1934.09.09 Polska - Niemcy 2:5

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Kotlarczyk; Jan Kotlarczyk. Skład Reprezentacji Polski:


Marian Fontowicz - Warta Poznań

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Jerzy Bułanow - Polonia Warszawa

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Jan Kotlarczyk - Wisła Kraków

Aleksander Mysiak - Cracovia

Otto Riesner - Garbarnia Kraków

Karol Pazurek - Garbarnia Kraków

Józef Nawrot - Legia Warszawa Grafika:Zmiana.PNG (39' Józef Ciszewski - Cracovia)

Ernest Wilimowski - Ruch Wielkie Hajduki

Gerard Wodarz - Ruch Wielkie Hajduki


Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Ernst Lehner 15' (0:1), Ernest Wilimowski 28' (1:1), Karol Pazurek 55' (2:1), Karl Hohmann 77' (2:2), Otto Siffling 78' (2:3), Ernst Lehner 80' (k)(2:4), Fritz Szepan 83' (2:5).

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Jan Kotlarczyk i Józef Kotlarczyk:
    • 2„Najlepszym Polakiem na boisku był Kotlarczyk II-gi. Jego niezawodny stoping, świetne celne podania, wspaniała współpraca z bratem i mądra gra ciałem wysunęły go bodaj na czoło całej stawiki obu zespołów. Jego brat na środku pracował też doskonale”.2
    • Bończa Uzdowski po meczu: „Kotlarczykowie raz jeszcze pokazali, że są nie do zastąpienia”.2
    • Jan Kotlarczyk: „Z chwilą wyznaczenia mnie do reprezentacji, mimo niewyleczonej kontuzji, wziąłem się do treningu. Graliśmy dobrze , ale karny nas załamał. W Berlinie graliśmy lepiej, bo na śliskim terenie Niemcy nie mogli rozwinąć całej swej wiedzy technicznej, tu zaś na suchym bili nas techniką. Źle robi PZPN, że nie stwarza wzorem zagranicy obozów, przydałoby się to dla wspólnego zgrania drużyny”.
    • Niemcy górowali techniką i zgraniem: „na poziomie całości zespołu niemieckiego u Polaków stali jedynie bracia Kotlarczykowie”.
    • Bracia Kotlarczykowie pierwsi opanowują się i zaczynają spokojną, systematyczną robotę.
    • W 30-tej minucie Martyna jest w trudnej sytuacji i odbija piłkę na róg. Polacy, zdopingowani wyrównaniem, grają w ataku znacznie lepiej dzięki doskonałej pracy Kotlarczyków.
    • Stosunkowo najlepszą linją była pomoc, w której wyróżnili się bracia Kotlarczykowie.
    • W linji pomocy dopisał przedewszystkiem Kotlarczyk I, podobnie i Kotlarczyk II, choć z niezbyt wielkiem powodzeniem trzymał lewoskrzydłowego, słabszym był Mysiak, na którym znać jeszcze brak treningu, spowodowany dłuższą przerwą, po doznanej kontuzji. Pod koniec zawodów ulegli oni jednak wszyscy ogólnej psychozie niewiary we własne siły.
    • wolna dopiero opanowują się nasi i opanowanie to przychodzi głównie od linji pomocy, gdzie wybijają bracia Kotlarczykowie. Napastnicy nasi tracą jednak ustawicznie piłkę, albo też zbyt późno startują.
    • Jeżeli chodzi o krytykę drużyny polskiej, to podkreślić trzeba, że naogół poza kilku jednostkami, zawodnicy nasi zawiedli oczekiwanie. Na zwykłym poziomie stanęli tylko bracia Kotlarczykowie, Bułanow, Riesner (po pauzie) oraz Wilimowski. Reszta to punkty słabe.

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1934, nr 37

Po raz drugi Niemcy zwyciężają nas w Prowadząc 2:1, ulegamy

Warszawa, 9 września, (tel) Warszawa, a za nią cała sportowa Polska nie przeżywały jeszcze tak wielkiej sensacji, jak niedzielny mecz z Niemcami. Już od soboty wieczorem przybywać zaczęty ze Śląska niemieckiego, Prus Wschodnich, Berlina oraz większych miast polskich liczne pociągi popularne z wycieczkami, a ulice Warszawy, wypełnione tłumem wszelkiego kalibru sportowców1, sprawiały dziwne i oryginalne Wrażenie. Ogółem przybyło z Niemiec około 6.000 osób, ośmioma pociągami popularnemi, z kraju 12.000 osób 18 pociągami, co wraz z 15.000 widzami z Warszawy uczyniło rekordową na polskie stosunki cyfrę 33.000 publiczności.

Stadjon Wojska Polskiego, który normalnie zmieścić może 12—13 tysięcy widzów, został kosztem 7.000 zł. powiększony dla udostępnienia go większej ilości amatorów sensacyjnego spotkania.

Mimo to nie wszyscy dostali się na stadjon. Sądząc bowiem z zainteresowania i ilości osób, które odeszły od kas, można było liczyć na 50-tysięczną frekwencję. Dodać do tego należy jeszcze, że przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy osób słuchało transmisji meczu przez radjo.

Na stadjon już od godziny 9-tej rano przybywać zaczęła publiczność na miejsca stojące tak, że w południe trybuna, „zielona” była już pełna. O godzinie 14-tej wydawało się, że już więcej nikt się nie zmieści, a tymczasem sznury aut i tłumy publiczności płynęły nadal.

Punktualnie o godzinie 16-tej wbiega na boisko drużyna niemiecka, witana gromkiemi okrzykami przez swych licznych rodaków, Niemcy pozdrawiają widownię, a orkiestra odgrywa hymn narodowy. Następnie wbiega drużyna polska przy dźwiękach hymnu polskiego, który po raz pierwszy poza orkiestrą odśpiewany był przez publiczność. Następują wspólne powitania i losowanie. Niemcy wybiera; ją boisko z wiatrem, a dla Polaków przychodzi kolej rozpoczęcia meczu.

W loży honorowej zauważyliśmy m. in. marszałka Sejmu Świtalskiego, wiceministrów: Koca, hr. Szembeka, Schaffla, gen. Składkowskiego, gen. Kasprzyckiego, gen. Rydz-Śmigłego, gen. Roupperta, min. Matuszewskiego, gen. Bończę-Uzdowskiego, płk. Kilińskiego, a z poselstwa niemieckiego zastępcę posła Schliepa i gen. Schindlera.

Drużyny ustawiły się w Składach następujących: Niemcy. Buchloh, Janes, Busch, Zieliński, Munsenberg, Bender, Lehner, Sifling, Hohmann, Szepan, Fath. — Polska: Fontowicz, Martyna, Bułanów, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Mysiak, Riesner, Pazurek I, Nawrot, Wilimowski, Wodarz. Drużyna polska wykazuje z początku duże zdenerwowanie.

Gracze nie potrafią nawet przytrzymać piłki przy nodze, a akcje ich rwą się co chwila. Niemcy spokojniejsi, przeprowadzają z miejsca kilka ataków. Hohman dostaje piłkę z lewej strony, ale strzał jego idzie w aut W 2-ej minucie Nawrot dochodzi do piłki, strzela, ale bramkarz niemiecki pewnie łapie. W 3-ej minucie ładna akcja linji pomocy polskiej. Bracia Kotlarczykowie pierwsi opanowują się i zaczynają spokojną, systematyczną robotę. W ataku niemieckim motorem jest Szepan, cofający się często do tyłu i inicjujący liczne akcje. W 6-tej minucie Hohman podaje do Szepana, który strzela w aut. W 7-ej minucie pierwszy korner dla Niemców. Następnie dwa faule graczy niemieckich, potem nowa, ciekawie pomyślana akcja Szepana.

Niemcy grają szybciej i spokojniej, podczas gdy napad polski nie może się jakoś zebrać. W 12-tej minucie Szepan myli Polaków, ale strzał jego idzie obok słupka. W 13-tej minucie ładna akcja Lehnera, poczem piłkę łapie Kotlarczyk II. Fontowicz bardzo ładnie ratuje w tejże minucie.

W 14-tej minucie pada pierwsza bramka dla Niemców. Fontowicz wybiega dość niezdecydowanie do piłki, Martyna jest od niej o kilka kroków, co wykorzystuje Lehner i pakuje piłkę do siatki. Na widowni spokój, wszyscy oczekują lepszej gry Polaków.

Tymczasem Niemcy nadal atakują, głównie dzięki inicjatywie obu skrzydłowych i Szepana. W 18-tej minucie Mysiak podaje za lekko do Fontowicza, który wyjaśnia tę sytuację na róg. W 20-tej minucie Hohman wygrywa pojedynek z Martyną, ale strzela w au

Polacy zaczynają nieco lepiej atakować. Szczególnie Wilimowski spisuje się dobrze. Słabe strzały naszych napastników łapie dwukrotnie Buchloh. Widownia gorąco nawołuje polskich piłkarzy.

„Polska, dołem grać!" —

powtarza kilkunastotysięczny tłum. W 27-ej minucie Hohman ma okazje do strzału, ale nie trafia piłki, za chwilę to samo z Wilimowskim. W 28 minucie ładna akcja słabego dotychczas Wodarza. 'Wilimowski. dostaje piłkę, strzela ostro na bramkę, strzał odbija się o kant słupka, następnie od bramkarza i piłka wpada do siatki. Wyrównanie 1:1.

W 30-tej minucie Martyna jest w trudnej sytuacji i odbija piłkę na róg. Polacy, zdopingowani wyrównaniem, grają w ataku znacznie lepiej dzięki doskonałej pracy Kotlarczyków.

W 35-tej minucie Fontowicz łapie centrę Lehnera. Następnie ratuje, zabierając piłkę Hohmanowi. W 39-tej minucie Nawrot, po zderzeniu się z jednym z obrońców gości, zaczyna kuleć, schodzi z boiska, a miejsce jego zajmuje Ciszewski. W 41-ej minucie Fontowicz broni świetnie nakrywką, następnie Wilimowski oddaje piękny strzał, złapany przez Buchloha. Wreszcie pauza. Po przerwie gra drużyny polskiej jest znacznie lepsza. Widać, że gracze nasi uspokoili się i idą z wolą zwycięstwa. W 4-tej minucie ]X> niebezpiecznej sytuacji pod naszą bramką czwarty korner dla Niemców. Ładną akcję Szepana psuje Hohman na spalonym. Po przeboju Hohmana Fontowicz wybija piłkę na róg.

W 8-ej minucie Ciszewski nie trafia z dogodnej pozycji. Wolny Martyny bez efektu. Publiczność dopinguje coraz głośniej polską drużynę, widać, że to skutkuje, bo w 10-tej minucie Pazurek z wystawienia Ciszewskiego zdobywa drugą bramkę dla Polsk

ostrym strzałem w róg. Prowadzimy zatem 2:1. Publiczność szaleje. Nasi gracze grają teraz coraz lepiej i mają bardzo dobre minuty. Poprawił się zwłaszcza Riesner, który przeprowadza kilka ciekawych akcyj. Tymczasem pod bramką polską nowe zamieszanie i szósty zkolei korner. Tempo meczu na chwilę nieco słabnie. Widać, że zmęczenie ostrą pierwszą połową zawodów daje się we znaki.

W 15-tej minucie Fontowicz wybiega, łapie piłkę, wybija na środek, a pomocnik Niemiec, Zieliński, strzela natychmiast ostro do bramki polskiej, do której jeszcze Fontowicz nie wrócił. Na szczęście piłka idzie obok słupka.

W 17-tej minucie strzał Lehnera mija bramkę, w 18-tej minucie Riesner bardzo przytomnie podaje do Pazurka, którego strzał idzie w aut. W 20-ej minucie Pusch zabiera piłkę z nóg Ciszewskiemu. W 21-ej minucie Fontowicz łapie centrę Fatha. W 22-ej minucie za faul Buscha sędzia dyktuje rzut wolny, a Martyna trafia w mur Niemców. W 23-ej minucie siódmy korner dla Niemców. Jest ciągle 2:1 dla Polski, choć już tylko

20-cia minut pozostało do końca. Tymczasem w 25-ej minucie Hohman z podania Lehnera zdobywa wyrównującą bramkę. Na widowni nadal jednak zaufanie do naszych graczy nie słabnie i spodziewamy się zwycięstwa. Na boisku jest jednak z tern gorzej.

Drużyna nasza słabnie z każdą minutą i w ataku jedynie Wilimowski jest czynny. W 27 minucie pierwszy korner dla Polaków, w minutę później strzał Wilimowskiego głową idzie nad bramką. Do końca brakuje jeszcze 13-cie minut, a wynik utrzymuje się remisowy. Tymczasem w 32-giej minucie Siffling niespodziewanie strzałem w róg zdobywa trzecią bramkę dla Niemców.

Gracze niemieccy wybiegają do swego kolegi i obcałowując go, gratulują mu sukcesu. Ale z tą chwilą drużyna polska, zamiast walczyć ambitnie chociaż o wyrównanie, dozorjentuje się zupełnie. W 36-tej minucie za niepotrzebną rzut karny, rękę Martyny sędzia p. Ohlson dyktuje który Lehner bardzo pewnym strzałem w róg zamienia w czwarta bramkę dla Niemców. Obrona nasza gra teraz bardzo niepewnie, nic więc dziwnego, że w 38-ej minucie Szepan, dopuszczony blisko do bramki, zdobywa piata bramkę dla Niemców, dokumentując w ten sposób wysokocyfrowe zwycięstwo gości. Była to trzecia bramka w ciągu sześciu minut, a czwarta w ciągu 14-tu minut, zdobyta przez Niemców. Publiczność, zrezygnowana, opuszcza w milczeniu boisko. Niemcy atakują dalej i omal że nie dochodzi do szóstej bramki w 42-giej minucie, gdy Fontowicz obronił ostry strzał Siflinga. Wreszcie gwizdek końcowy. Na boisku zbierają się tłumy publiczności, przybyłej z Niemiec. Gracze niemieccy wędrują na ramionach swych rodaków w triumfie przez boisko. Znalazł się nawet sztandar hitlerowski, który wysoko niesiony nad głowami sprawiał dość dziwne wrażenie.

Polska publiczność w milczeniu opuszcza trybuny, szeroko dyskutując nad przyczyną tak wysokiej a niespodziewanie nadeszłej porażki.

Krytyka zawodów.

Wynik zawodów należy uważać za bardzo nie-, korzystny, psuje on w wysokim stopniu naszą markę zagraniczną. Przebieg gry wykazał, iż drużyna nasza gra jeszcze starym systemem, starą szkołą i nie poszła naprzód, jeśli, idzie o wymagania taktyczne. Uwydatniały się również ujemne strony, w szczególności brak myśli w grze, inteligencji, zespołowości i łatwa zdolność do załamania się w decydujących momentach. Ujemne strony przypisać należy na konto braku przypływu inteligentnych sil, młodzieży szkolnej do klubów sportowych. Pomimo to w niektórych momentach meczu górowaliśmy nad naszym przeciwnikiem. Były to jednak objawy raczej pewnego podniecenia, nerwowego nacisku sztucznego, wywołanego przez widownię, coś w rodzaju paroksyzmu, ale nie było w tem systemu, nie było tej stałej pracy i współdziałania wszystkich linij, jaką widziało się u Niemców.

Mało tego, że drużyna prowadziła 2:1 na kilkanaście jeszcze minut przed końcem zawodów, gdyż wystarczyła tylko chwila załamania, która cały dorobek poprzedni obróciła w niwecz. Nieumiejętność wykorzystania sytuacji spowodowała, że w odpowiednim momencie, przy stanie gry 2:1 na naszą korzyść nie umieliśmy wyzyskać dogodnych okazyj i rozstrzygnąć mecz na naszą korzyść.

Ze wszystkich linij uznać należy atak za najsłabszy ze względu na zupełny brak zgrania, brak kombinacji i współpracy. Wielki minus zapisać należy także i trójce obronnej, która pod koniec zawodów nie stanęła w zupełności na wysokości zadania. Stosunkowo najlepszą linją była pomoc, w której wyróżnili się bracia Kotlarczykowie. Przechodząc do poszczególnych graczy, podkreślić należy, iż wystawienie Fontowicza było zbyt ryzykownem, jako gracza nie mającego od dłuższego czasu za sobą poważniejszych występów. Fontowicz w ogólności niedopisał i na karb jego można położyć przedewszystkiem przepuszczenie pierwszej bramki, a i z reszty mógł też coś obronić.

W linji obrony słabszym był Martyna; zdaje się, iż dobre czasy tego najlepszego obrońcy polskiego należą już do przeszłości. Jego partner Bułanow trzymał się dzielnie przez cały czas zawodów, za wyjątkiem ostatnich końcowych minut, w których nadeszła katastrofa.

Widok ogólny boiska Wojska Polskiego w Warszawie podczas meczu Polska—Niemcy. W linji pomocy dopisał przedewszystkiem Kotlarczyk I, podobnie i Kotlarczyk II, choć z niezbyt wielkiem powodzeniem trzymał lewoskrzydłowego, słabszym był Mysiak, na którym znać jeszcze brak treningu, spowodowany dłuższą przerwą, po doznanej kontuzji. Pod koniec zawodów ulegli oni jednak wszyscy ogólnej psychozie niewiary we własne siły.

W linji napadu na czoło wybił się Wilimowski, największy bezsprzecznie talent, choć widywaliśmy go w lepszej formie. Odważne pójście na piłkę, umiejętny strzał, jednak zbyt małe zrozumiecie dla gry zespołowej — oto cechy najlepszego naszego napastnika.

Do przerwy na środku napadu grał Nawrot, wcale energicznie, aczkolwiek jako kierownik drużyny ofensywnej nie stanął w pełni na wysokości swego zadania, od jego zastępcy Ciszewskiego, jako łącznika, 'trudno wymagać, by spełni! rolę kierowniczą w napadzie.

Pazurek na prawym łączniku nie czuł się dobrze, za ciężki w ruchach i powolny w starcie, nie odegrał niemal żadnej roli poza pięknie strzeloną bramką, w czem dużą zasługę miał i Ciszewski. Ze skrzydłowych pierwszeństwo przyznać należy bezsprzecznie Riesnerowi. Aczkolwiek nie jest wielkim talentem, to jednak spełniał swą pracę rzetelnie i sumiennie, dzięki swej lekkiej wadze i zwinności mijał dość gładko przeciwników i oddawał raz po raz centry.

Wodarz nie jest napewno graczem o wielkim formacie, jego talent nie uprawnia bynajmniej do występów w reprezentacji państwowej, tu trzeba było bezwzględnie ryzykować i wstawić samą siłę (Balcer).

Przechodząc do oceny drużyny niemieckiej, podkreślić należy w pierwszym rzędzie te wysokie walory, któremi nad nami górowała ii dzięki którym odniosła imponujące cyfrowo zwycięstwo. Przedewszystkiem stała wyżej od naszej taktycznie.

Tam widziało się system; środkowy pomocnik wraz z dwoma obrońcami wspólnie rozbijali linję ofensywne naszego zespołu, zaś dwaj naprzód wysunięci boczni pomocnicy, walcząc w równej niemal linji na środku boiska, utrzymywali kontakt z linją napadu przez cofających się do tyłu łączników. Energją, zrozumieniem dla gry zespołowej i pozycyjnej, a nawet miejscami technicznej stali wyżej od nas przeciwnicy.

Z pośród nich na czoło wybijał się lewy pomocnik Bender, który znakomicie rozbijał Wszystkie akcje naszego napadu. Z napastników na pierwszym planie postawić należy zdobywcę dwóch bramek Lehnera, który ujmował najczęściej inicjatywę gry i był niezwykle groźnym dla naszych tyłów. Inteligencję w grze wykazał pomimo kontuzji niedawno odniesionej i niecałkiem jeszcze wyleczonej środkowy napastnik Hohman, który będąc wysunięty całkiem do przodu, stale niepokoił naszą obronę. Kapitan drużyny niemieckiej lewy łącznik Stephan, o jasno-blond włosach, wyróżnił się tylko do pauzy, będąc w tym czasie podporą całej ofensywy przeciwnika, w drugiej części osłabł zupełnie, a zdobycie przezeń piątej bramki było chyba tylko jedynym punktem jego aktywności w tym okresie.

Lewoskrzydłowy Fath i prawy łącznik Siffling — to talenty. Do słabszych punktów drużyny niemieckiej zaliczyć należy obu obrońców, zaś bramkarz Buchloh i pomocnik Zieliński — przeciętni.

Sędzia p. Ohlson (Szwecja) spełniał swe funkcje sumiennie, objektywnie, ale dość względnie stosując się do przepisów. Funkcje sędziów linjowych pełnili: p. Peters (Niemcy) i p. Rutkowski.

Pomimo porażki, na konto dodatnie zawodów zaliczyć należy, iż spełniły one w wysokiej mierze swoje znaczenie' propagandowe. Olbrzymie tłumy publiczności, dziesiątki, pociągów popularnych, dowożących nietylko z Polski, ale i z Niemiec widzów na powyższe zawody, przekonać musiały nasze czynniki, iż sport jest czynnikiem, nad którym nie można przechodzić obojętnie do porządku dziennego.

Piękna i fair gra, pomimo przykrego końcowego epilogu, musiała mimo wszystko zjednać dla piłki nożnej masy, które będą czekać cierpliwie na rewanż.

Jeśli idzie o widzów, to podnieść należy mimo wszystko dobre wyrobienie ich sportowe i nadzwyczajną lojalność w odniesieniu do gości i do przybyłych Niemców, którzy po ukończeniu zawodów wpadli demonstracyjnie na boisko, urządziwszy owację zawodnikom. i wyniósłszy ich na ramionach. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, towarzyszące zawodom, określić można mecz wczorajszy jako największą imprezę sportową, jaka kiedykolwiek miała miejsce w naszym kraju. Posiada ona także i wybitne znaczenie dla stosunków polsko-niemieckich, dla poznania naszego kraju przez tysiące Niemców oraz licznych dziennikarzy niemieckich, którzy w ilości ponad 20 osób przybyli do Polski. Zwiedzali oni miasto, jego najpiękniejszy objekt sportowy — Centralny Instytut Wychowania Fizycznego, stadjon i wyrażali się o wszystkiem z zachwytem. Wieczorem na zakończenie zawodów odbył się uroczysty dancing w sali Kasyna Garnizonowego, na którym oprócz drużyn i przedstawicieli Związku polskiego i niemieckiego zjawił się także dyrektor państwowego Urzędu W. F. pik. Kiliński, attache wojskowy Rzeszy niemieckiej gen. Schindler, przedstawiciele prasy i zaproszeni goście.

Wygłosili przemówienia imieniem Polskiego Związku Piłki Nożnej pik. Glabisz, który powitał gości i podkreślił doniosłe znaczenie zawodów dla ukształtowania się stosunków polsko-niemieckich, następnie Bundes Fuhrer Linnemann, który, imieniem Związku niemieckiego dziękował serdecznie za przyjęcie i zapowiedział rozegranie w najbliższych dwóch latach dalszych zawodów Polska—Niemcy, następnie pik. Kiliński; który podkreślił doniosłe znaczenie wychowawcze sportu i wysoki jego poziom w Niemczech i postępy coraz większe sportu polskiego i na zakończenie gen. Schindler, który wyraził się z wielkiem uznaniem pod adresem sportowców polskich, których ceni bardzo wysoko.

Po wręczeniu sobie wzajemnych upominków przez przedstawicieli związków obdarzył płk. Glabisz okolicznościowym podarunkiem gracza drużyny polskiej Bułanowa z okazji jubileuszu (25 meczów w reprezentacji).

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1934, nr 252 (11 IX)

Przegrywamy ponownie z Niemcami w piłce nożnej.

Warszawa; 9 września (Obr). Już od samego rana dawało się odczuć, iż będziemy świadkami zbliżającej się niebywałej atrakcji sportowej. Warszawa, która żyła dotychczas pod znakiem wielkiego między narodowego lotniczego meetingu, miała te raz drugą sensację, która przewyższyła wszystkie dotychczasowe imprezy sportowe. Ogromne zainteresowanie challenge odwróciło się na chwilę ku meczowi piłkarskiemu z Niemcami. Stadjon wojskowy zaległy olbrzymie tłumy, przyczem miejsca stojące vis-a-vis głównej trybuny były już zajęte około godziny 12-tej. Byli nawet tak zapaleni zwolennicy meczu, że przybyli około godziny 9-tej rano, ażeby sobie wyszukać odpowiednie miejsce. Już na kilka godzin przed meczem wszystkiemi ulicami i przejściami kierowała się fala ludzi ku stadjonowi. Policja z trudem utrzymywała porządek wśród olbrzymich rzesz ludzi.

Liczbę widzów, która zajęła szczelnie wszystkie miejsca w stadionie oraz także nadbudowane miejsca siedzące, dostawiane krzesła oraz nadsypany specjalnie wał, obliczać można okrągło na 40.000 osób.

Miasto samo przybrało widok niecodzienny. Wszędzie ogromny ruch, odczuwający się nie tylko w tramwajach i restauracjach, ale także i w korowodach dorożek, odwożących przyjezdnych, w szczególności wycieczkowców z Niemiec, po całem mieście.

Nad ranem na dworcu zapanował ruch niebywały, skoro ze wszystkich stron kraju zjechały się specjalne pociągi popularne, przywożące przybywających gości nie tylko z kraju, ale i z zagranicy (w szczegól ności z Berlina, Saksonjl, Prus Wscho dnich i Śląska niemieckiego).

Podniecenie wśród widzów na trybunach, na widowni — niebywałe. Nie interesuje ich zupełnie słaby zresztą przedmecz drużyn juniorów Legji i gimnazjum „Przyszłość”. Wszyscy usiłują zająć miejsce, lecz są i tacy, którzy mecz mogą oglądać tylko dorywczo, wyskakując °d czasu do czasu na parkan, ogradzający miejsca siedzące.

Cały stadjon śpiewa.

Na boisko wbiegają drużyny, najpierw niemiecka, ubrana w czarne spodenki i białe koszulki, powitana hymnem Horst Wessel, odegranym przez muzykę policji państwowej. Publiczność wita sympatycznie drużynę niemiecką, która ustawia się na środku boiska i wznosi ręce ku górze, na znak powitania.

Jeszcze większy entuzjazm zapanował przy wejściu na boisko drużyny pilskiej. Orkiestra intonuje teraz hymn państwo; wy, który podchwytuje cała publiczność za przykładem danym poprzednio przez widzów Niemców, którzy śpiewali wraz z orkiestrą hymn niemiecki.

Następuje wzajemne wręczenie kwiatów przez kapitanów drużyn, poczem sędzia p. Olson (Szwecja) daje znak do rozpoczęcia gry.

Drużyny wystąpiły w następ, składach: Niemcy: Buchloh, obrońcy Janetz, Busch, pomoc: Zieliński, Bender, Mutzenberg; napad: Lehner, Sussling, Hohman, Szepan, Feth. Polska: Fontowicz, Martyna, Bułanów, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Mysiak, Riesner, Pazurek, Nawrot (Ciszewski), Wilimowski. Włodarz.

NERWOWE MINUTY.

Rozpoczynają grę Polacy, mimo, że Niemcy wybrali lepsza połowę boiska z wiatrem. Pogoda dopisuje. Ataki obu drużyn są zmienne, prowadzone nerwowo i bez efektu. Dopiero 3-cia minuta przynosi pierwszy groźny strzał Nawrota z podania Wilimowskie £0, jednak piłka grzęźnie w rękach Buchloha. Za chwilę znowu bramkarz niemiecki ratuje wybiegiem po dobrej centrze Riesnera. Zaznacza się zwolna przewaga Niemców, pośród których na pierwszy plan wybija się olbrzymia postacią jasnowłosy lewy łącznik Szepan. Następują zmienne ataki Niemców, prowadzone głównie przez Hohmana i Fatha, które kończą się celnym strzałem Szepana daleko od słupka.

Rzucają się w oczy piękne kombinacje między Lehnerem a Susslingiem, oraz szybkie przerzucanie piłki na lewe skrzydło. Jako zespół drużyna niemiecka góruje nad polską dzięki lepszym podaniom i szybkości. Pierwsza bramka.

W 14-tej minucie następuje dobra centra z lewej strony napadu niemieckiego. Martyna nie dobiega, piłka dostaje się do Fontowicza, który ją jednak przepuszcza. Do biega Lehner i zdobywa z bliska pierwszą bramkę dla Niemców.

Niemcy są teraz górą. Na prawej i lewej stronie boiska uwija się Szepan, który wysyła naprzód w bój skrzydła Niemców. Zwolna dopiero opanowują się nasi i opanowanie to przychodzi głównie od linji pomocy, gdzie wybijają bracia Kotlarczykowie. Napastnicy nasi tracą jednak ustawicznie piłkę, albo też zbyt późno startują.

W 15-tej minucie marnuje doskonałą sposobność Paziek, w 16-tej minucie wypad Lechmana kończy się strzałem na poprzeczkę.

Następna minuta przynosi niecelny strzał Hochmana. poczem nieporozumienie między Mysiakiem i Fontowiczem omal nie kończy się nową bramką dla Niemców, jednak w ostatniej chwili bramkarz ratuje na róg.

Nerwowość naszych zawodników zwolna ustępuje, a gra staje się wolniejszą. Po centrze Riesnera Wilimowski strzela w aut. Znowu następują momenty groźne dla Niemców, kiedy Riesner odbiera Buschowi piłkę, dośrodkowuje, jednak w groźnej sytuacji broni Janetz głową. W 21 szej minucie piękna centra Wodarza zostaje niewykorzystana z powodu offsidu Wilimowskiego.

WYRÓWNANIE.

W 28-ej minucie pada wyrównanie. Włodarz piłką przedryblowuje pomoc przeciwnika i podaje do Wilimowskiego. przy czem niepotrzebnie zapędza się do środka. Przez moment obaj stoją przy piłce, nie wiedząc co robić, wreszcie niespodziewanie decyduje Wilimowski, jednak trafia w słupek. Piłka odbija się o plecy wybiegającego bramkarza Buhloha i wpada do bramki. Stan 1:1.

Ten sukces podnieca naszych graczy do większych wysiłków. Bramkarz niemiecki ma dużo pracy, aczkolwiek Niemcy są w dalszym ciągu groźni. W 35-tej minucie po groźnej centrze Lechnera, Martyna ratuje doskonałym kryciem Hohmana, Nacisk niemiecki jednakże wytrzymuje obecnie dobrze Fontowicz, który broni kilkakrotnie z powodzeniem wybiegami.

W 35-tej minucie doskonałą akcję między Szepanem i Hohmanem likwiduje Bułanow. Na kilka minut przed pauzą zaczyna padać deszcz, który jednak wkrótce ustaje. W 39 ej minucie Fontowicz likwiduje przebój Szepana. Gra staje się coraz bardziej wyrównana, gdy na 3 minuty przed pauzą, Polacy tracą napastnika Nawrota, który doznaje kontuzji w zderzeniu z Muntzenbergiem. Ostatnie minuty stoją pod znakiem przewagi Polaków. W 44-tej minucie następuje rzut wolny za faul z Włodarzem. Groźną sytuację pod bramką Niemców likwiduje Bender. Na miejsce Nawrota wchodzi Ciszewski, który gra do końca jako zastępca.

Na boisko wbiegają po pauzie obie drużyny witane oklaskami i podejmują grę na. nowo. Drużyna polska gra lepiej po przerwie początkowo, aniżeli do pauzy. — już w pierwszej minucie następuje daleki strzał Pazurka, jednak bez szans. W 10 min. Lehner mija Mysiaka, podaje piłkę do tyłu, jednak Sussling przenosi. Nacisk Polski staje się jednak coraz większy.

Nadzwyczajny doping publiczności robi swoje. Gracze zdobywają się na największy wysiłek i atakują ciągle bramkę niemiecką. W 10 min. po doskonaleni wypuszczeniu Pazurek strzela drugą bramkę.

To wywołuje entuzjazm na widowni. Oklaskom niema końca. Nacisk naszej drużyny staje się coraz większy. Wygląda tak, iż w razie zdobycia następnej bramki zwycięstwo pozostałoby po stronie Polski. Sytuacyj ku temu nadarza się dość, jednakże zostają zmarnowane.

W 13 min. Riesner strzela w aut, zaś w minutę potem Ciszewski przenosi ponad poprzeczką. Niemcy zwolna opanowują swoje zdenerwowanie i przechodzą do kontrofensywy. Kolejne przeboje Hohmana i Susslinga nie zostają jednak uwieńczone sukcesem, W 17 min. strzał Lehnera przechodzi szczęśliwie dla nas obok słupka. W 30 min. Riesner wystawia Pazurka, który strzela jednak w aut. W 30 min. sędzia dyktuje rzut wolny za fani Munzberga, jednakże piłka bita o Martynę trafia w mur graczy niemieckich. W następnej minucie przebój Wilimowskiego nie udaje się.

Cztery bramki w 14 minut. Nadchodzą obecnie niespodziewanie fatalne minuty dla zespołu polskiego, który wyczerpał się szybkim tempem narzuconym… (1:1). —... W 25 minucie po kombinacji Fatha — Lehnera Strzela Hohman wyrównującą bramkę dla Niemiec.

Przewaga drużyny polskiej ustępuje. Wprawdzie trzymają się nasi gracze jeszcze dość dobrze, co uwydatnia się w kilku strzałach Wilimowskiego, z których ostatni trafia w poprzeczkę, jednakże jest to Wszystko, na co stać zespól polski. Drużyna polska załamuje się, a do reszty dobija ją rzut karny w 36 mi nucie, który podyktował sędzia w następujących okolicznościach: Fath minął polskie tyły, podał do Homahna który objechał Fontowicza i dośrodkował piłkę. — Trafiła ona jednak w rękę Martynę. Rzut karny wykonał Lehner z powodzeniem. Piąta i ostatnia bramka pada w 38 minucie zdobyta przez Szepana nieobstawionego zupełnie przez polskich graczy (z podania Hohmanna).

Zdeprymowanie wśród publiczności polskiej zupełne widzi się masy widzów opuszczających zawczasu stadion. Drużyna polska, zupełnie rozbita gra bez głowy i planu.' Następuje jeszcze kilka sytuacyj pod bramką polską i pod bramką niemiecką, jednakże niezasługujących na specjalne podkreślenie.

Sędzia odgwizduje koniec zawodów, poczem na boisko wpadają widzowie niemieccy, wynosząc swych graczy na ramionach z boiska.

Zwycięstwo Niemców uważać należy za zasłużone, aczkolwiek nie w tym stosunku. Cyfrowo wypadło ono stanowczo za wysoko. Byli oni coprawda zespołem lepszym, jednak stosunek bramek nie odpowiada stosunkowi sił. Drużyna polska przegrała, będąc zespołem nietylko zespołowo gorszym, ale przedewszystkiem grającym zbyt prymitywnie w stosunku do swego przeciwnika. Trzeba przyznać, że w piłce nożnej w stosunku do sąsiadów zachodnich nie poszliśmy od kilku lat naprzód. Gra się u nas starym jeszcze systemem, pokutującym od zarania niemal naszego piłkarstwa. O jakiemkolwiek cofnięciu środkowego pomocnika do linji obrony, o utrzymaniu łączności przez łączników między tyłami a li nią napadu niema się jeszcze u nas pojęcia. W tych warunkach przegrana nasza jest zrozumiała.

Jeżeli chodzi o krytykę drużyny polskiej, to podkreślić trzeba, że naogół poza kilku jednostkami, zawodnicy nasi zawiedli oczekiwanie. Na zwykłym poziomie stanęli tylko bracia Kotlarczykowie, Bułanow, Riesner (po pauzie) oraz Wilimowski. Reszta to punkty słabe.

Jeżeli chodzi o zespół niemiecki, to na pierwszy plan wybili się wśród nich: Lehner, Hohmann, cała linja pomocy i Janetz w obronie. Znakomity zresztą łącznik Szepan dopisał tylko do przerwy. Po pauzie odbiło się na nim wyraźnie wyczerpanie. Jeżeli chodzi o zainteresowanie, to nie wątpliwie mecz ten przewyższył wszystko, cośmy dotąd w dziedzinie sportu piłki nożnej oglądali. Nienotowana frekwencja widzów, wśród których zauważyliśmy: marsz. Sejmu Świtalskiego, wicemarsz. Polakiewicza, min. Schaetzla, wicemin. Koca, b. min. Matuszewskiego, min. Szumlakowskiego, wicemin. hr. Szembeka, gen. Rydza Śmigłego, gen. Kasprzyckiego, gen. Sławoj Składkowskiego, gen. Roupperta, dyr. P. U. W. płk. dypl. Kilińskiego, płk. Gilewicza, oraz charge d‘affaires Rzeszy Niemieckiej Schliepa oraz gen. Schindlera.

Sędzia p. Olson okazał się arbitrem obiektywnym, ale bezwzględnie karzącym najmniejsze nawet wykroczenia. Zwycięstwo drużyny niemieckiej wywołało niebywały entuzjazm wśród 6.000 widzów niemieckich, którzy dopingowali swych zawodników przez cały czas zawodów, wymachując chorągiewkami o barwach swego kraju. W ostatnich minutach gry dało się słyszeć tylko widzów niemieckich, zachęcających swoją drużynę do coraz większego wysiłku, natomiast wśród widowni polskiej panowało grobowe milczenie.