1933.06.18 Wisła Kraków – Warta Poznań 2:1
Z Historia Wisły
Przegląd Sportowy nr 49 Środa 21 Czerwca 1933 roku str. 3:
Żywiołowy napad i wspaniała pomoc Wisły decydują o zwycięstwie 1:0 krakowian nad Wartą.
KRAKÓW, 18.6. – Tel. Wł.
Wisła – Warta 2:1 (1:1).
Bramki:
Dla Wisły: Łyko i Artur
Dla Warty: Knioła
Sędzia p. Seemann
Były takie mecze w Krakowie, kiedy pociągnięcia poznaniaków wywoływały zachwyt widowni i gości schodzących z boiska żegnała burza oklasków.
Niestety czasy się zmieniły. Efekt ostatnich meczów Warty w Krakowie – to zgodny chór potępienia. Schodzący z boiska warciarzy oczekują przy furcie zamiast entuzjastów coraz większe grupki... policjantów, mających ich chronić przed „pożegnaniem z „widownią”.
Wczoraj na boisku Wisły oglądaliśmy podobny obrazek. Lecz zacznijmy od pierwszej chwili. Z jednej strony Wisła „cywilizowana” – już bez wojskowych – z trzema nowicjuszami w ataku. Z drugiej strony Warta, która przywiozła ze sobą na wszelki wypadek rezerwowego „cywila”, o ileby Knioła nie mógł zagrać. Nikt jednak nie robił mu trudności i Knioła grał.
Mecz zaczął się w spokoju. Wśród ulewnego deszczu na śliskim boisku toczyła się walka dwu zespołów, z których Wisła reprezentowała się jednak korzystniej ze względu na ruchliwość swego ataku i świetną grę pomocy.
To też już w 15 minucie prowadziła 1:0. Mądry trick Sołtysika, który przepuścił pod nogami piłkę, a potem wspaniała bomba Łyki dały gospodarzą prowadzenie. Równocześnie jednak uległ kontuzji Reyman II. W zderzeniu z Fliegerem doznał podobno pęknięcia strzałki w nodze i po kilku minutach statystowania zszedł definitywnie z boiska.
Wtedy Warta doszła do głosu. Atak zagrywał coraz groźniej i w rezultacie w 31-ej minucie po kombinacji Schaerfke – Knioła, wynik spotkania brzmiał 1:1.
Obraz meczu zmienia się gruntownie po przerwie. Wisła zabiera się od samego początku do energicznej ofenzywy. Jeszcze w pierwszych 15-tu minutach Warta stara się przeciwstawić przeciwnikowi, ale przewaga Wisły uwidacznia się coraz bardziej, a wreszcie zamienia się na grę do jednej bramki. Żelazna linia pomocy przypomina swe najlepsze czasy. Kotlarczyk I na środku jest znów kręgosłupem drużyny. Raz po raz wysyła w głąb czterech napastników, którzy nie bawią się w żadne kombinacje, ale prą żywiołowo naprzód.
Trzęsie się poprzeczka od strzałów, zwija się w błocie zwinny Fontowicz, ociera się piłka o słupek, płyną westchnienia na trybunie, ale bramki jak nie ma, tak nie ma. Dopiero w 39-ej minucie otrzymuje piłkę Artur po rzucie rożnym i ładuje ją w siatkę. Co się wtedy działo na trybunach, tego bez aparatu dźwiękowego opisać nie można. Jeszcze kilka minut gry – i koniec.
Artur powędrował do szatni na rękach kibiców.
O ile w spotkaniu, rozegranem w ciężkich warunkach atmosferycznych trudno klasyfikować graczy, o tyle podkreślić należy dobrą formę Pychowskiego, nie mówiąc o wspaniałej grze pomocy. Warta zademonstrowała po pauzie grę ostrą, przechodzącą w brutalność, w czasem celował Flieger w obronie. Pomoc zawiodła w zupełności. W ataku grali tylko chwilami Schaerfke i Knioła. Sędzia p. Seemann miał ciężkie zadanie, na ogół nie cieszył się poparciem widowni, ale sędziował poprawnie. Drużyny wystąpiły w składach:
Wisła: Kiliński; Pychowski, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek; Feret, Artur, Reyman II, Sołtysik, Łyko.
Warta: Fontowicz; Pawlak, Flieger; Przykucki, Ofierzyński, Śmiglak; Radojewski, Knioła, Schaerfke, Nowacki, Schwarz.