1931.08.23 Polska - Rumunia 2:3

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Jan Kotlarczyk, Józef Kotlarczyk, Maksymilian Koźmin.

Ostatni oficjalny występ Koźmina w reprezentacji Polski.

Koźmin grał w tym meczu w bluzie FC Barcelony, należącej poprzednio do legendarnego Ricardo Zamory. Zamora dał ją w prezencie Zbigniewowi Olewskiemu, a ten "na szczęście" pożyczył ją koledze z Wisły.


Skład Reprezentacji Polski:

Maksymilian Koźmin - Wisła Kraków Grafika:Zmiana.PNG (45' Spirydion Albański - Pogoń Lwów)

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Jerzy Bułanow - Polonia Warszawa

Jan Kotlarczyk - Wisła Kraków

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków Grafika:Zmiana.PNG (45' Franciszek Cebulak - Legia Warszawa)

Jan Badura - Ruch Wielkie Hajduki

Władysław Szczepaniak - Polonia Warszawa

Karol Kossok - Pogoń Lwów

Teodor Peterek - Ruch Wielkie Hajduki Grafika:Zmiana.PNG(45' Józef Nawrot - Legia Warszawa)

Józef Ciszewski - Legia Warszawa

Witold Wypijewski - Legia Warszawa


Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Graţian Sepi 5' (0:1), Elemer Kocsis 29' (0:2), Graţian Sepi 78' (0:3), Józef Nawrot 80' (1:3), Witold Wypijewski 87' (2:3).

Selekcjoner: Stefan Loth.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Maksymilian Koźmin:
    • „W 24-tej minucie Kotlarczyk II kulejąc schodzi na 2 minuty z boiska. Ten krótki okres czasu przynosi niebezpieczny wypad Rumunów zakończony dwoma ryzykanckiemi, ale uciążliwemi wybiegami Koźmina i rogiem dla gości”. Wypad ten nie był ostatnim w tym meczu. Mimo dobrej gry w przerwie zostaje zmieniony.
    • „Z pośród dwu bramkarzy ani Koźmin, ani Albański nie stanęli na wysokości zadania. Obaj niepewni, nerwowi, mało opanowani”.
    • Koźmin w bramce specjalnych błędów nie zrobił; specjalnej potrzeby zmiany go na Albańskiego nie było.
    • W 25 min. Koźmin musi dwukrotnie robinzonować bardzo efektownie. W 31 min. lewoskrzydłowy rumuński Covaci otrzymuje piłkę i objeżdża Martynę i strzela skośnym strzałem do bramki. Koźmin puszcza niezbyt trudny strzał i Rumuni prowadzą 2:0.


  • Jan Kotlarczyk:
    • „Kotlarczykowie oddali drużynie przez swój spokój i opanowanie nieocenione zasługi, zwłaszcza w I połowie. Starszy Kotlarczyk grał chwilami za siebie i za Peterka: nie dość, że odbierał piłki i zasilał niemi atak, brał także na siebie inicjatywę kierowniczą, pozwalał rozstawić się graczom i wybierał najlepsze pozycje do zagrania piłek. Młodszy miał naprzeciw siebie dwu djabłów, szybkich, napastliwych i ostro idących – że ich poskromił to zsługa nie lada". Rutyna największym atutem Kotlarczyków. Minusem „jest przede wszystkiem brak szybkości”. Kpt. Związkowy Lotch : „Kotlarczykowie bez zarzutu”.
    • „W 24-tej minucie Kotlarczyk II kulejąc schodzi na 2 minuty z boiska. Ten krótki okres czasu przynosi niebezpieczny wypad Rumunów zakończony dwoma ryzykanckiemi, ale uciążliwemi wybiegami Koźmina i rogiem dla gości”.
    • „Linja pomocy – bracia Kotlarczykowie, Badura stanęła niewątpliwie na wysokości zadania. Nie błyszczała ona grą jakiejś ekstraklasy, ale nie było w niej też momentów złych. Każdy gracz spełnił swe zadanie co najmniej zadowalająco, zarówno w znaczeniu defenzywnem, jak – co ważniejsze – w ofensywnem. Kotlarczykom brak jest niestety szybkości i częściowo wytrzymałości. Odczuł to na swej skórze prawy pomocnik, którego często lewoskrzydłowy Rumunów objeżdżał bez trudności. Natomiast na dobro obu braci zapisać należy niezwykły spokój, pewny takling i czasami arcyświetne kierowanie piłki do napadu. Mimo wymienionych wad Kotlarczyków, lepszych pomocników w Polsce obecnie bodaj nie posiadamy i pewnie prędko posiadać nie będziemy”.
    • W linji pomocy najlepiej wypadł Kotlarczyk I, a także Badura wychodził bardzo efektownie w pojedynku. Kotlarczyk II nieco słabszy.
    • Kotlarczykowie słabsi niż zwykle, zwłaszcza gdy chodziło o grę dla ataku.
    • Pod koniec pierwszej połowy schodzi z boiska kontuzjonowany Kotlarczyk, zastąpiony Cebulakiem. Po przerwie następują zmiany w składzie drużyn.
    • W bramce polskiej gra Albański, w ataku Nawrot, a Kotlarczyk powraca na swoje dawne miejsce.


  • Józef Kotlarczyk:
    • „Kotlarczykowie oddali drużynie przez swój spokój i opanowanie nieocenione zasługi, zwłaszcza w I połowie. Starszy Kotlarczyk grał chwilami za siebie i za Peterka: nie dość, że odbierał piłki i zasilał niemi atak, brał także na siebie inicjatywę kierowniczą, pozwalał rozstawić się graczom i wybierał najlepsze pozycje do zagrania piłek. Młodszy miał naprzeciw siebie dwu djabłów, szybkich, napastliwych i ostro idących – że ich poskromił to zasługa nie lada". Rutyna największym atutem Kotlarczyków. Minusem „jest przede wszystkiem brak szybkości”. Kpt. Związkowy Loth : „Kotlarczykowie bez zarzutu”.
    • „W 24-tej minucie Kotlarczyk II kulejąc schodzi na 2 minuty z boiska. Ten krótki okres czasu przynosi niebezpieczny wypad Rumunów zakończony dwoma ryzykanckiemi, ale uciążliwemi wybiegami Koźmina i rogiem dla gości”.
    • W linji pomocy najlepiej wypadł Kotlarczyk I, a także Badura wychodził bardzo efektownie w pojedynku. Kotlarczyk II nieco słabszy.
    • Kotlarczykowie słabsi niż zwykle, zwłaszcza gdy chodziło o grę dla ataku.
    • Pod koniec pierwszej połowy schodzi z boiska kontuzjonowany Kotlarczyk, zastąpiony Cebulakiem. Po przerwie następują zmiany w składzie drużyn.
    • W bramce polskiej gra Albański, w ataku Nawrot, a Kotlarczyk powraca na swoje dawne miejsce.

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Tygodnik Sportowy. 1931, nr 19

Rumunja — Polska 3 : 2

Kraków, dn. 24 sierpnia.

Drugi poważniejszy mecz międzypaństwowy mamy już poza sobą. Znowu niestety z przykrością musi piłkarstwo polskie przyjąć do wiadomości porażkę. Nie było dla nas tajemnicą, iż piłka nożna w Rumunji podniosła się ostatnio, atoli przy dobrej naszej drużynie bylibyśmy w stanie pokonać przeciwnika, który przed przybyciem do Warszawy grał w Czerniowcach i wygrał z reprezentacją tego miasta w stosunku 6:2.

I znowu musimy stwierdzić, iż przyczyną porażki były eksperymenty naszych kierowników , sportowych władz warszawskich, a nieodpowiednie wystawienie drużyny, ryzykowne wystawienie Peterka na środku napadu zemściło się, co okazało się choćby w drugim okresie, kiedy przy zmianie przegrupowania drużyny grała ona bez Peterka znacznie lepiej. Ciężko nam przeto przychodzi płacić za błędy początkującego PZPN-u w Warszawie.

Warszawa, 23 sierpnia.

Skład drużyn: Rumunja: Szatmary, Burger, Albu, Bubiła, Steinbach, Ciolac, Franzman, Covaci, Sępi, Bodola i Cosis; Polska: Koźmin (po przerwie Albański), Martyna, Butanów, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Badura, Szczepaniak, Kozok, Peterek-(po przerwie Nawrot), Ciszewski i Wypijewski.

Zawody zaliczyć należy do bardzo ciekawych, choć poziom gry nie zawsze odpowiadał poziomowi, wymaganemu od spotkań mistrzowskich. Gra była żywa, prowadzona „fair“ i obfitowała w cały szereg sytuacyj podbramkowych. To też widzowie śledzili ją przez cały czas z wielkiem zaciekawieniem.

Niezbyt zasłużona porażka.

Drużyna rumuńska nie wygrała tych zawodów zupełnie zasłużenie, wynik remisowy byłby może odpowiedniejszem odzwierciedleniem obrazu rzeczy. Rumuni w pierwszej połowie lepsi wyraźnie pod wieloma względami od nas, po przerwie opadli na silach, a pod koniec zaskoczeni świetnym finishem Polaków, niemal nie istnieli na boisku.

W drugiej połowie Polacy przewyższali tak wyraźnie, że do bramki polskiej oddano jeden tylko strzał i ten właśnie wszedł. W ostatnim kwadransie Rumuni grali tylko defenzywnie i wyraźnie nawet „na czas“, przez co bynajmniej nie zaskarbili sobie względów publiczności. I przyznać trzeba, że goście byli w pierwszej połowie zespołem pełnowartościowym , grali znacznie przytomniej od chaotycznie grającej naszej drużyny, górowali przedewszystkiem startem do piłki. Napad ich bardzo dobrze zgrany, kombinował pierwszorzędnie i niejednokrotnie potrafił zmylić czujność naszych obrońców, zwłaszcza lewe skrzydło było bardzo niebezpieczne. Pokazała ona cały szereg bardzo ciekawych posunięć, a cała ta linja przypominała żywo system węgierskich zespołów zawodowych.

Najlepsza była, jak już zaznaczyliśmy, lewa strona napadu oraz środkowy Sępi. Prawa. strona słabsza, zwłaszcza pod względem technicznym. Obrona była najlepszą częścią zespołu, zwłaszcza wspaniały bramkarz Szatmary, oraz rutynowany i pewny obrońca Burger — takich jednostek jak tych dwóch graczy, Polacy nie mieli i o przerwie oni to właśnie obronili zwycięstwo Rumunów. Przez całą drugą połowę ciężar cały spoczywał też ze swego zadania znakomicie.

W linji pomocy najlepszy był lewy Ciolac, ale także i Steinbach na środku okazał się z jak najlepszej strony.

Dwa okresy gry Polaków .

Drużyna polska grała w pierwszej połowie bardzo chaotycznie. Zwłaszcza linja napadu sprawiała wrażenie niezbyt przyjemne. Widać było świetną pracę pomocy, która dostarczała napadowi moc piłek, ale akcja w tej linji przerywała się prawie zawsze. Peterek na środku ataku, niezgrabny i nierozumiejący się zupełnie z towarzyszami był powodem takiej chaotycznej kopaniny, Kozok grał na swoją rękę, strzelał wprawdzie wiele i dawał sporo inicjatywy, ale jakoś nie wychodziło, Ciszewski w pierwszej połowie bardzo niewyraźny, jedynie Wypijewski rwał nieprzerwanie naprzód i był bardzo niebezpiecznym i najlepszym graczem ataku polskiego. Po przerwie, gdy Nawrot zamienił się z Peterkiem, a Rumuni zmęczeni atakowaniem opadli bardzo na siłach, gra z mieniła się zupełnie .

Nawrot prowadził atak bardzo ładnie, rozdawał piłki celnie i przytomnie, to też gra naszych napastników była w drugiej połowie przynajmniej o klasę lepsza, niż w pierwszej części zawodów. Poprawił się przedewszystkiem Szczepaniak i Ciszewski. W linji pomocy najlepiej wypadł Kotlarczyk I, a także Badura wychodził bardzo efektownie w pojedynku. Kotlarczyk II nieco słabszy. Z obrońców Bułanow był lepszy od Martyny, ale trzeba przyznać, że i ton miał znacznie groźniejszą stronę napadu przeciwnika do trzymania. Koźmin w bramce specjalnych błędów nie zrobił; specjalnej potrzeby zmiany go na Albańskiego nie było. Polacy górowali nad przeciwnikiem ambicją i co przedewszystkiem należy zaznaczyć wytrzymali tempo gry do końca.

Sędzia p. Cejnar (Praga) bardzo pewny siebie, spokojny i rutynowany, nie miał trudnego zadania, gdyż gra była „fair“. Zawody prowadził bez zarzutu.

Przebieg gry.

Gra zaczęła się od ataku Rumunów i odrazu widać, że drużyna gości jest, znacznie lepiej zgrana i lepsza w starcie i wogóle sprawniejsza. Polacy bardzo nerwowi, nie mogą się jakoś zebrać. To toż w pierwszej minucie już pada pierwsza bramka, mianowicie za „foul“ Martyny podyktowany rzut wolny Sępi bije celnie i piłka wpada do siatki.

Pierwsze ciekawe posunięcie ataku polskiego nastąpiło dopiero w 7 minucie, Ciszewski wypuszcza Wypijewskiego, który się bardzo ładnie przebija, stwarza niebezpieczną sytuację, cudem niezakończoną bramką. Następuje okres gry zmiennej, przyczem strzały niecelne oddaje z Rumunów Covaci a ze strony polskiej Kossok i Ciszewski, doskonało broni Szatmary. Teraz następuje okres silnej przewagi Rumunów, przyczem rzadko dochodzą do strzału wypady Kossoka lub Wypijewskiego. Strzał Bodoli uderza w sztangę, piłka odbija się zpowrotem na boisko i Covaci strzela niebezpiecznie tuż obok słupka. Drugi bardzo ładny pojedynek Badury z prawem skrzydłem gości wygrywa nasz pomocnik. W 25 min. Koźmin musi dwukrotnie robinzonować bardzo efektownie. W 31 min. lewoskrzydłowy rumuński Covaci otrzymuje piłkę i objeżdża Martynę i strzela skośnym strzałem do bramki. Koźmin puszcza niezbyt trudny strzał i Rumuni prowadzą 2:0.

W 34 min. niebezpieczny moment pod bramką polską zakończony wybiciem Martyny. W 38 min. Rumuni mają szanse do podwyższenia wyniku, jednak Cocis nie trafia do pustej bramki. W dwie minuty później Covaci strzela tuż obok bramki. Następuje teraz wypad ataku polskiego. Wypijewski stwarza znów niebezpieczną sytuację jednak Szatmary jest zawsze na stanowisku. Bo przerwie Polacy zmieniają skład, wstawienie Nawrota na środek ataku okazało się szczęśliwem posunięciem. Odrazu widać, że Polacy będą grać znacznie lepiej, zwłaszcza, że Rumuni wydają się jakoś wypompowani. W drugiej minucie bardzo ładna kombinacja Nawrot stwarza ciągle bądź sam, bądź przez dobre podania groźne sytuacje. Polacy przez cały czas atakują, zaś Rumuni coraz bardziej przechodzą do defenzywy. W 6min. Kozok podaje Szczepaniakowi, ten bardzo ładnie centruje, strzał Ciszewskiego główką chwyta Szatmary. W 11 m. wolny rzut za „foul“ na Nawrocie strzela Kozok w słupek. W 24 min. Kozok ma okazję zdobycia bramki, jednak strzela obok słupka. W 30 min. niespodzianie wypad napadu rumuńskiego, Bodola przejeżdża Bułanow i oddaje celny strzał, jedyny ze strony rumuńskiej w tej połowie gry, no i Rumuni prowadzą 3:0.

Teraz Polacy opanowują kompletnie boisko. Rumuni grają już tylko ,na czas“. W 25 min. po kornerze Wypijewskiego, Nawrot zdobywa głową pierwsza bramkę dla Polski, żywo oklaskiwaną. Doping podtrzymuje przez cały czas naszą drużynę, która gra teraz b. ambitnie. Rumuni mają jeszcze jeden wypad przyczem Albański wybija piłkę na korner. W 40 min Wypijewski strzela głową drugą bramkę. W dwie minuty później ton sam gracz ma okazję jeszcze do wyrównania, jednak strzał idzie w out. Ostatnie momenty to nerwowe ataki Polaków^ jednak Rumuni wychodzą z meczu zwycięsko.



„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1931, nr 234 (25 VIII)

Polska przegrywa z Rumunją w międzypaństw. zawodach piłkarskich 2:3 (0:2).

Kraków, 24 sierpnia.

Czwarte z rzędu zawody Polski z Rumunją, rozegrane Ba własnym terenie, zakończyły się, wbrew tradycji, porażką. Dotychczas wszystkie wyniki opiewały remisowo. Świadczy to dowodnie, iż nasz „stan posiadania” w piłkarstwie, na skutek błędnej i nieudolnej polityki Polskiego Związku Piłki Nożnej, skurczył się; spadamy coraz niżej, choć gdy się zważy okoliczności, towarzyszące naszej porażce, całkiem niezasłużenie.

Czyż stan naszego piłkarstwa jest tak słaby, abyśmy nie mogli wygrać z przeciwnikiem tej miary, co miał za sobą przed przyjazdem do nas do Warszawy zwycięski wynik z reprezentacją Czerniowiec (stojącą na poziomie naszej A klasy) w stosunku 6:2. Zresztą czyż drużynę naszą nie byłoby stać na lepszą grę do pauzy, gdyby ona była lepiej złożona. Skoro się potrafiło osiągnąć nad Rumunją miażdżącą przewagę w drugiej części gry, to jasnem jest, iż przeciwnik nasz znowu nie przedstawiał się tak poważnie i groźnie, aby nie mógł być pokonanym i w pierwszym okresie.

Powtarza się ta sama historja, co z poprzednimi meczami naszej reprezentacji z Czechosłowacją, kiedy nas spotykały klęski i winy wy łącznie... kapitana związkowego. Obecnie mamy do zanotowania podobny fakt; drużynę polską zestawiono bez planu, bez myśli przedniej. Kierownicy związkowi wybrali się na tydzień przed zawodami na G. Śląsk i tam, opierając się głównie na chwilowej formie, wykazanej przez graczy na ostatnio rozegranych zawodach, ułożyli skład, nie biorąc zupełnie pod uwagę ani formy, ujawnionej przez czołowych graczy przez cały szereg ostatnich meczów, ani też nie pomyśleli nad zgraniem kierownika napadu z resztą drużyny. Jak dalece on zawiódł, to świadczy, iż po zamianie Peterka Nawrotem atak poszedł składniej i uzyskał dwie bramki, podczas gdy do przerwy wynik był bezbramkowy.

Dla każdego było jasnem, że wstawienie Peterka było karygodnym eksperymentem, podyktowanym ze strony P. Z. P. N. chyba chęcią ukłonu w stronę G. Śląska i zapewnienia sobie jego sympatji na przyszłem walnem ze braniu. Nie może jednak przez te eksperymenty tracić całe piłkarstwo polskie. I w tem leży największa wina obecnych kierowników P. Z. P. N.I Poniżej dajemy przebieg zawodów wedle opisu naszego sprawozdawcy warszawskiego. Rumunją—Polska 3:2 (2:0).

Warszawa, 23 sierpnia (Mo). Drugi już w tym roku w Warszawie międzypaństwowy mecz przyniósł przykrą porażkę naszej drużyny reprezentacyjnej. Tłumy publiczności, które szczelnie zaległy boisko Legji, spotkał wielki za wód. Polacy grali bardzo słabo i ustępowali zdecydowanie Rumunom, przy większem jednak szczęściu mogliby osiągnąć wynik remisowy, a nawet odnieść zwycięstwo.

Pierwsza bramka dla Rumunów, która padła już w 4-tej minucie, wyprowadziła drużynę polską z równowagi, podobnie, jak to miało miejsce na meczu z Czechami i cała drużyna zaczęła grać niezwykle nerwowo.

Rumuni byli zespołem szybkim, twardym, hołdującym półgórnym podaniom. Atak ich, zwłaszcza lewa strona, do przerwy wytwarzał wiele niebezpiecznych sytuacyj. Po pauzie jednak opadł z sił i wówczas zabłysła doskonała gra obu obrońców, zwłaszcza Buergera, który nie pozwolił atakowi polskiemu dojść do głosu. Pomoc pracowita, najlepszy Steinbach na środku. Bramkarz Szatmary puścił fatalnie pierwszą bramkę, potem jednak wielokrotnie odważnie interwenjował. Z obrońców lepszy Bułanow, gdyż Martyna popełniał taktyczne błędy i nie mógł sobie dać rady z szybkimi napastnikami gości W pomocy miłą” niespodziankę sprawił Badura. — Kotlarczykowie słabsi niż zwykle, zwłaszcza gdy chodziło o grę dla ataku. Napastnikom naszym brakło zrozumienia się i szybkości decyzji’. Kossok nie miał swojego dnia, Ciszewski słaby, skrzydła dobre. Na środku Nawrot, wstawiony po przerwie, grał znacznie lepiej od słabego Peterka, rozumiał się dobrze z Ciszewskim i przytomnie „wystawiał” Szczepaniaka. Sędzia p. Ceynar na ogół dobry, miał zresztą łatwe zada nie.

Skład drużyn przedstawiał się następująco: Rumunją: Szatmary, Burger, Albu, Bobil I. Steinbach, Cjolac, Glanzman, Cowati, Sepi, Bodola, Cocis.

Polska: Koźmin, Martyna, Bułanow, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Badura, Szczepaniak, Kossok, Peterek. Ciszewski, Wypijewski. Już w 4 tej minucie Rumuni strzelają pierwszą bramkę z rzutu wolnego, ze strzału Sepiego i następnie przeprowadzają ustawicznie niebezpieczne ataki. Polska drużyna jest skonfundowana. Dopiero pierwszy atak w 8-mej minucie przeprowadza Peterek, który podaje Wypijewskiemu, a ten niebezpiecznie strzela na bramkę. Polska zaczyna dochodzić do głosu. W 13-tej minucie Peterek strzela, bramkarz bardzo dobrze broni, Wypijewski chce dobić, jednak ta mu się nie udaje. W 14-tej minucie strzela Ci szewski, jednak znowu Szatmary szczęśliwie broni. Po tych kilku dobrych atakach Polski, do głosu przychodzą znowu Rumuni, którzy strzelają w 18-tej minucie w słupek, a następnie w aut. W 19-tej minucie Koźmin zabiera piłkę z pod nóg Sepiego. — W 24-tej minucie bramkarz polski świetnie paruje leżąc na ziemi dwa strzały Rumunów. W 28-mej minucie Peterek i Kossok strzelają na bramkę, ale Szat mary broni. W 30-tej minucie Cocis zupełnie niespodziewanie strzela drugą bramkę dla Rumunów. W 31-ej minucie Peterek strzela w out, a zaraz potem Koźmin broni trudny strzał Sepiego. W 36-tej minucie Rumuni strzelają do pustej bramki. Pod koniec pierwszej połowy schodzi z boiska kontuzjonowany Kotlarczyk, zastąpiony Cebulakiem. W 44-tej minucie bardzo dobra centra Kossoka, Ciszewski strzela, bramkarz jednak broni.

Po przerwie następują zmiany w składzie drużyn.

W bramce polskiej gra Albański, w ataku Nawrot, a Kotlarczyk powraca na swoje dawne miejsce. U Rumunów Bobil II zastępuje Bobila I. Polacy zaczynają grać teraz bardzo dobrze i napierają zdecydowanie na bramkę rumuńską. Już w pierwszej minucie groźnie centruje Szczepaniak, jednak bramkarz broni. W 6 min. Nawrot „wystawia” Kossoka, jednak Szatmary znowu świetnie broni. W 7 m. Nawrot kilkakrotnie »wysyła“ bardzo dobrze Szczepaniaka, który stwarza swojemi centrami niebezpieczne sytuacje, jednak obrona i bramkarz rumuńscy nie do puszczają napastników polskich do głosu. Specjalnie nie ma szczęścia Kossok, który nie może sobie poradzić z szybką grą przeciwnika i nie dochodzi wcale do strzału. Ile razy zaś mu się to udaję, to tyle razy piłka idzie w aut. W 23 m. wolny rzut dla Polski strzela Szczepaniak w ręce Szatmarego. W 26 m. kolejno cała piątka ataku polskiego strzela na bramkę rumuńską, jednak bez rezultatu. W 27 m. Kossok mija bramkarza i strzela obok pustej bramki. W 32 min. niespodziewanie Rumuni zdobywają trzecią bramkę ze strzału Sepiego. Polacy mimo to gniotą dalej i w 36 min. Nawrot zdobywa głowa po kornerze pierwszą bramkę. W 43 min. po zamieszaniu Wypijewski strzela drugą bramkę. Mimo to nie udaje się Polakom wyrównać i zawody kończą się naszą porażką.