1930.06.08 Wisła Kraków - Cracovia 1:2

Z Historia Wisły

1930.06.08, I liga, 8. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 1:2 (0:2) Cracovia
widzów: 12.000
sędzia: Adam Nawrocki z Poznania
Bramki


Władysław Kowalski 68'
0:1
0:2
1:2
16' (g) Tadeusz Mitusiński
42' Ludwik Gintel

Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Aleksander Pychowski
Emil Skrynkowicz
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Bronisław Makowski
Stanisław Czulak
Walerian Kisieliński
Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Mieczysław Balcer

trener: brak
Cracovia
2-3-5
Jerzy Otfinowski
Stefan Lasota
Tadeusz Zastawniak
Stanisław Ptak
Zygmunt Chruściński
Aleksander Mysiak
Józef Kubiński
Tadeusz Mitusiński
Ludwik Gintel
Karol Kossok
Leon Sperling

trener: Viktor Hierländer

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 152 (9 VI)

CRACOVIA—WISŁA. Przypominamy, iż w dniu dzisiejszym w niedzielę na boisku Wisły odbędą się oczekiwane z tak ogromnem zainteresowaniem zawody ligowe w piłce nożnej. „derby“ krakowskie Cracovia—Wisła. Jak przewidywaliśmy, zawodom towarzyszy tym razem wyjątkowo tak ogromne zainteresowanie, jak nigdy dotychczas. Miarą jego jest choćby fakt, iż kapitan związkowy, mjr. Loth wstrzymał się z ustawieniem reprezentacji polskiej na mecz międzymiastowy przeciw Austrji do tego meczu, na który zjeżdża osobiście i wedle obserwacji tu poczynionych, dokona ze stawienia składu. Świadczy to dowodnie o supremacji ,jaką nadal zachowuje jeszcze piłka krakowska w sporcie polskim, którego uwaga zwrócona jest na wynik tego meczu.

Ze względu na to, iż na mecz ten zjeżdża cały Szereg wycieczek, a nadto wielka ilość osób zdążać nań będzie autami z wyścigu samochodowego w Ojcowie, magistrat m. Krakowa zezwolił wyjątkowo, iż na powyższe zawody będzie można dojeżdżać auta mi Aleją 3 Maja aż do samego boiska Wisły.

Początek zawodów o godz. 6-tej wieczorem, poprzedzi o godz. 4-tej mecz Makkabi II.—Wisła II. Celem uniknięcia natłoku przy kasach, urządzoną została jeszcze sprzedaż biletów na miejsca siedzące, jak i stojące w lokalu klubowym T. S. Wisła przy ul. Karmelickiej 10, parter of. od godz. 11tej do 13-tej.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 153 (11 VI)

Cracovia zwycięża Wisłę 2:1 (2:0) Pierwsza porażka Wisły.

Kraków, 10 czerwca.

Niedzielne „derby” krakowskie były bezwzględne wielkiem wydarzeniem sportowem Krakowa, Które ściągnęło do dwunastu tysięcy widzów na Boisko Wisły. Piękna pogoda sprzyjała tym zawodom, które miały nader interesujący przebieg a zwolenników obu klubów, gdyż chodziło tu o bardzo ważne punkty w tabeli ligowej, przesądzające o „prowadzeniu” w niej przez jeden z klubów. Jeśli natomiast idzie o stronę czysto sportową zawodów, to nie stały one na tak wysokiem poziomie, jakiego należało się spodziewać od dwu drużyn, stanowiących elitę polskiego piłkarstwa i zajmujących dominujące stanowisko w naszym footballu. Tylko pewne przejściowe o k r e s y, w których widziało się mistrzowskie pociągnięcia, pierwszorzędne kombinacje lub też doskonały strzał na bramkę, nakazywały sądzić, iż jest to walka dwu czołowych drużyn, dążących z całą energją do zdobycia za szczytnego tytułu mistrza Polski.

Jak zwykle w tego rodzaju spotkaniach, tak i teraz zwyciężyła drużyna, która wykazała więcej ambicji, więcej hartu w walce o piłkę. Drużyną tą byli białoczerwoni, którym z tych względów przyznać trzeba, iż zwyciężyli zasłużenie. Nie byli bowiem drużyną lepszą i wynik wśród mniej dla nich pomyślnych okoliczności, przy nieco mniej szczęśliwej grze bramkarza mógł być i odwrotny. Do zwycięstwa ich przy czyniła się w wielkiej mierze ofiarna gra obrony i pomocy, która w pojedynkach z napastnikami Wisły, zwłaszcza, gdy chodziło o grę głowami, wychodziła stale zwycięsko. Słabo prezentował się zato atak W drużynie czerwonych start słabszy, jak dawniej, ponadto były okresy, kiedy poszczególni gracze z powodu zdenerwowania tracili głowę i nie umieli rozwinąć tem pa w czasie, kiedy ich przeciwnik osłabł. Zbyt nie podawanie sobie nawzajem piłki na poprzek nie zyskiwanie na terenie — to były największe błędy, które spowodowały porażkę czerwonych.

Jeśli idzie o przebieg gry, przykuwającej bez przerwy uwagę całej publiczności ze względu na niepewny aż do końca wynik zawodów, to była ona wyrównana z pewnymi okresami przewagi raz jednej, raz drugiej strony i wynik remisowy byłby tu najlepszem odzwierciedleniem, j już pierwsze minuty zapowiadały emocjonującą i grę, gdy nastąpiły wzajemne wypady skrzydłowych obu drużyn. Atak poprowadzony przez Czulaka kończy się strzałem obok słupka, zaś atak Sperlinga centrą w aut.

Szybciej do siebie w tej nerwowej zawsze z początku atmosferze przychodzi atak Wisły, który oddaje szereg celnych strzałów. Doskonale i ze szczęściem broni Otfinowski, którego debiut w meczu międzymiastowym w Wiedniu w ub. tygodniu wypadł tak nieszczęśliwie. Szereg tych strzałów kończy się na poprzeczce, w którą trafia piłką ostro Reyman. Również i rzuty wolne, bite przez tegoż gracza, nie prowadzą do celu. Ta ofensywa gospodarzy wyczerpuje się w pierwszym kwadransie, atak teraz białoczerwonych gości częściej pod bramką Wisły i w 20 min. po centrze Sperlinga, nieobstawiony Mitusiński strzela pierwszą bramkę dla Cracovii, powitaną oklaskami. Z innych momentów wymienić należy: w 25 m. piękną obronę Otfinowskiego strzału Balcera, w 40 m. piłka z rzutu wolnego, strzelanego przez Kossoka, przechodzi obok słupka, następnie obrona bramki głową przez Skrynkowicza na samej linji, w 42 min. piękny atak Kisielińskiego, za kończony nieprzepisowem popchnięciem tegoż gracza na polu karnem przez Zastawniaka, niezauważonem przez sędziego. Zanosiło się już, iż wynik 1:0 na korzyść Cracovii się utrzyma do pauzy, gdy wtem w' 43 min. na skutek błędów w tyłach Wisły piłka odkopnięta przez Pychowskiego, odbija się od głowy” Gintla, który w ten sposób zdobywa drugą bramkę dla swoich barw.

Po przerwie gra nieco chaotyczna, Cracovia stara się wynik utrzymać, uciekając się miejsca mi do wykopów w aut, wysiłki zaś Wisły są mało energiczne i niezdecydowane, piłka za wolno dostaje się do linji napadu, który ze swojej strony też w wielu miejscach zawodzi. Bramkarze obu stron interwenjują z powodzeniem w groźnych sytuacjach podbramkowych, aż wreszcie w 30 min. Kowalski z doskonałego podania Balcera zdobywa pięknym strzałem pierwszą i ostatnią bramkę dla Wisły, powitaną oklaskami. Był to ostatni wysiłek tej drużyny, która nie potrafiła już stworzyć groźniejszej sytuacji podbramkowej, względnie tyły Cracovii potrafiły ją zlikwidować. Przy stanie 2:1 na korzyść Cracovii odgwizduje sędzia p. Nawrocki koniec zawodów, na boisko wpadają zwolennicy zwycięskiej drużyny i znoszą ją na rękach z boiska. Skład drużyn był nast.: Cracovia — Otfinowski, Lasota, Zastawniak, Ptak, Chruściński, Mysiak, Kubiński, Mitusiński, Gintel, Kossok i Sperling. Wisła — Koźmin, Pychowski, Skrynkowicz, Kotlarczyk 11, Kotlarczyk I, Makowski, Czulak, Kisieliński, Reyman, Kowalski i Balcer.

Przegląd Sportowy nr 47 z 11 czerwca, s. 1:

CRACOVIA – WISŁA 2:1

Cracovia: Otfinowski; Lasota, Zastawniak; Ptak, Chruściński, Mysiak, ?Kubiński, Mitusiński, Gintel, Kossok, Sperling.

Wisła: Koźmin; Pychowski, Skrynkowicz; Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Makowski; Czulak, Kisieliński, Reyman, Kowalski, Balcer.

Derby krakowskie poprzedza zawsze wyjątkowe zainteresowanie które tym razem osiągnęło maximum nasilenia, chodziło bowiem o stawkę wyższą, niźli dwa zwyczajne punkty: niedzielny mecz rozstrzygnąć mógł o szansach drużyn na zdobycie mistrzostwa. Miarą zainteresowania były kompletnie wyprzedane trybuny na 2 dni przed zawodami i tysiące widzów, przybyłych na boisko już na 2 godziny przed rozpoczęciem gry.

Szanse Cracovii oceniano tym razem naogół korzystniej. Słaba forma pomocy Wisły, braki w jej ataku, w przeciwieństwie do technicznie znakomitych napastników Cracovii, uzasadniały teoretycznie większe możliwości zwycięstwa biało – czerwonych. Tym razem „papierowe” obliczenia okazały się słuszne i Cracovia zwyciężyła najzupełniej zasłużenie. Wynik do pauzy, jak i po pauzie nie odpowiadał jednak istotnemu przebiegowi gry. Cracovia była wprawdzie do pauzy drużyną nieco lepszą, a głównie groźniejszą w ataku, uzyskanie jednak dwu bramek było dużą „zasługą” Koźmina.

Po pauzie biało-czerwoni byli conajmniej przeciwnikiem równorzędnym, lecz ta połowa zakończyła się właśnie 1:0 dla Wisły. Wprawdzie Cracovia uzyskała w tej części trzecią bramkę, zdobytą przez regularne pchnięcie Koźmina przez Mitusińskiego, bramki tej jednak sędzia nie uznał, pozorując to faulem. Całość wyniku 2:1 nie krzywdzi jednak żadnej ze stron.

Wybitną przewagę miała Cracovia w ataku, a głównie w jego lewej stronie. Dribbling Kossoka doprowadzał przeciwników do rozpaczy, a dzielnie sekundował mu Sperling. Technicznie stała gra tej dwójki na najwyższym poziomie. Od niedawna zaledwie trenujący Gintel, nie mógł fizycznie sprostać swemu zadaniu. Taktycznie i kombinacyjnie pokazał on, że jest i nadal graczem nieprzeciętnym. Sceptycznie przyjęte wstawianie Mitusińskiego w miejsce Malczyka, okazało się nader trafne. W pociągnięciach kombinacyjnych nie celował on, lecz swą ogromną ofiarnością zasłużył na notę najlepszą. Słabym punktem ataku Kubiński.

Podobnie jak w pomocy Wisły, również i w tej linji Cracovii zauważyć się daje pewien – aczkolwiek nie tak wybitny – spadek. Ptak zadanie zatrzymania Balcera na ogół wypełnił zadawalająco. Dla Mysiaka zwalczanie w dobrej formie znajdującego się Czulaka, nie było łatwe.

Obrona Cracovii pracowała ofiarnie i spokojnie. Otfinowski swą niedzielną grą poprawił w zupełności swą – niefortunnym występem wiedeńskim na meczu Kraków – Budapeszt zepsutą opinję.

Sędzia p. Nawrocki miał ciężkie zadanie. Popełnił też szereg błędów, krzywdząc obie drużyny.

Atak Wisły rozpoczął grę nader skutecznie. Ta wspaniałość jednak zbyt szybko minęła i powoli zaczęły się pokazywać wady. Raziła u Reymana powolność i niedokładność w podawaniu piłek. Kowalski wypadł naogół blado. Najważniejszą jego zasługą było zdobycie przygotowanej przez Balcera bramki. Kisieliński posiada obok Reymana znakomity i ostry, aczkolwiek jeszcze mało celny strzał. Gracz ten po nabraniu szybkości i treningu stać się może podporą swego ataku.

Spadek formy pomocy uwidaczniał się na skrzydłach. Najlepiej wypadł Kotlarczyk I, celując jak dotychczas swemi dokładnymi podaniami. Pychowski miał ciężką przeprawę z lewą stroną ataku Cracovii, rozegrał się w drugiej połowie. Słabym partnerem był Skrynkowicz, którego nieczyste wykopy stwarzały wiele groźnych sytuacyj. Koźmin miał momenty najpiękniejszej obrony, ale też i momenty fatalne. Pierwszą bramkę przepuścił robinzonując za późno, zaś przy drugiej wybiegając, trafił rękami w próżnię.

Gra rozpoczyna się atakami Wisły, sunącymi lewą stroną. Strzały Czulaka, Balcera i Kotlarczyka I przechodzą nad poprzeczką. Dopiero w 11 minucie przeprowadza Cracovia groźniejszy atak. Do piłki, wypuszczonej na lewą stronę przez Kossoka, zbyt późno startuje Sperling.

W 15 minucie podaje Czulak wolnego Kisielińskiego, ten zaś Reymontowi, którego piękny i ostry strzał trafia w poprzeczkę i piłka wraca w pole. Następny rzut wolny przechodzi znowu tuż nad poprzeczką. Wisła jeszcze ciągle dominuje, lecz powoli następuje uspokojenie w liniach Cracovii atakującej coraz częściej.

W 16 minucie otrzymuje Sperling piłkę po rzucie wolnym centruje do Mitusińskiego, który głową uzyskuje punkt pierwszy. Gra jest wyrównana – jeden z najgroźniejszych strzałów Balcera paruje Otfinowski końcami palców w pole. Tempo się wzmaga, ataki stale się zmieniają, przyczem błędnem okazuje się forsowanie obstawionego Balcera. Groźny przebój Kossoka w 36 min. Odgwizduje sędzia, lecz teraz Cracovia coraz częściej naciska. Mitusiński przestrzeliwuje, jednak wkrótce zawinia Kotlarczyk II róg, piłkę bije wspaniale Sperling. Wylatujący Koźmin nie trafia i piłka pada przed bramkę w ścisk graczy. Przytomny Gintel nadstawia nogę i skierowywuje piłkę do próżnej bramki. Do pauzy brak 3 minut i sytuacja pozostaje bez zmiany.

Po przerwie, analogicznie jak z rozpoczęciem gry, atak przeprowadza Wisła. Strzały Czulaka i Reymana pewnie broni Otfinowski. W 10 minucie przebija się Sperling z piłką, naciskany jedna przez obrońcę – przenosi. Kontratak Wisły kończy Kowalski kiepskim strzałem.

Od 15-tej minuty następuje okres przewagi Wisły, ale dzięki obronie Otfinowskiego, okres ten kończy się bez straty dla Cracovii. Powoli otrząsa się Cracovia z przewagi. Przebój i strzał Kubińskiego broni Koźmin. Również w 25 min. Wyłapuje centrę Sperlinga,…”

Dalsza część nieczytelna. Patrz: http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1930/numer047/imagepages/image1.htm

Sport. R.1, 1930, nr 19

1930.06.10

Cracovia—Wisła 2:1 (2:0)

Olbrzymi sznur pojazdów i samochodów, ciągnący w kierunku boiska „Wisły“ zwiastował, że na boisku tem spotkają się dwaj „odwieczni“ rywale. Niesłychanie wysokie ceny wstępów nie zdołały odstraszyć 10.000 widzów, nie spodziewających się może pięknej walki dwóch czołowych drużyn Polski, ale zdających sobie sprawę z tego „pieprzyka“, jakie te derby lokalne zawsze zapewnia Match ten był w roku bieżącym nie tylko walką o prestige, o prymat w Krakowie, ale też zmaganiem się o najzaszczytniejszy tytuł, o prowadzenie w tabeli ligowej. A ponieważ wynik zawodów był do ostatniego gwizdka sędziego niepewny, więc też na brak emocji skarżyć się nie można. Sympatycy obu klubów brali też żywy udział w grze, oklaskując gorąco swych pupilków i złorzecząc głośno zarówno przeciwnikom, jak i sędziemu. Z całą satysfakcją podnieść należy, że obydwie drużyny grały fair i spokojnie, że nie było „lecenia“ na kości przeciwnika, a sporadyczne wypadki zbyt ostrej gry, jakie w drugiej połowie można było zaobserwować, przypisać należy raczej odmówieniu posłuszeństwa przez nerwy niektórych zawodników, aniżeli ich zlej woli. Za to należy się też obydwu drużynom pełne uznanie i podziękowanie. Sama gra też stała na wcale wysokim poziomie, co nie pozwalało zapomnieć, że walczą dwaj równi kandydaci o tytuł mistrza Polski. Obydwie drużyny wystąpiły w składach normalnych z tem, że miejsce Lubowieckiego na lewym łączniku ataku Wisły zajął Kowalski. Malczyka zaś zastąpił w Cracovii Mitusiński. Drużyna zwycięzców wybitnie słabych punktów nie miała. Najlepszym graczem na boisku był bezwątpienia Otfinowski. Pewny chwyt, doskonałe ustawiania się, zdecydowany, acz rzadki, wybieg i zimna krew cechowały młodego bramkarza Cracovii. Lasota spokojny, przytem doskonały taktycznie oraz rzutki i ofiarny Zastawniak tworzyli dobrą parę obrońców, uzupełniając się doskonale. Linja pomocy była — obok bramkarza — najlepszą częścią białoczerwonych. Niezmordowanie pracował Chruściński, rzadko tylko dopuszczając do słowa trójkę Wiślaków. Mysiak pracowity, jak mrówka, ciążył jednak zanadto ku środkowi, nie zawsze pilnując niebezpiecznego Czulaka. Za to Ptak był przez cały match nieodstępnym cieniem Balcera, któremu dosłownie raz tylko udało się oswobodzić z tej czulej opieki i wtedy właśnie padła bramka dla Wisty. Atak zwycięzców b. dobry w polu, nie stanowił mimo to zwartej całości. Najlepszym w tym kwintecie był nadspodziewanie Mitusiński, imponujący przy tem pracowitością. Stale bowiem cofał się do pomocy, wspomagając ją wydatnie, a w samą porę uzupełniał powstałą w ten sposób lukę w ataku. Dysponuje przytem dobrym, ostrym strzałem. — Kossoka widzieliśmy już w lepszej formie. Zdaje się, że skwar słoneczny dal się temu zawodnikowi specjalnie we znaki. Aczkolwiek kilka razy doskonale przechodził i znowu pokazał bezkonkurencyjną grę ciałem, ponadto zaś doskonale zagrywał ze Sperlingiem i Gintlem, to jednak niejednokrotnie raziła jego powolność. Sperling na skrzydle z matchu na match lepszy i wkrótce zapewne odnajdzie swą najlepszą formę. Doskonale biegi, błyskotliwa technika, dokładne dośrodkowania i ostry strzał — pozwalają go zaliczyć do najlepszych w Polsce. Za to na Kubińskim znać długą przerwę, aczkolwiek niejednokrotnie pokazywał swe „pazurki“. Gintel na środku zadowolił; dobrze rozdaje piłkę, umie też strzelać i nienaganie się ustawiać, a choć biegowo nieusposobiony, nadrabia rutyną i ambicją. Strzelona przez niego bramka dowodzi przytomności. Najlepszym graczem pokonanych był znowu drobny Pychowski, znajdujący się obecnie u szczytu swej formy. Na stanowisku prawego obrońcy jest w Polsce bezwarunkowo bezkonkurencyjny. Koźmin zrobił mniejsze wrażenie od swego vis à vis. Aczkolwiek szereg piłek chwytał w imponującym stylu, to jednak niejednokrotnie raziła niepewność chwytu, która przy większej lotności ataku przeciwnika mogła Wisłę drogo kosztować. Winy przepuszczenia bramek jednak nie ponosi. Bardzo słabo zareprezentowal się natomiast — Skrynkowicz, choć prawa strona ataku Cracovii słabszą była od lewej. Takie „kiksy“ i „urywania się“ wskazywały na silny spadek formy u tego gracza, znajdujący swe wytłumaczenie chyba w nieopanowaniu nerwowem na tak ważnych zawodach. W pomocy grali obydwaj bracia Kotlarczykowie bez zarzutu. Zwłaszcza starszy opanował już przejściowe osłabienie i na matchu tym pracował równie skutecznie ofenzywnie, jak i defenzywnie. Nie da się to niestety powiedzieć o Makowskim, który na boisku formalnie nie istniał. Najniebezpieczniejszym napastnikiem Wisły był bezsprzecznie Czulak, który przecież na pozycji prawoskrzydłowego czuje się najlepiej. Potrafił on bardzo często uciekać pilnującemu go Mysiakowi i wiele kłopotu sprawiał tyłom Cracovii, nierzadko niepokojąc Otfinowskiego. Cóż, kiedy w ataku swym nie znalazł wykonawców swych pięknych podań i dośrodkowań. Balcer na lewem skrzydle nie mógł sobie dać rady z Ptakiem a ponieważ na lewym łączniku miał słabego Kowalskiego, Reyman zaś częściej wysyłał w bój dysponowanego Czulaka, rola jego na boisku była bardzo ograniczona. Jedyny jednak ładny przebój i odesłanie piłki do tyłu, pozwoliły Kowalskiemu na umieszczenie piłki w siatce Cracovii. Kisieliński obdarzony jest silnym strzałem, posiada też dość znaczne wiadomości techniczne. Reyman wreszcie miał pecha w strzałach, dowodem czego obok szeregu piłek nad bramką, lub też obok niej, cudowny strzał, obroniony przez... poprzeczkę. Przechodząc do przebiegu tych emocjonujących zawodów, zauważyć należy, że początkowo nieco więcej z gry posiadała Cracovia, uzyskuje też w tym czasie róg przeciw Wiśle, niewykorzystany. Wisła jednak szybko otrząsa się z tej przewagi i rozpoczyna ataki. W 7 minucie przerywa atak Wisły (spalony Kisielińskiego), w dwie minuty potem doskonały jego strzał daje Otfinowskiemu pierwszy raz możność wykazania swej wysokiej klasy. Tuż potem atak Balcer — Reyman skierowuje w ostatniej chwili Lasota na róg, by w następnej minucie uzyskać drugi róg. Ale i Cracovia nie próżnuje; Kossok, dobrze wypuszczony przez Gintla gubi piłkę. W 16 minucie bije Kotlarczyk rzut wolny, a Reyman strzela niepowstrzymanie w — — poprzeczkę. Dalsze wzajemne ataki, których więcej przeprowadza Wisła, nie przynoszą żadnej stronie upragnionego punktu. W 20' idealną pozycję Sperlinga niweczy Pychowski, odbierającemu piłkę na 2 metry od bramki, zaś , szczur“ Kossoka przechodzi obok bramki. W 22 minucie przerzuca Kossok tyłem głowy piłkę do Sperlinga, ten centruje, a nadbiegający Mitusiński umieszcza ją głową w siatce mimo rozpaczliwej robinzonady Koźmina.

1:0

Sukces ten wita długotrwały huragan oklasków. Wisła stara się wyrównać ; ostry strzał Balcera odbija Otfinowski, poczem atak Gintel — Sperling kończy się autem. Gra wyrównuje się. W 3J minucie po kombinacji Reyman — Czulak, ten ostatni centruje, lecz piłka staje się łupem Otfinowskiego. Po chwili łapie Koźmin brawurowo niebezpieczny strzał Mitusińskiego, poczem przebój Balcera w aut. następny zaś atak Wisły likwiduje Otfinowski. Niebezpieczne zamieszanie pod bramką Wisły , wyjaśnia“ Gintel, bijąc w aut, podobną zaś sytuację pod bramką białoczerwonych likwiduje Zastawniak. 43 minuta przynosi róg przeciw Wiśle, bity ślicznie przez Sperlinga i Cracovia prowadzi ze strzału Gintla

2:0

Tuż potem w niebezpiecznej sytuacji ratuje Pychowski, bombę zaś Kossoka z trudem łapie Koźmin. — Po przerwie Wisła przystępuje do generalnego ataku. „Szczur“ Czulaka staje się łupem Otfinowskiego, to samo dzieje się z jego centrą; nawet ostry strzał Reymana nie może zmusić Otfinowskiego do kapitulacji. Cracovia odwzajemnia się swym przeciwnikom. Wolny Kubińskiego chwyta Koźmin, przebój tego samego gracza przechodzi nad poprzeczką. W 13 minucie z centry Sperlinga strzela Mitusiński, Koźmin broni niepewnie. Po rogu przeciw Cracovii następuje groźna sytuacja pod bramką Wisły, wyjaśniona przez Pychowskiego. Strzał Kisielińskiego tuż pod poprzeczką grzęźnie znowu w rękach Otfinowskiego. Przebój Kossoka, którego obrońcy foulują na polu karnem, lecz sędzia na to nie reaguje. Wolny Kossoka idzie w aut. Wisła przeważa, lecz ataki Cracovii są groźniejsze. Po przeboju strzela Kubiński z kilku metrów, lecz Koźmin jest na stanowisku. W 25 minucie wytrąca Mitusiński piłkę Koźminowi 1 umieszcza ją w siatce, lecz sędzia nie uznaje bramki i dyktuje foul. Gra przybiera na ostrości. W 26 minucie róg przeciw Wiśle wyłapuje Koźmin, tuż potem rewanżuje się Wisła także rogiem. Wreszcie 31 minuta przynosi przebój Balcera, który z linji autowej podaje piłkę do tylu, a nadbiegający Kowalski strzela voleyem nieuchronnie.

2:1

Cracovia zdetonowana tym sukcesem czerwonych, cofa się, pragnąc utrzymać wynik. Sprawia ona wrażenie spuchniętej. Wisła zaś prze do wyrównania. Cracovia inicjuje tylko sporadycznie ataki, a ostry strzał Gintla z trudem paruje Koźmin, poczem przebój Kossoka, który otoczony zewsząd, oddaje piłkę Sperlingowi, a ten strzela nad poprzeczką. Ostatnie minuty należą w całości do Wisły. Dwie minuty przed końcem zamieszanie pod bramką Cracovii, omal nie przynosi Wiśle zasłużonego wyrównania. — Rogów 4:3 dla Wisły. Sędzia p. Nawrocki z Poznania zachował wprawdzie spokój i równowagę, lecz często wyprowadzał z równowagi swemi mylnemi rozstrzygnięciami liczną publiczność.