1933.05.29 Wisła Kraków - Garbarnia Kraków 0:2

Z Historia Wisły

1933.05.29, I liga, 5. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 0:2 (0:2) Garbarnia Kraków
widzów: 3.500-4.000
sędzia: Józef Lustgarten z Krakowa
Bramki


0:1
0:2
26' Mieczysław Rogowski
43' Mieczysław Rogowski
Wisła Kraków
2-3-5
Grafika:Kontuzja.pngMarian Kiliński Grafika:Zmiana.PNG 35' (Edward Ałaszewski)
Aleksander Pychowski
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Stanisław Czulak
Artur Woźniak
Henryk Reyman
Jan Reyman
Antoni Łyko

trener: brak
Garbarnia Kraków
2-3-5
Marian Gregorczyk
Tadeusz Konkiewicz
Juliusz Joksch
Marian Nagraba
Franciszek Wilczkiewicz
Konstanty Halszka
Otto Riesner
Ludwik Walicki
Józef Smoczek
Karol Pazurek I
Mieczysław Rogowski

trener:
Rogi: 3:3

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1933, nr 145 (27 V)

Wisła—Garbarnia.

Spotkania ligowe drużyn krakowskich cieszą się specjalnem zainteresowaniem, gdyż obok tak ważnych punktów ligowych wchodzi w grę jeszcze lokalna ambicja uzyskania tytułu najlepszej drużyny krakowskiej.

Po zeszłoniedzielnej sensacji Cracovia— Garbarnia będziemy w najbliższą niedzielę dn. 28 b. m. świadkami niemniej ciekawie zapowiadającego się spotkania między Garbarnią a Wisłą.

Pierwszy występ drużyny Wisły po tournée po Belgji i Francji wywołuje wielkie zaciekawienie. Publiczność spodziewa się, że Wisła będzie dążyła do uzyskania zwycięstwa, któreby umocniło jej pozycję w tabeli ligowej. Doceniając znaczenie powyższych zawodów drużyna krakowska przy śpieszyła swój przyjazd do Krakowa z Pa ryża, aby odpowiednio wypocząć przed oczekującem ją ciężkiem zadaniem. Wisła powróciła do kraju już we czwartek wieczorem.

Z drugiej zaś strony oczekiwać należy zaciętej gry Garbarni, która po słabym starcie tegorocznych mistrzostw poprawia się z meczu na mecz i niewątpliwie postara się odegrać w mistrzostwach pokaźniejszą rolę. Mecz zostanie rozegrany na boisku Wisły o godz. 17-tej.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1933, nr 148 (30 V)

Bilans wyprawy „Wisły” na Zachód.

Kraków, 29 maja.

Garbarnia-Wisła 2:0 (2:0)

Drużyny wystąpiły w nast. składach: Wisła: Kiliński (Ałaszewski), Pychowski, Szumilas, Jezierski, Kotlarczyk I, Kotlarczyk II, Czulak, Artur, Reyman I, Reyman II i Łyko. Garbarnia: Gregorczyk, Konkiewicz, Joksz, Nagraba, Wilczkiewicz, Haliszka, Riesner, Walicki, Smoczek, Pazurek i Rogowski

Około 3500 osób przybyło na boisko Wisły, aby zobaczyć grę drużyny „czerwonych” po powrocie z Francji i Belgji. Niestety, na Wiśle znać było w znacznym stopniu przemęczenie ostatniemi meczami, a zwłaszcza podróżą, to też gra jej nie wy padła tak dobrze, jak się spodziewano. Od bijało się to zwłaszcza na grze ataku, który nie mógł zademonstrować odpowiedniej lotności.

W ataku Wisły na pierwszy plan wybijał się Artur. Jak zwykle najlepszą linją Wisły była pomoc. W obronie wyróżnił się Pychowski. Natomiast obydwaj bramkarze, zarówno Kiliński, jak i Ałaszewski, byli pośrednimi sprawcami przegranej Wisły. Ich śmiałe wybiegi w rezultacie przyniosły Wiśle utratę dwóch bramek, których nic mógł nadrobić słabiej grający atak. Garbarnia także nie zademonstrowała gry zbyt pięknej. Gra jej jednak była bardziej celową, mimo. iż Smoczek i Pazurek celowali w egoistycznych zapędach uzyskania bramki. W ataku wybijał się celową grą Rogowski, który przytomnie wykorzystał dwukrotnie błędy bramkarzy Wisły. W pomocy debjutował Haliszka. W obronie Konkiewicz wypadł lepiej od swego partnera. Gregorczyk był pewniejszym od swego vis-a vis.

Grę rozpoczyna Wisła pod słońce i pod ciąga pod bramkę. Garbarni, gdzie jednak atak(załamuje się i inicjatywa przechodzi do Garbarni. W dalszym ciągu sytuacje zmieniają się dość szybko, choć gra jest chaotyczna i prowadzona w wolnem tempie. Wisła marnuje szereg doskonałych sytuacyj do uzyskania goala, w czem zresztą nie wiele ustępuje jej Garbarnia. W 26 min. bramkarz Kiliński wybiega dość ryzykownie, a sytuację tę wykorzystuje przytomnie Rogowski, uzyskując prowadzenie dla Garbarni. W chwilę potem Ki liński schodzi kontuzjonowany z boiska, a miejsce jego zajmuje Ałaszewski. Nie jest on wiele szczęśliwszy w wybiegach. W 44 min. bowiem wybiega po piłkę podaną przez Jezierskiego, nie dosięga jej, przewraca się natomiast przy piłce jest Rogowski, który spokojnie umieszcza ja w siatce.

Po pauzie utrzymuje się gra w miarę żywa i ciekawa. Wisła usiłuje nadrobić utracony teren, lecz nie udaje się jej to. Natomiast Garbarnia dąży do poprawienia wyniku, lecz również bez szczęścia. W oby dwu drużynach daje się we znaki niedyspozycja strzałowa w napadzie, wskutek której szereg obustronnych pozycyj pozostaje niewyzyskanymi. Sędziował dr Lustgarten, jak zwykle, doskonale.

Przegląd Sportowy nr. 43/1933 str.2:

Tak samo, jak zagranicą...
Wisła przegrywa z Garbarnią, mając początkowo przewagę.


Kraków, 29.5-Tel. wł.- Garbarnia-Wisła 2:0 (2:0). Bramki dla Garbarni strzelił Rogowski. Sędzia p. dr. Lustgarten.

Dotychczasowe wyniki oraz pierwsze minuty tego spotkania nie szły po linii ostatecznego rezultatu. Wisła była bowiem faworytem- grała na własnym boisku i była z początku lepszym zespołem. Atak czerwonych umiał jednak tylko podprowadzić piłkę do linii pola karnego i na tem się kończyło. Po pewnym czasie, gdy pomoc wyczerpana ciężkimi meczami zagranicą opadła zupełnie z sił, wynik był przesądzony. Tymczasem bowiem rozegrał się atak przeciwnika. Akcje Pazurka, Smoczka itd, stawały się coraz groźniejsze, a gdy przyszły im w sukurs jeszcze dwa niedociągnięcia bramkarzy Wisły, wynik był ustalony.

Bramkarze Wisły Kiliński i Ałaszewski mają na sumieniu każdy po jednej bramce. Obaj byli niepewni, co przy bladej grze obrony dopełniło reszty. Pomoc w drugiej połowie opadła zupełnie na siłach. Atak z początku kombinował ładnie, ale nie było w nim nikogo, kto strzeliłby bramkę. Zadowolić mógł jedynie Artur.

Garbarnia rozegrała się mniej-więcej po pół godzinie i grała jeszcze lepiej po przerwie. Defenzywa jej nie stała też na nadzwyczajnym poziomie, ale przy słabej postawie ataku przeciwnika mogło to ujść bezkarnie. W pomocy Wilczkiewicz i Nagraba chwilami wcale dobrzy. Atak miał dobre momenty. Smoczek rozdzielał dobrze piłkę. Pazurek był groźny w przebojach, a reszta dostrajała się do nich, przy czem Rogowski na skrzydle okazał się przytomnym strzelcem.

Drużyny wystąpiły w składach:

Garbarnia: Grzegorczyk, Konkiewicz, Joksz, Nagraba, Wilczkiewicz, Halszka, Riesner, Walicki, Smoczek, Pazurek, Rogowski.

Wisła: Kiliński; Pychowski, Szumilas, Jezierski, Kotlarczyk I, Kotlarczyk II, Czulak, Artur, Rejman I, Rejman II, Łyko.


Przebieg meczu

Osłabiony skład lewej strony defenzywy Garbarni powoduje, że tędy idą ataki Wisły, pod znakiem której przewagi kończy się pierwszy kwadrans gry. Akcje Wisły urywają się jednak na polu podbramkowem, podczas gdy Garbarnia zaczyna inicjować groźne przeboje, które dają pole do popisu Pazurkowi i bramkarzowi Kilińskiemu. Popis ten wypadł fatalnie dla bramkarza Wisły, gdyż wybiegając niepotrzebnie z bramki umożliwia w 26 min. Rogowskiemu strzelenie do pustej siatki. Wisła atakuje coraz rzadziej. W czasie zderzenia ze Smoczkiem, Kiliński kontuzjowany schodzi z boiska i zastępuje go Ałaszewski. I ten nie ma wiele szczęścia, gdyż w 43min. na skutek nieporozumienia pomiędzy nim i Pychowskim, wyzyskanego umiejętnie przez Rogowskiego pada drugi punkt.

Po pauzie pierwsze minuty należą znów do Wisły. lecz Garbarnia rozgrywa się po chwili. Groźny strzał Smoczka Ałaszewski wybija pięścią. Za chwile przebój tegoż gracza udaremniony faulem Kotlarczyka kończy wolny z 16 metrów. Przebój Czulaka kończy się rzutem obok poprzeczki. Pazurek bije znów wolnego z 18 metrów. Za chwile tenże gracz mija szeregi czerwonych i z 3 metrów strzela w aut. Groźny przebój Łyki powinien przynieść punkt, nie trafia jednak do celu. Jeszcze kilka wzajemnych sytuacyi podbramkowych i doskonały sędzia p. dr. Lustgarten odgwizduje koniec spotkania.

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1933, nr 22

Garbarnia—Wisła 2 :0 (2 :0 ).

Niespodzianka? Niestety nie. Nie spodziewano się naogół zbyt pomyślnego wyniku tych zawodów dla Wisły, powracającej z uciążliwej podróży i kampanji, stoczonej w ciągu ostatniego tygodnia na boiskach francuskich, a uprzednio belgijskich. W ciągu jednego tygodnia trzy spotkania zagranicą, potem dwa dni podróży, a potem bezpośrednio prawie zawody w Krakowie, z przeciwnikiem poważnym — to naprawdę zadanie trudne.

Wyjątkowe okoliczności wykorzystała Garbarnia szczęśliwie. Grając lepiej od przeciwnika, a także lepiej, niż to w ostatnich tygodniach bywało, zdobyła dwa cenne punkty na drużynie, która w całości zawiodła nie brakiem umiejętności, lecz skutkami wyczerpania fizycznego. Świeża, z zapałem grająca Garbarnia, korzystnie odbijała od przeciwnika, który bardzo rzadko dawał znak życia. Milczenie publiczności, a potem wyrazy niezadowolenia świadczyły, że jednak spodziewano się innego obrazu gry. Garbarnia grała wcale dobrze, mimo braku Batora, Billa i Skwarczowskiego. Łączność linij Istniała cały czas. Najlepsze momenty miał atak, w którym rezerwowy Rogowski potwierdził swój talent nietylko strzeleniem bramek, ale także żywiołowem parciem ku bramce, gdzie zawsze był groźny. Również i Riesner był wartościowym skrzydłowym. Piękne, celowe podania do środka dawały trójce najlepsze okazje do strzału. Z łączników Pazurek znacznie przerastał Walickiego, powolnego i niezdecydowanego. Gra Pazurka mogła była przynieść znacznie więcej owoców, gdyby ustawianie się Smoczka było szczęśliwsze. Ci dwaj zawodnicy od pewnego czasu nie mogą znaleźć właściwego kontaktu na boisku, a na tem cierpi głównie Pazurek.

Zadanie pomocy Garbarni nie było trudne. Wilczkiewicz utrzymał skutecznie całą trójkę, nie zapominając o dobrem zasilaniu swego ataku. Dobrze grał także Nagraba, mając słabego przeciwnika w Łyce. Rezerwowy Haliszka nie tracił nie w zestawieniu z poprzednimi.

Konkiewicz oraz Joksz nie przemęczali się, mając przeważnie do czynienia z pojedyńczemi wysiłkami przeciwnika. Gregorczyk nie miał sposobności do błyszczenia, czy psucia.

Fakt przemęczenia najmniej mógł dotyczyć bramkarzy, a jednak oni właśnie stali się bezpośrednimi sprawcami porażki.

Tak ..., jak i potem Ałaszewski fatalnie wybiegali z bramki, stwarzając przez to szereg tragicznych sytuacyj pod własną bramką. Obie bram ki padły w takich sytuacjach.

W obronie Pychowski nie był tak pewnym, jak na poprzednich zawodach. Partner jego, Szumilas, był szybszy i nie więcej. W linji pomocy zaznaczyło się już wyraźniej zmęczenie. Zawsze dotąd szybki i zwrotny Jezierski nie zawsze dawał sobie rady. Również i obaj Kotlarczycy byli słabsi, niż zazwyczaj. Dobre momenty, jakie posiadali, wskazywały, że tylko przemęczenie obniżyło ich wartość.

Najzupełniej nie kleiło się w linji ataku. Reyman I był zbyt powolny, by móc zapanować nad mą. Jego brat miał też rzadko dobre chwile. Łyko na skrzydle nie zastąpił Balcera, a Czulak nie przewyższał go. Rasowym napastnikiem był przez krótki czas Artur, to jest do chwili spodziewanego wyczerpania się fizycznego.

Przed dobrze prowadzącym zawody sędzią drem Lustgartenem stanęły drużyny w następujących składach: Garbarnia: Gregorczyk, Konkiewicz, Joksz, Nagraba, Wilczkiewicz, Haliszka, Riesner, Smoczek, Pazurek, Rogowski. — Wisła. Kiliński Pychowski, Szumilas, Jezierski. Kotlarczyk II i I, Czulak, Artur, Reyman I i II, Łyko. Od pierwszego uderzenia piłki gra toczy się ospale, akcje nie zawierają w sobie nic pięknego i groźnego. Obie drużyny w równej mierze nie wykazują warunków, potrzebnych do uzyskania zwycięstwa. Gdy się już trafi jakaś okazja ix>d bramką, szwankuje wykończenie.

Z pomocą Garbarni przychodzi Kiliński przez źle obliczone wybiegi. Zawinia w ten sposób pierwszą bramkę w 25 min., pozwalając Rogowskiemu strzelić do pustej bram ki. Wiśle trafia się wkrótce sposobność wyrównania, gdy trzech napastników darem nie usiłuje strzelić z małej odległości. W czasie jednego z następnych wybiegów zostaje Kiliński kontuzjonowany.

Rezerwowy Ałaszewski ma te same wady. Przysparza też wespół z Jezierskim drugi punkt Garbarni w 43 min. Strzelcem był znowu Rogowski. Po przerwie Wisła opada dalej na siłach. J e j atak prawienie istnieje. Po drugiej stronie Pazurek inicjuje ustawicznie solowe akcje, kończą ce się przy polu karnem . Dopiero przy końcu udaje się Wiśle kilka ataków , nie posiadających jednakże wykończenia strzałowego.

J. K