1932.04.24 ŁKS Łódź - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

1932.04.24, I liga, 2. kolejka, Łódź, Stadion ŁKS, 16:30
ŁKS Łódź 2:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: ok. 4.000
sędzia: Emanuel Drosdz z Katowic
Bramki
Stefan Sowiak 52'
Henryk Herbstreit 57' (k)
1:0
2:0
ŁKS Łódź
2-3-5
Henryk Frymarkiewicz
Władysław Karasiak
Antoni Gałecki
Roman Jańczyk
Antoni Trzmiel
Kazimierz Jasiński
Jan Durka
Henryk Herbstreit
Władysław Król
Stefan Sowiak
Romuald Feja

trener: Emil Löby
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Józef Kotlarczyk
Eugeniusz Oleksik
Mieczysław Jezierski
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Aleksander Stefaniuk
Walerian Kisieliński
Stanisław Obtułowicz
Jan Nawara
Mieczysław Balcer

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy numer 34/1932:

Łódź, 24.4. – Tel. wł. – ŁKS – Wisła 2:0 (0:0). Bramki strzelili Sowiak i Herbstreich. Sędzia p. Drożdż z Katowic.

ŁKS: Frymarkiewicz, Karasiak, Gałecki; Jańczyk, Trzmiel, Jasiński; Durka, Herbstreich, Król, Sowiak, Feja.

Wisła: Koźmin; Kotlarczyk II, Oleksik; Jegierski, Kotlarczyk I, Bajorek; Stefaniuk, Kisieliński, Obtułowicz, Nawara, Balcer.

Zwycięstwo ŁKS było zupełnie zasłużone, gdyż górował on pod każdym względem nad mocno osłabioną drużyną wicemistrza Ligi. Sądząc z przebiegu meczu, Wisła będzie musiała zadowolić się w bieżącej kampanji punktowej dalszem niż dotychczas miejscem.

Brak Pychowskiego, Makowskiego, Reymana i Lubowieckiego będzie się dawał gościom mocno we znaki, gdyż ani jeden z nowicjuszów nie zdołał choć w części zastąpić starych rutyniarzy.

Obtułowicz nie zdołał jeszcze zgrać się z resztą ataku. Nawara mimo najlepszych chęci nie mógł nic zdziałać, natomiast Stefaniuk gracz w Łodzi nieznany był o wiele lepszy od renomowanego Balcera. Jedyną wartościowszą jednostką w napadzie był Kisieliński, grający ambitnie i ostro.

W pomocy wybijał się Kotlarczyk, nie będąc jednak w swej reprezentatywnej formie. Bajorek poświęcił się pilnowaniu niebezpiecznego Herbstreicha, co mu się też w części udało. W obronie Kotlarczyk lepszy od Oleksika, który braki techniczne nadrabiał grą foul. Koźmin bez zarzutu. Jako całość Wisła zrobiła o wiele gorsze wrażenie od Garbarni.

ŁKS nie zawiódł pokładanych w nim nadziei, gdyż zainkasował nowe dwa punkty. Mimo to lewa strona ataku mocno szwankowała. Nawet bramka strzelona przez Sowiaka nie może usprawiedliwić tego gracza. Natomiast Król, Herbstreich i w części Durka stali na wysokości zadania, mimo czujnej opieki ze strony krakowian. Obserwując grę Króla, zawodnika świetnie rozwiniętego, władającego jednakowo dobrze obydwiema nogami, narzuca się mimowoli myśl przerzucenia tego wartościowego gracza na pozycję środkowego pomocnika, gdzie napewno byłby o klasę lepszy od Trzmieli.

W pomocy doskonale grał Jończyk, unieszkodliwiając Balcera. Jasiński nierówny. Obydwaj obrońcy bez zarzutu rozbijali bez trudu ataki gości, wysuwając się tylko może za bardzo ku przodowi. Frymarkiewicz nie popełnił żadnego błędu.

Przebieg meczu

W pierwszej połowie gra nieciekawa, bez wyraźnej przewago którejkolwiek ze stron. Po kilkuminutowej przewadze ŁKS Wisła dochodzi do głosu, lecz strzał Kisielińskiego idzie w poprzeczkę. Goście kilkakrotnie strzelają z daleka, lecz strzały są naogół niecelne. Wolny Durki idzie w aut. W ostatnim kwadransie ŁKS ma lekką przewagę, lecz napastnicy nie potrafią uzyskać bramki, wykazując ogromne niezdecydowanie. Wisła broni się foulami i przerzucaniem ataku do obrony.

Po przerwie ŁKS idzie do ataku i w 7-ej min. Sowiak strzela pierwszą bramkę niemożliwą do obrony. Wisła podniecona sukcesem przeciwnika zaczyna grać ambitniej, lecz nadto ostro, co w rezultacie kończy się utratę drugiej bramki z karnego za foul na Herbstreichu. Poszkodowany sam strzelił goala.

Od tej chwili Wisła jest zdecydowanie zdeterminowana i zaprzepaszcza szereg murowanych pozycyj. Pozatem goście wdają się dyskusję z sędzią, który zbyt pobłażliwy jest ich zdaniem dla gospodarzy, natomiast widzi urojone foule Wisły. Pod koniec zawodów Nawara trafia z dwóch metrów w poprzeczkę. Sędziował p. Drożdż zbyt drobnostkowo.


Wisła zamyka tabelę z 2 porażkami. Legia 4 gry i 8 pkt. Na podstawie: PS nr 34.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1932, nr 114 (26 IV)

Ł.K. S.—Wisła 2:0 (0:0).

Łódź, 24 kwietnia (r). Do trzeciego meczu ligowego ŁKS wystąpił przeciw Wiśle w swoim zwykłym składzie, natomiast w drużynie gości zaszły pewne zmiany. Kierownictwo ataku powierzono Obtułowiczowi, na prawem skrzydle Stefaniuk zastąpił Adamka. ŁKS-owi mecz ten przyniósł znowu dwa cenne punkty. Porażkę swoją goście mają do zawdzięczenia słabej grze, nierozumiejącej się linji napadu oraz pechowi, jaki prześladował ją pod bramką przeciwnika — no i po części sędziemu, zbyt przeczulonemu na punkcie odgwizdywania „fauli”, co kosztowało Wisłę rzut kamy i zgnębiło ją psychicznie. Pierwsza część meczu upłynęła bezbramkowo, początkowo przeważa ŁKS. Groźne momenty, wytworzone przez Feję i Herbstreicha dają mu dwa rzuty rożne. Po rzucie wolnym, bitym przez Bajorka, Kisieliński zderza się i wybiegającym bramkarzem, dostaje piłkę głową, lecz pech chce, że trafia w poprzeczkę. Atak gości, zasilany ustawicznie dobremi piłkami przez swą pomoc, strzela często, jednak nie celnie. Obie strony stosują przeważnie system długich podań, to też gra przenosi się na boisku z jednej bramki pod drugą, nie stojąc na zbyt wysokim poziomie; była jednak naogół interesującą.

Po zmianie stron zainicjowany przez Herbstreicha atak wywołuje zamieszanie pod bramką Wisły i w 6 min. Sowiak przyziemnym strzałem zdobywa pierwszą bramkę. Wisła jest nieco speszona i z trudem odpiera ataki gospodarzy. Punktem zwrotnym meczu była 16-ta minuta, kiedy to przerywającego się Herbstreicha przytrzymali obrońcy Wisły rękami. Przyznany rzut karny Herbstreich zamienia pewnie w drugą bramkę. Wisła za wszelką cenę stara się poprawić wynik. Gra dobrze w polu i ma nawet przewagę, lecz pech nie opuszcza jej nadal. Dogodny moment nadarza się Nawarze, „główkuje” on ładnie, jednak trafia w słupek. Wynik meczu 2:0 dla ŁKS-u utrzymuje się.

Sądząc z przebiegu gry, porażka gości była stanowczo za wysoka. Wisła jest lepsza w polu i w grze głową, zasłużyła przynajmniej na honorową bramkę. Wyróżniała się linia pomocy, Kotlarczyk II w obronie i prawa strona ataku Kisieliński z Stefaniukiem..Szybki Balcer nie był odpowiednio wykorzystany, a strzeżony pilnie przez Jańczyka rzadko dochodził do głosu. W LKS-ie bardzo słabo wypadła gra skrzydłowych. Z całej drużyny wyróżnili się tylko Król, Herbstreich, Jańczyk i niezawodna para obrońców. Sędziował słabo p. Dróżdż ze Śląska, który nie nadaje się prowadzenia zawodów ligowych.

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Tygodnik Sportowy. 1932, nr 17

Ł. K. S. - WISŁA 2:0 (0:0)

Łódź, 24 kwietnia (teł. wł.). Mecze Ł. K. S. z krakowską Wisłą są już oddawna w Łodzi ewenementem sezonu, gromadząc na boisku tysiączne rzesze widzów. Piękna pogoda i spodziewane sensacje ściągnęły około 4000 widzów. Jeśli nie ujrzeliśmy gry na wysokim poziomie, to w każdym razie mieliśmy w niej dużo ciekawych gorących momentów podbramkowych, wynikających raczej z przypadkowości, niż planowo przeprowadzanych akcyj. Obydwie strony wykazały, iż do dobrej formy brak im| jeszcze dużo.

Wisła technicznie i praktycznie przewyższała Łodzian, celowała w grze głową, oraz w starcie piłki, a w polu grała chwilami, jak za dawnych dobrych czasów. Było to zasługą w lwiej części linji pomocy i skrzydłowych. Niestety nie znajdowali oni zrozumienie w środkowej trójce.

Wypracowane piłki stawały się łupem doskonałym i niemal bez błędu grającej obrony Ł. K. S-u. Wogóle atakom Wisły brak było wykończenia. Przez cały mecz oddano zaledwie kilka strzałów i to niecelnych. Pomoc grała świetnie.

Walory jej są dobrze w Polsce znane. Rezerwowy Jezierski nie ustępował innym i dostroił się do całości. W obronie przytomnością umysłu i zimną krwią zadziwiał Oleksik, który wraz z Kotlarczykiem II trudne zadanie swe spełnił zadowalająco. Koźmin mało zatrudniony nie był w stanie obronić żadnej bramki. O porażce gości zadecydowała, jak wspomnieliśmy, słaba gra środkowej trójki ataku. Tu może tylko Kisieliński miał lepsze momenty we współpracy ze Stefaniukiem, natomiast łączności ze środkiem nie mógł przez cały mecz nawiązać. Wreszcie zaznaczyć należy, że do porażki Wisły przyczynił się również i pech. Był to czynnik niemalże decydujący.

W momentach, w których zdawałoby się, że utrata bramki przez Ł. K. S. jest nieunikniona, szczęście odwracało się od gości. Dało się również Wiśle we znaki i sędziowanie zawodów. Arbiter stanowczo był przeczulony na punkcie odgwizdywania „fauli” i w niektórych wypadkach krzywdził gości, Do takich zaliczyć można, i podyktowany rzut karny. Jeśli mówić o zwycięstwie Ł. K. S-u, to stwierdzić należy, że jest on wynikiem doskonałej gry obrońców Harasiuka i Gałeckiego. Atak po siadał tylko pełnowartościowe jednostki w Królu i Herbstreichu. Reszta w tej linji jest jeszcze w bardzo słabej formie.

W pomocy wyróżnia się Jańczyk, całkowitą uwagę poświęca on Balcerowi i rolę „anioła stróża” spełnia z podziwu godną cierpliwością, unieruchamiając lotne skrzydło przeciwnika. Ł. K. S., mimo widocznych braków w drużynie, utrzymał skład jej niezmieniony. Wisła zaś wycofała Artura i Adamka, dając jako zastępców Obtułowicza i Stefaniuka. Przebieg zawodów .

Grę rozpoczyna Wisła ale piłka wnet przenosi się pod jej bramkę. Dwa groźne momenty wytworzone przez Herbstreicha i Feję prowadzą w efekcie tylko do rzutów różnych niewykorzystanych. Goście stopniowo wyrównują grę. Ładne pociągnięcia w polu i kilka piłek wypracowanych przez Kotlarczyka zdają kilka okazyj do popisu Kisielińskiemu, lecz strzały jego są niecelne. W 17 minucie Bajorek pięknie bije rzut wolny, piłkę w podskoku osiąga Kisieliński i tenże głową kieruje ją do pustej bramki. Pech chce, że trafia w słupek. Przeważnie stosowany jest system długich podań to też gra błyskawicznie przenosi się z pod jednej bramki pod drugą. W polu Wisła natomiast pod bramką Ł. K. S. jest lepsza. Wynik bezbramkowy utrzymuje się do przerwy.

Po zmianie tron Ł. K. S. zaczyna energiczniej atakować. W 6 minucie Herbstreich pięknie wysuwa. Durkę. Wytwarza się dość długo trwające zamieszanie pod bramką Wisły, które przytomnie wykorzystuje Sowiak, umieszczając piłkę nie do obroni} w siatce. Speszona Wisła przez dłuższy okres czasu nie może dojść do głosu. W kilka minut później przebój Herbstreicha likwidują obrońcy przytrzymaniem go za rękę, na co sędzia dyktuje rzut karny. W wykonaniu tego rzutu przez Herbstreicha pada druga bramka. Wisła nie opada na siłach, gra bardzo ładnie w polu, ale pod bramką zawodzi, zwłaszcza daje się we znaki słaba gra Nawary, na lewym łączniku. Graczowi temu nadarzyła się okazja do zdobycia honorowego punktu lecz piłka znowu trafia w poprzeczkę. Ostateczny wynik meczu pozostaje już niezmieniony.

Sędzia p. Drożdż ze Śląska. W drużynie łódzkiej poza doskonałą grą obrony wyróżnili się Jańczyk, Herbstreich i Król.