1930.12.08 Wisła Kraków - Cracovia 2:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 22:37, 29 kwi 2023; Zdzis (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1930.12.08, Mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły, 11:30
Wisła Kraków 2:1 (1:0) Cracovia
widzów:
sędzia:
Bramki
Walerian Kisieliński 40'
Walerian Kisieliński 50'

1:0
2:0
2:1


77' Tadeusz Mitusiński
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Stefan Jelski
Józef Kotlarczyk
Karol Bajorek
Jan Kotlarczyk
Bronisław Makowski
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Walerian Kisieliński
Mieczysław Balcer

trener: brak
Cracovia
2-3-5
Jerzy Otfinowski
Stefan Lasota
Tadeusz Zastawniak
Kazimierz Seichter
Zygmunt Chruściński
Aleksander Mysiak
Józef Kubiński
Karol Kossok
Tadeusz Mitusiński
Stanisław Malczyk
Leon Sperling

trener: Viktor Hierländer

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 332 (7 XII)

CRACOVIA — WISŁA.

Zapowiedź niedzielnych zawodów między dwoma starymi rywalami krakowskimi w piłce nożnej wzbudziła w kolach sportowych całej Polski niebywale zainteresowanie. Sam fakt, iż zawody te doszły po sześcioletniej, a nawet siedmioletniej przerwie, jeśli ni liczyć tu meczów, urządzanych nawet wbrew woli obu klubów na dochód PZPN, nadaje niedzielnemu spotkaniu charakter wybitnej sensacji sportowej. Jeśli dodamy jeszcze do tego okoliczność, iż

Mecz ten odbędzie się una boisku Wisły o godz. 11.30 przedpołudniem. Bilety po zniżonych cenach nabywać można w przedsprzedaży, celem uniknięcia tłoku przy kasach.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 334 (9 XII)

Wisła-Cracovia 2:1 (1:0). Kraków, 7 grudnia. Pierwsze od siedmiu lat zawody towarzyskie dwóch czołowych drużyn w polskiem piłkarstwie, zakończyły się zasłużonem zwycięstwem Wisły, przyczem wynik sam nie odzwierciedla tej przewagi, jaką mieli czerwoni. Cracovia wystąpiła w normalnym składzie, natomiast w Wiśle debiutował b. gracz Polonji, obrońca Jelski, który grał w miejsce Pychowskiego. Gra cały czas b. „fair” i na wysokim poziomie. Bramki strzelili dla Wisły Kisieliński, zaś dla Cracovii jedną Milusiński. Sędziował dobrze p. Rutkowski.

Przegląd Sportowy nr z 99 z 10 grudnia, s. 2:

Wisła-Cracovia 2:1

Towarzyski mecz dwu czołowych drużyn ligowych

Spotkanie mistrza i wicemistrza Ligi miało charakter doprawdy „towarzyski” i pozostawiło miłe wrażenie. Złożyły się na nie momenty tego rodzaju, jak fair gra obu drużyn i poziom jej, godny stanowisk, jakie zajmują one w piłkarstwie polskim, a następnie przemowy kapitanów – Reymana i Kubińskiego przed meczem, oraz wymiana kwiatów.

To zadokumentowanie zbliżenia się lokalnych rywali, odzwierciedliło się w grze obu zespołów, zwłaszcza w pierwszej połowie. Po pauzie, w drużynie Cracovii widać było przemęczenie zespołu. Gracze czuli jeszcze w kościach ostatni mecz z ŁKS-em.

Dokładne zagrania, solowe pociągnięcia i drybling Kossoka, Malczyka, passingi Szperlinga, nie poparte strzałem, nie pozwoliły mimo przewagi, uzyskać punktu, a po pauzie role uległy zmianie, gdyż Wisła walczyła tak, jak należy grać o punkty.

Składy drużyn: Wisła – Kożmin; Jelski, Kotlarczyk II; Bajorek, Koltlarczyk I, Makowski, Adamek, Czulak, Reyman, Kisieliński, Balcer. Cracovia – Otfinowski; Zastawniak, Lasota, Seichter, Chruściński, Mysiak, Kubiński, Kossok, Mitusiński, Malczyk, Sperling.

Najlepszą linją u obydwu rywala lek okazała się pomoc. Pewną przewagę Chruścińskiego nad Koltlarczykiem I wyrównywała lepsza gra Bajorka i Makowskiego po przerwie.

W obronie Koltlarczyk II, przy swej technice wypadł bardzo dobrze, tembardziej, iż niepewna gra partnera wymagała szczególnej uwagi debiut Jelskiego wypadł bowiem słabo.

Lasota i Zastawniak skapitulowali jedynie przy pierwszym golu, pozatem grali poprawnie. Otfinowski nie ponosi winy za utratę dwu bramek. Kzmin jednak był na swoim stanowisku znacznie lepszy. Specjalnie imponowały jego robinsonady.

Atak Cracovii grał w pierwszej połowie wprost pokazowo, lecz bez efektu strzałowego. Kossok driblował wszerz i zaraził tą manierą Malczyka, który rzecz prosta, nie posiada jeszcze walorów olbrzyma śląskiego. Po przerwie wszyscy napastnicy opadli zupełnie z sił, jedynie Mitusiński walczył ofiarnie do końca.

W ataku Wisły Kisieliński pokazał się ze swojej najlepszej strony, a obydwie bramki strzelone przezeń, były nie do obrony. Ambicja i celność strzału stawiają go na pierwszym miejscu w ataku wicemistrza Ligi. Pozatem dobry dzień miał Adamek i Reyman – spokojnie rozdzielający piłki.

Cracovia zaczyna i po długim ataku Kossoka strzał z rzutu wolnego wybił Koźmin, a nadbiegający Kubiński strzela z 4 m. obok bramki. Teraz Balcer mija Seichtera i podciąga na linję pola karnego, lecz piłkę wykopuje Zastawniak.

Tymczasem Reyman ładnie wypuszcza Balcera, a groźną centrę wykopuje Mysiak na aut. Znowu Mitusiński przestrzeliwuje z 8 m. ponad poprzeczkę.

Gra staje się zmienna. Raz Cracovia, raz Wisła goszczą pod bramkami przeciwnemi. W 25 m. Kossok wypuszcza Sperlinga, ten przejeżdża przez Jelskiego, centruje i Malczyk strzela ponad poprzeczką. W 28 min. Malczyk główkuje centrę Sperlinga w ręce Koźminowi.

Kubiński zostaje zatrzymany rękami w czasie driblingu przez Kotlarczyka, nie mogącego nadążyć szybkości. Strzał Kossoka idzie ponad poprzeczkę.

40 minuta jest momentem zdobycia bramki. Przebój Balcera kończy się zmyleniem Lasoty i centrą, którą zatrzymuje Zastawniak. Nadbiegający Seichter wykopuje lekko piłkę w pole, skąd Kisieliński odsyła ją koło słupka w siatkę 1:0

Po pauzie ataki Wisły stają się coraz groźniejsze. W piątej minucie Kisieliński podwyższa wynik do dwu – rożnym górnym strzałem.. W 15 m. Reyman naciskany przez Lasotę strzela w ręce Otfinowskiego. Zaraz potem Balcer po zagraniu z Kisielińskim przenosi nad bramką.

W 24 m. Jelski zawinił rękę. Kossok strzela wolny w róg, lecz Koźmin robinsonadą broni. Znowu przewaga Wisły przy małem zatrudnieniu napastników Cracovii. Dopiero w 38 m. Kossok podaje Kubinskiemu, ten centruje, a strzał Mitusińskiego przynosi jedyny punkt dla Cracovii.


Kurjer Polski. R. 33, 1930, nr 336

Wisła bije Cracovię 2: 1

W Krakowie odbył się w niedzielę mecz towarzyski pomiędzy dwiema najlepszemi drużynami Ligi Cracovią i Wisłą. Nieznaczne zwycięstwo odniosła Wisła, znajdująca się tego dnia w świetnem usposobieniu. Drużyna czerwonych odegrała bezwzględnie swój najlepszy mecz w sezonie, wszystkie linje drużyny stanęły na wysokości zadania.

Cracovia grała również dobrze, jednak ustępowała Wiśle. Silne ataki pod koniec gry nie mogły już zmienić wyników.

Spotkanie miało przebieg bardzo ciekawy, gra była prowadzona cały czas fair i stała na wysokim poziomie. W obu drużynach wyróżnili się bramkarze, pozatem dobry był Kisieliński II i debiutujący w barwach Wisły obrońca Jelski. W Cracovii najlepszym był Seichter. Bramki dla Wisły zdobył Kisieliński II w 40 i 51 minucie, dla Cracovii Malczyk Ił z zamieszania podbramkowego.

Przed rozpoczęciem meczu Wisła wręczyła przeciwniczce wspaniały bukiet kwiatów z okazji zdobycia przez Cracovię mistrzostwa Ligi. Widzów 6.000


Sport S. R.1, 1930, nr 46

1930.12.16

Wicemistrz zwycięża mistrza w spotkaniu towarzyskiem.

Wisła — Cracovia 2:1 (1:0)

Przedewszystkiem brawo! Szczere i serdeczne brawo! Po siedmiu latach zaciętej wojny między dwoma „odwiecznymi“ rywalami, zrozumiano w obydwu obozach, że rywalizacja jest wprawdzie rzeczą arcypiękną, gdyż dzięki niej odbywa się między rywalami istny wyścig z którego odnosi stuprocentową korzyść ostatecznie sam sport, mając w ten sposób zapewniony postęp, że jednak nie musi się ona odbywać w zatrutej atmosferze zażartych walk i podjazdów, nie liczących się ze środkami, byleby tylko osiągnąć cel mocno niesportowy: pognębienie przeciwnika. Siedem lat toczyły obydwa te kluby, najpoważniejsze i jedne z najstarszych w Polsce, niemiłą walkę, a wydawało się, że wojna ta pokojem nigdy się nie skończy. Nienawiść rosła z dnia na dzień .. Nadszedł moment, gdy obydwa towarzystwa zajęły faktycznie i formalnie dwa pierwsze miejsca w piłkarstwie polskiem, przynosząc sławę i zaszczyt sportowemu Krakowowi. Aby sława prawdziwie sportowego grodu podwawelskiego pełniejszą się stała, wyciągnęły ku sobie bratnią dłoń. Serce każdego sportowca napełniła radość, gdy kapitanowie obydwu drużyn, kpt. Reyman i Kubiński, wygłosili na boisku przemówienia i wręczyli sobie bukiety kwiatów. Niemilknący długo huragan oklasków był dowodem, jak długo na zgodę tę czekano. O samej grze jak również o poszczególnych linjach drużyn i ich graczach rozpisywać się nie będziemy — gdyż szczegóły te są już powszechnie znane. Dodamy tylko, że na pochwałę obydwu drużyn podnieść należy staranne unikanie najdrobniejszych nawet foulów, by przypadkiem zgrzytu jakiegoś nie wywołać. To też publiczność zebrana w ilości niespełna 4 tysięcy z zadowoleniem śledziła przebieg gry, która stała na poziomie prawdziwego gentelmeństwa. Zawodami kierował doskonale, a przytem z rzadko spotykanym taktem p. Rutkowski. Dr. Hg.