1930.08.10 Wisła Kraków – ŁKS Łódź 1:0

Z Historia Wisły

1930.08.10, I liga, 13. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 1:0 (0:0) ŁKS Łódź
widzów: 1-3.000
sędzia: Franciszek Krukowski z Warszawy
Bramki
Walerian Kisieliński 52'
1:0
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Aleksander Pychowski
Grafika:Kontuzja.png Emil Skrynkowicz
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Bronisław Makowski
Stanisław Czulak
Kazimierz Sołtysik
Henryk Reyman
Walerian Kisieliński
Antoni Łyko

trener: brak
ŁKS Łódź
2-3-5
Wiktor Jegorow
Lucjan Radomski
Antoni Gałecki
Władysław Pegza
Antoni Trzmiel
Kazimierz Jasiński
Jan Durka
Władysław Król
Eugeniusz Tadeusiewicz
Romuald Feja
Antoni Śledź

trener: Zygmunt Otto

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 213 (10 VIII)

Ł K. S. — Wisła.

Jednem z najciekawszych bezsprzecznie spotkań ligowych jest stale mecz ŁKS-u x Wisłą, gdyż wynik jest tu zawsze tajemnicą. Ostatnie bowiem lata zmagań ligowych widywały drużynę łódzką zwycięzcą nawet w chwilach wielkości Wisły, która musiała być świadkiem porażki w spotkaniu z twardą drużyną łódzką nawet na własnem boisku w Krakowie.

Toteż będzie niezwykle interesującem dla każdego zwolennika sportu piłki nożnej zobaczyć, czy Wiśle się uda przerwać ten stały krąg niepowodzeń, co nie jest wykluczonem, jeśli się zważy, iż drużyna czerwonych znajduje się obecnie w doskonałej formie. Świadczy o tem jej piękne zwycięstwo na G. Śląsku nad drużyną Ruchu, odniesione w imponującym stosunku (4:9) w zeszłym tygodniu.

Początek tych atrakcyjnych zawodów w niedzielę na boisku Wisły o godz. 5-teJ popołudniu, poprzedzi mecz drużyn młodszych. Przedsprzedaż biletów po zniżonych cenach już się rozpoczęła.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 215 (12 VIII)

Kraków, 11 sierpnia.

Ubiegła niedziela była w spotkania ligowe wcale skąpa, odbyło się ich bowiem tylko trzy. Na pierwszy plan wybijało się spotkanie Wisły z ŁKS‘em, którego wynik odbiegł od tradycji. Przez dwa bowiem ostatnie lata Wisła ponosiła porażki w spotkaniu z groźnym zespołem łódzkim, teraz przyszła kolej na Ł. K. S., który przegrywa na własnym, jak i na obcym gruncie. Wysokie zwycięstwo Polonji świadczy korzystnie nadal o jej formie. Sensacyjnie wprost brzmi zato wynik Pogoni z ŁTSG. Drużyna lwowska lubi płatać w tym roku figle, a znowu Łodzianie widocznie grawitują ku A klasie.

Wisła Ł. K. S. 1:0 (0:0). Parodniowy deszcz i rozmokły na skutek tego teren nie zapowiadały interesującego spotkania, albowiem gra musiała w takich warunkach wielce ucierpieć. Jednak zawody wczorajsze nie można zaliczyć do stojących na przeciętnym poziomie, albowiem widziało się często kroć wiele ładnych pociągnięć kombinacyjnych, którym brakło tylko wykończenia pod bramką. Charakterystycznem jest, iż linja napadu u pokonanych mogła się bardziej podobać, aniżeli u zwycięzców, ale to już można zapisać na karb osłabienia drużyny Wisły rezerwowymi, a to na pozycji prawego łącznika (gdzie grał Sołtysik) i na stanowisku lewoskrzydłowego Łyko). To też w linji napadu zwycięzców akcje się nie kleiły, a jeśli dodać do tego zbyt defensywny sposób gry pomocy, to mc dziwnego iż rezultat nie mógł dla gospodarzy wypaść wysoko. Najlepszą zato linją linją Wisły było trio obronne gdzie przedewszystkiem Koźmin i Skrynkowicz wypadli pod każdym względem doskonale. Decydującą o zwycięstwie bramkę zdobył przytomnie Kisieliński.

Drużyna łódzka zmieniła swój skład, nie widzi się już u niej graczy starych, jak Cyl, czy też Mi la, ich miejsce zajęli młodsi, bardziej utalentowani. W razie uzupełnienia linji napadu choćby jednym dobrym strzelcem, zespół ten stałby się bardzo groźnym w rzędzie klubów ligowych. Jeśli idzie i przebieg gry, to stwierdzić trzeba, iż gra była przeważnie otwartą, może nawet częściej gościł Ł. K. S. pod bramką Wisły, jednak większość groźnych pozycyj podbramkowych stwarzali gospodarze. Na wyróżnienie z drużyny łódzkiej zasługuje przedewszystkiem obrońca Gałecki, bramkarz Jegorow, pomocnik środkowy, oraz lewy Trzmiela i jasiński, a z napadu prawoskrzydłowy Durka, natomiast środkowy napastnik Tadeusiewicz i lewy łącznik Król zawiedli. Sędziował b. dobrze p. Krukowski z Warszawy, widzów około 1000.



Przegląd Sportowy. R. 10, 1930, nr 65

1930.08.13

Wisła-Ł.. K. S. 1:0

Sukces krakowian. Łodzianie nie zawodzą

Wisła: Koźmin; Pychowski, Skrynkowicz, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Makowski: Czulak, Sołtysik. Reyman, Kisieliński, Łyko. L. K. S.: Jegorow; Gałecki, Radomski: Pegza, Trzmiel. Jasiński; Durka, Król, Tadeusiewicz, Feja, Siedź. Mimo parodniowego deszczu, boisko Wisły było w znakomitym stanie. Deszcz odstraszył natomiast widzów, którzy zjawili się w ilości około 500 osób. Łodzianie nie mają w bieżącym roku szczęścia do Krakowa. W ubiegłym sezonie, będąc drużyną w polu lepszą, przegrali do Cracovii 0:1 i również ubiegłej niedzieli zeszli z boiska niezasłużenie pokonani w analogicznym stosunku. - W ataku Wisły, grającym bez Balcera i Adamka, nie kleiło się. Rezerwowy lewoskrzydłowy okazał się zawodnikiem nader słabym i prymitywnym, nie lepszy był i prawy łącznik. Reyman poruszał się na śliskim terenie powoli, forma Czulaka jest równie nie nadzwyczajna, tak że jedynym, pełnowartościowym napastnikiem był Kisieliński. Główną zasługę utrzymania szczęśliwego wyniku przypisać należy pomocy, w której jedynie Kotlarczyk li był nieco słabszy, natomiast forma brata jego jest nadal bez zarzutu. W tyłach prym wodził Pychowski, również i Koźmin nie zawiódł. Najlepszego gracza na boisku widzie liśmy jednak u gości: był nim Gałecki, którego forma niedzielna stawia w rzędzie naszych najlepszych obrońców. Zupełnie czysty i długi wykop, wybitna szybkość i znakomite zrozumienie gry taktycznej, to jego walory. Wystarczy zaznaczyć, że Gałecki był lepszy od niezawodnego Pychowskiego. Dzielnie sekundował Gałeckiemu Pegza. który defenzywnie dorównał w zupełności rutynowanej pomocy Wisły. Trzmiel miał tylko dobre momenty, najsłabszym zaś pomocnikiem był Jasiński. Linja ataku, a specjalnie jej trójka środkowa, grała w polu bardzo ładnie. Gorzej jednak wypadały akcje, które trzeba było wykończyć, gdyż dobrego strzału brak wszystkim napastnikom łódzkim. Wprawdzie Król strzelał pilnie, a nawet ostro, ale celność tych strzałów była minimalna. Dużo też psuły skrzydła ataku. Durka parł zbytnio ku środkowi, zaś Siedź okazał się za mało ruchliwy. Jegorow bronił znakomicie. Strzał Kisielińskiego padł z bliska w róg i by, nie do obrony. Początek gry daje przewagę Wiśle, co trwa około 10 minut, poczem pokazują i goście swoje umiejętności. Wolnego bije jednak Tadeusiewicz na aut, zaś przebój Durki kończy sic słabym strzałem. Jeszcze z kilku rogów broni pięknie Koźmin. Powoli gra się wyrównuje. Ataki gości psują często słabe skrzydła. Jeden z najładniejszych strzałów Króla, wybija w 38 min. Koźmin na róg. Teraz goście przeważają już do końca pierwszej połowy, lecz ani uzyskany róg, ani rzut wolny z 18 metrów, nie przynoszą bramki, z powodu niecelności strzałów.

Po przerwie, po Jednym z ataków łodzian schodzi z boiska kontuzjowany Skrynkowicz. wpadając po paru minutach na boisko w chwili strzału gości na bramkę Wisły. Strzał zostaje wprawdzie przez niego obroniony, lecz za wzięcie udziału w grze przed zgłoszeniem się u sędziego, dyktuje p. Krukowski bezpośredni rzut wolny z linii pola karnego. Jedno z bardzo rzadkich rozstrzygnięć, jakie na boisku się zdarzają! Gospodarze bronią niebezpieczna sytuacje skutecznym „murem" graczy. Rozstrzygnięcie pada najniespodziewaniej w 7 minucie. Szybki atak Wisły, piłkę podaję Reyman Kisielińskiemu, który błyskawicznie strzela w róg. Teraz coraz częściej gości atak Wisły pod bramką Ł. K. S. Reyman psuje jedną z sytuacyj, zaś przebój Kisielińskiego broni wybiegiem Jegorow. Jeszcze róg dla Wisły i znowu Ł. K. S. przeważa. Nawet Radomski próbuje teraz szczęścia: jego ostry i długi strzał łapie jednak Koźmin. Ataki Wisły są rzadsze, ale Ł. K. S. wyniku poprawić nie może. P. Krukowski sędziował b. dobrze.

Sport. R.1, 1930, nr 28

1930.08.12

Wisła-ŁKS 1:0 (0.0)

Już to ci Amerykanie wszystko nam zabrali. Nawet słońce! Tam praży niemiłosiernie, a u nas leje, leje... I to ma być lato. Nic dziwnego, że na powyższych zawodach zjawiło się tylko 1000 ochotników, to też wierzyć się nie chciało, że podczas takiej szarugi, gdy deszcz od 2 dni strugi swe zlewał na boiska krakowskie, mecz się odbędzie. A jednak grało się, a raczej coś przez 90 minut działo się na boisku, gracze wywracali się: piłka chodziła' wszędzie, tylko nie tam, gdzie ją posyłano, względnie posłać chciano. Nawet bramka padła... Przed sędzią p. Krukowskim z Warszawy stanęły drużyny w następujących składach: Wisła: Koźmin, Pychowski, Skrynkowicz, Makowski, Kotlarczyk I, Kotlarczyk II, Czulak, Sołtysik, Reyman, Kisieliński, Łyko, a więc z dwoma rezerwowymi Ł. K. S.: Jegorow, Gałecki, Radomski, Pegza, Trzmiel, Jasiński, Durka, Król, Tadeusiewicz, Feja, Siedź. Boisku „Wisły“ — jak na taką ulewę — ma wcale normalny wygląd. Nieklejenie się ataków i wysypywanie się zawodników wskazywało jednak na to, że nie łatwo przyszło graczom się utrzymać na mokrym terenie. To też całe zawody toczyły się w tempie ospałem, a znaczna część akcyj była dziełem przypadku. Początkowo ma „Wisła“ wyraźną przewagę. Już w 5 minucie wyłapuje Jegorow w pięknym stylu róg, bity przez Czulaka. Szereg ataków gospodarzy kończy się na obrońcach, zwłaszcza na doskonale w tym dniu usposobionym Gałeckim, wiele też idzie w aut. Reyman wywalcza z trudem dogodną pozycję, którą marnuje Sołtysik. Goście atakują rzadko, a wolny, bity przez nich z przedpola karnego, pozostaje bez rezultatu. Durka ładnie przechodzi, lecz slaby strzał chwyta lekko Koźmin. Wolny Reymana przechodzi obok świątyni gości. W 26-ej minucie ma ŁKS cudowną pozycję, lecz nikt z trójki środkowej nie może zdobyć się na skuteczny strzał. W dwie minuty potem sędzia nie zauważa ręki na polu karnem Wisły, a z podyktowanego przez niego rogu, bitego wyśmienicie przez Durkę, pada ostry strzał w róg, który Koźmin w niebywałym stylu broni, będąc do tego atakowanym przez przeciwnika. Ładną i niebezpieczną centrę Czulaka przerzuca przytomny Jegorow na róg, który niedługo potem ostry strzał Reymana skierowuje również na róg, ładnie potem obroniony. Przed przerwą marnuje Tadeusiewicz znowu murowaną pozycję, potem zaś ratuje Koźmin na róg. Po przerwie schodzi ubity Skrynkowicz i wtedy zachodzi rzadki na boisku wypadek. Król przejeżdża obronę miejscowych i strzela obok wybiegającego Koźmina. Piłkę, toczącą się do pustej bramki, wybija wbiegający na boisko Skrynkowicz, za co sędzia dyktuje rzut pośredni. Pewna bramka stracona! Tuż potem Czulak dośrodkowuje, a piłkę wbija ostro do bramki Kisieliński i Wisła prowadzi 1:0.

W 10-ej minucie ma Reyman okazję do podwyższenia wyniku, natrafia jednak na mur przeciwników. W dalszej części gra się wyrównuje a nawet Łodzianie nieco przeważają. W 20-ej minucie jest znowu Tadeusiewicz tym, który zaprzepaszcza pozycję z dwóch kroków, poczem róg przeciw ŁKS-owi mija bez rezultatu. Koźmin wykazuje dwukrotnie swą wysoką klasę, broniąc brawurowo, a i jego vis-a-vis udawadnia, że swej umiejętności wstydzić się nie powinien. ŁKS ma w dalszym ciągu pecha, nie wyzyskując najdogodniejszych sytuacyj i ostrzeliwując z pasją, godną lepszej sprawy, auty. Zwycięstwo Wisły nie bardzo zasłużone. Wprawdzie ogółem biorąc była Wisła jako całość lepszą drużyną, lecz przeciwnik jej miał dużo więcej sytuacyj podbramkowych, których jednak wyzyskać nie potrafił. Najsprawiedliwszym byłby wynik nierozstrzygnięty. Obydwie drużyny — zdaje się ze względów terenowych, a Wisła także z powodu rezerwowego składu ataku — grały poniżej normalnej formy. Na pierwszy plan wybił się we Wiśle Koźmin w bramce. Energiczne wkraczanie w niebezpiecznych sytuacjach, pewny chwyt tak ślizkiej piłki, kilka ładnych robinzonad, wykazały, że jest on pierwszorzędną siłą. Z piątki defenzywnej najlepszy Kotlarczyk I, reszta stała na wysokości zadania. W ataku podobał się dwaj rezerwowi do ligowej drużyny się nie nadają, specjalnie zaś zastępca BalKisieliński oraz Czulak po przerwie. Obycera. — Także u pokonanych najlepszym graczem był Jegorow w bramce, który interweniował skutecznie nawet w beznadziejnych sytuacjach. Niezawodnym obrońcą okazał się Gałecki, towarzysz jego Radomski, nieźle zastąpił Cylla. Pomoc przeciętna, grała zbyt ostro. W ataku najlepszy Durka, mający dobry ciąg na bramkę, trójka środkowa rzadko trafiała do bramki, najniebezpieczniejsi u niej to Król i Tadeusiewicz; Siedź na lewem skrzydle bardzo słaby. Sędzia, p. Krukowski, miał łatwe zadanie, aczkolwiek z powodu deszczu niezbyt miłe. H.


Cracovia bije Warszawiankę 3:0 i umacnia się w tabeli: 22 pkt.