1933.12.19 Zwaluwen - Kraków 3:4

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Pychowski, Józef Kotlarczyk, Jan Kotlarczyk: prawdopodobnie

Doniesienia prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1933, nr 352 (20 XII)

Krakowscy piłkarze triumfują także w Holandji.

Reprezentacja Krakowa-Reprezentacja Holandji 4:3 (3:3).

Spotkanie z reprezentacją Holandji, występującą nieoficjalnie pod nazwą Zealuven (Jaskółki). i o mroźnej pogodzie w Belgji gra w Hadze toczyła się przy 6-stopniowym cieple. W miejsce lodu. i śniegu, jak to było w Brukseli, teraz pływała na boisku woda i było dość ślisko. Zarówno Krakowianie jak i Holendrzy w pierwszych minutach nic mogą przy stosować się do terenu i dlatego też w -akcjach obu drużyn było bardzo dużo chaotyczności. Drużyna Krakowa w Hadze grała znacznie słabiej niż na ostatnim meczu w Brukseli. Przyczyną tego było przedewszystkiem światło elektryczne, które przeszkadzało graczom w grze głową. Charakterystyka gry.

Pierwsze minuty stoją pod znakiem lekkiej przewagi Holendrów, którzy ująwszy inicjatywę w swe ręce, narzucają z miejsca górny system gry. Kraków nie może sobie z taką grą dać rady i dopiero po opanowaniu boiska i warunków terenowych zaczyna grać dołem, co pozwą la mu inicjatywę przejąć w swoje ręce.

W drużynie krakowskiej i „ na pierwsze miejsce wybił się atak, a zwłaszcza jego dwa asy Smoczek i Pazurek. — Malczyk grał znacznie lepiej niż w Brukseli i trój ka środkowa tworzyła teraz wspaniałą całość. Ze skrzydłowych lepszy był w tym dniu Ciszewski, którego akcje uwieńczone były zresztą dwoma goalami. Kubiński, grając przeciw lewemu obrońcy Lelyvelo, grającemu ordynarnie przez cały czas, nie mógł przeprowadzić tak skutecznych akcyj, jak Ciszewski.

W pomocy na pierwsze miejsce wybił się Kotlarczyk II, który trzymając reprezentacyjnego gracza holenderskiego Nellena, wywiązał się ze swego zadania zupełnie dobrze. Brat jego Kotlarczyk I. grał bardzo pracowicie i ambitnie, za-, równo jak i Mysiak, który miał o wiele lepszy mecz, jak w Brukseli.

Z obrońców na pierwszem miejscu należy wy mienić Pychowskiego, który grał doskonale. — Pająk popełnił kilka błędów, nic czując się dobrze na śliskim teranie. Bramkarz Koczwara grał znacznie lepiej niż w Brukseli, lecz mimo to popełnił kilka błędów, z których jeden, polegający na zbyt długiem przetrzymywaniu piłki, kosztował na je dną bramkę.

W drużynie holenderskiej należy wymienić przedewszystkiem skrzydłowych Nellena i Gellera, a ponadto doskonali byli łącznicy, zwłaszcza Broeken.

Pomoc holenderska nie stała na wysokości za dania. Wyróżnił się jedynie Breitner. Obrońcy natomiast byli doskonale zbudowani i dobrze szli na piłkę. Atak krakowski, z obawy przed nimi, zaprzepaścił bardzo dożo pitek. — Bramkarz holenderski był naogół dobry, mógł jednak conajmniej jeden strzał Malczyka obronić. Jako całość drużyna krakowska przewyższała znacznie Holendrów, choć można powiedzieć, że jedna i druga strona zaprzepaściła wiele dogodnych sytuacyj podbramkowych. Przebieg zawodów. Od początku gry Kraków bierze inicjatywę w swe ręce i przypuszcza lewą stroną atak na bramką holenderską. Holendrzy jednak natychmiast reagują, lecz akcje ich mało przemyślane kończą się na naszej obronie. W 3 min. Pazurek ma pierwszą dogodną sytuację i już się zdawało, że padnie bramka, lecz strzał poszedł na aut. —W dwie minuty później Pająk likwiduje pod naszą bramką atak lewego łącznika Holendrów. — Ataki Holendrów, aczkolwiek bardzo chaotyczne, stają się coraz bardziej niebezpieczne — gaol wisi niemal w powietrzu. I rzeczywiście w 8 min. z centry lewoskrzydłowego prawy łącznik Brocken głową uzyskuje b. efektowną pierwszą bramkę dla gospodarzy.

Teraz Kraków zabiera się do pracy. — Gracze opanowują powoli nerwy i przyzwyczajają się do gry przy świetle elektrycznem. Piłka zaczyna chodzić coraz bardziej przy ziemi i już w 13 min. Malczyk po bardzo ładnej akcji trójki środkowej strzela ostro na bramkę i piłka wpada do rogu. 1:1. Jest to pierwsza ładna akcja naszego napadu, odrazu uwieńczona sukcesem. Obecnie ataki Krakowa nabierają niebywałej żywiołowości i w 17 min. Pazurek strzela nie do obrony w górny róg. 2:1 dla Krakowa. Na bramkę holenderską sypią się teraz strzały, jak z rogu obfitości. — Strzelają po kolei Pazurek, Malczyk, Smoczek i Ciszewski. Przeciwnicy reagują dość słabo, lecz w pewnej chwili Pająk „kiksuje“ i poprzeczka wyręcza Koczwarę w obronie zdawałoby się już pewnej bramki.

Reprezentanci „kraju tulipanów” zaczynają grać bardzo ostro, a gracze krakowscy idą ostrożnie na piłkę, a szczególnie unika starć Kubiński. Zato Smoczek i Pazurek prześcigają się w ambicji. W 30 min., dzięki ładnej akcji trójki środkowej następuje zamieszanie pod bramką Holendrów. Piłkę dostaje Ciszewski i przytomnie strzela do rogu. 3:1 dla Krakowa.

Teraz Holendrzy przechodzą do kontrofenzywy. W fi min. Koczwara, schwytawszy piłkę na pierś, niepotrzebnie przetrzymuje ją zbyt długo w rękach. Sędzia p. Langenus dyktuje rzut wolny pośredni, z którego głową zdobywa Brocken efektowną bramkę. 3:2 dla Krakowa. Reakcja Holendrów jest jednak tylko chwilowa, bo już niezadługo bramkarz ich musi ratować kilka „bomb” Pazurka i Smoczka. Nacisk gospodarzy słabnie, akcje ich chaotyczne. Mimo to — w jednej z nich — lewoskrzydłowy Nellen ucieka ku kornerowi i podaje, piłkę lewemu łącznikowi, który strzela w poprzeczkę. Piłka odbija się i.wychodzi w pole — teraz nadbiega prawy łącznik Broeken i bezapelacyjnym strzałem wyrównuje. 3:3. Piłkę podają na środek boiska i w tej chwili pra wie sędzia odgwizduje przerwę.

Zaraz po przerwie panuje ogólna opinja, że Kraków rozpocznie generalną ofenzywę i postara się poprawić jeszcze swój wynik, gdyż przewaga je go drużyny, jako całości, staje się bezapelacyjna. Wspaniale zagrywają znowu Pazurek i Smoczek, którzy podobnie jak w Brukseli, są tu najlepszymi na boisku.

W 2 min. po rogu bitym przez Kubińskiego strzela Smoczek tuż nad poprzeczką. — Kotlarczyk II. trzyma obecnie Nellena (grającego ostatnio doskonale przeciw Austrji) doskonale. — Pychowski w pewnej chwili pozostaje sam na polu karnem, wobec pięciu napastników holenderskich. Ci starają się obegrać go, czyniąc to zbytnio na własną rękę; wykorzystuje to obrońca Krakowa i wykopuje piłkę w tak niebezpiecznej sytuacji na środek boiska.

Obie strony dążą do rozstrzygnięcia. Powoli gra się wyrównuje, gdyż Holendrzy, grając b. ostro, za wszelką cenę starają się uzyskać zwycięstwo. Pomoc Krakowa nie wytrzymuje w pewnym okresie tempa. Następuje pewien moment załamania się i cały ciężar spoczywa te raz na obronie i na bramkarzu. Wywiązują się oni ze swego zadania nietylko doskonale, ale i ze szczęściem. Cały szereg strzałów ratuje nam nawet poprzeczka. Ale wreszcie Kraków reaguje. W 16 min. Smoczek doskonale „wypuszczony” przez Malczyka strzela w poprzeczkę. Piłka idzie na korner. Strzela Malczyk, lecz o parę zaledwie centymetrów przenosi. Pazurek prześciga wszystkich w ofiarności. Raz po raz „przebija” się sam i strzela z przed pola karnego. Następnie Ciszewski i Malczyk mają pewne sytuacje, ale nie trafiają nawet do pustej bramki. W 20 min. znowu mamy pewną sytuację. Pazurek strzela w górny róg, ale niecelnie. Przewaga Holendrów zwiększa się coraz bardziej. Są to jednak tylko groźne momenty, gdyż na każdą akcję holenderską Kraków natychmiast reaguje.

Ciszewski przechyla szale zwycięstwa na rzecz Krakowa.

W 27 min. Ciszewski dostaje piłkę i z 25 metrów strzela nieuchronnie w prawy róg. Bramkarz robinzonuje, lecz bez skutku. 4:3 dla Krakowa! Zdeprymowani Holendrzy opadają chwilowo na siłach, rezygnując ze zwycięstwa. Gra znowu to czy się na ich stronie boiska. Popełniają oni w tym okresie szereg błędów, które wytwarzają nie bezpieczne sytuacje na ich polu karnem. Wkońcu gospodarze przychodzą do siebie i naciskają co raz bardziej, aż wkońcu opanowują boisko. To też ostatnie minuty gry toczą się pod znakiem zupełnej ich przewagi.

Kraków zaczyna stosować grę ofenzywną, chcąc utrzymać dotychczasowy wynik, co się mu w zupełności udaje. Sędziował doskonale p. Langenus (Belgja).

Relacje: [1]