1931.10.25 Polska - Jugosławia 6:3

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Mieczysław Balcer, Jan Kotlarczyk, Józef Kotlarczyk.

Skład reprezentacji Polski:

Marian Fontowicz - Warta Poznań

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Jerzy Bułanow - Polonia Warszawa

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Jan Kotlarczyk - Wisła Kraków

Aleksander Mysiak - Cracovia

Adam Knioła - Warta Poznań

Otto Riesner - Garbarnia Kraków

Józef Nawrot - Legia Warszawa

Józef Ciszewski - Legia Warszawa

Mieczysław Balcer - Wisła Kraków Miejsce/Stadion: Poznań.

Strzelcy bramek: Mieczysław Balcer 4' (1:0), Mieczysław Balcer 12' (2:0), Ivica Bek 17' (2:1) Henryk Martyna 22' (3:1), Adam Knioła 26' (4:1), Ivan Hitrec 32' (4:2), Adam Knioła 40' (5:2), Mieczysław Balcer 51' (6:2), Ivan Hitrec 53' (6:3).

Selekcjoner: Stefan Loth.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Jan Kotlarczyk:
    • Po przerwie „Kotlarczykowie mimo że wypompowani, nie kapitulują też ani na chwilę”.
    • „Trzecim mocnym atutem Polaków była cała trójka pomocy: bracia Kotlarczykowie i Mysiak. Ci zresztą dokonali sztuki najbardziej w piłce nożnej cenionej. Wznosząc się na szczyty swych umiejętności indywidualnie, potrafili jednocześnie zademonstrować grę zespołową najpierwszej marki europejskiej i zgasić niemal zupełnie zarówno swych vis-a-vis, jak i cały napad Jugosłowian”.
    • Podczas pomeczowego bankietu piłkarze „wybujali w powietrzu majora Lotha, potem Martynę, Kotlarczyka I-go i Balcera”.
    • W zupełności zadowoliła gra braci Kotlarczyków, z których środk. pomocnik był niejednokrotnie szóstym napastnikiem, pomagając Nawrotowi Bułanow wraz z Martyną tworzyli mur trudny do przebycia dla napadu gości.
  • Józef Kotlarczyk:
    • Po bramce na 4:1 „Kotlarczyk II wali się na boisko, kopnięty silnie w nogę. Po chwili jednak wstaje kulejąc”.
    • Po przerwie „Kotlarczykowie mimo że wypompowani, nie kapitulują też ani na chwilę”.
    • „Trzecim mocnym atutem Polaków była cała trójka pomocy: bracia Kotlarczykowie i Mysiak. Ci zresztą dokonali sztuki najbardziej w piłce nożnej cenionej. Wznosząc się na szczyty swych umiejętności indywidualnie, potrafili jednocześnie zademonstrować grę zespołową najpierwszej marki europejskiej i zgasić niemal zupełnie zarówno swych vis-a-vis, jak i cały napad Jugosłowian”.
    • W zupełności zadowoliła gra braci Kotlarczyków, z których środk. pomocnik był niejednokrotnie szóstym napastnikiem, pomagając Nawrotowi Bułanow wraz z Martyną tworzyli mur trudny do przebycia dla napadu gości.
  • Mieczysław Balcer:
    • „Mecz z Jugosławią wygrał fenomenalny Balcer, zdobywca trzech bramek i inicjator 80 proc. Niebezpiecznych akcyj naszego napadu. Gra lewo-skrzydłowego Wisły była doprawdy porywająca: druzgocące przeciwnika przeboje, błyskawiczne biegi, wspaniałe dryblingi, przytomne strzały, idealne wprost podania, oto kolosalny repertuar bohatera niedzielnego meczu”.
    • 3’ na przestrzeni 2 metrów kwadratowych 5 graczy (w tym Balcer „Wiślak nie zwleka z decyzją. Jeden zamach nogi i piłka trzepocze w bramce gości!” W 8’ „Balcer jest znów przy piłce, ale zbytnio ufa własnym siłom i przebój kończy się na niczem”. „Dwie minuty potem Balcer demonstruje jeden ze swych huraganowych biegów. Świetna centra defiluje przez całą szerokość boiska” – strzał Riesnera i róg, po którym wypuszczoną z rąk bramkarza piłkę pakuje do siatki Balcer. „prawie wszystkie zagrania Balcera są świetne. Po bramce na 1:2 „Balcer znów jest przy piłce: doskonała dolna centra nie zastaje jednak Nawrota na stanowisku”. „Na minutę przed przerwą Balcer demonstruje jeden ze swoich porywających biegów. Wywalcza piłkę od dużo od niej bliższego Marusica, mimo naciskania przez pomocnika i obrońcę. Przerywa się z nią tuż pod bramkę i leciutko podaje do tyłu. Niestety plonem jest tylko korner”.
    • Po przerwie: „W 5-ej min. Balcer otrzymuje piłkę z prawej strony, przechodzi żywiołowo przez obronę i z bliska strzela w siatkę. Prowadzimy 6:2”. „Ostatnią pointą meczu jest żywiołowy bieg Balcera, który od środka boiska mimo wszelkich dozwolonych i zakazanych przepisami przeszkód przebija się z piłką aż pod bramkę. Nasz lewoskrzydłowy wywalcza jednak tylko róg”…
    • Podczas pomeczowego bankietu piłkarze „wybujali w powietrzu majora Lotha, potem Martynę, Kotlarczyka I-go i Balcera”.
    • Najlepszymi graczami Polski, a również na boisku byli Balcer i Martyna. Pierwszy strzelec trzech bramek, inicjator wielu groźnych wypadów niestety bardzo mato wykorzystanych przez naszych napastników.
    • duszą ataków przeprowadzanych zwłaszcza z lewej strony, jest Balcer.
    • Bohaterem zawodów był Balcer i Martyna.

Galeria

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Tygodnik Sportowy. 1931, nr 28

Kraków, 26 października.

Zbliżający się do swego końca sezon letni, osiąga właśnie okresu największe nasilenie. Po wielkich dniach sportu polskiego w Belgji, które niestety nie przyniosły upragnionego zwycięstw a piłkarzy, nadeszła niedziela 25 października, którą można nazwać dobrym dniem w dziejach sportu polskiego. Był to bowiem dzień niezwykle pomyślny dla sportu polskiego. Reprezentacja Polski bije piłkarzy jugosłowiańskich w wysokim stosunku, Kusociński wygrywa bieg 5 kim. w Paryżu, a równocześnie Garbarnia, na dalekiem południu odnosi dwa zwycięstw a nad drużynami jugosłowiańskiemi. Najcenniejszą jednak zdobyczą tej niedzieli pozostaje zwycięstw o nad drużyną jugosłowiańską, zwycięstw o tern cenniejsze, że Jugosłowianie pobili w tym roku Czechów, wsławiając się tern zwycięstwem na cały piłkarski świat.

Poznań, 25 października.

Przyjazd drużyny jugosłowiańskiej poprzedzony wielką reklamą w prasie miejscowej i krajowej spóźnił się o całą dobę. Goście zdecydowali się bowiem w ostatniej chwili nie marnować nocy w pociągu, lecz woleli przenocować w Katowicach. Do Poznania przyjechali Jugosłowianie w przeddzień zawodów wieczorem, oczekiwani na dworcu przez przedstawicieli władz piłkarskich, stowarzyszenia polsko-jugosłowiańskiego, prasy i liczne grono sportowców. Przybyłych w liczbie 15-tu powitał prezes P. Z. O. P. N. p. Sturmer. Następnie w języku chorwackim przemówił dr. Wiesner, a w krótkich słowach odpowiedział sekretarz J. Z. P. N. prof. Spasowic. Po tradycyjnej fotografji odjechali goście do swoich kwater w hotelu „Continental“. Dwaj gracze, a mianowicie Bek i Sekulic, obecnie czynni zawodnicy genewskiej Uranji, przybyli do Poznania, w prątek. Polscy gracze, oraz prawie cały zarząd P. Z. P. N. zjechali do Poznania w ciągu soboty, jedyny tylko Mysiak przyjechał w niedzielę rano.

Na stadionie nastrój wyczekujący.

Czterdzieste siódme nasze międzynarodowe spotkanie piłkarskie, a trzecie po 8-letniej przerwie z Jugosławją wywołało zrozumiale zainteresowanie nietylko w samym Poznaniu i w najbliższych okolicach, ale w całej Polsce. Z dalekich stron kraju przybyło też na ten mecz do Poznania wiele wycieczek. Stad jon poznański zdolny pomieścić z górą 20.000 publiczności, ubrany był we flagi i chorągiewki obu państw i robił odświętne wrażenie. Trawiaste boisko stadjonu pomimo 2-dniowych znacznych opadów okazało się zupełnie zdatne do rozegrania tak ważnego spotkania.

Ostatni tegoroczny mecz międzypaństwowy zakończył się naszą piękną wygraną, która nieco poprawiła naszą reputację w dziedzinie piłki nożnej zagranicą. Poznań okazał się najszczęśliwszym ośrodkiem Fotski w rozgrywkach międzypaństwowych^ kończąc tegorocznych pasmo niepowodzeń naszego piłkarstwa na arenie między narodowej pięknym wynikiem 6:3 (5:2).

Zwycięstwo Polski było zupełnie zasłużone potwierdzają nawet goście zagraniczni w udzielonych nam wywiadach bezpośrednio po meczu.

Zawdzięczać je należy dość dobrze zestawionemu składowi Polski, które to zestawienie zostało dokonane przez kapitana związkowego pod naciskiem opinji publicznej, zorjentowanej dobrze, co do wartości pewnych graczy na podstawie poprzednich wyników, które prze ważnie kończyły się dla Polski niepomyślnie. Zaznaczyć trzeba, że w 'spotkaniu z Jugosławją jeszcze dwa punkty były przez kapitana związkowego źle obsadzone i zupełnie niezrozumiane. Odnosi się to do prawego skrzydłowego Riesnera, który był na meczu z Leodjum najsłabszym graczem oraz do lewego łącznika, który na skutek swej powolności, miękkości i braku decyzji do strzału, wie nadaje się na stanowisko reprezentanta i nie powinien być brany pod uwagę.

Zresztą skład poza tymi dwoma słabszemi punktami odpowiedział swemu zadaniu w zupełności z małem zastrzeżeniem co do Fontowicza w bramce oraz gry Nawrota po przerwie, kiedy tenże nie wytrzymał już tempa gry.

Mimo niepewnej aury na stadjonie miejskim zgromadziło się z górą 12.000 widzów, śledząc z największem zainteresowaniem, przebieg trzeciego tegorocznego spotkania międzynarodowego w stolicy Wielkopolski. Zachowanie się publiczności było jak najlepsze, gdyż wykazała ona wysoki poziom sportowy, oklaskiwując piękno pociągnięcia nietylko naszej drużyny, ale i gości. Bezpośrednio po ukończeniu biegu na dystansie 5000 m., który wygrał niespodziewanie Jakubowski (Sokół) przed Miałkasem (Warta) po zaciętej walce na finiszu, oczy widowni skierowały się w stronę trybun, z pod których punktualnie o godz. 14.30 wkroczyli na murawę stadjonu Jugosłowianie, ubrani w błękitne koszulki i białe spodenki, witani gromkiemi oklaskami widowni. Orkiestra intonuje hymn jugosłowiański, którego publiczność wysłuchuje, stojąc z obnażonemi głowami. Huragan oklasków rozlega się na widok naszych zawodników, ubranych w białe koszulki i amarantowe spodenki. Orkiestra gra Mazurka Dąbrowskiego. Równocześnie z drużynami wchodzi sędzia n. Krist (Czechosłowacja) w otoczeniu sędziów liniowych p. Nawrockiego i Paczkowskiego. Kapitanowie obu drużyn zamieniają wiązanki z żywego kwiecia, a następnie dokonują wyboru stron i odbywa się tradycyjna fotografja.

W międzyczasie zapełniają się trybuny. W loży honorowej obecni są przedstawiciele województwa, władz wojskowych i konsulowi« jugosłowiański i czechosłowacki.

Składy drużyn:

Drużyny stają w następujących składach: Jugosławja: Spasic (po zmianie Czulić), dr. lvkovic, Tosic, Artenieric, Deskocic, Morusie Tinasic, Hitrec, Sekulic, Bek, Zecevic.

Polska: Fontowicz, Martyna, Butanów, Kotlarczyk II, Kotlarczyk 1. Mysiak, Riesner, Knioła, Nawrot, Ciszewski, Balcer.

Pierwsza połowa zawodów należy wyraźnie do Polaków, którzy po trzech z rzędu porażkach z wielką ambicją dążą do zrehabilitowania się przed Polską, oraz zagranicą. Gra w tej części jest o tyle ciekawa, że przynosi lwią część bramek. Początkowo drużyna nasza, zwłaszcza atak, wykazuje pewne niezrozumienie. Mimo to dzięki lotnym wypadom już w pierw szych minutach uzyskuje 2bramki.

Po kwadransie atak zasilony precyzyjnemi podaniami Kotlarczyka I, wykazuje więcej zwartości. Knioła poprawia się wyraźnie, stosunkowo najsłabszym jest Ciszewski, W drugiej części gra jest więcej wyrównana i tempo żywsze. Dopiero ostatnie minuty, kiedy wygrana Polski była przesądzona, przynoszą grę nieciekawą, W tej części zawodów Ciszewski i Riesner byli najsłabsi. Ogólnie biorąc mecz był interesujący, jakkolwiek tempo nie było zbyt silne, a poziom zawodników niezbyt wysoki. Tylko w pewnych okresach widzieliśmy świetne momenty, szczególnie po stronie Polaków, którzy jako całość górowali w całej linji nad jedenastką jugosłowiańską.

Najlepszymi graczami Polski, a również na boisku byli Balcer i Martyna. Pierwszy strzelec trzech bramek, inicjator wielu groźnych wypadów niestety bardzo mato wykorzystanych przez naszych napastników. Martyna swemi dalekiemi wykopami oswobodzającemi wzbudził zachwyt widowni i zdobył sobie monopol na wykonanie rzutów wolnych, z których jeden z odległości prawie 40 m. przynosi barwom polskim bramkę.

W zupełności zadowoliła gra braci Kotlarczyków, z których środk. pomocnik był niejednokrotnie szóstym napastnikiem, pomagając Nawrotowi Bułanow wraz z Martyną tworzyli mur trudny do przebycia dla napadu gości.

Debiut Knioly zdobywcy dwu bramek, wypadł zupełnie udatnie.

Nawrot naogół dobry, pod koniec meczu grał zawolno, wiele driblował i widocznie osłabi. Riesner i Ciszewski nierówni, ostatni zbyt bojaźliwy, zaś Fontowicz w słabej formie. Dostał on zwłaszcza w pierwszej połowie niewiele strzałów, z których dwa ugrzęzły w siatce, nie bez jego winy. U gości najlepszymi graczami byli Hitrec, Deskovic, natomiast bramkarz Spasic był słaby. Obrona zadowoliła. Atak dopiero w drugiej połowie wykazał lepsze pociągnięcia, lecz z powodu zmęczenia nie mógł być groźny dla naszych tyłów. Rezerwowy bramkarz miał do pracy zbyt mało, by ocenić jego wartość.

Drużyna gości zmęczona była podróżą (przyjechał bowiem dopiero w sobotę o godzinie 9 wieczór). Potem składała się z graczy rozmaitych drużyn, a nawet 3-ch ściągnięto specjalnie na mecz ze Szwajcarji. To też drużyna nie rozumiała się i przedstawiała widok godny pożałowania.

Żadne kombinacje nie udawały się i dopiero po przewie okazała się pewna zmiana na lepsze, z chwilą i nięcia dwu graczy i zastąpienia ich innymi i dokonania pewnych przestawień.

Rozpoczynają goście, lecz Polacy odbierają p i Balcer podciąga do bramki. W trzeciej minucie Mysiak unicestwia akcję Beka. W czwartej minucie Balcer przebija z centry pod bramkę, gdzie tworzy się zamieszanie, które wyjaśnia znowu Balcer, pakując piłkę do si Jugosłowian wśród oklasków na trybunach. 1:0 d la Polski.

Polacy znowu przypuszczają atak wspierany przez znakomite trio pomocy. Atak gości w 5 minucie z łatwością odpiera Martyna. Następuje okres wybitnej przewagi gospodarzy, duszą ataków przeprowadzanych zwłaszcza z lewej strony, jest Balcer.

Dwa wypady gości niweczy Butanów i Fontowicz zbyt ryzykownym wybiegiem. Sekulic na spalonem marnuje dogodna pozycję. W 12 minucie przebija się Balcer i bramkarz kieruje piłkę na róg. Riesner Strzela z kornera, Balcer podchwytuje i strzela drugi punkt dla barw polskich.

Radość na trybunach ,ogromna. Goście atakują raz po raz, lecz nie łatwo uporać się im z polskiemi siłami. Akcję Ciszewskiego i Nawrota likwiduje bramkarz. W 11-tej minucie strzela Bek z podania Sekulica pierwszy punkt dla swej drużyny. Mecz staje się więcej ciekawy. Obustronne w tej fazie ataki niweczą linję obrony. W 21-szej minucie Martyna strzela z wolnego śliną bombę trzeci punkt dla Polski.

Inicjatywę nadal mają gospodarze. Atak Jugosłowian jest niezgrany. W 23-ciej minucie strzał Knioly bramkarz gości w ostatniej chwili broni nogą. 26-ta minuta przynosi czwartą bramkę dla Polski, strzeloną przez Kniołę. Zwycięstwo nasze jest przesądzone. Kotlarczyk I zostaje lekko skontuzjonowany, lecz wnet przychodzi do siebie. W 32-giej minucie tyły nasze zbyt wolno przesuwają się naprzód i wypad gości przynosi ze strzału Hitreca drugi punkt dla Jugosłowian. Dalsze ataki Jugosłowian są nieliczne, Polacy natomiast stale zagrażają ich świątyni.

Z kombinacji Riesner — Nawrot — Knioła ten ostatni strzela z najbliższej odległości piątą bramkę, niemożliwą do obrony. 5:2 dla Polski. Jeszcze kilka pociągnięć i następuje przerwa.

Po przerwie ,

W drugiej połowie goście grają znacznie lepiej. Po przestawieniu ataku kombinacje jego stają się niebezpieczne. Tyły gospodarzy bronią z wielkiem poświęceniem. Najruchliwszy w napadzie Polaków Balcer niepokoi stale tyły gości, przysparzając im wiele kłopotu. W 6-tej minucie po przeboju i zwycięskim pojedynku z obroną strzela on szóstą i ostatnią bramkę dla Polaków. Bezpośrednio potem Hitrec nie wykorzystuje ślicznej centry lewoskrzydłowego. W 9-tej minucie Hitrec po akcji indywidualnej zdobywa trzecią bramkę dla swoich barw i ustala końcowy wynik zawodów. Piłka przechodzi tuż obok nogi Fontowicza, który zupełnie dobrze mógł obronić ten strzał. Żywa i ciekawa gra nie przynosi już zmiany wyniku.

Stęskniona widownia raz po raz daje wyraz swojemu niezadowoleniu z powodu niezdecydowanej gry ataku polskiego. Jugosłowianie tymczasem pracują coraz lepiej jednak wobec ofiarnej gry naszych tyłów bez rezultatu. W 24-tej minucie Fontowicz wyjaśnia zamieszanie pod bramką polską, a w chwilę później Kotlarczyk Ił. broni na samej linji.

Końcowe ataki obu stron nie mają wskutek widocznego zmęczenia już siły przebojowej.

W ostatniej minucie przebija się Balcer, strzela na bramkę gości. Bramkarz w ostatniej chwili broni na róg, na którego wykorzystanie jednak już jest zapóźno. Sędzia bowiem, sprawiając swoją funkcję ku zadowoleniu obu stron, kończy ciekawy mecz.

Kilka poniższych danych statystycznych potwierdza wyższość polskiej drużyny. Stosunek rogów wynosił 5:1 (3:0) dla Polski, strzałów celnych na bramkę Polacy oddali 12 (10), Jugosłowianie 7 (4). Rzutów wolnych Polska strzeliła 26 (13), Jugosławja 18 (10).


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1931, nr 297 (27 X)


Polscy piłkarze zwyciężają Jugosławię 6:3 (5:2).

(Telefonem od naszego korespondenta). Poznań, 25 października. (SŁ). Rozegrany na stadjonie miejskim ostatni w tym sezonie mecz międzypaństwowy przyniósł nam pierwszy suk ces na terenie międzynarodowym tak długo oczekiwany przez opinję publiczną w tym roku, gdyż zwycięstwo nad Łotwą do tych zaliczać się nie mogło. Poznań okazał się szczęśliwym terenem i na jego gruncie Polska odnosi 3 wysoko-cyfrowe zwycięstwa, po Finlandii, Węgrach, nad Jugosławją w stosunku 6:3 (5:2). Reprezentacja Polski została wreszcie szczęśliwie skompletowana, a to dzięki naciskowi opinji publicznej. Bohaterem zawodów był Balcer i Martyna. Trójka pomocy, która jest obecnie bezkonkurencyjna w Polsce, pokazała grę na wysokim poziomie i jej zawdzięczyć należy, że już do przerwy Polska osiągnęła tak wysoki wynik. Nie zadowolił całkowicie Fontowicz, którego słabą stroną są zawsze niskie strzały i z nich też padły 3 bramki dla Jugosławji. Debiut Knioły udał się w zupełności. Nawrot dobrze grał i kierował napadem przez pierwszą połowę, w drugiej zabrakło mu sił. Słaby był Ciszewski, jak i forytowany przez kapitana związkowego Riester.

Z drużyny gości wyróżnili się środek pomocy, prawy łącznik i oba skrzydła. Reprezentacyjny bramkarz jugosławji Spasicz zawiódł zupełnie, toteż został zmieniony po przerwie. Drużyna Jugosławji zbyt pewna swego zwycięstwa naogół rozczarowała. Zwłaszcza więcej spodziewano się po grze środkowej trójki, która specjalnie została sprowadzona na mecz ze Szwajcarji. Jugosławia wystąpiła w każdym razie w najsilniejszym składzie. Sędzia Krist z Pragi naogół zadowolnił. Publiczności około 15.000. Skład drużyny jugosłowiańskiej: Spasic, dr. Ivković, Tosić, Arsenijević, Desković, Marusić, Tirnanić, Hireć, Sekulić, Bek, Zeceyić. Polska: Fontowicz, Martyna, Bułanow, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Mysiak, Riesner, Knioła, Nawrot, Ciszewski, Balcer. Grę rozpoczyna Jugosławja, lecz już w pierwszej minucie atak Polski podchodzi pod bramkę gości, likwidowany przez obronę. Trzecia minuta przynosi nam pierwszy sukces ze strzału Balcera, który nastąpił po jego przeboju. Bramkarz jugosławji obronił piłkę, lecz później Balcer wepchnął ją do siatki. Przez 10 pierwszych minut utrzymuje się silna przewaga Polski. Pierwszy strzał na bramkę Polski idzie w 9-tej minucie, przechodzi zresztą obok słupka.

W 10 minucie strzela Riesner, wybija obrona Jugosławji na róg, po którym Balcer zdobywa drugi punkt dla Polski. W 15 minucie z główki Ciszewskiego łapie przytomnie Spasić. W 17-ej minucie nie bez winy Bułanowa prawa strona ataku jugosłowiańskiego przez Sekulića zdobywa bramkę, strzeloną w lewy górny róg.

Jugosławja podchodzi tylko do obrony, w której odznaczył się wybitnie Martyna. W 21-ej minucie Martyna z wolnego z odległości 25 m. wspaniałą bombą zdobywa trzeci punkt dla Polski. Polska prowadzi 3:1. Sześć minut później Knioła pięknym strzałem, zresztą nie do obrony podwyższa wynik na 4:1.

Zapowiada się porażka gości, jednakowoż w 31 minucie, wskutek nieporozumienia Fontowicza z Martyną. Bek zupełnie niespodziewanie strzela drugą bramkę. W 40 minucie po kombinacji Riesner, Knioła, Nawrot, Knioła strzela wspaniałą bramkę, powitaną gromkiemi okrzykami na widowni.

Piękny zryw Balcera w 44 minucie kończy pierwszą połowę wynikiem 5:2 dla Polski, w spotkaniach międzypaństwowych rzadko notowanym.

Po przerwie Jugosławja występuje w nieco zmienionym składzie. Miejsce Spasića w bramce zajmuje rezerwowy Usić. Sekulić idzie na lewe skrzydło, Banatić zajmuje miejsce Beka, który przechodzi na środek ataku. Zmiany te okazują się korzystne dla gości.

W tej połowie gry jugosławja jest znacznie lepszą, grając głównie prawą stroną, która wielokrotnie zagraża bramce Polski. Polska zadowolona z wyniku, mniej się wysila, zwłaszcza opada na siłach atak. Jedyne w tej części gry uzyskane bramki padają zaraz na początku. W 5-tej minucie dla Polski ze strzału Balcera, po jego pięknym solowym biegu oraz w 7-ej minucie dla Jugosławji ze strzału Hitreća. Ora jest naogół wyrównana. Jugosłowianie dążą całą siłą do poprawienia wyniku, co im się jednak nie udaje, dzięki wspaniałej grze naszej pomocy oraz obrony. Wśród ogromnego aplauzu publiczności sędzia Krist odgwizduje koniec zawodów, a rozentuzjazmowana publiczność wynosi na ramionach bohatera zawodów — Martynę.

W loży honorowej obok przedstawiciela poselstwa jugosłowiańskiego w osobie sekretarza Gawrilowicza i Milanowicza, zasiedli: wojewoda Raczyński, prezydent m. Ratajski, dca O. K. 7 gen. Dzierżanowski, prezes Ligi Stowarzyszeń polsko jugosłowiańskich ks. red. Kneblewski, prezes Twa polsko-jugosłowiańskiego gen. Serda-Teodorski wiele innych wybitnych osobistości miejscowego społeczeństwa oraz pełny zarząd P. Z. P. N.