1932.10.02 Rumunia - Polska 0:5

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Kotlarczyk; Jan Kotlarczyk.

Skład Reprezentacji Polski:

Spirydion Albański - Pogoń Lwów

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Jerzy Bułanow - Polonia Warszawa

Jan Kotlarczyk - Wisła Kraków

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków (61' Zygmunt Chruściński - Cracovia)

Aleksander Mysiak - Cracovia

Ewald Urban - Ruch Wielkie Hajduki

Michał Matyas - Pogoń Lwów (45' Stanisław Malczyk - Cracovia)

Józef Nawrot - Legia Warszawa

Karol Pazurek - Garbarnia Kraków

Gerard Wodarz - Ruch Wielkie Hajduki

Miejsce/Stadion: Bukareszt.

Strzelcy bramek: Michał Matyas 5' (0:1), Józef Nawrot 8' (0:2), Józef Nawrot 25' (0:3), Ewald Urban 38' (0:4), Józef Nawrot 78' (0:5).

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Jan Kotlarczyk iJózef Kotlarczyk:
    • „stwierdzić należy przede wszystkiem kapitalną grę całej linji pomocy. Obaj Kotlarczykowie i Mysiak prześcigali się po prostu w ambicji i demonstrowaniu swych umiejętności. Piłka krążyła od nogi do nogi z niezwykłą wprost dokładnością, co w rezultacie wytchnęło Rumunów szybko z sił i załamało ich kompletnie. Kapitalny był zwłaszcza Kotlarczyk I na środku; wszystkie piłki zbierał z matematyczną pewnością i nawet w grze głową – mimo że jest to specjalnością pełnych temperamentu Rumunów, a raczej Węgrów, z których drużyna rumuńska składała się w większości – był o klasę lepszy od przeciwników. To też kiedy po przerwie Kotlarczyk zgodził się, aby zastąpił go „na parę minut” Chruściński, odbiło się to od razu na całości gry. Pomocnik Cracovii nie mógł dorównać swemu koledze z Wisły przede wszystkiem w czystości i dokładności podania…”. Nic dziwnego, że w tym „okresie gry Rumuni od razu przyszli do głosu”.
    • Podczas chrztu debiutantów Włodarza i Urbana „Wisła w osobach Kotlarczyków mściła się za 5:0”.
    • „na wskutek prośby Kotlarczyka I” po przerwie następuje zmiana.
    • Kotlarczyka I. na środku pomocy zastąpił potem Chruściński. Mysiak i Kotlarczyk II „zatkali“ całkowicie skrzydłowych i do końca zawodów, mimo zupełnego wyczerpania, wytrwali na posterunku.
    • W 16 minucie wyczerpanego Kotlarczyka I zastępuje Chruściński.
    • Kotlarczyka I zastąpił wówczas Chruściński, gra straciła wtedy nieco na pięknie.

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Tygodnik Sportowy. 1932, nr 40

P o l s k a —R u m u n j a 5 :0 ( 4 :0 ) .

Bukareszt, 2 października (tel.). Wyprawa polska do . Rumunji nie zapowiadała się szczęśliwie, już we Lwowie bowiem kapitan związkowy otrzymał, wiadomość, że Matias z powodu choroby jechać nie może. Jednakże? mimo to zdecydowano się wziąć Matiasa, który na dworcu się pojawił i wkońcu wprawdzie bez bagażu, ale pojechał. Była też historja z puharem wiezionym przez delegata P. Z. P. N. a który zostawił upominek dla Rumunów w wagonie, tak że dopiero następnego dnia został on do Bukaresztu wysłany, ale nie przyszedł już na czas. Na granicy oczekiwał ekspedycję polską delegat związku rumuńskiego p. Beylis, który odwiózł drużynę polską do Bukaresztu. Na dworcu w Bukareszcie powitała zawodników naszych delegacja rumuńska i przedstawiciel Poselstwa Polskiego.

W niedzielę drużyna polska udała się na grób „Nieznanego Żołnierza“, gdzie złożyła wieniec. Po południu o godz. 4 (godzina 3 według naszego czasu) miały rozpocząć się zawody. Wobec kolosalnego upału dochodzącego do 36 stopni przesunięto rozpoczęcie zawodów o pół godziny.

Przed zawodami prasa rumuńska zapowiadała zwycięstwo i to wysokie Rumunji, pokładając całą nadzieję w świetnie złożonym ataku. Gracze rumuńscy zostali ściągnięci do Bukaresztu, już we środę. Mimo optymistycznych głosów prasy, rzeczywistość wykazała, że drużyna polska jest pod każdym względem lepsza, a zwycięstwo w stosunku 5:0, aklamowane przez 10.000 widzów, a także przez tłumy publiczności w czasie powrotu naszych zawodników do hotelu świadczyły dowodnie, ile dla propagandy polskiej zdziała pobyt ten w Bukareszcie.

Zwycięstwo Polski jest wynikiem ogromnej ambicji, i świetnego ducha bojowego, oraz przemyślanej gry, opartej na świetnej technice. Wogóle o grze drużyny polskiej trzeba powiedzieć, że był to jeden z najlepszych jej wyczynów od szeregu lat. Cała drużyna grała świetnie. Największą niespodzianką jednak był debiut Urbana, następnie doskonała gra chorego Matiasa oraz Albańskiego. . Albański nie popełnił dosłownie ani jednego błędu, aczkolwiek znajdował się wielokrotnie w trudnych sytuacjach.

Obrońcy Martyna i Bułanow byli zaporą wprost niemożliwą do przebycia. Ich obrona przeciwko solowym przebojom Rumunów była wprost kapitalna. Linja pomocy miała najtrudniejsze bodaj zadanie.

Zdołała bowiem utrzymać w szachu cały atak rumuński, zniżając jego skuteczność do minimum, a nadto nadzwyczajnie dobrze zasilała własny atak piłkami. Kolosalna praca lej linji odbiła się Na lewo: mający tuk szczęśliwą rękę kapitan związkowy P. Z. P. N. J. Kałuża — na prawo: świetny dyrygent ataku — Nawrot.

na kondycji fizycznej zawodników, przy końcu drugiej połowy, tak że Kotlarczyka I. na środku pomocy zastąpił potem Chruściński. Mysiak i Kotlarczyk II „zatkali“ całkowicie skrzydłowych i do końca zawodów, mimo zupełnego wyczerpania, wytrwali na posterunku.

Gra ataku imponująca.

Nawrot miał jeden ze swoich najlepszych dni. Jego sposób prowadzenia ataku uniemożliwiał przeciwnikom jakąkolwiek obronę. Strzał z każdej pozycji budził podziw. Prawa strona ataku była bodaj lepszą jak lewa. Matias i Urban rozumieli się doskonale, z łatwością przechodząc przez przeciwników. Lewa strona mniej może była dokładna, na skutek ciążenia gry Pazurka do środka, jednakże i ona grała bardzo dobrze. Drużyna rumuńska była w każdej linji słabszą.

Rzekomo świetnie złożony atak miał doskonałe pomysły, jednakże nie mógł przez nasze tyły zbliżyć się k u bramce z dobrą pozycją strzałową. Najlepszy w ataku rumuńskim środkowy napastnik i prawoskrzydłowy. Pomoc była najsłabszą linją drużyny, ona to głównie spowodowała ostrą grę. Najlepsi z Rumunów byli dwaj obrońcy. Pierwszy bramkarz ma na sumieniu jedną bramkę, drugi bramkarz Czinczer grał już pewniej.

Przebieg gry.

Drużyna polska mając słońce za sobą, przeszła odrazu do ataku. „Spalone“ pozycje Nawrota i Urbana psują sytuację. Już w 4 minucie Martyna bije rzut wolny, jednakowoż bramkarz broni. • Pierwszy goal dla Polski.

W minutę potem Matias uzyskuje pierwszą bramkę po pięknej kombinacji z Pazurkiem i Nawrotem. Bramka ta uspasabia doskonale Polaków, którzy w dalszym ciągu są stroną przeważającą. W, 8 minucie Nawrot przejeżdża kilku przeciwników i strzela z 20 metrów drugi punkt dla Polski. Rumuni forsują swoje skrzydła, jednakże nie dochodzą dalej jak, do pola karnego. W pewnym momencie Albański w dalekim wybiegu ratuje z ciężkiej sytuacji. Powtarza to samo w niedługi czas potem. W 23 minucie środkowy napastnik Rumunów przebija się ku bramce Polski, jednakowoż Bułanow świetnie oddziela go od g piłki.

Trzeci punkt dla Polski pada w 25 minucie przez Nawrota z samodzielnej tegoż gracza akcji. Rumuni zmieniają teraz bramkarza. Po chwili zmieniają oni jeszcze dwóch graczy i nadają szalone tempo grze. Drużyna polska taktycznie gra świetnie. Teraz chwilowo decyduje się tylko na defenzywę na to, by po 10 minutach rozpocząć ponownie swoje huraganowe ataki.

Czwarta bramka.

Jeden z nich w 37 minucie kończy Urban pięknym strzałem pod poprzeczkę 4:0! Deprymuje to całkowicie Rumunów którzy rozpoczynają grać ostro, na szczęście jednak sędzia hamuje ich zapędy. W drugiej połowie Rumuni zmieniają szereg graczy.

W drużynie polskiej Matiasa na kilkanaście minut zastąpił z powodzeniem Malczyk, grający pod nisko stojące słońce. Polacy nie są teraz tak dokładni, jak poprzednio, to też Rumuni napierają na bramkę polską. Po kilku minutach Polacy z powrotem przejmują inicjatywę. Malczyk strzela pięknie, bramkarz broni doskonale na korner. W tej samej minucie Włodarz trafia w słupek, a odbita piłka wędruje w ręce osłupiałego bramkarza, W 16 minucie wyczerpanego Kotlarczyka I zastępuje Chruściński. Polacy znowu zrywają się do ataku, strzelając często. Dobra gra bramkarza Rumunji nie dopuszcza do zmiany wyniku. Kontuzjonowany Nawrot gra teraz znacznie gorzej, to też atak nie tworzy tej całości, jak w pierwszej połowie. Matias i Urban są stroną najczęściej atakującą przeciwnika. W 24 minucie dwójka ta wypracowuje świetną pozycję Nawrotowi, który minąwszy dwóch przeciwników podwyższa wynik do 5:0.

Rumunja na chwilę zrywa się, by zmienić wynik. Albański i obrońcy pracują nadzwyczajnie, tern bardziej, że skrajni pomocnicy są ogromnie wyczerpani. Mimo usiłowań Rumunów, ci uzyskują tylko dwa kornery, natomiast wypady Polaków mogły im jeszcze przynieść zmianę wyniku, jednakże doskonały bramkarz do tego nie dopuścił. Wśród szalonego aplauzu drużyna polska opuszcza boisko, będąc przedmiotem owacji w czasie k o na n o w bieżącym sezonie. całej powrotnej drogi aż do hotelu. Sędzia p. Fabris doskonały. Publiczności ponad 10.000.

Po zawodach odbył się bankiet, w którym wzięły udział obie drużyny, oraz przedstawiciele związku polskiego i rumuńskiego. Po przemówieniu delegata Polski mjr. Żołędziowskiego i prezesa związku rumuńskiego, drużyna polska spędziła bardzo mile wieczór w towarzystwie gospodarzy. Niestety z powodu „historji puharowej“, wspomnianej na wstępie, nie mogliśmy jak to jest w zwyczaju, wręczyć Rumunom pamiątkowego upominku.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1932, nr 279 (8 X)

Polska-Rumunja 5:0 (4:0)

Bukareszt, 2 października, (fa) Drużynę naszą czekało w Bukareszcie trudne zada nie. Po zeszłorocznym bowiem zwycięstwie w Warszawie Rumuni spodziewali się zwycięstwa także i u siebie w domu, a do tego dochodził fakt, iż w Rumunji panują obecnie szalone upały, do których nasi gracze nie byli przyzwyczajeni. Mimo to pośród graczy polskich panował nastrój doskonały, a na głosy prasy odpowiadano tem większem zacięciem i wolą zwycięstwa. Do gry stanęły drużyny w następujących składach: Polska: Albański, Martyna, Bułanow, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Mysiak, Urban, Matjas, Nawrot, Pazurek i Włodarz. Rumunja: Lapusneanu (Gloria), Albu (Gloria), Burger (Ripensia), Steinbacli (Unirea), Lacatos (Ripensia), Glancman (C. A. L. Arad), Szwarc (Ripensia), Sepi (Univertitea Cluj), Bodola (C. A. O. Arad) i Dobai (Timisoara).

Polacy zaczynają grać, mając słońce za sobą. Z miejsca nasi gracze obejmują inicjatywę, chcąc wykorzystać dogodną sytuację pogody. Inicjatywy tej zresztą nie oddają już do końca. Atak polski, prowadzony świetnie przez Nawrota, narzuca szybką, ofenzywną, a przytem piękną grę, która wyprowadza z równowagi Rumunów. Dobra taktyka wyczerpuje też wkrótce naszych przeciwników i Polacy stają się szybko panami boiska. Rumuni, rzec można, przez cały czas meczu nie byli groźni dla nas, a jedynie tylko w drugiej połowie mieli kilka szczęśliwych okazyj, które jednak zostały w porę zlikwidowane przez naszą obronę. W tym okresie gry polscy gracze ulegli nieco wpływowi szalonego upału; Kotlarczyka I zastąpił wówczas Chruściński, gra straciła wtedy nieco na pięknie, zwłaszcza, że i atak osłabł, a cały ciężar spadł na obronę, która z zadania wywiązała się doskonale.

Wstępów powitalnych, tradycyjnych, jak na każdym meczu, nie było. Być może, iż przyczynił się do tego fakt, iż w drużynie grało zaledwie dwóch rodowitych Rumu nów. Po gwizdku sędziego atak Polaków podciąga pod bramkę przeciwnika a Nawrot i Urban strzelają często, choć bez rezultatu. W 5 minucie piękny atak rozpoczyna Pazurek, podaje piłkę do Nawrota, który podaje piłkę Matjasowi do nóg, ten zaś nieuchronnie strzela pod poprzeczkę. Polska prowadzi 1:0!

Rumuni odpowiadają atakami, lecz kończą się one ofsidem i Polacy przeprowadzają szereg pięknych pociągnięć. W 8 minucie Nawrot sam jeden przedziera się przez obronę rumuńską i strzela z 20 metrów drugiego goala. Prowadzimy 2:0! Na krótko Rumuni podciągają pod naszą bramkę, lecz lewy łącznik rumuński prze nosi nad poprzeczkę. Po chwili Albański ratuje wybiegiem, lecz niebawem gra prze nosi się na środek boiska. Polacy grają piękniej od Rumunów, a przedewszystkiem skuteczniej i często zatrudniają bramkarza. Rumuni natomiast zagrażają naszej bramce bardzo rzadko a w nielicznych momentach pewnie interwenjuje Albański czy też obrońcy. W 25 minucie Nawrot znowu przedziera się przez obronę Rumunów i w podobny sposób, jak poprzednie, strzela trzecią bramkę dla Polski. Prowadzimy 3:0! Rumuni, speszeni nieoczekiwanym dla nich przebiegiem gry, zmieniają bramkarza, widząc zaś, że ustępują naszej drużynie zarówno technicznie, jak i taktycznie, zaczynają grać nawet brutalnie. Mimo to nadal pozostajemy w przewadze, a nawet uzyskujemy kilka wolnych strzałów — niewykorzystanych jednak.

W 37 minucie Urban pięknie „przejeżdża” trzech graczy rumuńskich i strzela nie uchronnie w górny róg. 4:0 dla Polski! Klęska Rumunów już zdecydowana. Ostatnie minuty w tej połowie upływa ją w słabszem tempie, na graczach polskich znać wpływ szalonego upału. Sędzia odgwizduje dwa wątpliwe wolne rzuty przeciwko Polsce, Rumuni ich jednak nie wykorzystują. W ostatniej minucie zdarzają się trzy kornery, z których pierwszy i trzeci dla Polski, drugi dla Rumunji, lecz bez rezultatu bramkowego.

Po pauzie sytuacja zmienia się na naszą niekorzyść. Słońce zachodzi nisko i świeci graczom prosto w oczy. Rumuni zmieniają trzech graczy, w drużynie polskiej Matjasa na pewien czas zastępuje Malczyk 11. Mimo niesprzyjających warunków, przewaga nasza utrzymuje się nadal, lecz gra naszej drużyny jest mniej dokładna i błyskotliwa. Wykorzystują to Rumuni, którzy częściej, niż poprzednio podchodzą do naszej bramki. W 4 minucie Bułanow świetnie likwiduje przebój środkowego napastnika Rumunów. Kontratak Polski kończy się strzałem na korner. Po chwili Włodarz zdaleka strzela i trafia w wewnętrzną stronę słupka, piłka przelatuje w powietrzu wzdłuż całej bramki i wpada do rąk bramkarza stojącego przy drugim słupku. Niezwykły to szczęśliwy wypadek dla Rumunów wywołuje burze oklasków na widowni.

Od 16 minuty Kotlarczyka I zastępuje Chruściński. Drużyna nasza okazuje coraz więcej zmęczenia, a Rumuni częściej zagrażają naszej bramce, jednakże Albański świetnie wyjaśnia każdą sytuację. W ataku najwięcej opadł na silach Nawrot, którzy nie prowadził już tak ataku, jak przed pauzą. Jedynie Urban i częściowo Pazurek stale zagrażają Rumunom.

Także i gra pomocników jest słabsza, niż przed pauzą. Po pewnym czasie zmęczenie przechodzi i gra wyrównuje się. Zarzucono już kombinacje, a ograniczono się do indywidualnych przebojów. Jedna z akcyj Urbana natrafia na Matjasa, ten podaje piłkę do Nawrota, który ze znacznej odległości strzela — piłka trafia w słupek, od bija się i wpada do siatki. W 24 min. prowadzimy 5:0!

Kontrataki Rumunów rozbijają się o dobrą formę Albańskiego, który likwiduje z powodzeniem wszelkie zakusy przeciwników, a dwa razy wprost z głowy przeciwnika zdejmuje piłkę. Dobrze gra również Bułanow. W ostatniej minucie Mysiak uzyskuje rzut rożny — niewykorzystany jednak, a po jednym jeszcze ataku Polski, za kończonym ofsid‘em Pazurka, sędzia Fabris (Jugosławja) odgwizduje mecz.

Cała drużyna nasza zasłużyła w 100 proc. na pochwałę. Podkreślić należy skuteczną prace bramkarza i obrońców, którzy do ostatka wytrzymali tempo gry. Zasługuje to na tem większe uznanie, że atak gospodarzy uchodził za najlepszy, jaki kiedykolwiek zestawiano w Rumunji. Poziom pomocników najwyższy, na jaki można się było zdobyć. W ataku cała linja grała świetnie w pierwszej połowie, po pauzie gra straciła nieco na piękności, opuścił się zwłaszcza Nawrot.

Rumuni wystawili najlepszą drużynę, na jaką ich było stać w obecnej chwili, byli też zaskoczeni poziomem naszej gry. Z drużyny rumuńskiej należy podkreślić dobrą grę obrońców, lewego łącznika, środkowego napastnika i prawoskrzydłowego. Sędzia p. Fabris bardzo dobry i bezstronny.

Widzów zebrało się około 10.000, którzy odnosili się do drużyny polskiej nadzwyczaj przychylnie, a po trzeciej bramce oklaskiwali żywo piękną grę naszego zespołu. Na meczu był obecny konsul, attache poselstwa oraz cała kolonja miejscowa. Ogółem przyjęcie w Bukareszcie było niezwykle serdecznie, przejeżdżających zawodników witano na ulicy oklaskami i okrzykami: „Bravo Polonia!”.


Kurjer Polski. R. 35, 1932, no 273

Polska — Rumunia

W Bukareszcie, wobec 10 tysięcy widzów rozegrano mecz piłkarski między reprezentacjami Rumunji Polski, zakończony sensacyjnem, zupełnie zasłużonem zwycięstwem drużyny polskiej w stosunku 5:0 C4:0). Dzięki temu zespół polski zrewanżował się świetnie za zeszłoroczną porażkę. Polacy wystąpili w składzie: Albański, Martyna, Bułanow, Kotlarczyk, II, Kotlarczyk I, Mysiak, Urban, Matjas, Nawrot, Pazurek I, Włodarz. Zespół polski pokazał w pierwszej połowie grę koncertową, zdobywając w ciągu pół godziny aż cztery bramki. Już w piątej minucie przez Matjasa uzyskujemy prowadzenie, następnie w 8-ej minucie celny strzał Nawrota przynosi Polsce drugą bramkę. W 25 m.

Nawrot strzela trzeci punkt, a w trzy minuty później pada czwarta bramka, zdobyta przez Urbana. Po przerwie Rumuni grają nieco lepiej J ale wskutek świetnej gry obrońców polskich nic nie mogą zdziałać. Natomiast w 34 minucie pada jeszcze piąta bramka, strzelona przez Nawrota. Zaznaczyć należy, że Rumuni po przerwie zmienili aż czterech swych graczy, co nic im nie po mogło. W drużynie polskiej na szczególne wyróżnienie zasługują, obaj obrońcy oraz Matjas i Nawrot w napadzie, ale cała drużyna grała bez zarzutu. Sędzia p. Fabris z Zagrzebia