1927.08.28 Ruch Chorzów – Wisła Kraków 0:4

Z Historia Wisły

1927.08.28, I liga, 19. kolejka, Katowice, Stadion 1.FC,
Ruch Hajduki Wielkie 0:4 (0:3) Wisła Kraków
widzów: 5-7.000
sędzia: Zygmunt Hanke z Łodzi
Bramki
0:1
0:2
0:3
0:4
5' Henryk Reyman
28' (w) Henryk Reyman
37' (k) Józef Adamek
53' Mieczysław Balcer
Ruch Hajduki Wielkie
2-3-5
Herman Kremer
Korad Kusz
Paweł Kutz
Jan Badura
Wincenty Gensior
Augustyn Kiełbasa
Karol Frost
Józef Sobota
Stefan Katzy
Józef Rebosione
Sykstus Vorreiter

trener: brak
Wisła Kraków
2-3-5
Emil Folga
Aleksander Pychowski
Emil Skrynkowicz
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Józef Adamek
Władysław Borkowski "Burek"
Henryk Reyman
Jan Reyman
Mieczysław Balcer

trener: brak
Według "Przeglądu Sportowego" na pozycji Kotlarczyka II grał Bronisław Makowski; inne tytuły prasowe twierdzą, że był to debiut Kotlarczyka II w pomocy, co potwierdza Kotlarczyk w swoich wspomnieniach.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Opis

27.08? Wisła lepsza technicznie i taktycznie. Na podstawie: Sport lwowski nr 216.

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy nr.35/1927 str.3:

Wisła – Ruch 4:0 (2:0)

Składy drużyn:

Wisła: Folga: Pychowski – Skrynkowicz; Makowski – Kotlarczyk – Bajorek; Adamek – Burek – Rejman I – Rejman III – Balcer. Ruch: Kremer: Kusz – Kuc; Badura – Gonsior – Kiełbasa; Frost – Sobota – Kalzy – Rebussione – Varreiter.

Ruch wzmocnił swoją drużynę reprezentacyjnym prawoskrzydłowym – Vorreiterem ( Dawniej Slavia, Ruda), którego debiut w mistrzowskiej drużynie Górnego Śląska wypadł znakomicie. Ruch miał jeden ze swych słabych dni: w drużynie brakło zrozumienia, a żaden z jej graczy nie wywyższył się nad zwykłą formą.

Wisła fizycznie silniejsza przewyższała swego przeciwnika nie tylko lepszą grą taktyczną i techniczną, lecz przedewszystkim wspaniałym startem do piłki i niezwykłą ambicją. Gra na ogół stała pod lekką przewagą Wisły za wyjątkiem pierwszych 10 minut, kiedy Ruch był panem boiska. Obie drużyny grały ostro lecz fair. Bramki dla Wisły uzyskali Rejman I dwie: pierwszą w 5-ej minucie z pięknie przeprowadzonej akcji, drugą w 28 minucie z wolnego. Adamek w 37-ej z karnego. Czwartą bramkę zdobył Balcer w 53-ej minucie, ustanawiając końcowy wynik. Obie drużyny, zwłaszcza Wisła nie wykorzystały szeregu pewnych sytuacji podbramkowych.

Drużyna Wisły za wyjątkiem prawego łącznika grała wspaniale. Wybijał się w niej Pychowski, Kotlarczyk i Rejman I: Folga w bramce miał mało pracy.

W drużynie Ruchu nie dopisała pomoc, które nie potrafiła utrzymać kontaktu między obroną a atakiem. Atak w polu dobry, załamywał się na pewnej obronie gości. Sędziował p. Hanke z Łodzi dobrze. Publiczności około 5000 osób.


1.FC przegrał z Turystami 0:2, co pozwala Wiśle odskoczyć w tabeli: Wisła 29:9, 1.FC 26:10, Pogoń 22:12 i traci dystans.


Wspomnienia Józefa Kotlarczyka

Wyjeżdżaliśmy do Chorzowa na mecz mistrzowski z tamtejszym Ruchem. Chorzowianie już wówczas zaliczali się do czołowych zespołów, Wisła przecież szła na mistrza i dlatego nie mogła nikogo lekceważyć. Na krakowskim dworcu okazało się, że zachorował nasz prawy pomocnik – Wójcik (ojciec obecnego świetnego koszykarza Wisły) i kierownictwo zespołu podjęło taką oto decyzję: rezerwowy zawodnik zagra na prawym łączniku, a ja zasilę linię pomocy.

Ogarnęła mnie trema. Nigdy dotychczas nie grałem w pomocy. Nie znałem swoich możliwości na nowej pozycji, a mecz był dla nas bardzo ważny. Przyznam się szczerze, że z mieszanymi uczuciami przejąłem tę decyzję. No bo z jednej strony żal było ataku, gdzie przecież strzela się bramki, a to jest w końcu przyjemne i efektowne, z drugiej cieszyłem się, że będę grał w jednej linii z bratem Jaśkiem (grał na centrze pomocy). Muszę też przypomnieć, że wówczas pomocnicy mieli zupełnie inne zadania niż dziś. Pilnowaliśmy skrzydłowych, zaś obrońcy stali obok siebie z tyłu, bacząc na łączników i efektownymi długimi wykopami wyjaśniali sytuacje podbramkowe. Ruch miał przecież zawsze dobrych skrzydłowych… tremę miałem więc znowu niezgorszą…

Już jednak po pierwszych minutach spotkania zorientowałem się, że ta pozycja „leży” mi nadzwyczajnie. Lewoskrzydłowy Ruchu wiele sobie piłki nie pokopał na tym meczu, wygranym zresztą przez nas 4:0. W pomeczowych recenzjach zgodnie podkreślano, że byłem najlepszym zawodnikiem na boisku. I ten właśnie mecz zaważył na całej mojej dalszej karierze piłkarskiej. „Jesteś urodzonym pomocnikiem” – zawyrokowali koledzy, brat Jasiek, kierownictwo i trener


Źródło: Józef Kotlarczyk - Spod Wawelu na olimpijski stadion