1934.04.01 Wisła Kraków - Wacker Wiedeń 1:6

Z Historia Wisły

1934.04.01, Mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły, 15:45
Wisła Kraków 1:6 (0:4) Wacker Wiedeń
widzów: 4.000
sędzia: Jakub Seidner z Krakowa
Bramki





Artur Woźniak 80'
0:1
0:2
0:3
0:4
0:5
1:5
1:6
10' (g) Karl Zischek
18' Karl Zischek
Franz Hanreiter
36' Franz Hanreiter
53' Franz Hanreiter

83' Erwin Kremsner
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Andrzej Woźniak
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Aleksander Stefaniuk
Artur Woźniak
Jan Reyman
Stanisław Obtułowicz
Antoni Łyko

trener: brak
Wacker Wiedeń
2-3-5
Karl Roch
Wintersteiger
Anton Marek
Leopold Wiesbauer
Rudolf Uher
Ferdinand Samek
Stefan Wenz
Johann Walzhofer
Erwin Kremsner
Franz Hanreiter
Karl Zischek

trener: Leopold Resch
Artur Woźniak nie wykorzystał rzutu karnego przy stanie 0:3
Rogi: 4:6

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje Prasowe

Raz, Dwa, Trzy : Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1934, nr 14

Spotkania Wisły i Cracovii z Wackerem otwarciem międzynarodowego sezonu w Krakowie Kraków, 3 kwietnia.

Z całej masy drużyn, które wyjątkowo lak licznie odwiedziły boiska polskie, na pierwsze miejsce wysunął się zespól wiedeńskiego Wackeru, a to nie przez swoją pozycję (gdyż zajmuje w mistrzostwie Wiednia dziewiąte miejsce), ale dzięki obecnie doskonałej formie, jak i wyrównanej klasie wszystkich drużyn I ligi wiedeńskiej, za wyjątkiem tylko paru czołowych zespołów. Specjalnego jednak charakteru sensacji nadawał tym spotkaniom fakt, iż walczyły z Wackerem dwie rywalizujące drużyny Cracovii i Wisły, których zwolennicy pragnęli wyciągnąć podstawy do porównania sil obu klubów, z wyników, osiągniętych z zespołem wiedeńskim, Porównanie to wypadło na korzyść Cracovii, doświadczenie jednak mówi, iż nie można przykładać do poszczególnego spotkania miary decydującego kryterjum, gdyż chwilowa forma, wykazana w jednym dniu jeszcze o niczem stanowczem nie mówi, a o wyższości decyduje forma, wykazana przez dłuższy przeciąg czasu. W każdym razie wrażenie porażki Wisły w spotkaniu z Wackerem nie było dobre, a dla zatarcia jego dobrze przysłużył się wynik Cracovii, Poniżej dajemy przebieg tych dwu interesujących spotkań:

Wacker-Wisła 6:1 (4:0) Kraków, 1 kwietnia.

Każda gościna tej klasy piłkarzy, staje się dla nas — skazanych głównie na spotkania figowe — pewnego rodzaju świętem, okraszającem szarzyznę swojskich mistrzostw. Niestety w pierwszem międzynarodowem spotkaniu ulegliśmy wysoko. Sam Wacker prawdopodobnie o takim sukcesie nie marzył, Myśmy też tego absolutnie nie oczekiwali, mimo pełnego uznania dla sztuki piłkarskiej Wiednia. Jeżeli się stało inaczej, to stwierdzić trzeba, że mniej w tern było zasługi gości, a więcej winy miejscowych.

Niepodobna odmówić graczom Wackeru zalet, jakich nam brak we właściwym stopniu, bo lepsi byli technicznie. Piłka w ich nogach była znacznie posłuszniejsza. — Dowcip myślowych akcyj — niezbyt zresztą skomplikowanych — uderzał korzystnie na tle słabych i przeważnie spóźnionych zagrań krakowskiego ataku. Inna rzecz, że lak cyfrowo nie byłoby ono wypadło, gdyby Koźmin nic zawiódł katastrofalnie, a równocześnie atak Wisły choć krótko pracował racjonalnie. Mimo wysokiego zwycięstwa, Wacker nic zaimponował.

Być może, że łatwość, z jaką uzyskali pierwsze punkty, zmniejszyła potrzebę pełnego wysiłku i sztuki. 15o też nadmiernego wysilania się u takiego Zischka czy Walzhofera nie widziano. Bieganinę, walkę o piłkę, zostawiali mniej sławnym i młodszym, sami zaś demonstrowali grę wysoka technicznie, a jakże celową. Zischek był najbardziej interesującym graczem. Lekko zgarbiony, ze sztywnemi ruchami nóg, do walk nie wtrącał się, ale gdy dostał piłkę, świetnie ją opanowywał. Krótkie czy długie jego podanie jest zawsze precyzyjne. Niezwykła szybkość — kontrastująca ze sztywnością postaci — pozwalała mu z łatwością uwalniać się od niemiłej opieki Jezierskiego. Dopiero w pobliżu bramki okazywała się jego wartość i to tłumaczy ilość strzelonych bramek. Dowcip w wyzyskiwaniu momentu, świetny strzał z każdej pozycji, zaskakujący bramkarza, wprawia widza w podziw. Drugi mocny punkt — to lewy łącznik Walzhofer.

Świetny technicznie, doskonale wózkuje, a sposób oddawania piłki na skrzydło, zmuszał do kapitulacji najlepszego gracza Wisły, Kotlarczyk II. Nie udowodnił natomiast Walzhofer, że należy do lepszych strzelców. Lewy skrzydłowy tle/i", słaby fizycznie, natomiast mądry i z bogatym repertuarem tricków, dostrajał się jakością gry do poprzednio wymienionych.

Słabszą klasę przedstawiał Hanreiter, a środkowy Kremsner kwalifikacji kierownika ataku nie okazał. Gra pomocy nie nosiła już klasy ataku, ale i lak jeszcze była dobrą. Wszyscy trzej gracze tej linji rozumieją równie dobrze grę defenzywną, jak i współgranie z atakiem, za którym tworzą jakby rezerwowy atak. Wiesbauer pracował najwięcej, mając przeciw sobie żywego Artura.

Obrońcy byli najsłabszą częścią zespołu. Bramkarz Koch interwenjował rzadko, ale czysto i pewnie. Wisła nic umiała przystosować gry do silnego wiatru. Przeciw niemu grano górą, a z nim za silnie znowu. Dotyczy to głównie ataku.

Jeden zawodnik w tej linji, Artur — wyrastał. Ruchliwy, władający piłką, po nieudałych pociągnięciach kombinacyjnych, rozpoczął „wędrówki" na własną rękę. Niestety brakło mu zdecydowania wtedy, gdy należało strzelić, a mógł to uczynić kilka razy. Reszta zawiodła. Reyman na środku rozumie swe zadanie, ale czyni wszystko tak wolno, że przeciwnik ma czas na przeciwdziałanie. Długie podania z wiatrem były zbyt silne i dlatego nieosiągalne. Łyko. Obtułowicz i Stefaniuk posiadają jeszcze dużo braków. Wartości do gry nie wnieśli.

Niewdzięczne zadanie przypadło pomocy. Zwalczać dobry atak przeciwnika i równocześnie zachęcać własny atak do ofenzywy, potrafił przez cały czas gry Kotlarczyk II. Niezmordowany w pojedynkach z Wenzem i Walzhoferem, zapędzał się do linji własnego ataku, któremu stwarzał pozycje do strzału. Jedyna bramka jest jego zasługą. Jezierski czuwał nad Zischkiem nudo skutecznie, nie mogąc nadążyć szybkości skrzydłowego. Podania do ataku nie posiadały dokładności, a nawet czasem celowości. Środkowy Kotlarczyk I przewyższał Jezierskiego. W obronie zabrakło Pychowskiego.

Zastępca Woźniak okazał się jednak lepszym od Szumilasa, a obaj w sumie nie byli gorsi od pary wiedeńskiej. Na Koźminie ciąży poważna wina porażki. Brak decyzji, lekkomyślne kopanie piłki nogą nie budziły zaufania. Skład drużyn i przebieg gry.

Wacker: Roch, Marek, Wintersteiger, Samek, Uher, Wiesbauer, Zischek, Hanreiter, Kremsner, Walzhofer, Wenz. Wisła: Koźmin, Woźniak, Szumilas, Kotlarczyk II i I, Jezierski, Stefaniuk, Artur, Reyman, Obtułowicz, Łyko.

Przeciw silnemu wiatrowi grająca Wisła przypuszcza ( ataki w pierwszych minutach. Wacker powoli wyzyskuje wiatr i przenosi grę na połowę Wisły. W 10 min, Zischek wykorzystuje podanie z lewej strony i głową uzyskuje pierwszy punkt. Niedługo potem Artur przedziera się sam przez obronę, ale wybieg Rocha zmusza go do wczesnego strzału niecelnego w aut. W 17 min. Zischek pięknie „ścina" podanie pomocnika i piłka mija słabo interweniującego Koźmina.

Wisła ma znowu możność uzyskania bramki, ale strzał Kajmana paruje wyliiegający Roch. Niespodziewanie w 25 min. Hanreiter strzela trzeci punkt. Zdaje się wreszcie, że Artur — który dotarł z piłką pod bramkę — strzeli celnie. Zwlekającego ze strzałem przewraca obrońca. — Niestety nawet rzut karny Artura idzie w ręce bramkarza. Podczas gdy Wiśle nic się nie udaje, Koźmin w 38 min. chce nogą bronić daleki strzał Hanreitera i w rezultacie piłka pod nogą dostaje się do siatki — 0:6. Jeszcze raz w tej połowie powinien był Artur zmienić wynik, jednakże z kilku kroków nie trafia do bramki. Nadzieje, że po przerwie sytuacja Wisły poprawi się, ukazują się złudne, bo mimo przewagi i wiatru gra nie jest ani trochę skuteczniejszą, a większość piłek ucieka na aut. Wacker operuje wypadami skrzydeł, szczególnie Zischeka. W 18 min. Hanreiter poprawia słabo obroniony strzał środkowego i jest 5:0.

Wacker zdaje się być zadowolony i gra na utrzymanie wyniku, stosując grę biernego podawania. Wisła częściej zatrudnia Rocha, lecz niezbyt groźnie. Dopiero Kotlarczyk II ożywił grę ataku, zapędziwszy się taili niejednokrotnie. W 37 miii, pięknie podaje Arturowi, a ten przedłuża podanie do siatki. Ostatni punkt przy udziale Koźmina i Jezierskiego pada w 39 min. przez środkowego Wackeru. Na 2 min. przed końcem Obtułowicz z 2 ni- ’ przenosi piłkę nad bramkę.

Zawody prowadził p. Seidner. Widzów dużo.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1934, nr 88 (29 III)


Na Święta Wielkanocne zjeżdża do Krakowa ciesząca się doskonałą marką w krakowskich sferach sportowych, słynna drużyna zawodowa wiedeńskiego Wackeru. Zespół ten wykazał ostatnio znakomitą formę, dostarczając trzech graczy reprezentacyjnych do teamów Austrji i Wiednia na mecze przeciw Szwajcarii i Pradze.

W swem gronie liczy on tak głośnych internacjonałów, jak bramkarz Cart, prawy Łącznik Walzhofer i przedewszystkiem prawoskrzydłowy Zischek, który jest jedną z najpopularniejszych postaci w sporcie austriackim. Ale o tem napiszemy później. Na razie zaś ograniczamy się do wskazania kilku wyników Wackeru, które usprawiedliwiają nadzieje obu klubów krakowskich, iż publiczność krakowska będzie miała sposobność obserwować na meczach świątecznych nietylko piękny styl gry Wiedeńczyków, ale również będzie się niezwykle emocjonować ich gra kombinacyjną, ale zarazem i skuteczną. W szczególności Wacker może się poszczycić pięknymi sukcesami na wyprawach zagranice, w słynnem tournee po Szwecji i Holandii rozegrał on w ciągu 8 tygodni 28 meczów, przyczem z tego 21 wy. grał, pięć zremisował, a dwa tylko przegrał i to nieznaczną różnicą bramek.

W pierwszy dzień rozegra Wacker mecz na boisku Wisły z Wisłą (dnia 1 kwietnia), zaś w drugi dzień na boisku Cracovii z Cracovią (2 kwietnia). Początek meczów każdorazowo o godz. S.45 popołudniu, poprzedzą zawody drużyn młodszych. Ceny biletów umiarkowane, mimo wysokich podatków od drużyn zawodowych są już do nabycia po tańszych cenach w przedsprzedaży w sklepach, wymienionych na afiszach.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1934, nr 92 (4 IV)

Wacker—Wisła 6:1 (4:0). Cracovia—Wacker 2:2 (1:0).

Kraków, dn. 3 kwietnia.

Pierwszy występ Wackeru zakończył się ich imponującem zwycięstwem. Sukces ten goście zawdzięczają w pierwszym rzędzie bardzo słabej grze Wisły, a także i szczęśliwemu losowaniu. Na skutek bowiem przenikliwego zimna i wichury wybór boiska z wiatrem do pauzy wiele zaważył na wyniku, a tymi, co szczęśliwie losowali, byli właśnie Wiedeńczycy.

Drużyny wystąpiły w nast. składach: Wacker — Roch, Marek, Wintersteiger, Samek, Uher, Wiesbauer, Zischek, Hanreiter, Kremsner, Walzhofer i Wenz. Wisła — Koźmin, Woźniak, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski, Stefaniuk, Artur, Reyman, Obtułowicz i Łyko.

Już pierwsze minuty zapowiadały dobrą grę Wackeru, którą im ułatwiła niezbyt wielka ambicja poszczególnych zawodników Wisły, brak temperamentu, niezaradność w ataku, jak i pod własną bramką. Obraz gry był przykry, gdyż z jednej strony widziało się nieudolność w napadzie gospodarzy w wyzyskiwaniu sytuacji pod bramkowych i brak wszelkiego ustawienia się pozycyjnego, a z drugiej strony chaos pod własną bramką, koronowaną przez beznadziejną chwilami obronę bramkarza, której szczytem było puszczenie dalekiego strzału między nogami (z niego padła czwarta bramka).

Pierwsze dwa goale zdobył dla gości ich najlepszy gracz, prawoskrzydłowy Zischek. W 10 min. skierował on pięknie głową do siatki w doskoku centrę lewego skrzydła, zaś w 17 min. dalekim strzałem z podania Wenza wpakował piłkę w górny prawy róg bramki gospodarzy. Mimo słabej gry, Wisła ma też pozycje do wyrównania, jednak Artur marnuje nadarzające się ku temu okazje. W 25 min. Wacker prowadzi już 3:0, kiedy Hanreiter, nie napotkawszy na większy opór w tyłach Wisły, zdobywa trzecią bramkę. W 31 min. za „faul“ obrońcy na Arturze sędzia dyktuje rzut karny przeciw gościom, który Artur strzela w ręce bramkarza. Nowa okazja na zdobycie sukcesu zmarnowana, a tymczasem w 38 min. Koźmin przepuszcza fatalnie wspomniana już na wstępie czwartą bramkę. Mając za sobą zwycięstwo wysokie. Wiedeńczycy nie wysilają się zbytnio, ale raczej dążą do utrzymania wyniku po pauzie, grając teraz przeciw wiatrowi. Wy pompowana już do przerwy drużyna Wisły nie umie i nie ma sił. by wykorzystać ten handicap. Zresztą wynik 4:0 nie pozostaje bez wpływu na usposobienie drużyny, której napastnicy są zdenerwowani i nie wykorzystują sytuacyj podbramkowych. Jednak i Wacker ma swoje groźne od czasu do czasu momenty. Do nich należy strzał środkowego ich napastnika na bramkę Wisły, który dobija po obronie Koźmina Hanreiter, 5:0 dla Wackeru.

Wisła napiera teraz silnie, a goście skupiają się wszyscy koła własnego pola karnego, jednak strzały Łyki broni bramkarz Wackeru na korner, a „bomba” Obtułowicza idzie w poprzeczkę. Wreszcie po całym szeregu dobrych podań Kotlarczyka II Artur przedłuża skutecznie jedno z nich i w ten sposób pada jedyna bramka Wisły w 38 min. Lecz już w minutę r tem po fatalnym „kiksie” Jezierskiego, Kremsner strzela szóstego, i ustalającego wynik goala. Pod koniec Obtułowicz ma jeszcze możność zmiany wyniku, jednak jego strzał z paru metrów przed bramką idzie ponad poprzeczką.

Z drużyny Wackeru wyróżnić należy obok znakomitego Zischka, lewego łącznika Walzhofera, właściwego kierownika napadu, lewe skrzydło Wenza i środkowego pomocnika Uhera. Drużyna Wisły naogół za wiodła, dopisał tylko Kotlarczyk II po pauzie, wielkiem osłabieniem był brak Pychowskiego, gdyż rezerwowy Woźniak, przedstawiający narazie dobry narybek, odrazu na pierwszym występie nie dopisał, wprowadzając pewną chaotyczność w dobrej zawsze defensywie Wisły. Sędziował wcale dobrze p. Seidner. Publiczności około 4.000 osób.


Przegląd Sportowy 27/4:

Klęska Wisły i remis Cracovii
w meczach wielkanocnych z wiedeńskim Wackerem w Krakowie


Pierwszy występ wiedeńczyków stał pod wpływem "znaków na niebie i ziemi". Jeśli chodzi o "znaki niebeiskie" to gwałtowna wichura uniemożliwiła prowadzenie gry normalnej.

[...]

Składy

Wacker: Roch, Wintersteiger, Marek, Wiest, Uher, Samek, Wanz, Walzhofer, Kreshner, Haureiter, Zischek.
Wisła: Koźmin, Woźniak II, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski, Stefaniuk, Artur, Reyman, Obtułowicz, Łyko.

Goście wybierają grę z wiatrem, któy jest b. silny. Wynik bezbramkowy trwa 10 minut. Piłka strzelona z lewego skrzydła gości "styka się" z głową Zischka, a tak kieruje ją w siatkę.

I Wisła ma jednak szansę. Obtułowicz wystawia mądrze Artura, ten mając przed sobą tylko bramkarza - pudłuje. Goście atakują bardziej celowo, a zakusy ich wieńczy punkt drugi, zdobyty w 18 min. przez Zischka, jednak nie bez winy obrońców Wisły. Niebawem wspaniała bomba Haureitera podwyższa wynik do 3:0. Wisła reaguje na te serją... niepowodzeń. Rozpoczyna się skoncentrowany atak, ale poza masą niewykorzystanych sytuacyj podbramkowych jedynym rezultatem jest wspomniany rzut karny za faul na Arturze. Piłka grzęźnie w rękach bramkarza, co deprymuje gospodarzy do reszty.

Wacker ma w ostatnich 15 min. zupełną przewagę i z dalekiego strzału Haureitera uzyskuje w 36 min. czwartą bramkę. Na piłkę idącą z daleka, Koźmin ostro zamierzył się nogą, a w efekcie... znalazła się ona w siatce 4:0!

Wsparci po przerwie siłami wiatru przechodzą gospodarze do ofensywy. Bramkarz Wackeru ma teraz sposobność zademonstrować swą umiejętność. Tymczasem strzał Kremsnera odbity w pole przez Koźmina znajduje w 8-ej minucie swe wykończenie z nogi Haureitera. Dopiero w 35-ej minucie Artur zdobywa honorowy punkt z podania Kotlarczyka II. Wkrótce potem jednak Szumilas odbija piłkę pod nogi Kremznera, który zamkyka pasmo bramek. Sędziował dobrze p. Seidner.


Dzień później mecz:
Cracovia - Wacker Wiedeń 2:2


Naprzód : organ Polskiej Partji Socjalistycznej. 1934, nr 75 - 1934.04.04

WACKER WIEDEŃSKI W KRAKOWIE. — Drużyna Wackeru okazała się przesadnie reklamowanym zespołem, który poza klasycznym Zischkiem, Walzhoferem, Wenzem i Wissbauerem, nie przedstawia wybitnych, nadzwyczajnych walorów. Przy lepszej grze Wisły i większem szczęściu Cracovii, wyniki z obu dni wyglądałyby dla miejscowych znacznie korzystniej.

WACKER—WISŁA 6:1 (4:0). Wisła nie umie grać z zagranicznemi klubami. Zanadto je respektuje. Tym zaś razem grała wogóle słabo. Najgorzej się spisał Koźmin. W obronie brak Pychowskiego dał się wybitnie odczuć. W pomocy podobał się tylko Kotlarczyk II. W ataku nawet Artur zawiódł. Goście mieli w tych warunkach łatwe zadanie. Mimo to, wynik nie odpowiada przebiegowi gry i stosunkowi sił. Już do pauzy Wisła mogła uzyskać trzy bramki. Po pauzie miejscami miała przewagę, której niedołężni napastnicy nie umieli wykorzystać. — Reasumując, występ Wisły był nieudały.