system przebojów" (czytaj: szukanie „szpargi"), brak serca do gry, żakowska fanfaronada — to przekleństwo młodego zespołu—składały się na widok zaiste o pomstę wołający! „Wisła“ naturalnie nie wysilała się przy takim partnerze. Niemniej jej żelazna linia pomocy z nieocenionym Kotlarczykiem na czele (był o wiele lepszy, niż Gieras), doskonała prawa strona napadu, wspaniałe strzały Reymana i Czulaka, — żywość, start i twardość, —wszystko to spowodowało, że publiczność była w 100 procentach po stronie Krakowian i że po zejściu z boiska w niedzielę zgotowała czerwonym serdeczną owację. Najwyższy czas, piłkarze warszawscy, dotrzeć do źródła zła: do braku własnego boiska. Teren, trener i trening — oto gdzie kryją się przyszłe tytuły mistrzowskie. sukcesy zagraniczne i... honor szarpany w Przemyślu i w Toruniu


Express Poranny, ROK 1926 (5), NR. 255.

Nowa porażka Warszawianki


Krakowska Wisła bije Ją 10:1

Drugie spotkanie powyższych drużyn miało być rehabilitacją po Klęsce sobotniej. Niestety mecz ten podkreślił ogromną różnicę w Klasie gry między piłkarzami krakowskimi i warszawskimi, przynosząc tym ostatnim formalny pogrom. Jedyną bramkę strzelił ładnie z voleya Luxemburg II.