1934.04.08 Warszawianka - Wisła Kraków 1:4
Z Historia Wisły
Warszawianka Warszawa | 1:4 (0:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 2.000 | ||||||||||
sędzia: Wawrzyniec Staliński z Poznania | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Raz, Dwa, Trzy : Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1934, nr 15
Wisła zwycięża Warszawiankę 4:1 (2:1). Warszawa, 8 kwietnia (ASZ). Składy drużyn: Wisła: Madejski, Pychowski, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski, Feret, Obtułowicz, Artur, Reyman, Łyko. Warszawianka: Jachimek, Pawlak, Rusin, Materski, Wielgusiak, Halin, Slolenwerk, Piliszek, Kotkowski, Prosator. Wieczorek. W Warszawiance brak w składzie Korngolda. Zawody były dość ciekawe, ze względu na dobrą i w wielu momentach efektowną grę zespołu krakowskiego, którego ładne akcje w polu i wyrabianie pozycyj strzałowych zyskiwały sobie często oklaski na widowni. Drużyna Wisły wygrała mecz najzupełniej zasłużenie, była bowiem we wszystkich linjach lepszą od przeciwnika, choć nie wykazała jeszcze tej pełni formy, jaką z pewnością spodziewać się po niej należy w sezonie letnim. Jako całość drużyna Wisły okazała się dużo składniejszą i rozumniejszą od Warszawianki, hołdującej głównie zawodnemu często systemowi „aby naprzód".
W pierwszej fazie meczu Warszawianka, dzięki swej świeżości i szybkości zaskoczyła wolnych i nierozgrzanych Krakowian i miała nawet przewagę, ale już po kwadransie Wisła zaczęła się rozgrywać i powoli z każdą minutą dokumentować swą wyższość. Nieco anemiczny i gubiący początkowo piłkę napad Wisły zaprezentował się w dalszym okresie gry zupełnie poprawnie, a kombinacje jego stały na poziomie znacznie wyższym, niż u przeciwnika. Gdy opór Warszawianki padł, Wisła, której wolniejsza gra wyraźnie lepiej odpowiadała, zdołała narzucić grę wszystkim i rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść bez zastrzeżeń.
W linji napadu Wisły najwybitniejszą jednostką byt Artur, zawodnik o pięknej przyszłości piłkarskiej. Jego główne zalety to zwrotność, rozumne podanie i dobry strzał. — Dzięki tym atutom będzie to zapewne przyszły kierownik napadu reprezentacji polskiej. Obaj łącznicy słabsi od środka. Obtułowicz zwrotniejszy nieco od Reymana, ale jeśli chodzi o podania, a zwłaszcza strzały, to Reyman był górą. Ze skrzydłowych podobał się bardziej Łyko o wiele niebezpieczniejszy i ruchliwszy od Fereta. Linja pomocy spełniła swe zadanie bez zarzutu, choć obaj Kotlarczykowie nie wykazują jeszcze swej szczytowej formy. Imponowali jednak swą spokojną grą, bez zbytecznej bieganiny oraz dokładnemi podaniami do napadu. Gra ich nie była błyskotliwa, ale pożyteczna. —
W obronie Pychowski, dzięki przytomnemu ustawianiu się, górował nad Szumilasem; bramkarz nie popełnił właściwie żadnego błędu.
Co do Warszawianki, to mogła ona zadowolić jedynie w pierwszej połowie zawodów, gdy starczyło jej sił na stosowanie szybkich przebojów w kierunku bramki, przeprowadzanych zresztą głównie prawą stroną. Po przerwie jednak zespół warszawski nie wytrzymał tempa i oddał prowadzenie meczu przeciwnikowi. W linji napadu wyróżnił się przedewszystkiem Stolenwerk, który obecnie jest bodajże najlepszym skrzydłowym stolicy. Przeprowadził on sam cały szereg ciekawych akcyj, a nadto dostarczył kolegom ze środka moc dobrze wyłożonych piłek. Piliszek poza ruchliwością niewiele pokazał. Dwaj gracze o dobrej technice, ale gorszych możliwościach fizycznych to Prosator i Kotkowski. Najsłabszym w ataku był Wieczorek, wyróżniający się chyba tylko niepotrzebnem „faulowaniem".
W linji pomocy zawiódł Wielgusiak, który w żaden sposób nie mógł sobie dać rady z dobrą trójką środkową Wisły. Bodaj czy nie dzięki tej poważnej luce drużyna krakowska odniosła tak zdecydowane zwycięstwo. Z bocznych Hahn był lepszym nieco od Materskiego, dość ruchliwego, ale niedokładnie podającego piłkę. W obronie Pawlak górował nad Rusinem, zaś co do Jachimka, to drugą bramkę on wyraźnie zawinił. W szeregu jednak swych wystąpień zademonstrował swą doprawdy wysoką klasę.
Przebieg gry. Zawody zaczynają się w ostrem tempie, które nadaje Warszawianka, przeprowadzając cały szereg ataków swą prawą stroną. W 2 min. Piliszek jest przy piłce, ale Madejski wybiera mu ją z pod nóg. W 4 min. Artur dostaje podanie od Łyki, lecz strzał idzie w aut. W 6 min. ładna akcja napadu Warszawianki, z którego centrę Stolenwerka łapie Pychowski, ratując na korner. W 10 min. ładny strzał Prosatora idzie tuż nad poprzeczką. Warszawianka gra żywiej i jeszcze przez kilka minut góruje. Powoli jednak Wisła zaczyna się rozgrywać, a napad jej dochodzi do strzału. Jachimek musi teraz częściej interwenjować, broniąc kolejne strzały Obtułowicza, Fereta, Łyki i znów Obtułowicza, a w 20 min. z trudem odbija na róg piękny strzał Artura. W 29 min. Warszawianka jest pod bramką Wisły, a rzut wolny za „faul" bije Stolenwerk w ręce Madejskiemu. W 30 min. przebój Piliszka, który mija Szumilasa, podanie to do środka chwyta głową Prosator i zdobywa pierwszą bramkę dla miejscowych.
Wisła zwiększa teraz tempo i w 34 min. przychodzi wyrównanie. Oto po ładnej akcji prawej strony ataku piłkę dostaje Artur, który pięknym strzałem z powietrza pakuje piłkę pod poprzeczkę. W 2 min. później Feret strzela obok słupka, a w 40 min. strzał Obtułowicza broni Jachimek na róg. W 41 min. atak prawej strony Wisły. Obtułowicz dojeżdża aż do linji autowej, centruje ostro, piłkę chwyta Jachimek, ale wypuszcza ją z rąk, co wykorzystuje Reyman, uzyskując z paru kroków drugą bramkę dla Wisły.
Po przerwie Wisła dokumentuje ostatecznie swą przewagę, usadawiając się na dłuższy czas na połowie przeciwnika. Już w 5 min. Reyman ostrym strzałem pod poprzeczkę zdobywa trzecią bramkę.
Wisła jest stale w przewadze, ale napad jej pięknie pracujący w polu, rzadko dochodzi do strzału. Z napadem Warszawianki jest znacznie gorzej, gdyż ogranicza się on tylko do nielicznych wypadów, podczas których szybko traci piłkę. W 26 min. strzał Reymana idzie tuż nad bramką. W 31 minucie po jednym z wypadów Warszawianki sędzia dyktuje rzut wolny, biły przez Rusina, a obroniony przez Madejskiego. W chwilę później wypad ataku Wisły zakończony ostrym a celnym strzałem Obtułowicza, który ustanawia ostateczny rezultat zawodów.
Wisła, mając już zapewnione zwycięstwo^ gra mniej zacięcie. Warszawianka przeprowadza teraz kilka ataków, bardzo zresztą chaotycznych. Wreszcie gra się kończy. — Sędzia p. Staliński z Poznania dobry. Widzów około 2.000.
Przegląd Sportowy
WARSZAWA, 8.4. Wisła - Warszawianka 4:1 (2:1). Bramki dla Wisły: Artur, Reyman (2) i Obtułowicz; dla Warszawianki - Prosaner. Sędzia p. Staliński.
Z drużyn oglądanych dotychczas w tegorocznych meczach o mistrzostwo Ligi prym niewątpliwie oddać należy krakowskiej Wiśle.
Nie jest to, rzecz jasna, zespół bez słabych stron, Krakowianom brak kilku naprawdę dobrych graczy w napadzie, nie zaszkodziliby również lepsi obrońcy, ale w sumie Wisła zasługuje w całej pełni na miano drużyny piłkarskiej.
A nazwa taka, w czasach gdy podszywają się pod nią zbiorowiska ludzi mniej lub więcej niecelnie trafiających w piłkę, jest legitymacją naprawdę wartościową.
Nie trzeba [?], że to jedenastce Wisły nadaje "żelazna" linja pomocy z braćmi Kotlarczykami, oraz Artur w napadzie.
Trzech graczy tej miary przy poprawnem tle reszty ich kolegów nadaje grze Wisły wyraz, styl, no i sukcesy w postaci choćby ostatniego zwycięstwa z Warszawianką.
Gdyby Kotlarczyków grało w defenzywie zamiast dwu pięciu i tyluż Arturów w napadzie, mielibyśmy zespół o wielkim przekroju europejskim. A tak Wisła może się z prawdziwem powodzeniem kusić jedynie o sukcesy wewnątrz kraju, ale mamy wrażenie, że sukcesy te będą naprawdę poważne.
Jak już wspomnieliśmy, czołową postacią w formacji ofenzywnej wiślaków jest Artur. Mamy wrażenie, że na składność gry w drużynie krakowskiej doskonale wpłynęło właśnie przesunięcie Artura na środek, gdzie potrafił on swą indywidualnością powiązać cały kwintet w jako taką całość, nie zatracając mimo to swej indywidualności jako strzelca i przebojowca.
Niestety, z kolegami Artura jest już o wiele gorzej. Przyznajemy, że zarówno Reyman, jak i Obtułowicz posiadają wcale niezłe kwalifikacje techniczne, nie przeczymy, że stać ich obu na celny i dobry strzał, stwierdzamy, że Łyko na lewem skrzydle potrafi o piłkę walczyć i podać ją do środka; mimo to wszystko, nie możemy jednak powiedzieć, aby w tem zestawieniu ofenzywa Wisły mogła walczyć z powodzeniem z naprawdę dobrą drużyną i aby temsamem przyznać napadowi krakowian miano "dobry" czy "skuteczny".
Poza Arturem napastnikom Wisły brak przedewszystkiem talentu; pozatem, oprócz może Łyki - serca w walce. W rezultacie braku tych dwu tak cennych walorów, po pięknej czasami grze w polu, kiedy należy pod bramką zdobyć się na krok stanowczy, odważny i męski, z całej piątki zostaje... jeden Artur.
Rzecz jasna, że rozważania nasze idą po linji ideału piłkarskiego. Jeśliby bowiem krytykę napadu Wisły przeprowadzić bardziej względnie, choćby porównując z grą zademonstrowaną przez atak Warszawianki, możnaby zdobyć się łatwo na wiele jeszcze ciepłych pochwał i komplementów.
W przeciwieństwie bowiem do przemyślanych, krótkich a celnych podań napastników Wisły, gospodarze forsowali raczej grę opartą o przypadek - podawali zazwyczaj długo, na for i do tego bardzo niedokładnie. Co innego, że przy pomocy Wisły gracze napadu przeciwnego znajdowali się niemal bez przerwy pod ścisłą kontrolą i ich podania nosiły często charakter wykopów oswabadzających siebie samego od dalszej odpowiedzialności za prowadzenie piłki.
Jednej natomiast cechy nie można Warszawiance odmówić - to braku ambicji. Przeciwnie - możnaby powiedzieć, że chorowała ona na jej przerost, co wyrażało się w niezawsze dżentelmeńskiej grze Hahna i Wieczorka. Odpowiednikiem dla tych dwu graczy Warszawianki był w Wiśle Kotlarczyk II, który w sposób bardzo nieładny pragnął jeszcze do swych umiejętności czysto piłkarskich dorzucić dozę jedzenia przeciwników i faulowania ich.
Drużyny stanęły na boisku Wojska Polskiego w składach:
Wisła - Madejski; Pychowski, Szumilas; Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski; Feret, Obtułowicz, Artur, Reyman, Łyko.
Warszawianka - Jachimek; Pawlak, Rusin; Materski, Wielgusiak, Hahn; Stolenwerk, Piliszek, Kotłowski, Prosaner, Wieczorek.
Gra przez cały prawie czas była bardzo żywa i interesująca. Wisła chociaż wylosowała boks z wiatrem i potrafiła zadokumentować z miejsca swą przewagę, pierwsza straciła bramkę w 30-ej min. po główce Prosanera.
Wyrównał w 5 minut później dobrze splasowanym strzałem Artur, a na minutę przed pauzą Reyman wykorzystał niefortunną nakrywkę Jachimka i z 3-ch metrów zdobył prowadzenie.
Po przerwie w 10-ej min. obrona gospodarzy nie przeszkadzała w strzale Reymanowi, który też z 20-tu metrów potrafi znaleźć drogę do siatki Jachimka. Wreszcie na 10 min przed gwizdkiem końcowym, gdy po centrze Łyki piłkę puściło pod nogami kolejno trzech graczy Warszawianki, doszła ona do Obtułowicza, któy ustalił końcowy wynik meczu 4:1.
W Warszawiance, grającej bez Korngokia i Gazura, najlepiej wypadli obrońcy Pawlak i Rusin. W normalnej formie grała pomoc, natomiast poniżej formy - Jachimek w bramce.
Sędzia p. Staliński popełnił kilka rażących błędów w ocenie foulów i spalonych.
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
1934, nr 98 (10 IV)
Wisła— Warszawianka 4:1 (2:1)
Warszawa, 8 kwietnia (A. Sz.). Składy drużyn. Wisła: Madejski, Pychowski Szumilas, Kotlarczyk I, Jezierski, Feret, Obtułowicz, Artur, dr. Reyman i Łyko. Warszawianka: Jachimek, Pawlak Rusin, Materski, Wielgusiak, Hahn, Stolenwerk, Filipek, Kotkowski, Prosator i Wieczorek.
Drużyna Wisły wygrała zawody zupełnie zasłużenie, była bowiem, z wyjątkiem pierwszego kwadransa, wyraźnie lepszą od przeciwnika. Zwłaszcza w grze zbiorowej Wisła górowała zdecydowanie nad chaotycznie grającą Warszawianką.
W linji napadu Wisły na czoło wybił się Artur, dzięki swej rozumnej grze. Obaj łącznicy groźni pod bramką. Ze skrzydeł Feret słabszy wyraźnie od ruchliwego Łyki.
Linja pomocy była najlepszą częścią Wisły dzięki swej poprawnej grze defensywnej oraz dokładnym podaniom. Na. obronie Pychowski lepszy od swego kolegi dzięki dobremu ustawianiu się. Bramkarz Madejski nie popełnił błędu.
Ogólnie biorąc Wisła sprawiła bardzo dobre wrażenie, a ładne akcje jej napadu obdarzała publiczność częstymi oklaskami. Warszawianka zadowolić mogła tylko przez pierwsze pół godziny, gdyż dzięki szybkości często gościła na połowie przeciwnika. Potem napad jej znacznie osłabł a po przerwie, wskutek silnego tempa, nie mógł już nic zdziałać. Najlepszym w linji napadu był Stolenwerk, podczas gdy po zostali gracze nie potrafili przebić się przez pomoc Wisły. Słabym zwłaszcza był Wieczorek na skrzydle.
W linji pomocy nieźle wypadli boczni, natomiast Wielgusiak na środku o wiele słabszy. Z obrońców lepszym był Pawlak. Jachimek kilkakrotnie zademonstrował swą dobrą formą, ma jednak na sumieniu drugą bramkę.
Zawody rozpoczynają się od ataków Warszawianki, przeprowadzonych głównie prawą stroną. W 10-ej min. Prosator oddaje ładny strzał tuż nad poprzeczką. Powoli Wisła zaczyna dochodzić do głosu, a napad jej oddaje kilka strzałów, bronionych przez Jachimka.
W 20-ej min. po bardzo ładnej kombinacji napadu Wisły strzela Artur ostro w róg, ale Jachimek pięknie broni. Następ nie dwa strzały oddaje Obtułowicz, poczem w 29-ej min. rzut wolny Stolenwerka broni Madejski. W 30-ej min. z podania Piliszka zdobywa Prosator głową prowadzenie dla Warszawianki. W 34-ej min. Artur pięknym strzałem z powietrza pod poprzeczkę wyrównywuje. Wisła gra coraz lepiej i od tej pory wyraźnie przeważa. W 41-ej min. wypuszcza Jachimek piłkę z rąk po strzale Obtułowicza, co wykorzystuje Reyman i uzyskuje drugą bramkę dla Wisły.
Po przerwie Wisła nadał przeważa i w 5-ej min. dzięki ładnemu strzałowi Reymana prowadzi 3:1. Napad Wisły stale przebywa na połowie przeciwnika, do strzału jednak rzadziej teraz dochodzi. W 26-ej min. strzał Reymana idzie tuż nad bramką. W 31-ej min. rzut wolny, bity przez Ru sina broni Madejski, a kontratak Wisły zakończony jest z powodzeniem bramką, zdobytą przez Obtułowicza, Wisła mając już zapewnione zwycięstwo zwalnia nieco tempo, ale słaby napad Warszawianki nie potrafił zdobyć się na ciekawszą akcję. Mecz kończy się zasłużonem zwycięstwem Wisły 4:1. Sędziował p. Staliński z Poznania. Widzów 2000
Robotnik: centralny organ P.P.S. R.38 [i.e.40], nr 133 (9 kwietnia 1934) nr 5755
WISŁA ZWYCIĘŻA WARSZAWIANKĘ.
Na stadjonie Legii rozegrany został mecz o mistrzostwo Ligi pomiędzy krakowską Wisłą a Warszawianką, zakończony zwycięstwem Wisły w stosunku 4:1 (2:1).
Zwycięstwo krakowskie: drużyny było zupełnie zasłużone, gdyż górowała ona zdecydowanie nad gospodarzami zarówno techniką jak i taktyką. Jedynie przez pierwsze 30 minut Warszawianka była równorzędnym przeciwnikiem, w następnych minutach gra okresami sprawiała wrażenie treningu do jednej bramki.
Bramki dla zwycięzców zdobyli: Reyman (2), Optułowicz i Artur, a dla pokonanych honorowy punkt uzyskał Prosator
Kurjer Polski. R. 37, 1934, no 96
WISŁA — WARSZAWIANKA 4:1 (2:1).
Drużyna Warszawianki przeważała tylko przez pierwsze 20 minut, poczem napad Wisły rozegrał się i wyraźnie górował nad przeciwnikiem. Pierwszą bramkę dla Warszawianki zdobywa w 30 min. Prosator głową, następnie w 34 min. wyrównywuje Artur pięknym strzałem pod poprzeczkę, a w 41 min.
Reyman III zdobywa drugi punkt.
Po przerwie dalsze dwie bramki dla Wisły zdobywają Reyman III (w 5 min.) i Obtułowicz (w 32 min.). Wyróżnili się Artur, Kotlarczykowie i Pychowski w Wiśle, Pawlak i Jachimek w Warszawiance. Sędzia p. Staliński. Widzów 2000. Mecz był naogół ciekawy, zwycięstwo Wisły zasłużone
Express Poranny, ROK 1934 (13), NR. 97.
Wisła — Warszawianka 4:1 (2:1). Mecz rozegrano na boisku Legji w Warszawie. Warszawianka grała dobrze tylko przez 20 minut, poczem Wisła przejmuje inicjatywę !i przeważa już do końca. Warszawianka grała bez kilku „-strajkujących” zawodników. Bramki dla Wisły zdobyli: Reyman III (2), Artur i Obtułowicz, a honorowy punkt dla gospodarzy — Prosator. Widzów 2.000