1930.09.21 ŁTS-G Łódź – Wisła Kraków 1:4

Z Historia Wisły

1930.09.21, I liga, 17. kolejka, Łódź, Stadion ŁTS-G,
ŁTS-G Łódź 1:4 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 1.500
sędzia: Adam Nawrocki z Poznania
Bramki
Henryk Herbstreit 1'




1:0
1:1
1:2
1:3
1:4

11' Henryk Reyman
56’ Henryk Reyman
58' Mieczysław Balcer
62' Józef Adamek
ŁTS-G Łódź
2-3-5
Włodzimierz Thiel
Antoni Biniecki
Józef Mikołajczyk
Alfred Wolfangel
Henryk Pogodziński
Hugo Wünsch
Erwin Voigt
Henryk Herbstreit
Mieczysław Królewiecki
Władysław Sokołowski
Alfred Triebe

trener:
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Aleksander Pychowski
Józef Kotlarczyk
Ferdynand Pachner
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Walerian Kisieliński
Mieczysław Balcer

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

W skrócie

"Piękna gra drużyny krakowskiej". Wisła o klasę lepsza i zwycięstwo zasłużone. Przeważała w tym meczu technicznie i taktycznie. "Reyman, z jemu tylko właściwą energią i przytomnością umysłu kierował linią ataku", wykorzystując skrzydła i Kisielińskiego. Mecz z powodu dużej przewagi Wisły niezbyt ciekawy. Początek zwiastował jednak emocje, bo już pierwsza akcja ŁTSG daje im gola po strzale Herbstreicha w 1'. Po kilku minutach Wisła opanowuje nerwy i uzyskuje przewagę, czego efektem gol Reymana strzelony z bliska po podaniu Adamka w 11'. W następnych akcjach Reyman kilkakrotnie obsługuje Kisielińskiego, sam strzela dwa razy z wolnych, ale wynik do przerwy się nie zmienia. Początek II. połowy podobny do I. (ataki łodzian), ale "w 11 min. Reyman pięknym strzałem przechyla szalę zwycięstwa na stronę Wisły", 2 minuty później Balcer po pięknym biegu podwyższa rezultat, a wynik ustala w 17' Adamek strzałem z linii pola bramkowego. Mimo przewagi Wisły do końca meczu wynik się nie zmienił.

Na podstawie: Stadion nr 39 i Przegląd Sportowy nr 77; IKC nr 257.

Przegląd Sportowy nr 77, s.2, środa 24 września 1930:

Wisła --Ł.T.S.G. 4:1
Piękna gra drużyny krakowskiej


Benjaminek Ligi poniósł znów klęskę, tem przykrzejszą że drużyna łódzka od dłuższego czasu zdradza kolosalny spadek formy, bez widoków na poprawę. Ł.T.S.G. potrafi grac jedynie przez 45 minut . Po przerwie łodzianie opadają na siłach, a w chwili gdy przeciwnik zdobywa bramkę, rezygnują z dalszej walki. A że forma fizyczna graczy, oraz wiadomość techniczna też nie jest budująca, mamy więc zamiast meczu bezmyślną kopaninę.

Niedzielny mecz Ł.T.S.G. z Wisłą był potwierdzeniem opinii, że drużyna łódzka obok "Warszawianki" jest najsłabszym zespołem Ligi.

Wisła: Koźmin: Pychowski, Kotlarczyk II: Pachner. Kotlarczyk I, Bajorek: Adamek, Czulak, Reyman, Kisieliński, Balcer.

Ł.T.S.G. Thiel: Mikołajczyk, Sokołowski: Wolinagel, Pogodziński, Winsche: Voight, Herbstreich, Biniecki, Królewiecki, Triebe.

Wisła grała więc bez Makowskiego i Skrynkowicza. Ł.T.S.G. bez Falkowskiego, Wildnera, Bergmana i Franemana.

Wisła była zespołem o klasę lepszym i na wysokie zwycięstwo w zupełności zasłużyła. Miała ona dużą przewagę w polu i pod bramką przeciwnika, górowała nad gospodarzami technicznie i taktycznie. Jakże blado wypadła technika Ł.T.S.G. w zestawieniu z techniką jaką nam zaprezentowali goście. Żaden gracz biało-czarnych nie ma zupełnie pojęcia o stopowaniu piłki i z wyjątkiem Herbstriecha, o grze głową. Swe nieumiejętności techniczne niektórzy gracze zastępują grą ostrą, chwilami brutalną, co przechodzi już u nich w nałóg.

Wisła miała swych sztandarowych graczy w środkowym pomocniku i środkowym napastniku. Kotlarczyk I był wspaniałym łącznikiem miedzy tyłami a napadem, a Reyman, z jemu tylko właściwą energią i przytomnością umysłu kierował linją ataku. Doskonałego partnera miał Reyman w Kisielińskim i w obu skrzydłowych, zwłaszcza w Adamku, gdyż Balcer był w pierwszej połowie unieruchomiony przez dobrze go pilnującego Wolfnag'a, Czulak jakkolwiek nie psuł , był tym razem słabszy. Obrona Wisły nie stała tym razem na wysokości zadania, żle się ustawiała, a wykopy często zawodziły, Koźmin nie popełnił żadnego błędu.

W drużynie łódzkiej cały mecz grali jedynie Mikołajczyk i Herbstreich. Dobry był do przerwy, dopóki starczyło mu sił Wolinagel.

Mecz z wyjątkiem kilku momentów podbramkowych naprawdę emocjonujących, nie należał do ciekawych. Wisła miała więcej z gry, to też z wyjątkiem pierwszych kilku minut przed przerwą i pierwszego kwadransa po pauzie, goście byli w przewadze, nie licząc kilku sporadycznych wypadów Ł.T.S.G.

Opis meczu

Mecz rozpoczyna Ł.T.S.G. i już w pierwszej minucie Biniecki się przedziera i podaje piłkę Herbstreichowi, który przytomnie zdobywa pierwszą bramkę. Kilka minut przewagi gospodarzy, poczem gra się powoli wyrównuje. W 11 min. Kisieliński podaje Adamkowi. Skrzydłowy Wisły przedziera się poprzez linję obrony łodzian i dośrodkowuje do Reymana, który z bliska wyrównuje. W 18 min. wolny za ręka Winschego strzela Reyman - Kisieliński znajduje się jednak na pozycji spalonej. W 27 min. Kisieliński zaprzepaszcza dogodna pozycję do strzału, a w chwilę później sędzia odgwizduje spalony, którego nie było. W 37 min. Pogodziński fauluje Reymana. Wolny z odległości 23 mtr. strzela Reyman bramkarzowi w ręce. Do przerwy wynik 1:1.

Po zmianie stron, przez kilka minut goszczą łodzianie pod bramką przeciwnika i Herbstreich dwukrotnie nie strzela głową - Koźmin broni na róg. W 11 min. Reyman pięknym strzałem przechyla szale zwycięstwa na stronę Wisły, a w 3 m. Balcer po pięknym biegu dopada do piłki nieuchronnie powiększa rezultat. W 17 m. Adamek z linji pola bramkowego umieszcza piłkę po raz czwarty w siatce Ł.T.S.G. Zanosi się na katastrofalna klęskę łodzian, którzy teraz ograniczają się do obrony i sporadycznych wypadów. Wynik 4:1 dla Wisły pozostaje jednak bez zmian.


Cracovia wygrywa z Garbarnia 3:2 i prowadzi w tabeli (16-25), Polonia (18-23), Wisła 3., a Warta czwarta (15-22)

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 257 (23 IX)

Wisła-Ł.T.S.G. 4:1 (1:1).

Łódź, 21 września (Na). Łodzianie, ponosząc ósmą z rzędu porażkę, przysparzają Wiśle dwa cenne punkty, aczkolwiek zwycięstwo to nie przyszło zbyt łatwo Krakowianom. U drużyny Ł. T. 8. G. bowiem widać pewną poprawę, a zwłaszcza w linji obrony, gdzie Mikołajczykowi nieźle sekundował rezerwowy Sokulski, Mimo to jednak zwycięstwo Wisły było zasłużone. Zaraz w pierwszych minutach gry przynosi Łodzianom jedyną bramkę, strzeloną przez Herbstreicha, W kilka minut później Reyman wyrównuje i gra przy stanie 1:1 toczy się do pauzy 2 lekką przewagą Wisły.

Po przerwie Ł. T. S. G. zrywa się i kilkakrotnie zagraża poważnie gościom, nie udaje się mu jednak uwieńczyć swoich wypadów goalem. — Wisła powoli przechodzi do ofensywy i zdobywa dalsze trzy bramki, przyczem pierwszą z nich i silnego Strzału Reymana. Stan ten podwyższa Balcer, strzelając z 2 kroków, a ostateczny wynik ustala Adamek. Wszystkie strzały były nie do obrony. Całość zawodów wypadła wcale interesująco i obfitowała w wiele ciekawych momentów, a zwłaszcza gra Wisły ogólnie się podobała. Na wyróżnienie z Wisły zasługują oprócz wymienionych: Kotlarczyk I. na środku pomocy i Pychowski w obronie. Linja napadu Wisły stała na wysokości zadania, mało był jednak za trudniony Balcer, którego dobrze pilnował Wolfgangen. W Ł. T. S. G. wyróżnili się Herbstreich i Mikołajczyk, Sędziował p. Nawrocki z Poznania. Widzów około 1.500.


Kurjer Polski. R. 33, 1930, nr 260

Łódź: Wisła -ŁTSG 4:1 (1:1). Wisła wystąpiła bez Makowskiego i Skrzynkowicza.

ŁTSG wystąpił bez Frankowskiego, Erdmana i Francmmana. W pierwszej połowic gra równa; natomiast po przerwie silna przewala gości. Bramki zdobyli: dla zwycięzców Reyman 2; Balcer i Adamek po jednej. Dla pokonanych honorową bramkę strzelił Herbstreich. Widzów 2;000. Sędzia p. Nawrocki z Poznania.


Sport. R.1, 1930, nr 34

1930.09.23

Wisła — Ł. T. S. G. 4:1 (1:1) (Sten.)

Występy Wisły krakowskiej w Łodzi stanowią każdorazowo senzacię dla sfer sportowych kominowego grodu. Wisła potrafiła niejednokrotnie zaimponować łódzkim zwolennikom piłkarstwa i nic dziwnego, że mimo niepogody i zgóry przewidzianej klęski ŁTSG, publiczność stawiła się i tym razem dość licznie na boisko WKS-u. Dwukrotny mistrz Polski nie zawiódł pokładanych w nim nadziei: zagrał koncertowo zwłaszcza jeśli idzie, o drugą połowę meczu i odniósł zupełnie zasłużone zwycięstwo. Uwydatniłoby się ono znaczniej lepiej cyfrowo, gdyby nie pech napastników, a zwłaszcza Kisielińskiego, którego wspaniałe bomby oddane w pierwszej i drugiej połowie meczu przechodziły tuż obok celu, lub zostały szczęśliwie obronione przez bramkarza ŁTSG. Mimo iż krakowianie wystąpili w niekompletnym składzie, będąc osłabieni w defenzywie (brak Skrynkowicza i Makowskiego) byli wyrównanym zespołem we wszystkich linjach.

O ŁTSG można pisać dodatnie, jeżeli wziąć pod uwagę tylko pierwszą część meczu. W drugiej połowie zawodów czarno-biali poza pierwszemi minutami nie istnieli prawie na boisku. Znów powtórzyła się historia wszystkich rozegranych ostatnio przez ŁTSG spotkań ligowych. Gospodarze nie wytrzymali tempa, opadli zupełnie na siłach i brali bierny udział w grze w drugiej połowie meczu. Wogóle trudno powiedzieć, by któryś z zawodników ŁTSG sprostał swemu zadaniu: braki techniczne u większości zawodników były tak widoczne, że nawet nie mogły być nadrobione niezwykłą ambicją, która rzucała się w oczy w pierwszej części meczu. Na drugą część zawodów nie starczyło już nawet sił na ambicję, gracze z trudem poruszali się po boisku, ułatwiając zadanie przeciwników. Przebieg gry dość ciekawy. Już w drugiej połowie ładnie wysunięty Herbstreich mija Kotlarczyka II i pakuje piłkę do siatki. Burza oklasków nagradza sukces Ł. I.S.G.. Wisła nie deprymuje się, a odwrotnie staje się coraz groźniejsza. Po ładnej akcji Kisieliński, Adamek, Reyman uzyskuje ostatnie wyrównanie. Pozostała część gry w pierwszej połowie należy do Wisły, która przeprowadza ładne ataki lecz ŁTSG broi się dzielnie, pragnąc za wszelką cenę utrzymać wynik remisowy, co dzięki niezwykłej ambicji całego zespołu się udaje U drugiej połowie ŁTSG atakuje niezwykle energicznie, mając dwie doskonałe pozycje podbramkowe. Rezultatem wspaniałego zrywu łodzian są jednakże tylko dwa rzuty z rogu z których jeden zamieniony zostaje ręką na bramkę przez Herbstreicha, naturalnie nieuznaną przez sędziego. ŁTSG jeszcze kilkakrotnie próbuje szczęścia i do 10 min. ma nawet dużo z gry zagrażając kilkakrotnie bramce Wisły niebawem jednak Wisła bierze się znów do pracy i od tej chwili bezustannie naciera, „bombardując“ formalnie świątynię łódzkiej drużyny Owocem ustawicznych ataków są trzy bramki zdobyte przez Reymana, Balcera i Adamka oraz cały szereg autów, słupków i t. d. W ostatnim kwandransie Wisła już się nie wysilała, bawiąc Sto z przeciwnikiem. Meczem kierował b. dobrze p. Nawrocki z Poznania.