1933.09.03 Cracovia - Wisła Kraków 1:3

Z Historia Wisły

1933.09.03, I liga, 4. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 16:00
Cracovia 1:3 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 5-6.000
sędzia: Kazimierz Wardęszkiewicz z Łodzi
Bramki

Stanisław Malczyk 43'


0:1
1:1
1:2
1:3
22' Kazimierz Sołtysik

52' Artur Woźniak
62' Artur Woźniak
Cracovia
2-3-5
Mieczysław Szumiec
Jan Pająk
Stefan Doniec
Kazimierz Seichter
Józef Żiżka
Aleksander Mysiak
Józef Kubiński
Antoni Zieliński
Stanisław Malczyk
Józef Ciszewski
Józef Zembaczyński

trener: Gerhard Fleischmann
Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Aleksander Pychowski
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Eugeniusz Feret
Stanisław Obtułowicz
Artur Woźniak
Kazimierz Sołtysik
Antoni Łyko

trener: brak
Rogi: 5:0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl




Spis treści

Relacje prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1933, nr 241 (31 VIII)

Wisła Cracovia.

W najbliższą niedzielą, t. J. dnia 3 września 1933 r. odbędą się na boisku Cracovii sensacyjne zawody finałowe o mistrzostwo Ligi PZPN. — Zmieniony system rozgrywek mistrzowskich dozwala zwolennikom obu klubów oglądanie po raz trzeci rywali podwawelskich w zawodach o mistrzostwo Ligi. Podczas gdy w pierwszej rundzie siły obu drużyn były nierówne, z wyraźną przewagą białoczerwonych — obecnie siły te wyrównały się tak, że trudno mówić, która z drużyn zwycięsko wyjdzie z niedzielnych zawodów. Z tych więc powodów mecz Wisły z Cracovią przedstawia się, jako niepowszednia sensacja. Bilety po cenach zniżonych w przedsprzedaży są już do nabycia.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1933, nr 246 (5 IX)

Przyznać trzeba, iż najlepiej wypadła wobec zwycięstwa nad Cracovią, rola Wisły, która ma jeszcze przed sobą bardzo ciężkie zadania, ale też i najpoważniejsze szanse. Oczywiście, iż obecnie nie można jeszcze nic przesądzać, albowiem ważkie słowo mogą mieć Pogoń, Cracovia, Ruch ą także i ŁKS., a o jednej tylko. Legji można najwyżej powiedzieć, iż jej aspiracje w tym kierunku są bodaj już wykluczone. Porażka Pogoni w Łodzi świadczy b. dodatnio o formie obecnej ŁKS-u, a również i Ruch poprawił swoją reputacje zwycięstwem Wysokiem nad Legją. W drugiej grupie Warta i 22 pp. zabezpieczają się przed możliwością spadku, podczas gdy Garbarnia, jak i Czarni będą mieli jeszcze ciężką pod tym względem przeprawę z Podgórzem. Wyjaśnią to najlepiej poniżej zamieszczone tabele w obu grupach.

Wisła—Cracovia 3:1 (1:1)

Kraków, 4 września.

Pierwszy mecz dwu czołowych klubów krakowskich w serji finałowej, mimo nie pewnej pogody ściągnął na boisko Cracovii ponad 5.000 widzów. Zainteresowanie było wielkie, gdyż chodziło tu o poważną stawkę, w razie bowiem zwycięstwa Wisły zyskać mogła poważne szanse na zdobycie mistrzostwa, zaś Cracovia znowu pogorszyć sobie na odwrót pod tym względem sytuację. Przegrana Wisły znów byłaby osłabieniem jej aspiracyj, dla Cracovii zaś zwycięstwo byłoby wielkim atutem, który przyćmiłby wrażenie zeszłotygodniowej porażki z Pogonią.

Do meczu wystąpiła Wisła w składzie zwyczajnym, jaki ostatnio widywaliśmy na jej meczach, podczas gdy w Cracovii brakło Kisielińskiego i Otfinowskiego, których zastąpili Zembaczyński i Szumieć. Przebieg gry początkowo nie zapowiadał nic interesującego. Gra toczyła się przeważnie na środku boiska przy b. skąpej ilości oddawanych strzałów na bramkę. Więcej inicjatywy przyznać należy jednak Cracovii, której atak więcej naciskał. W napadzie Wisły grano zbyt nerwowo i zbyt szybko oddawano piłki naprzód, nie bacząc na to, komu ona jest podaną. W tej części gry na wyróżnienie zasługuje strzał Malczyka, obroniony przytomnie przez Madejskiego. Bramka Wisły pada w 20 min. po pięknym przerywie Łyki i strzale tegoż, piłkę wypuszcza z rąk Szumieć i Sołtysik strzela z dobicia goala. Już w 2 minuty potem Artur omal nie podwyższa wyniku, lecz piłka przechodzi tuż obok słupka.

Wyrównanie następuje dla Cracovii w 44 min., gdy Malczyk po rzucie wolnym, bitym przez Pająka, a obronionym przez Madejskiego, wepchnął bramkarza Wisły do siatki. Protesty graczy Wisły, reklamujących „faul“, nie zostały uwzględnione, po dobnie jak i domagania się zawodników Cracovii podyktowania rzutu karnego za rękę Jezierskiego.

Sędzia p. Wardęszkiewicz nie chciał rozstrzygnąć meczu rzutami karnemi i z tego względu też zapewne przy końcu meczu nie zaaplikował żadnej kary za nie przepisowe popchnięcie Artura na polu karnem.

W drugiej połowie rozstrzygnięcie meczu następuje dość szybko. Wisła opanowuje teraz boisko i w ciągu 7 minut strzela dwie bramki przez Artura, a to w 10 i 17 min. Osiągnąwszy ten sukces, czerwoni nie starają się o jego podwyższenie, tylko utrzymanie i w tym celu ściągają Fereta do pomocy. Przeciw tak wzmocnionym tyłom atak Cracovii nie mógł nic wskórać i wynik meczu utrzymuje się aż do końca. Na wyróżnienie zasługują z drużyny Wisły linja pomocy i obrony oraz Artur. Łyko i Sołtysik w napadzie, reszta ambicją zastępowała swe braki. W Cracovii najlepsi jeszcze Mysiak, Doniec i Kubiński do pauzy, reszta grała słabo. Sędziował poza paroma błędami dobrze p. Wardęszkiewicz.

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1933, nr 36

Wisła —Cracovia 3:1

Kraków, 4 września.

Spotkania dwu starych rywali krakowskich nic nie tracą na atrakcyjności, mimo, iż wiele, bardzo wiele zmieniło się w ostatnich latach. Jakiekolwiek będzie oblicze drużyn, czy tez ich forma gry, to jednak zawsze czynnik rywalizacji, dopuszcza jacy wszelkie niespodzianki, jest stale magnesem na widzów, których zgromadziło się i tym razem około 6000.

Emocje sportowe zgromadzonych i drużyn przerwane zostały w czasie zawodów limbową wieścią o śmierci honorowego prezesa r. Z.. P. N. i Cracovii dr. Edwarda Cetnarowskiego, którego pamięć uczczono minutą milczenia. Zwycięska ser ja spotkań Wisły wzbogacona została dalszym drogocennym sukcesem, który odmłodzonej drużynie przynosi zaszczyt i rokuje powodzenie w walce o tytuł mistrza. Ambicja młodych zawodników, oparta o żelazną pomoc, umiała wyzyskać słabość Cracovii i tem zadecydowała o zwycięstwie nad drużyną, która do przerwy była lepszą - ale tylko w grze w polu - natomiast po przerwie i to straciła całkowicie.

Zwycięstwo przypadło drużynie grającej nie lepiej, ale znacznie racjonalniej, bo unikającej nieużytecznego podania wszerz, natomiast zdobywającej teren prostemi podaniami wprzód, w reszcie zdolność wyzyskiwania trafiających me sytuacyj była o niebo wyższa u napastników Wisły .

Jak już tyle razy, tak i obecny sukces był w głównej mierze zasługą linji pomocy.

Defenzywnie pracowali wszyscy trzej pomocnicy bardzo skutecznie, a w znacznej mierze ułatwiali im to napastnicy Cracovii. Zalety ofensywnych pociągnięć obu Kotlarczyków były znów widoczne w grze napadu, otrzymującego ciągle świetne piłki. Jezierski w tym punkcie nie do równał doskonałym braciom.

Młody atak Wisły zagrał lepiej, niż przeciw Ruchowi.

Inicjator większości akcyj, Artur, wyzyskał dobrze ambitnie walczących partnerów, którzy rewanżowali mu się często wcale dobremi podaniami.

Artur był także najrozsądniejszym wywyzyskiwaniu błędów obrony i ich realizowaniu w bramki.

Lewa strona ataku Łyko i Sołtysik była niebezpieczniejszą od prawej. Szczególnie Łyce udawały się ucieczki, kończone podaniami. Obtułowicz wypad! również korzystniej aczkolwiek trudno przypisać mu zalety napastnika. Skrzydłowy Pereł dla samego ataku mało zrobił, zato cofnięty do pomagania w tyle, przyczynił się do utrzymania wyniku. Gra obu obrońców była czysta i taktycznie dobrą. Przejrzyste miękkie akcje napastników Cracovii przeważnie kończyły się w zetknięciu z Pychowskim i Szumilasem . Bramkarz poważnego zajęcia nie miał wiele. Dalekie strzały chwytał wcale pewnie. Brak rutyny stał się powodem utraty jedynej bramki.

To, co od szeregu lat jest bolączką Cracovii — niepewność, zmienność formy, co już tyle razy przysporzyło jej najmniej spodziewanych porażek, wlecze się za białoczerwonymi i obecnie. Już jej występ lwowski to zaznaczył, a podkreśliło spotkanie z Wisłą. Nie ulega wątpliwości, że nawet bez wartościowych graczy, jak Otfinowski i Kisieliński, stać Cracovię na lepszą, a przedewszystkiem skuteczniejszą grę. Tym razem pod tym względem sromotnie zawiedli.

Wiśle wygrała mecz pomoc, jak przegrał go Cracovii jej atak.

W linji tej jedynie Ciszewski zdradzał zrozumienie dla wartości każdego ułamka czasu, marnowanego bezmyślnem wózkowaniem Malczyka, który ponadto uwziął się na forsowanie gry środkiem, izolując równocześnie gruntownie skrzydłowych. Ponieważ zaś Zieliński byt . jednym z najsłabszych na boisku, przeto nic dziwnego, iż takie poczynania źle się kończyły. Kubiński tylko w pierwszej połowie zaznaczył się dodatnio i wówczas stworzył kilka pozycyj.

Wielka różnica dzieliła grę obu pomocy. Do poziomu Kotlarczyków dorósł jedynie Mysiak, podczas gdy Seichter dopiero po przerwie miał dobre momenty. Zawiódł natomiast gruntownie Żiżka, a wskutek tego powstałą lukę wypełniać musiał Mysiak. Jeszcze poważniej odbiły się te niedomagania na grze obrońco w, często stawianych przed całą lin ją ataku Wisły. Przeciążenie nie polepszyło ich gry. Szumie, zastępca Otfinowskiego, dwukrotnie wybiegł mylnie i wówczas padły bramki. Zresztą dobry.

Wisła: Madejski, Pychowski, Szumilas, Kotlarczyk II i I, Jezierski, Feret, Obtułowicz, Artur, Sołtysik, Łyko. — Cracovia: Szumiec, Pająk, Doniec, Seichter, Żiżka, Mysiak, Kubiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Zembaczyński.

Padający deszcz uczynił nerwową grę jeszcze bardziej niedokładną. Obie drużyny starają się głównie o przerzucenie piłki na połowę przeciwnika. Dość dużo czasu potrzeba było, by pokazali się pierwsze akcje, których inicjatorem jest Ciszewski i Artur, Niestety, w pobliżu bramki urywają się one katastrofalnie.

Podczas gdy Cracovia bezpłodnie przeważa, Wisła długiemi wysunięciami wypada pod bramkę Cracovii. W 22 min. do biegnącego Łyki wy biega niezdecydowanie Szumieć, wraca znowu i źle paruje strzał, a nadbiegający Sołtysik skierowuje piłkę do pustej bram ki. Podniecenie w szeregach Cracovii jest powodem dalszego zatracania pozycyj. Wisła zmuszona jest coraz częściej ściągać się pod swą bramkę, nie zapomina jednak o szybkich wypadach, groźniejszych niż wymyślne akcje Cracovii, przynoszące jej tylko nie wyzyskane potem kornery. Na 2 minuty przed pauzą wolny rzut Pająka broni górnym chwytem Madejski i z trzymaną piłką zostaje wepchnięty do siatki przez Malczyka.

Już pierwsze posunięcia wykazują po przerwie, iż Wisła dąży do ujęcia Inicjatywy.

Jej napastnicy usilnie pracują- Przeciwnie wprost dzieje się u Cracovii, nawet w polu słabo grającej. W 7 min. sunie atak Wisły, przyczem sędzia nie zauważa ręki. Piłka dobrze wysunięta przed Artura, pozwala mu ładnie strzelić w bramkę obok nieszczęśliwie wybiegającego Szumca. Niedługo potem w polu karnem pomaga sobie ręką Jezierski i to też uszło uwadze sędziego, Gdy zaś w la minucie Artur strzelił trzecią bramkę dla Wisły, jej zwycięstwo było przypieczętowane. Anemiczne wysiłki jednostek nie mogły oczywiście zmienić wyniku. W ostatnich minutach Seichter nieprzepisowo trąca w polu karnem Artura i tego sędzia nie chce widzieć konsekwentnie. Sędzia p. Wardęszkiewicz dobry.

J . K.

Przegląd Sportowy numer 71/1933 strona 3:

Wisła na czele tabeli
po zwycięstwie 3:1 odniesionem nad Cracovią


KRAKÓW, 3.9. – Tel. wł. – Wisła – Cracovia 3:1 (1:1). Bramki dla Wisły Artur 2, Sołtysik, dla Cracovii Pająk. Sędzia p. Wardęszkiewicz z Łodzi.

Źle byłoby, gdyby zawody te stanowić miały dla kapitana związkowego podstawę do oceny umiejętności poszczególnych kandydatów do reprezentacji. To bowiem, co wczoraj obserwowaliśmy, zawierało mały procent wartościowego footbalu. Tu i ówdzie piłka poszła według pewnych prawideł matematyki piłkarskiej, ale obraz ogólny dawał szarą przeciętność naszego poziomu ligowego.

Na pytanie, kto lepszy, pada odpowiedź: Wisła. Cracovia miała wprawdzie więcej z gry przed przerwą, miała pozycje korzystne po pauzie, a jednak przeciwnik jej przedstawiał się syntetycznie korzystniej. Odbijała wyższość zespołowa czerwonych nad przeciwnikiem, który nie umiał się zebrać do kupy, nie potrafił przejść linją pod bramkę i tutaj strzelić.

Nie mógł zadowolić w Cracovii bramkarz, na którego konto można zapisać pierwszą bramkę, słabszy był niż zwykle Pająk, w pomocy Ziżka i boczni grali również słabiej niż zwykle. Atak opierał się na dobrych chęciach Malczyka, który starał się porwać swych sąsiadów. Zabiegi jednak nie znajdowały zrozumienia. Jedynie Kubiński od czasu do czasu starał się inicjować pewne akcje, ale też nie zawsze „legalnemi”, bo czasem zbyt ostremi drogami.

Wisła nie miała również podpory w bramkarzu, który z początku okazywał wiele tremy, a nie jest bez winy przy utraconej bramce. Lepiej natomiast grali już obrońcy, a szczególnie Pychowski. Pomoc – jak zwykle – nie zawiodła. Trzech muszkieterów i tym razem spełniło swe zadanie, jakkolwiek nie znaczy to, abyśmy nie oglądali ich już w lepszej formie. Atak żył Arturem, najlepszym graczem na boisku. Piątka młodych chłopców produkowała pod jego batutą wcale dobre zagrania szczególnie pod koniec.

Drużyny wystąpiły w składach:

Wisła: Madejski; Pychowski, Szumilas; Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski; Feret, Obtułowicz, Artur, Sołtysik i Łyko.

Cracovia: Szumiec; Pająk, Doniec; Seichter, Ziżka, Mysiak; Kubiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Zembaczyński.

Przebieg meczu

Pierwszy kwadrans mija na wzajemnem obustronnem badaniu sił. Tu i ówdzie powstała sytuacje podbramkowe. Śliski teren stwarza bramkarzom poważne trudności. Szczególnie Madejski, pudłuje dwukrotnie niebezpiecznie. Zaznacza się lekka przewaga Cracovii.

Nie przeszkadza to jednak, aby Wisła nie uzyskała prowadzenia. W 22-ej minucie Łyko strzela w biegu, wybiegający niepotrzebnie Szumiec robinsonuje i odbija piłkę, a nadbiegający Sołtysik lokuje ją w siatce. Do przerwy gra z lekką przewagą Cracovii, która nie wyzyskuje dwóch rzutów wolnych z bezpośredniej bliskości bramki. Dwie minuty przed przerwą Pająk egzekwuje rzut wolny z 40 m. Madejski chwyta górną piłkę, a nadbiegający Malczyk wtrąca go wraz z piłką do bramki.

Po przerwie atak Wisły pracuje skuteczniej. Już w 7 minucie Artur przebija się ładnie przez obronę, podjeżdża do wybiegającego bramkarza i strzela obok niego. Cracovia podniecona stara się zrewanżować, jednak atakom brak skuteczności, podczas gdy Wisła w 10 minut później zyskuje trzeci punkt. I tym razem Artur przechodzi przez lewą stronę obrony i pięknym strzałem uzyskuje 3-cią bramkę. Atak Wisły gra coraz lepiej i ma do końca lekką przewagę. Sędzia p. Wardęszkiewicz z Łodzi wcale dobry.

W 30 minucie po przerwie mecz został przerwany. Na boisko wszedł kierownik sekcji Cracovii, p. major Picheta i podał smutną wiadomość, iż przed chwilą zmarł honorowy prezes Cracovii, dr Edward Cetnarowski. Publiczność uczciła pamięć zasłużonego działacza przez powstanie i minutę milczenia.