1932.10.02 Kraków - Poznań 4:0

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Koźmin, Bajorek, Artur

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Tygodnik Sportowy. 1932, nr 40

Kraków - Poznań 4:0 (2:0).

Kraków, dn. 3 października.

Niedzielnemu spotkaniu reprezentacyj dwu silnych ośrodków piłkarskich naszego kraju nie towarzyszyło znaczne zainteresowanie (2000 widzów), mimo iż w danym wypadku rozstrzygały się losy srebrnego puharu „Ilustracji Wielkopolskiej“, który był już dwukrotnie zdobyty przez drużynę krakowską.

Do zawodów wystąpiły drużyny w nast. składach: Poznań — Kasprzak, Flieger, Szarfke I (Warta), Lis (Olimpja), Ofierzyński, Przykucki (Warta), Nowacki (Cegielski), Knioła, (Warta), Nowacki (Warta), Kryśkiewicz (Warta) i Mazgaj (Legja).

Bezpośrednio po rozpoczęciu gry następuje piękny atak krakowian, zakończony strzałem Zielińskiego w słupek, odpowiada Poznań kontratakiem, jednak Kryśkiewicz strzela obok słupka. Trójka ataku gości pracuje teraz intenzywnie i wiele trudów kosztowało defenzywę Krakowa, aby uratować ciężką sytuację, jaka się stworzyła po złym odkopie Koźmina.

Szybko jednak opanowuje się ofenzywa Krakowa, gdzie pierwsze skrzypce grają Smoczek, Artur i Riesner. Piękne kombinacje wychodzące od tej trójki są stale przedmiotem aplauzu ze strony widzów. Roz poraź idą ataki Krakowa, tylko od czasu do czasu przerywane niezdecydowanymi przebojami napastników poznańskich. W 20 min. pada pierwsza a zarazem najpiękniejsza bramka dnia, oto po pięknej zmianie pozycyj między Riesnerem a Arturem, ten ostatni oddaje dokładną centrę ku środkowi i nadbiegający Smoczek bezpośrednio voleyem piłkę skierowuje do siatki. Ataki Krakowa ponawiają się ciągle i trio obronne Poznania ma dużo pracy, wreszcie w 39 min. znajdujący się w opałach Lis popycha ręką Artura, co sędzia karze rzutem karnym. Egzekwuje go Bill silnym strzałem 2:0 dla Krakowa. Po pauzie sytuacja zmienia się jeszcze bardziej na korzyść Krakowa, który już coraz częściej przesiaduje na połowie Poznańczyków. Nowacki zmienia pozycję z Kryśkiewiczem, zaś „spuchnięty“ Ofierzyński z mało ruchliwym Szerfkem I. Ruchliwy napad krakowski staje się teraz coraz groźniejszy. Już w 1 min. Riesner trafia obok słupka, w 3 min. następuje strzał Artura, ten sam gracz przenosi ponad poprzeczkę z pięknej centry Batora aż wreszcie efektem tej przewagi staje się trzeci goal zdobyty w 10 min. przez Smoczka z centry Riesnera. Kraków, mając zapewnione zwycięstwo, nie wysila się. Poznańczycy stają się czasami groźniejsi, jednak trio obronne Krakowa likwiduje ich wypady. Zanosi się już na to, i wynik się utrzyma zwłaszcza, iż Kraków cofa Zielińskiego do pomocy, gdyż kontuzjonowany Seichter musi opuścić boisko. Pod koniec meczu jednak żywią się znowu atak krakowski i po pięknych strzałach Artura i Batora Smoczek z energicznym przebojem i minięciu Pliegera z kilku kroków strzela ostatniego i ustalającego zarazem wynik goala.

Na wyróżnienie zasługują z drużyny zwycięzkiej Smoczek, Artur, Riesner, lewa strona napadu słabsza. Pomoc z Wilczkiewiczem na czele dopisała w zupełności, podobnie jak i trio obronne, całość grała pracowicie i nad wyraz ambitnie. Nie można tego powiedzieć natomiast o drużynie poznańskiej, po pierwszych niepowodzeniach załamała się. Rezygnacja ze zwycięstwa w tym okresie nie przypominała nam, aby to była zazwyczaj twarda i walcząca do ostatniego wysiłku drużyna poznańska. Jedyny Flieger w tyłach dwoił się i troił, ale nie był w stanie podołać zadaniu, które było ponad siły jednego człowieka.

Reszta defenzywy, zwłaszcza Ofierzyński b. słaba. Nie lepszy wiele był atak, w którym tylko dwóch graczy pracowało z wielką ambicją tj. Knioła i Kryśkiewicz, Nowacki w środku usprawiedliwiony jest kontuzją a rezerwowego gracza Poznań nie zabrał ze sobą. Skrzydłowi nie są jeszcze na poziomie graczy ligowych. Sędziował dobrze dr. Lustgarten. Puhar przeszedł na własność Krakowa.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1932, nr 279 (8 X)


Kraków-Poznań 4:0 (2:0)

Doroczne zawody międzymiastowe o srebrny puhar zakończyły się nowem zwycięstwem Krakowa, które jest trzeciem już z rzędu, dzięki te mu piękne trofeum stało się własnością Krakowskiego Związku okręgowego piki nożnej. Na boisku zebrało się niestety niewielu widzów, którzy jednak nie zawiedli się, jeśli spodziewali się zobaczyć ładną grę. Mecz ten wyjątkowo bardzo emocjonujący i daleko odbiegał od wielu jałowych rozgrywek, jakie się ostatnio widywało. Z drugiej strony stwierdzić trzeba, iż nie ma już u nas, a w szczególności w Krakowie, zainteresowania dla meczów międzymiastowych krajowych, trzeba się koniecznie starać o dobór przeciwnika z zagranicy.

Do zawodów wystąpiły drużyny w nast. składach: Poznań: Kasprzak, Klieger, Szerfke, Lis, Ofierzyński, Przykucki, Mazgaj, Knioła, Nowacki (Warta), Kryśkiewicz i Nowacki (Cegielski Klub). Kraków: Koźmin, Konkiewicz, Bill, Seichter, Wilczkiewicz, Bajorek, Riesner, Artur, Smoczek, Zieliński i Bator.

Mecz stał cały czas właściwie pod znakiem przewagi drużyny krakowskiej, grającej bardzo ambitnie we wszystkich linjach, uzyskany też rezultat odpowiada sile obu zespołów i jest zupełnie zasłużony. Poznań grał słabo, a drużyna ta ustępowała znacznie temu zespołowi Warty, który w ub. tygodniu pokonał Wisłę na tem samem boisku.

Na specjalne wyróżnienie zasługują z drużyny zwycięzców Smoczek, strzelec trzech bramek, Artur, inicjator wielu ofensywnych akcyj, Riesner, który był znakomicie zgrany ze swoim łącznikiem, natomiast lewa strona naogół zawiodła. W pomocy najlepszy środkowy Wilczkiewicz, jakkolwiek i obu bocznym nie można nic zarzucić. Trio obronne Krakowa niemal bez zarzutu, obrońca Bill zdobył jedną bramkę z rzutu karnego. W drużynie poznańskiej w linji defensywnej pracował jeden jedyny Flieger, który braki swoje techniczne nadrabiał ostrością, pomoc nędzna, zaś z ataku możliwi byli tylko obaj łącznicy, reszta nic nie pokazała.

Sędziował dobrze dr Lustgarten. Widzów po nad 2.500.

Relacje: [1]