1932.10.16 Czarni Lwów - Wisła Kraków 2:2

Z Historia Wisły

1932.10.16, I liga, 18. kolejka, Lwów,
Czarni Lwów 2:2 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 1.500
sędzia: Drożdż z Katowic
Bramki

Franciszek Chmielowski (k) 27'
Roman Żurkowski 64'

0:1
1:1
2:1
2:2
24' Artur Woźniak


69' Walerian Kisieliński
Czarni Lwów
2-3-5
Zbigniew Kasprzak
Franciszek Chmielowski
Władysław Lemiszko
Kazimierz Piłat
Zygmunt Czyżewski
Ryszard Sadłowski
Augustyn Drzymała
Stanisław Janczura
Roman Żurkowski
Alojzy Dziwisz
Zbigniew Ostrowski

trener:
Wisła Kraków
2-3-5
Marian Seyrlhuber
Józef Kotlarczyk
Eugeniusz Oleksik
Mieczysław Jezierski
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Józef Adamek grafika:cz.jpg 87'
Artur Woźniak
Henryk Reyman
Władysław Stefaniuk
Walerian Kisieliński

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Tygodnik Sportowy. 1932, nr 42

Nieudolny sędzia psuje mecz

Wisła —Czarni 2:2 (1:1).

Lwów, 16 października (tel. wł.). W pierwszem z trzech spotkań, mających decydować o losach ligowych najstarszego klubu sportowego w Polsce, udało się Czarnym uratować jeden punkt, co z uwagi na jakość przeciwnika uważać mogą za wielki swój sukces. Wprawdzie Wisła od czasu wiosennego spotkania z Pogonią wyraźnie spadła w formie, nie przeszkodziło to jednak drużynie krakowskiej wykazać wysoki poziom techniczny w niektórych momentach zaś bardzo dobrze pomyślane pociągnięcie kombinacyjne, W szczególności przez 30 minut końcowych w pierwszej połowie Wisła niepodzielnie panowała na boisku, ograniczając rolę Czarnych do obrony. W tym okresie Wisła górowała nad przeciwnikiem o dobre pól klasy, dostarczając grą swą widowni sporo zadowolenia.

Inna rzecz, że gra ta nie zawsze była produktywna. Obok tego bowiem to sprawnie grająca obrona Czarnych zdołała unicestwić niektóre pociągnięcia napadu „Czerwonych“ raz na skutek niezdecydowania i powolności Reymana I. innym razem dzięki słabej grze Stefaniuka, lub też nieudałych strzałów pozostałej trójki.

Najlepszym graczem napadu Wisły był grający tym razem na lewem skrzydle Kisieliński, który na punkcie pomysłów, ich przeprowadzenia i zapału do gry przewyższał pozostałych swych partnerów. Kisieliński był inicjatorem conajmniej połowy ofenzywnych akcyj Wisły mało kiedy popełniając niedokładności w zgraniu, podobnie w najrzadszych wypadkach tracąc piłkę w pojedynku.

Podobał się również Artur, którego wybiegi na pozycje i przeboje stale były groźne, w szczególności też nie ociągał się on z oddawaniem strzałów. Artur wyzyskał przykładowo centrę Kisielińskiego w pierwszej połowie, uzyskując prowadzenie dla Wisły.

Druga wyrównująca bramka Wisły po przerwie była wyłącznem dziełem Kisielińskiego. Adamek miał kilkakrotnie możność wykazania ciągle jeszcze wysokich swych walorów, podczas gdy grający obok Kisielińskiego Stefaniuk II, w szczególności w pierwszej połowie raczej przeszkadzał aniżeli pomagał. Pomoc Wisły nie wpadała w oczy specjalnie błyskotliwym zagraniem, ogółem spełniła swe zadanie w zupełności. Chromała natomiast tylna formacja Wisły zarówno z winy stale niepewnego Seylhubera, jak i Oleksika, którzy niejedną przykrą sytuację podbramkową mają na swem sumieniu. Mając skład osłabiony i ambitnego przeciwnika przed sobą, musiała Wisła dodatkowo pokonywać trudności, jakie ustawicznie powoduje jej sędzia Drożdż.

Jeżeli prawdą jest, że członkowie O. K. S. mają opinjować sędziowanie każdorazowych arbitrów spotkań ligowych, a P. K. S. na tej podstawie wyciąga wnioski, to p. Drożdż po ostatnim występie we Lwowie bezpowrotnie zdaje się winien zniknąć z areny spotkań ligowych.

Nie uchodzi bowiem, ażeby rażący wprost nieudolnością sędzia, dziwnym trafem, popisujący się w stałem postponowaniu jednej i tej samej drużyny, miał przekreślić uczciwy wysiłek i trud włożony przezeń do gry. Sprawa ta wskazuje na konieczność natychmiastowej sanacji stosunków w P. K. S„ gdyż o ile sytuacja nie zmieni się, rozgrywanie meczów o mistrzostwo ligi w tych warunkach będzie zupełnie bezcelowem. W konkretnym wypadku p. Drożdż poszkodowywał Wisłę jak tylko mógł, aplikując jej z niewytłumaczonych przyczyn rzuty karne, usuwając bez przyczyn z boiska Adamka, a nadto wielokrotnie przerywając jej akcję ofenzywną w sytuacjach, które w1 zupełności tego nie wymagały. Drużyna Czerwonych nie dając się w takich momentach unieść nerwom złożyła uznania godny dowód swej kultury sportowej.

Czarni w całej pełni doceniali stawkę tego spotkania. W przeciwieństwie do zeszłotygodniowego meczu z Pogonią tym razem grali z werwa, która akcje ich cechowała z początku sezonu. Niezawsze wprawdzie zdawano sobie w szeregach napadu Czarnych sprawę jak powiązać poszczególne pociągnięcia, by stworzyć z nich udaną całość, na plus całej piątki jednak zapisać należy ofiarny ciąg na bramkę przeciwnika, wynikiem czego obok szeregu niewykorzystanych możliwości była bramka Jurkowskiego, uzyskana po przerwie. Druga bramka Czarnych wynikła ze wspomnianego wyżej rzutu karnego, za rzekomy foul Bajorka, przyczem wykonawca był Chmielewski.

W drużynie Czarnych nic było specjalnie słabych ani jasnych punktów. Wszyscy grali wedle najlepszej chęci, ogólnie biorąc z powodzeniem. Z wyjątkiem 30 minut pierwszej połowy gra była otwarta, w dość szybkiem prowadzona tempie i naogół ciekawa.

Gdyby nie sędzia, niewątpliwie byłoby to jedno Z najudatniejszych spotkań ligowych.

Drużyna Wisły wystawiła skład następujący: Seylhuber, Kotlarczyk II, Oleksik, Jezierski. Kotlarczyk I. Bajorek, Adamek. Artur. Reyman I, Stefaniuk II, Kisieliński.

Czarni: Kasprzak, Chmielowski. Lemiszko, Sadowski, Czyżewski, Piłat, Ostrowski. Dziwisz, Żurkowski, Janczura i Drzymała.



Przegląd Sportowy nr 84/1932 str. 2:

Wisła odbiera punkt Czarnym
Słaba gra zdekompletowanego zespołu krakowian we Lwowie


Czarni - Wisła 2:2 (1:1). Bramki dla Wisły zdobyli: Artur i Kisieliński, dla Czarnych: Chmielowski z karnego i Żurkowski. Sędziował p. Drożdż.

Wisła: Seylhuber; Oleksik, Kotlarczyk II; Bajorek, Kotlarczyk I, Jezierski; Kisieliński, Stefaniuk, Rejman I, Artur, Adamek.

Czarni: Kasprzak; Chmielowski, Lemiszko; Piłat, Czyżewski, Sadowski; Drzymała, Janczura, Żurkowski, Dziwisz, Ostrowski.

Czarni uzyskali na Wiśle jeden punkt, a przy szczęściu mogli byli uratować i drugi. Aczkolwiek gospodarze nie byli lepsi od przeciwnika, to jednak umieli oni stwarzać niebezpieczne sytuacje. To też nie brak było pozycyj z których z łatwością paść mogła zwycięska bramka. Wisła bez Koźmina, Rejmana III, Balcera pozostawiła b. słabe wrażenie. Krakowianie jedynie w ostatnich 20-tu minutach pierwszej połowy stali na nieco lepszym poziomie, jednak i w tym okresie akcjom ich brak było skuteczności. Napad w polu, grający jeszcze jako tako, był pod bramką zupełnie nieporadny. W drugiej połowie gdy liczono się ogólnie z energicznym finiszem Krakowian, tyłom ich, a po części i pomocy zabrakło tchu. Seylhuber w bramce był wprost kompromitująco słaby. Nie utrzymał on pewnie ani jednej piłki w ręku. Również obrona krakowska pozostawiała do życzenia. Kotlarczyk II solowo niezły nie umiał zdobyć się z Oleksikiem na taktycznie odpowiednią grę. Również brat jego na środku pomocy miał jedynie okresy w których przebijała się dawna wielkość. Niezrównany był on jak zwykle w grze głową. Bajorek przed pauzą był jednym z najlepszych. Blado wypadła pierwsza linja Wisły. Rejman ociężały, mało zwrotny miał jedynie kilka zagrań dawnej marki. Na Stefaniuku rwały się wszelkie próby kombinacji. Kisieliński niezły na skrzydle, na łączniku dodał akcjom siły przebojowej i zdobył piękną wyrównującą bramkę. Artur naogół dobry. Weteran Adamek należał również do jaśniejszych punktów swej drużyny.

Czarni bez Makucha grali ambitniej niż ostatnio. Wbrew tradycji zerwali się nawet po przerwie energicznie do akcji, dzięki czemu uzyskali nawet prowadzenie. Trójka obronna stanowiła jak zwykle trudną do pokonania zaporę. W pomocy grano różnie, lepiej i gorzej, w każdym razie ofiarnie. Atak nie namyślał się wiele, operował prawie wyłącznie dalekiemi podaniami na skrzydła, względnie forsował przeboje, przyczem pierwszeństwo tu miał bardzo pracowity Dziwisz. Żurkowski zdobył przyziemnym spokojnym strzałem ładną bramkę. Janczura słaby, Drzymała daleki od dawnej formy. Do życzenia pozostawiała dyspozycja strzałowa, pudłowano bowiem z najbliższych odległości.

Sędzia p. Drożdż bardzo słaby. Rzut karny przeciw Wiśle był conajmniej pochopny. Również w wielu innych rozstrzygnięciach trudno było doszukać się uzasadnienia.

Opis meczu

Grę rozpoczynają Czarni i Janczura już w pierwszej minucie nie wykorzystuje sposobności zdobycia bramki, strzelając bramkarzowi wprost w ręce. Gra zwolna się wyrównuje, sytuacje się zmieniają. Kisieliński pudłuje z kilku kroków, za chwilę Rejman otrzymawszy piłkę od Adamka z dogodnej pozycji przestrzeliwuje. Wisła zaczyna grać precyzyjniej, jednak mało skutecznie. W 17-ej min. Lemiszko nie trafia piłki, podanej do środka przez Adamka. Kisieliński z dwóch kroków strzela w poprzeczkę, a odbitą piłkę Chmielowski główkuje w pole. W 24-ej min. Rejman wypuszcza Kisielińskiego , który podaje do przodu i nadbiegający Artur lokuje piłkę w siatce. W 3 min. później Dziwisz przedziera się. Obrońca w ostatniej chwili nadbiega i wykopuje piłkę. Sędzia dopatruje się w tem przewinienia i dyktuje rzut karny, wyzyskany przez Chmielowskiego. Teraz Wisła podniecona opanowuje boisko. Przewaga jej utrzymuje się do końca pierwszej połowy.

Po przerwie dochodzą do głosu Czarni, przedostają się często pod bramkę przeciwnika, wreszcie w 19-ej min. Żurkowski wykorzystując błąd bramkarza strzela spokojnie do pustej bramki. Energiczne kontrataki Wisły przynoszą w 24-ej min. wyrównanie z bardzo dalekiego, ładnego strzału Kisielińskiego. Na 3 minuty przed końcem sędzia wyklucza Adamka.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1932, nr 289 (18 X)

Kraków, 16 października.

Mimo fatalnej niepogody, jaka panowała w ub. niedzielę, kluby ligowe nie próżnowały, wprost przeciwnie, dzień ten należał do najbardziej ożywionych w sezonie piłkarskim. Wszystkie kluby ligowe startowały na zielonej murawie, walcząc o drogocenne punkty.

Wyniki niedzielne nie przyniosły spodziewanej decyzji zarówno, co do pierwszego, jak i ostatniego miejsca w tabeli. Przegrane Cracovii z ŁKS i Pogoni z Wartą, w dalszym ciągu pozostawia ją szanse ich na zdobycie mistrzostwa dość wyrównane. W grupie dolnej Czarni na skutek remisu z Wisłą, wprawdzie opuścili ostatnie miejsce, oddając je w ręce Polonji, rozgromionej przez Garbarnię, tem niemniej jednak sytuacja ich nie jest jeszcze pomyślnie wyjaśniona. Sytuacja Polonji pogorszyła się wydatnie na skutek wysokiej przegranej. Warszawianka zremisowała z 22 p. p., co jednak nie wpłynęło w znaczniejszym sto pniu na ostateczne ułożenie tabeli.

Do grupy czołowej wydatnie zbliżyła się War ta, która mając obecnie zaledwie o jedną grę więcej rozegraną, ma tylko o jeden punkt mniej od Cracovii. Przegrana Legji z Ruchem odsunęła ją jeszcze dalej od walki o pierwsze miejsce.


Wisła—Czarni 2:2 (1:1).

Lwów, 16 października (TK). Obawy wy powiedziane na tem miejscu, ze wyznaczony jako sędzia zawodów Czarni—Wisła p. Drużdż nie dorośnie do tego zadania w całej pełni okazały się uzasadnionemi. W danym wypadku p. Drużdż od pierwszej chwili mylnemi i przeważnie krzywdzącemi Wisłę orzeczeniami wytracił drużynę krakowska z równowagi, powodując wypaczenie zawodów i poważne obniżenie ich poziomu. P. Drużdż był najsłabszym sędzią piłkarskim, jakiego kiedykolwiek Lwów oglądał, to też należy się spodziewać, że PKS z wyznaczania go w przyszłości na spotkania ligowe zechce zrezygnować. Przebieg spotkania naogół ciekawy, ucierpiał również z powodu osłabionego składu Wisły, w szeregach której rezerwowy bramkarz, a dalej Oleksik w obronie i Stefaniuk II w napadzie należeli do najsłabszych graczy. Czarni grali nie o wiele le piej niż ostatnio, potrafili jednak wykorzystać błędy sędziego, tudzież słabsze usposobienie przeciwnika, czemu uratowali jeden punkt.

W pierwszych minutach przewagę mają Czarni i z miejsca dwukrotnie zatrudniają Sylhubera. Atak Czarnych przeprowadza parę akcyj ofenzywnych, które załamują się jednak na polu karnem przeciwnika. — Wisła w przeciągu pierwszego kwadransa tylko sporadycznie atakuje i to gównie lewą stroną, podczas gdy Adamek przez dłuższy czas nie jest zatrudniony.

W 15 min. Kisieliński nie wykorzystuje wspaniałego zagrania Adamka, strzelając Kasprzakowi w ręce. Wisła coraz bardziej dochodzi do głosu i pokazuje parę ładnych pociągnięć kombinacyjnych. W 24 minucie pada pierwsza bramka dla Wisły, uzyska na z zagrania najlepszego w ataku Kisielińskiego, którego centrę przejmuje Artur i z paru kroków kieruje piłkę do siatki. Czarni przygotowują się do kontrataku, przyczem w pewnym momencie Bajorek na polu karnem odbiera piłkę Dziwiszowi, co sędzia kwalifikuje jako faul i zarządza rzut karny, wykorzytany przez Chmielowskiego. Tempo się zwiększa, przyczem stroną przeważnie atakującą jest Wisła, której atak zawodzi pod bramką na skutek przekombinowania. Z piątki ataku najlepszy jest Kisieliński. Dobre zagrania ma również prawa strona, podczas gdy Reyman I gra jakgdyby od niechcenia. Okres przewagi Wisły trwa do końca pierwsze.) poło wy. Usilnym zabiegom Czarnych jednak udaje się utrzymać wynik remisowy.

Po przerwie więcej z gry początkowo mają Czarni kilkakrotnie zatrudniający Seylhubera który z trudem obronną ręką wychodzi z opresji. Obrona Wisły gra w tym okresie słabo, na co obok nieszczególnej formy Oleksika wpływa przejściowa kontuzja Kotlarczyka II. W 63 minucie dochodzą Czarni dość nieoczekiwanie, jednak za służenie do prowadzenia. Ładną centrą Ostrowskiego wykorzystuje przytomnie Borkowski, strzelając nieuchronnie. Za chwilę Dziwisz ma wspaniałą okazję do podwyższenia wyniku, przestrzeliwuje … metry przed bramką. Wisła otrząsa się i atakuje Czarnych na jej polu podbramkowem, przyczem w 68 min. Kisieliński plasowanym strzałem w uzyskuje wyrównanie 2:2. Gra od tej chwili jest wyrównana, przyczem raczej Czarni mają sposobność do ponownego uzyskania prowadzenia. Wisła bowiem zupełnie wytrącona z konceptu orzeczeniami sędziego, pod koniec zawodów gra apatycznie, nie wysilając się bardziej w linji ataku. W ostatnich minutach p. Drużdż usuwa z boiska Adamka za rzekoma grę faul, czego jednak oprócz niego nikt zdaje się nie potrafił zauważyć.

Drużyny wystąpiły w następujących składach Wisła — Seylhuber, Kotlarczyk II, Oleksik, Jezierski, Kotlarczyk I, Bajorek, Adamek, Artur, Reyman, Stefanik, Kisieliński. Czarni — Kasprzak, Chmielowski, Lemiszka, Sadowski, Czyżewski, Piłat, Ostrowski, Dziwisz, Jurkowski, Tanrzuca, Drzymała. Widzów około 1500 osób. Występ „sędziego“ w osobie p. Drużdża wywołał ogólny niesmak i oburzenie pod adresem Polskiego Kolegjum Sędziów w Warszawie. Pan ten nie poczuwał się sam do tego, iż wobec zwrócenia się Wisły do P. K. S. o niewyznaczenie go. należy zrezygnować z prowadzenia zawodów. Jednostka ta zapisana zresztą jak najgorzej w sporcie śląskim, a zwłaszcza w tamt. sferach sędziowskich winna być co rychlej usunięta bezwzględnie poza nawias arbitrów.a ohydne stosunki, panujące w Polskiem Kolegjum Sędziów domagają się jak najrychlejszego kompletnego ich usanowania i to drogą zupełnej „czystki”.



Kurjer Polski. R. 35, 1932, no 287

Czarni remisują z Wisłą. W meczu o mistrzostwo Ligi Czarni wywalczyli wynik remisowy 2:2 (1:1) z krakowską Wisłą.

Gra równorzędna, prowadzona na fiaskiem, mokrem i błotnistem boisku. Za- wody stały wskutek tego na niskim poziomie.

I Pierwszą bramkę zdobył dla Wisły i Artur. Wyrównał z karnego Chmielewski. Po przerwie inicjatywa znajduje się w dalszym ciągu w rękach Czarnych, którzy zdobywają prowadzenie przez Żurkowskiego. Na kilkanaście minut przed końcem Kisielińskiemu udało się wyrównać.


Express Sportowy R. 1, nr 32 (17/24 października 1932)

Czarni— Wisła 2:2 (1:1).

Wisła: Seylhuber, Kotlarczyk II” Szumilas, Jezierski, Kotlarczyk I., Bajorek, Artur, Reyman I., Stefaniuk, Kisieliński. Czarni: Kasprzak, Chmielowski, Lemiszko, Sadłowski, Czyżewski, Piłat, Ostrowski, Dziwisz, Żurkowski, Janczura, Drzymała.

Publiczności ok. 1500. Sędziował p. Stronczek ze Śląska.

Ze względu na niepewność wyniku do ostatniej niemal minuty zawody powyższe były niezwykle ciekawe, choć stały ze względu na oślizgły teren na niskim poziomie. I mimo, że Wisła przedstawiała drużynę technicznie znacznie lepszą, a bardziej w dodatku zwartą, wynik remisowy nie krzywdzi nikogo, bo Czarni choć grali w ataku bez najmniejszej myśli przewodniej, to przecież byli stanowczo pod bramką groźniejsi, a przy większym szczęściu mogli zawody rozstrzygnąć na swoją korzyść. Niestety przy stanie 2:1 na korzyść Czarnych, zaprzepaścił Dziwisz pozycję podbramkową w sposób kompromitujący, przenosząc z kilku kroków. Wisła jak wspomnieliśmy, była drużyną lepszą. Widziało się tu więcej gry uczonej, nienaganną technikę, kapitalną taktykę i passingi braci Kotlarczyków, wreszcie nieopanowany jeszcze, lecz widoczny talent Artura. Słabsze punkty Wisły — to niepewny Seylhuber w bramce, rażąco powolny Stefaniuk i faul grający Adamek, który w konsekwencji ustawicznej brutalności znalazł się na 10 minut przed końcem pozą obrębem boiska. Czarni pozbawieni Makucha, zagrali ambitnie, lubo bez zbytniego efektu. Obok jasnych punktów jak Kasprzak w bramce, Lemiszko, Czyżewski i Drzymała, mieli sporo słabych stron, jak wyjątkowo niepewny Chmielowski, Sadłowski zbytnio się tyłów trzymający, ślamazarny Janczura. Ogółem nie potrafili Czarni przeprowadzić żadnej niemal celowej akcji, to też bramki przez nich zdobyte nie były wynikiem celowej akcji. Pierwszą zdobył Chmielowski, z bardziej niż problematycznego rzutu karnego, a drugą po niefortunnym wybiegu Seylhubera, po centrze Ostrowskiego, krótkim a celnym strzałem — Żurkowski. Bramki Wisły były już wynikiem gry celowej. Pierwszą strzela Artur po pięknej centrze Kisielińskiego, przyczem Czarni reklamują pozycję spaloną, drugą — po kombinacji całego ataku — przepięknym strzałem w prawy róg Kisieliński. Sędziował p. Stronczek — powiedzmy skromnie — nieudolnie. To co wczoraj pokazał kwalifikuje go w każdym razie nie na sędziego piłki nożnej.