1933.10.15 Polska - Czechosłowacja 1:2

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Kotlarczyk, Jan Kotlarczyk.

Skład Reprezentacji Polski:

Spirydion Albański - Pogoń Lwów

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Jerzy Bułanow - Polonia Warszawa

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Jan Kotlarczyk - Wisła Kraków

Aleksander Mysiak - Cracovia

Władysław Król - ŁKS Łódź

Michał Matyas - Pogoń Lwów

Józef Nawrot - Legia Warszawa

Karol Pazurek - Garbarnia Kraków

Edmund Majowski - Pogoń Lwów


Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Josef Silný 33' (0:1), Henryk Martyna 52' (k) (1:1), František Pelcner 77' (1:2).

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Jan Kotlarczyk i Józef Kotlarczyk:
    • O Kotlarczykach: „na pochwałę starszego trzeba podkreślić, że do końca nie opadł na siłach, a młodszego, że mimo kontuzji w 3-ej min. gry nie dał się zdystansować dwu znakomitym kolegom”. Po faulu „po 4-ch minutach absencji jest już z powrotem i wpada z taką furią na swego krzywdziciela, że sędzia jest zmuszony odgwizdać foul”.
    • Prasa czeska – „A-Zet” – „grę naszych pomocników określają jako przedewszystkiem destrukcyjną i chwalą na ogół Kotlarczyka na środku pomocy”.
    • Tak samo Kotlarczyk II stanowił dla Rulca zaporę nie do przebycia. W pierwszej połowie gry ataki szły raczej środkiem boiska, gdzie Kotlarczyk I, pozostawiony sobie samemu, nie mógł sobie dać rady z trójką ataku gości, trzymającą piłkę przy nodze i dokładnie ją sobie podającą. Po przerwie jednak, gdy goście się nieco zmęczyli i tempo bardziej odpowiadało siłom Kotlarczyka I, technika i rutyna tego gracza wzięła górę i „buszowanie“ Czechów po naszej połowie boiska się skończyło.
    • Czesi biorą tymczasem Kotlarczyka I. w trójkąty kombinacyjne i raz po razu dochodzą do naszego pola karnego. W tym okresie gra obrony naszej była jeszcze chaotyczna.
    • Martyna i Bułanow źle ustawiają się do piłki, a wykopy nie wychodzą im zupełnie, natomiast skrzydłowi pomocnicy Kotlarczyk II i Mysiak od pierwszej minuty zawodów ciężko pracują na opluję najlepszych graczy naszej drużyny.
    • Po przerwie gramy z wiatrem. Atak polski o żywią się. Kotlarczyk I zrównał się wreszcie z siłami swoich przeciwników i teraz gra doskonale. Wyrównująca bramka Polaków.
    • Najlepszą linją w drużynie polskiej była pomoc, która swoje zadanie, niezwykle trudne, całkiem spełniła.
    • Boczni pomocnicy doskonale obstawili skrzydłowych przeciwnika, którzy nie zdołali zagrażać naszej bramce. Bardzo dobrze pracował także starszy Kotlarczyk na środku, aktywny w stu procentach aż do końca meczu.

Galeria

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1933, nr 42

Sensacyjna , lecz zaszczytna porażka polskie go piłkarstwa z Czechosłowacją 1:2 (0 :1 ) .

Warszawa, 15 października, (tel.) Wynik jest ładniejszy, niż będzie interpretacja. Ten, ktoby przed meczem mówił, iż przegramy z Czechosłowacją 1:2, byłby uważany za optymistę. Ten, kto był na meczu, wyszedł zawiedziony grą naszej drużyny i wynik 2:1 uważać musi za niesprawiedliwy. Mogliśmy zremisować, a nawet wygrać! Przez 15 minut po przerwie losy meczu ważyły się.

Czechów można było wówczas bić, ale zła gra naszego napadu zaprzepaściła najlepsza z dotychczasowych okazyj pokonania naszych pobratymców, którzy nas stale zwyciężają. Czesi uważają swój mecz za pyrrusowe zwycięstwo, mimo wysiania do Warszawy najlepszego zawodowego garnituru. Wytoczyli oni przeciwko nam największe swoje kanony, a efekt był tak nikły, iż prawie zakrawa na blamaż, Nietylko nie było mowy o jakiejś różnicy klasy, ale Czesi poprostu drżeli o wynik. Mogliśmy z nimi wygrać, ale jeszcze raz nie udało się to nam.

Goście mieli przewagę w technice. Styl mają lepszy. Piłkę trzymają przy ziemi. Rozumieją grę kombinacyjną, wybiegają na pozycję. Nie boją się strzelać.

Tę ich przewagę wyrównaliśmy startem do piłki i pracowitością. Ó wyniku zadecydowała lepsza dyspozycja strzałowa napastników Czechosłowacji.

My mieliśmy lepszą pomoc, a po przerwie lepszych obrońców i to stworzyło pozór , iż jesteśmy rów ni klasą groźnemu przeciwnikowi. Publiczności zebrała się rekordowa ilość 15.000 widzów.

Skarbnik PZPN -u kpt. Nikolski miał tym razem zadowoloną minę. Publiczność dopingowała na szych graczy i była naogół zadowolona z zawodów.

Mecz był rzeczywiście na dobrym poziomie, ale brakło mu tych emocjonujących momentów, które elektryzują tłumy i robią entuzjazm. Sędziowanie p. Xifando (Rumunja) przypomina mi piwo. Eksportowe dla zagranicy jest lepsze od tego, które się spożywa w kraju.

Przed tygodniem p. Xifando prowadzi! u siebie w kraju zawody polskiej armji z armją rumuńską. Nie byłem wówczas zadowolony z jego sposobu prowadzenia zawodów. Zagranicą, t tui. w Warszawie, sędziował dobrze, dodać jednak trzeba, iż w Warszawie pomagał mu (może czasem złośliwie) dr Lustgarten, pełniący funkcje podsędka.

Ocena graczy.

Czesi mieli wyrównaną drużynę bez rzucających się w oczy indywidualności. U Planicki, mimo, iż nie robił błędu, wyczuwało się niepewność w chwytaniu piłki. Nie byt on jednak poważ nie zagrożony przez naszych napastników. Obrońcy Czechosłowacji nie przedstawiają dużej klasy. Kiksowali często, brak im startu do piłki, a natomiast dobrze się ustawiają. Lepiej od nich grali pomocnicy, przyczem Cambal wypad! najsłabiej.

W napadzie, który był najlepszą częścią drużyny, wybijali się strzelcy Pucz, Silny, natomiast Nejedly był najsłabszym z trójki środkowej. Skrzydłowi, dobrze pilnowani przez naszych pomocników, nie wybili się. W naszej drużynie najlepszymi graczami byli Albański, Mysiak, Kotlarczyk II, a po przerwie Kotlarczyk I i Martyna.

Albański zademonstrował kilka pięknych robinzonad. Dzięki jego pięknej grze wyszliśmy z Czechosłowacją z tak zaszczytnym wynikiem. Oprócz umiejętności miał on także i szczęście. Dwukrotnie wyręczyła go poprzeczka w obronie bramki. Obrońcy nasi do przerwy niepewni, po przerwie grali już dobrze, przyczem u Martyny dał się zauważyć przyrost zaufania do własnych umiejętności i siły i>o strzeleniu bram ki z rzutu karnego. Mysiak od pierwszej minuty grał bardzo dobrze, to też jego przeciwnik nie zdobył w tym meczu żadnych laurów. Tak samo Kotlarczyk II stanowił dla Rulca zaporę nie do przebycia. W pierwszej połowie gry ataki szły raczej środkiem boiska, gdzie Kotlarczyk I, pozostawiony sobie samemu, nie mógł sobie dać rady z trójką ataku gości, trzymającą piłkę przy nodze i dokładnie ją sobie podającą. Po przerwie jednak, gdy goście się nieco zmęczyli i tempo bardziej odpowiadało siłom Kotlarczyka I, technika i rutyna tego gracza wzięła górę i „buszowanie“ Czechów po naszej połowie boiska się skończyło. Wielu widzów wyniosło przekonanie, że Matias był pełnowartościowym graczem naszego ataku. Ogrywał bowiem ...łatwo swoich przeciwników, podawał bardzo dobrze na skrzydło i do środka, a w pojedynkach częściej był góra. Jednak Matias zapomniał o najważniejszym obowiązku napastnika, a mianowicie o strzelanin.

Operując ciągle w tyle i wykładając innym piłki do strzału, sam nie strzelał i dopiero gdyby pozostali napastnicy byli dobrze strzałowo usposobieni, grę z Matiasem należałoby uznać za bardzo dobrą. Ponieważ było jednak inaczej, obowiązkiem Matiasa było grać na linji obrońców i czekać na sytuację do strzału. Bez strzałów nie można było Czechów pokonać. Bardzo słaby dzień miał Nawrot, ani przeboje, ani strzały nie wychodziły mu. Ataku nie prowadził zupełnie, słowem — zawiódł na całej linji.

Bezużytecznym graczem był Niechcioł. Nie oddal on ani jednej wartościowej centry. Pazurek pracowity, jak zwykle, obrał również fałszywą taktykę. I on grał w tyle, pomagając pomocy; przez to nigdy go ni4 było na miejscu, zwłaszcza, gdy trzeba było strzelać. Król był jedynym graczem naszego zespołu, który reprezentował ciąg na bramkę. Niestety nie umiał on centrować, skutkiem czego wiele wypracowanych przez niego sytuacyj zmarnowało się.

Składy drużyn.

Czechosłowacja — bramkarz: Planicka, obrona: Burger, Ctyroky, pomoc: Bouska, Cambal, Krcil, napad: Pelcner, Silny, Nejedly, Pucz, Bule, Pol ska — bramkarz: Albański, obrońcy: Bułanow i Martyna, pomoc: Mysiak. Kotlarczyk I i Kotlarczyk II, napad: Niechcioł, Pazurek, Nawrot, Matjas i Król. Sędziowie linjowi p. Bryndac i dr Lustgarten.

Przebieg gry.

Już pierwsze minuty zawodów dały obraz tego, czem będzie cały mecz. Czesi trzymają piłkę przy ziemi, posuwają ją po trawie jeden drugiemu i strzelają, gdy tylko zdarza się okazja. Nasi Więcej pracują, więcej biegają, ostrzej chodzą na piłkę, ale podają niedokładnie, przeważnie górą, źle się do piłki ustawiają i przez to mało mają sytuacyj do strzelania. Już w pierwszej minucie Puc odda je daleki strzał, który Albański łatwo łapie. Atak nasz idzie prawą stroną, gdzie Matjas dość łatwo daje sobie radę z Krcilem i raz po raz wypuszcza Króla. Niestety centry Króla są niecelne. Gra na skrzydle wymaga swojej techniki. Łącznik może raz i drugi zaimprowizować z powodzeniem grę na skrzydle, wkońcu jednak braki techniczne muszą go »dyskwalifikować na tej pozycji. Centry Króla są za krótkie i idą albo w tył, tak że atak musi się po nie cofać, albo łapie je bramkarz gości. Czesi biorą tymczasem Kotlarczyka I. w trójkąty kombinacyjne i raz po razu dochodzą do naszego pola karnego. W tym okresie gra obrony naszej była jeszcze chaotyczna.

Martyna i Bułanow źle ustawiają się do piłki, a wykopy nie wychodzą im zupełnie, natomiast skrzydłowi pomocnicy Kotlarczyk II i Mysiak od pierwszej minuty zawodów ciężko pracują na opluję najlepszych graczy naszej drużyny.

W 4-tej minucie Czesi zdobywają bramkę nieuznaną przez sędziego z powodu- „spalonego“. Goście mają niewielką przewagę w polu, lecz i naszym nie brak sytuacyj do strzelania bramki.

W 7 minucie rzut wolny Niechcioła Nawrot skierowuje piłkę głową tuż obok słupka. Za chwilę Pazurek wypuszczony przez Niechcioła idzie na przebój. Nie dochodzi jednak do strzału, lecz centruje sposobem Króla t. zn. w tył.

Matias gra w polu doskonale. Raz idzie nawet na przebój, ale w decydującym momencie przewraca się.

Zwolna gra wyrównuje się. Jest już pewnem, iż skrzydłowi Czechosłowacji nie będą mieli wiele do powiedzenia i że dla nas jedynie groźną jest trójka środkowa, a zwłaszcza Pucz. Kotlarczyk I nie może sam ciągle, dać jej rady. Czesi dochodzą do strzałów, jednak niezbyt groźnych.

Dopiero w 27 minucie goal nasz był w prawdziwem niebezpieczeństwie. Centrę Pelcu era skierowuje Pucz głową w bramkę. Piękna powietrzna robinzonada Albańskiego chroni nas od pewnej utraty punktu. W minutę później udaje się Królowi przebój i pierwsza dobra centra. Tym razem cala nasza trójka środkowa spóźniła się do piłki. Napad nasz ciągle nie może zdobyć się na płynną grę. Nawrot jest pod bramką stale źle u stawiony (tyłem do bramki) i marnuje szereg pozycyj. Pozatem razem z Niechciołem dopuszcza się szeregu niepotrzebnych „faulów“.

W 30 minucie przeżywa Albański drugi groźny moment. Burger oddaje z obrony daleki strzał, za którym startuje Pucz. Albański rzuca się mu pod nogi i w ostatnim momencie chwyta piłkę.

Świetny napastnik Puc; oddaje strzał, obok z prawe; strony Kotlarczyk II. W 33 minucie następuje katastrofa.

Martyna kopie piłkę, nożycami, piłka odbija się od Pucza, Rulc centruje ją do środka, a Silny strzela voleyern z kilku kroków. Albański odbija wprawdzie piłkę, lecz przy próbie złapania piłki zostaje kopnięty w rękę, a piłka wpada do siatki. Był to niesławny goal.

Publiczność długo gwizdu, zadając od sędziego rzutu wolnego za kopnięcie Albańskiego. Gra toczy się dalej w leni samem tempie bez niczyjej przewagi, raz jeszcze Pucz oddaje strzał na naszą bramkę i raz jeszcze ucieka obrońcy, który- nie widzi innego sposobu zatrzymania go, jak podłożenie nogi. Rzut wolny nie był wyzyskany i wynik 1-0 dla Czechów utrzymuje się do przerwy.

Po przerwie gramy z wiatrem. Atak polski o żywią się. Kotlarczyk I zrównał się wreszcie z siłami swoich przeciwników i teraz gra doskonale. Wyrównująca bramka Polaków.

W 6 minucie Krcil przewraca się na polu karnem na piłkę tak, że dotyka ja obu rękami. Sędzia p. Xifando dyktuje rzut karny, który Martyna ostrym strzał w róg zamienia na bramkę. Goal ten wywołuje niesłychany entuzjazm na widowni.

Zapał publiczności udziela się i drużynie. Przez 15 minut zdecydowanie przeważamy. Piłka krąży w pobliżu poła karnego gości, lecz nieudolność naszych strzelców nie pozwala na zdobycie gola. Był to moment, kiedy mogliśmy mecz wygrać, zwłaszcza, iż Martyna po strzeleniu bramki odzyskuje zaufanie w swoje siły, gra jak za najlepszych swoich czasów, przez co gra naszej defensywy jest już zupełnie pewna. Zwolna nacisk nasz słabnie.

Nieudolny atak coraz krócej trzyma piłkę i wreszcie gra się znowu wyrównuje. W 13 min. Albański łapie strzał lewego skrzydłowego i niedługo potem z tłoku podbramkowe wylatuje „bomba“, która odbija się od poprzeczki. Decydujący goal.

15-sto minutowa przewaga Czechów daje im w rezultacie zwycięska bramkę. W 31 minucie Pucz biegnie za prostopadłem podaniem, Albański startuje naprzeciw niego, kopie piłkę o moment wcześniej od Czecha tak jednak nieszczęśliwie, że trafia go w nogę. Obaj pada ja na ziemię, a tym czasem Pelcner pod bardzo ostrym katem strzela do pustej bramki.

Pucza znoszą z boiska i Czesi gra ją w dziesiątkę. Da je nam to ponownie przewagę. Pomoc nasza pcha naprzód atak, w którym jednak jedynie ofiarny Król próbuje iść z piłką na przebój. Reszta zadowala się bezpłodnem podawaniem zdaleka od bramki przeciwnika. W 34. min kotlarczyk I strzela na bramkę, jednak ... kopie piłkę. Raz w zamieszaniu pod bramką czeską piłka odbija się od poprzeczki. Czesi gromadzą się pod swym goalem, pozostawiając w polu jedynie obserwatorów. W ostatniej minucie gry Matjas oddaje swój pierwszy strzał na bramkę, który Planicka broni przytomną robinzonadą. Czesi utrzymują wynik 2:1 na swoją korzyść.


Kurjer Polski. R. 36, 1933, no 286

Czechosłowacja-Polska 2:1

Na stadjonie Legji wobec 15-tu tysięcy widzów rozegrane zostały zawody eliminacyjne o mistrzostwo świata Polska - Czechosłowacja, zakończone nieznacznem zwycięstwem Czechów w stosunku 2:1.

Czesi wygrali niewątpliwie zasłużenie, chociaż nie wykazali tak wysokiej klasy gry, jakiej się należało od nich spodziewać. Górowali oni nad Polakami przedewszystkiem technicznie i taktycznie,. Mieli lepszy start do piłki, celniejsze podania, byli też lepiej zgrani, a jednak niewiele brakowało, aby wynik był remisowy.

Pierwsza połowa meczu upłynęła pod znakiem równorzędnej walki.

Polacy często goszczą na połowie boiska gości, przyczem każdy ich atak jest groźny. Świetna gra czeskiego bramkarza Planicki oraz zupełnie niedysponowany napad polski sprawiają jednak, że okres ten nie przyniósł nam żadnej bramki. Koniec pierwszej połowy przynosi kilka niebezpiecznych ataków czeskich. Jeden z nich kończy się bramką, zdobytą przez Silnyego w 32-ej minucie. Wynik ten utrzymuje się do przerwy.

I Po zmianie pól już w piątej minucie Martyna zdobywa z karnego wyrównujący punkt. W następnych minutach zaznacza się przewaga drużyny czeskiej, omal oblegającej przez 30 minut. Czechom nie udało się jednak przełamać muru polskiej obrony, bramki polskiej. Nasza drużyna w tym okresie gry znajduje się w wyraźnej defensywie, gra b.

chaotycznie i na czas, chcąc utrzymać wynik remisowy. W 30-ej mi1 nucie następuje błyskawiczny atak Czechów, który im przynosi drugi punkt ze strzału Pelcnera. Pozostały okres gry przynosi szereg obustronnych i niebezpiecznych ataków, ale wynik nie ulega już zmianie.

W drużynie polskiej klasą dla siebie był Albański. Martyna błysnął świetną formą w drugiej połowie, podczas, gdy przed przerwą zawinił w zdobyciu bramki przez gości.

Z innych graczy niezły był Mysiak.

Nawrot, kierownik ataku Polaków zawiódł na całej linji. Niechcioł i Pazurek, grali również bardzo słabo.

Sędziował wytworny Rumun p. Xifando przepuszczając wiele, wykroczeń gości. Sędziami linjowymi byli: Bryndac (Czech) i dr. Lustgarten (Pol.).

Polska rozegrała dotychczas 8 spotkań z Czechosłowacją, przegrywając 7 i remisując jedno. Ogólny stosunek bramek wynosi 8:18 na korzyść Czechosłowacji. Ciekawe jest, że na 8 spotkań aż 4 zakończyły się wynikiem 2:1 dla Czechow.

Mecz ten był 53 spotkaniem naszej reprezentacji piłkarskiej. W rozegranych dotąd spotkaniach stosunek bramek wynosi 117:102 na naszą korzyść. W kwietniu roku przyszłego odbędzie się w Czechosłowacji mecz rewanżowy i na tem zdaje się zakończy się nasza rola w mistrzostwach świata.