1933.09.10 Kraków - Budapeszt 0:2

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Pychowski, Jezierski

Doniesienia prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1933, nr 37

B u d a p e s z t—Kr a k ó w 2 :0 (1 :0 ).

Kraków, 10 września.

Na ostatniem „bezrybiu“ międzynarodowych zawodów piłkarskich w Krakowie, mecz międzymiastowy z Budapesztem stanowił dla publiczności krakowskiej niemałą okazję do zobaczenia, jak to gra ją słynni piłkarze węgierscy. Co prawda oczekiwania widzów zostały tylko częściowo zaspokojone, gdyż reprezentację stolicy Węgier nie-stanowił team „asów” zawodowych, lecz zespół młodych graczy-amatorów, którzy jednakże zaprezentowali się na boisku krakowskiem bardzo miło, a swą fair grą zdobyli sobie sympatję publiczności. Kraków mógł te zawody wygrać. — Na swoje usprawiedliwienie piłkarze krakowscy mogą podać, że do reprezentacji przeciw Jugosławji w stawiono najlepszych graczy krakowskich, ale mimo to, gdyby team krakowski grał lepiej, na poziomie swych przeciętnych umiejętności, to w najgorszym razie wynik remisowy był możliwy. Że się tak nie stało, to tylko wina słabej gry drużyny krakowskiej.

Brak orjentacji pod bramką, łatwe oddawanie piłki przeciwnikowi, słaby start do piłki i anemja poczynań, to główne wady Krakowian, które uwypuklały się tern dobitniej na tle szybkiej i celowej gry Węgrów. Że ci właśnie nie byli tak dalece groźnymi, to najlepszy dowód w tern, że nie potrafili oni strzelić większej ilości bramek, gdyż i ich atak zawodził pod bramką.

O ile najlepszą częścią drużyny węgierskiej była pomoc, która wspomagała celowo swój atak, o tyle właśnie najsłabszym punktem Krakowian była ta właśnie linja, która zapominała o swych zadaniach. „Wyróżniał się“ tu taj Wilczkiewicz, który nie stanowił najmniejszej zapory dla ataku węgierskiego. Pracował jedynie Jezierski, a po wymianie także i Bajorek, jednakże i oni nie wytrzymali tempa do końca.

W ataku najlepiej spisywał się Kisieliński. — Cała ta linja raziła nieumiejętnością utrzymania piłki, Węgrzy natomiast bardzo szybko zdobywali teren, a ze wszystkich pojedynków wychodzili zwycięsko. Także i obrona gości była lepszą od krakowskiej, gdzie Doniec był słabszym od Pychowskiego. Szumieć w bramce był niepewnym.

W sposób niebywały puścił on drugą bramkę, nieuznaną przez sędziego, który stał zadaleko od bramki i nie widział, że bramkarz zmyślnie przesunął piłkę przed linję bramkową.

Spotkanie rozpoczęło się od oficjalnych przemówień krakowskiego O. Z. P. N. i gości, poczem minutą milczenia uczczono pamięć prezesa PZPN, ś. p. dra E. Cetnarowskiego. Gracze krakowscy wystąpili w niebieskich koszulkach z czarnemi opaskami na ramieniach, goście w czerwonych z herbem Budapesztu.

Pierwsze minuty gry zapowiadały, iż spotkanie będzie należało do interesujących. Piękny widok przedstawiały obydwie drużyny w barwnych koszulkach w szybkiem tempie uwijające się po boisku. Kilkutysięczna publiczność z niecierpliwością oczekiwała gry swych pupilów, po których tyle się spodziewała. Bądź co bądź pokonanie Węgrów byłoby dla drużyny krakowskiej nie małym sukcesem.

Pierwsze posunięcie Smoczka, który wykorzystuje podanie Kisielińskiego, niestety nie przynosi rezultatu. — Natomiast Węgrzy dochodzą szybko do głosu i stosując system półgórnych, krótkich podań, szybko zdobywają teren, przyczem zwraca uwagę, iż nie zatrzymują oni ani na chwilę piłki, lecz dalej podają. Z miejsca daje się też odczuć chaos w drużynie krakowskiej.

Podania są nerwowe i nigdy nie trafia ją do miejsca swego przeznaczenia. Szumieć ma kilka okazyj do zademonstrowania swych umiejętności. Wychodzi z nich obronną ręką, lecz wkrótce, bo już w 7 min. Buzasi wykorzystuje błąd obrońców i strzela. Szumcowi nic nie pozostało, jak tylko wyjąć piłkę z siatki.

Od tego momentu datuje się znaczna przewaga Węgrów. — Pomoc krakowska gra beznadziejnie słabo, atak dostraja się do tego poziomu, nie utrzymując piłki. Nie można się więc dziwić, że ze strony trybun padają uszczypliwe uwagi: „Kraków! w kręgle grać a nie w piłkę!“ Węgrzy grają nieskomplikowanie, ale szybko i celowo. W akcjach ich wybija się lewy łącznik Buzasi. W 25 min. Zieliński ma okazję do wyrównania, ale zbyt długo się namyśla i traci piłkę. Po kornerze dla Węgrów w 26 min. następują zmiany w krakowskiej drużynie. Miejsce kontuzjonowanego Zielińskiego zajmuje Kasina, Jezierski przechodzi na miejsce Brożka, a miejsce Jezierskiego zajmuje Bajorek. Pod koniec pierwszej połowy Kraków ma jeszcze kilka okazyj do wyrównania, ale nic mu się nie udaje.

Także i druga połowa rozpoczyna się ud przewagi Węgrów, którzy w 2 min. uzyskują drugą bramkę przez Buzasiego, nie bez winy Dońca. W 6 min. miejsce Kasiny, słabszego jeszcze od Zielińskiego, zajmuje Joksz, który wzmacnia linję ataku. Niebawem Kraków otrząsa się z przewagi Węgrów i ma szereg ładnych pozycyj, niestety jednak atak krakowski, podobnie zresztą jak li węgierski, nie umie wykorzystać sytuacyj pod bramką.

Stan ten wywołuje burzę na widowni, która głośno nawołuje swoją drużynę do lepszej gry. Kisieliński, Smoczek i Riesner strzelają na bramkę przeciwnika, ale wszystko idzie na aut, bądź też staje się łupem bramkarza, grającego jednak dość ryzykownie. Pod koniec gra staja się nieco ciekawszą. Kraków ma wyraźną przewagę, ale pech i nieumiejętność strzelania nie pozwalają przewagi tej uwidocznić. W 44 min. Joksz strzela wspaniale w biegu, ale trafia tylko w poprzeczkę.

Sędziował p. Rosenfeld, który miał szereg błędnych posunięć, zarówno w stosunku do jednej jak i drugiej drużyny. To też publiczność reagowała na jego decyzje. Widzów ok. 4.000 osób.

Skład drużyn: Budapeszt — Raffay, Belcik, Fistoss, Pazmandy, Stecovits, Kirady, Reiter, Ebner, Kassey, Buzasi i Barna. Kraków — Szumiec, Pychowski, Doniec, Brożek, Wilczkiewicz, Jezierski, Riesner, Zieliński (potem Kasina, potem Joksz), Smoczek, Kisieliński i Bator.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1933, nr 253 (12 IX)


Budapeszt—Kraków 2:0 (1:0).

Kraków, 11 września.

Równocześnie z meczem międzypaństwowym z Jugosławią rozegrano w Krakowie międzymiastowe zawody Kraków—Budapeszt. Reprezentację stolicy Węgier stano wił amatorski zespół, który odniósł zasłużone zwycięstwo nad teamem Krakowa, w którym grali gracze Wisły, Cracovii, Garbarni i Podgórza. Składy obydwu drużyn: Budapeszt: Raffay, Belcik, Fistoss, Pazmandy, Stecovits, Kirady, Reiter, Ebner, Kassey, Buzasi i Barna. — Kraków: Szumieć, Pychowski, Doniec, Brożek, Wilczkiewicz, Jezierski, Riesner, Zieliński (potem Kasina, potem Joksz), Smoczek, Kisieliński i Bator.

Gracze Krakowa wystąpili w żałobie po ś. p. Cetnarowskim. Ku pamięci zasłużonego prezesa P. Z. P. N. zarządzono też minutę milczenia tuż przed rozpoczęciem gry. Zespół budapeszteński nie przedstawiał specjalnie wysokiego poziomu, lecz wobec słabej gry Krakowa odniósł łatwo stosunkowo zwycięstwo. Na obronę Krakowa nad mienić należy, że drużyny krakowskie wystawiły do reprezentacji Polski szereg najlepszych graczy, to też reprezentacja Krakowa przeciw Budapesztowi nie przedstawiała istotnego obrazu poziomu krakowskiego piłkarstwa.

Mimo pewnej przewagi Węgrów Kraków mógł z zawodów tych wyjść z honorem, gdyż wyrównanie leżało całkowicie w możliwościach drużyny krakowskiej. Prześladował ją jednakże pech w sytuacjach pod bramkowych oraz istotna indolencja strzałowa krakowskiego ataku. W linji tej je; dynie Kisieliński usiłował grać celowo i ambitnie, reszta zawodziła. Smoczek kilka krotnie zmarnował pewne sytuacje, Zieliński grał początkowo słabo, a po odniesionej kontuzji został zmieniony najprzód przez jeszcze słabszego Kasinę, a następnie przez nieco lepszego Joksza. Riesner i Bator również zbyt szybko dawali sobie odebrać piłkę, a wielokrotnie przetrzymywaniem jej tracili okazję do lepszego zagrania. Jeszcze słabiej przedstawiała się pomoc. W akcjach defensywnych najlepszym był tu Jezierski, a po zmianie za Brożka — Bajorek. Natomiast niebywale słabym był Wilczkiewicz, którego atak węgierski mijał bez najmniejszego wysiłku. W obronie Pychowski lepszy taktycznie od Dońca, który zawinił przy drugiej bramce. Szumiec w bramce niepewny.

W stosunku do drużyny krakowskiej Węgrzy grali znacznie lepiej. Główną zaletą ich to szybkie zdobywanie terenu i nieprzetrzymywanie piłki, która wędrowała od nogi do nogi, zawsze trafiając tam, gdzie należało. Doskonale zwłaszcza grała pomoc, która pchała atak do przodu. W linji ataku najlepszy lewy łącznik Buzasi, który też strzelił obydwie bramki. Obrona pewna, bramkarz nieco ryzykowny, ale broniący z dużą dozą szczęścia.

Gra rozpoczyna się od szybkiego ataku Krakowa, który, niestety, nie wykorzystał odrazu w pierwszych minutach okazji do strzelenia bramki. Po tym momencie Budapeszt zwolna opanowuje pole, aby pozo stać na niem panem niemal do ostatnich minut gry. Już w 7 min. Buzasi objeżdża obrońców Krakowa i strzela nie do obrony. Stan 1:0 utrzymuje się bardzo długo, mimo wielu ładnych i celowych ataków Węgrów. Brakuje im wykończenia pod bramką, to też akcje ich kończą się przed bramką Krakowa bez efektu.

Tutaj uwidacznia się słaba forma pomocy krakowskiej, która nie umie zasilać ataku piłkami. Z drugiej jednak strony, jeśli już atak ten piłkę otrzymał, szybko ją tracił na rzecz przeciwnika. Zieliński, kontuzjonowany w 26 min., schodzi z boiska, a jego miejsce zajmuje Kasina, który jest jednak słabszym. Równocześnie miejsce Brożka zajmuje Jezierski, a miejsce tegoż Bajorek.

Po przerwie już w 2 min. Buzasi, wykorzystawszy złe zagranie Dońca, strzela tuż obok bramkarza. W 6 min. Kasinę zmienia Joksz, który na pozycji łącznika jest skuteczniejszy. Kraków jest silnie dopingowany przez publiczność, to też gra; naogół dość nieciekawa, 6taje się bardziej interesującą pod koniec, gdy Kraków gości często pod bramką przeciwnika. Niestety przewaga ta nie została wykorzystana, w czem dopomógł również pech, jak np. przy strzale Joksza, który trafił w poprzeczkę.

Sędziował p. Rosenfeld, robiąc szereg błędnych posunięć zarówno pod adresem jednej, jak i drugiej drużyny. Widzów ok. 4.000 osób.


Relacje: [1]