1935.09.15 Niemcy - Polska 1:0

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Kotlarczyk; Artur Woźniak

Skład Reprezentacji Polski:


Spirydion Albański - Pogoń Lwów

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Stefan Doniec - Cracovia

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Jan Wasiewicz - Pogoń Lwów

Ewald Dytko - Dąb Katowice

Ryszard Piec - Naprzód Lipiny

Edmund Giemsa - Ruch Wielkie Hajduki

Fryderyk Scherfke - Warta Poznań

Artur Woźniak - Wisła Kraków

Walerian Kisieliński - Cracovia


Miejsce/Stadion: Wrocław.

Strzelcy bramek: Edmund Conen 34'.

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Józef Kotlarczyk:
    • „U nas na pierwszy plany wybił się bodaj Kotlarczyk II. Był tym naszym pomocnikiem, który nie tylko sparaliżował wszędobylskiego Fatha, ale potrafił robić wypady do przodu i zasilać własny napad piłkami. W czasie wielu gorączek podbramkowych, jego spokój i rutyna uratowały nas od niejednej, ciężkiej opresji”.
    • Komentarze. Pochwała Kotlarczyka: „Poza poruczonem mu zadaniem defenzywnem umiał znaleźć również siły do pchania swego napadu naprzód”.
    • Z pomocy wybijał sią na czoło Kotlarczyk II, który zasilał linją ataku i unieszkodliwił w zupełności groźnego lewoskrzydłowego Fatha. Bardzo często zdenerwowany szedł nawet do ataku chcąc nadrobić brak inicjatywy w tej linji.
    • Najgroźniejszym w tym okresie graczem drużyny niemieckiej był lewoskrzydłowy Fath, którego akcje likwidował pewnie Kotlarczyk II.
    • Na wyróżnienie z drużyny polskiej za sługuje w szczególności bramkarz Albański, obrońcy: Doniec, Martyna, Kotlarczyk II. i Dydko.
  • Artur Woźniak:
    • Ustawienie defensywne zespołu – stąd, by atak (Artur i Giemsa) „pozbawiony w ten sposób istotnej łączności z tyłami, mógł zdobywać piłki, postanowiono aby [wyżej wymienieni] cofali się – dopóki tylko sił starczy – do tyłu”. Napastnicy z Arturem nie wywiązali się z tego zadania. Artur „znajduje się zupełnie bez formy, co zresztą było sygnalizowane w sposób dość wyraźny na ostatnich meczach ligowych i treningowych”. Do tego kilku naszych graczy (z Arturem) „miało zbyt niskie kołki u butów, ślizgało się, a nawet przewracało przy co trzecim starcie do piłki”.
    • Obrazki z meczu: 13’ po pauzie: „do piłki biegnie Artur, przeciw niej Maringer i Jacob, wreszcie Polak gdzieś po drodze przepada, ale Niemcy zderzają się ze sobą potężnie… 30 minuta jest historyczne: możemy zapisać na dodatkowe konto Artura ładny bieg i strzał z lewego skrzydła. Jacob odbija piłkę w pole, ale niema nikogo z naszych ktoby strzał poprawił”. Kałuża po meczu: „Jeżeli tylko zastąpimy w drużynie Artura i Scherfkego innymi graczami, to okazuje się, że znów możemy mieć wcale dobrą jedenastkę”.2
    • W linji ataku najbardziej znać było Kisielińskiego dzięki jego przebojom, Artur zaczął wolno, wdawał się za często w pojedynki z przeciwnikiem i na skutek swej słabości fizycznej tracił przeważnie piłką.
    • Prawa strona napadu Piec— Giemza gra jeszcze stosunkowo bardzo prymitywnie, nie umie się zdobyć na porządną kombi nację. Ostatni wreszcie Artur na skutek swej powolności i słabej decyzji nie przed stawia groźnego przeciwnika dla zespołu niemieckiego.

Relacje prasowe

Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1935, nr 38

TRZECI MECZ I TRZECIA PORAŻKA

Niemcy—Polska 1:0 (1:0)

Wrocław, 15 września. (Tel) Wyjeżdżaliśmy na powyższy mecz międzypaństwowy w gorszym nastroju, aniżeli przed paru laty do Berlina. Słaba forma naszych graczy, brak Matjasa i Wilimowskiego, pragnienie Niemców do popisania się swą słynną „Bombenmanschaft“ przed meczem z Anglją w Londynie, to wszystko usposobiało nas pesymistycznie.

Wynik przewyższał jednakże nasze oczekiwania, ale pomimo to nie jesteśmy zanadto zadowoleni, jak przed dwoma laty, ponieważ tam w Berlinie reprezentowaliśmy siłę, a jedenastka nasza dopiero w ostatniej minucie gry musiała ugiąć się przed Niemcami. Tu zaś byliśmy właściwie przez cały czas słabsi, broniliśmy się i dopiero w ostatnich końcowych 10 minutach mogliśmy wywalczyć remis, jakkolwiek atak nasz na to nie zasługiwał. Wynik pozostaje jednak wynikiem, który dzięki ambicji, ofiarności i znakomitej grze defensywnej Polski jest widomym sprawdzianem klasy piłkarskiej obu państw. I jeśli się zważy, że uzyskany on został na terenie Niemiec, to uważać należy go za bardzo dla nas zaszczytny.

Pomimo to nie oznacza on, jakobyśmy już mieli sformowaną jedenastką narodową — musimy dalej ja tworzyć i szukać nowych talentów, gdyż to, co nam zaprodukowała w niedziele, każe nam w dalszym ciągu żywić obawy o przyszłość. Nie można bowiem meczu wygrywać samą dobrą defensywą. Trzeba umieć atakować — wszak atak jest najlepsza obroną.

Tymczasem ta linja kulała u nas najbardziej i w niej właściwie nie było ant jednego punktu, któryby nas w całości zadowolił. Sam mecz nie należał do ładnych, brak było tego, co emocjonuje najbardziej widza — bramek. Brak było szybkości, brak było składnych kombinacyj. Stał on może najniżej pod względem poziomu z pośród wszystkich trzech spotkań polsko-niemieckich. Zato pod wzglądem taktycznym możemy być zadowoleni. Pomimo osłabionej drużyny, dzięki dobrej grze pozycyjnej potrafiliśmy uzyskać zaszczytny wynik.

W piękny, pogodny, upalny dzień na stadjonie wrocławskim o godz. 2.15 popołudniu spotkały sią drużyny juniorów Górnego Śląska i Śląska Wrocławskiego. Drużyna juniorów Górnego Śląska wystąpiła w następującym składzie: Mrugała, Kotryniok, Kandora, Noraś, Piec III, Poloczek, Kodroń, Pochopin, Oleś, Pazurek IV, Malcherek. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 (2:0) dla drużyny polskiej. Drużyna polska przewyższała Niemców pod względem szybkości i gry kombinacyjnej. Zadowolili w niej szczególnie strzelcy bramek: Pochopin, Oleś i Pazurek IV, a ponadto Piec III i bramkarz Mrugała. Piękne zwycięstwo juniorów śląskich oznacza, że kierownictwo juniorów na Śląsku znajduje sią w dobrych rękach. Górny Śląsk, jak dotychczas, jest nadal rezerwoarem talentów polskiej piłki nożnej.

Drużyny wychodzą na boisko.

Po rozegraniu pierwszego meczu wybiegają na piękne boisko stadjonu wrocławskiego drużyny polska i niemiecka w składach: Polska: Albański, Martyna, Doniec, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dytko, Piec, Giemza, Szerfke, Artur i Kisieliński. — Niemcy: Jacob, Haringer, Gramlich II, Gramlich I, Goldbrunner, Zieliński, Lehner, Lenz, Conen, Siffling, Fath.

Orkiestra S. A. powitała drużyny odebraniem hymnów państwowych, których publiczność wysłuchała stojąc i równocześnie śpiewając. Wśród publiczności, która w ilości blisko 45.000 zajęła stadjon, znajdowała sią poważna liczba przybyłych z Polski, zwłaszcza z Górnego Śląska, która wielokrotnie dopingowała graczy polskich.

Mecz sam nie stał na zbyt wysokim poziomie i specjalnie wzrokowo nie budził zadowolenia, ponieważ gra toczyła sią zbyt często pod jedną bramką. Nie było momentów zbyt dużo emocjonujących, ani też nie było pięknych kombinacyj. Niemcy górowali bezwzględnie siła fizyczna, kondycja i szybkością. Błędem ich było to, że nie umieli wykorzystać swej przewagi, co sią często trafia drużynom lepszym, a nie umiejącym sforsować obrony przeciwnika Zato pod wzglądem taktycznym po raz pierwszy można być zadowolonym z naszego zespołu, iż potrafił spełnić wskazania, zlecone mu przez kierownictwo.

Przebieg gry

Grą rozpoczyna drużyna polska i zmiejsca daje sią zauważyć zastosowanie taktyki Pomimo to atak Polski często dochodzi do głosu, jednak widać w nim zupełny brak zgrania. Pod tym wzglądem lepiej prezentuje sią linja napadu Niemców, która za wszelką ceną pragnie zdobyć bramką, a poszczególni napastnicy prześcigają sią w strzałach. Wskutek tego jednak strzały te są bardzo często niedokładne lub przechodzą górą.

W 1 min. następuję atak Polski z wypadu Pieca, jednak strzał jego jest tak nieudolny, ze przechodzi o kilkanaście metrów w ant. W 3 min. strzał Lenza broni Albański na korner. Uwidocznia sią nieskładność w podaniach piłki w ataku polskim, przyczem Artur traci piłkę bardzo często.

W 5 min. strzela Lenz w aut, natomiast strzał Pieca bardzo ostry, ale zdaleka łapie bez trudu Jakob.

W 8-mej min. w kombinacji Wasiewicz—Artur— Kisieliński obrońca niemiecki Haringer interweniuje skutecznie. Zaraz potem po podaniu Kisielińskiego do Pieca silny strzał tego ostatniego broni Jakob.

W 10 min. Haringer wybija piłką Kisielińskiemu, którego ładnie wypuścił Artur. Gra toczy sią raz potej, drugi raz po tamtej stronie, przyczem jednak zauważyć sią daje przewaga techniczna oraz taktyczna napada Niemców.

W napadzie polskim razi słabym startem Szerfke, który nie dochodzi wprost do piłki, natomiast Artur przegrywa bardzo często pojedynki z przeciwnikiem. W 15 min. po kombinacji Szerfke—Piec—Giemza, ten ostatni strzela wysoko ponad poprzeczką. W 23 min. przebój Kisielińskiego likwiduje w groźnej sytuacji Haringer. W 24 min. dwa ataki Artura zostają zlikwidowano przez obroną niemiecką. W 25 min. Siffling strzela wysoko ponad poprzeczką. W 27 min. piękny przebój Lehnera kończy sią strzałem tuż obok słupka. W 28 min. rzut wolny za faul Martyny kończy sią strzałem Conena, obronionym przez Albańskiego. W 29-tej min. daleki strzał Kisielińskiego broni Jakob. W 31 min. centrą Lehnera wybija Albański daleko w pole. W 34 min. kombinacja Artur—Kisieliński— Artur zostaje zlikwidowana przez obroną niemiecką. Piłka przechodzi na środek boiska, dochodzi do Fatha, z którego podania Conen, nie obstawiany przez Wasiewicza, silnie strzela w sam róg, uzyskując jedyną zwycięską dla Niemców bramką.

Tuż potem kombinacja Fath—Siffling omal nie doprowadziła do uzyskania drugiej bramki, gdyby nie obrona na samej linji przez Dońca. W 6 min. silny niezwykle strzał Conena odbija kim strzałem Sifflinga. W 39 min. strzela Kisieliński z podania Giemzy, lecz broni doskonały Jakob. WT 43 min. rzut wolny za ręką Dońca, który strzela Lehner w aut. Pod sam koniec pierwszej połowy centrą Kisielińskiego wybija w pole Jakob i na tem kończy sią pierwsza połowa gry. Po przerwie uwidocznia się przewaga Niemców.

Gra do tej pory wyrównana mniej więcej, stoi odtąd pod znakiem absolutnej wyższości Niemców. Ciągłe wypady czy to Fatha czy to Lehnera, zmuszają Albańskiego do jak najwyższych wysiłków. W 6 min. silny niezwykle strzał Conena odbija sią od Albańskiego, który szczęśliwie ustawił sią tak, że piłka trafiła w niego. W 8 min. silny strzał w biegu Conena broni Albański na korner. Od tej pory następuję przez pewien czas oblężenie bramki polskiej.

Conen parokrotnie przenosi głową ponad poprzeczką, również Lenz bije tuż obok słupka. Albański broni w 17 min. niebezpieczny strzał Lenza, po którym następuję poprawka ze strony Sifflinga, lecz i tym razem Doniec szczęśliwie wkracza. W 24 min. wspaniałą centrę Lehnera, wziętą tuż za samą linją autową, broni Albański na róg. Najgroźniejsza sytuacja następuję w 34 min., jednak Siffling przenosi wysoko ponad poprzeczką. W tym okresie napad polski nie umie utrzymać piłki zupełnie tak, że cały ciężar gry spoczywa na defensywie polskiej. Od 34 min. zaznacza sią spadek sił u Niemców.

Wyczerpani całym naporem i ofensywą Niemcy nie są już niebezpieczni. Teraz, w końcowych minutach, napad polski przychodzi do głosu. Częste wypady Pieca i Kisielińskiego nie mogą jednak doprowadzić do efektu, ponieważ na przeszkodzie stoi doskonała gra. Jakoba. Bramkarz niemiecki w imponujący sposób potrafił zawsze w ostatniej chwili zlikwidować ataki Polaków. Jeszcze w 44 min. Piec ma sposobność uzyskać wyrównanie, jednak Jakob broni na róg.

Sędzia p. Ohlson (Szwed! spełnił swoje zadanie bardzo dobrze. Sędziami linjowemi byli pp. Staliński (Polska) i Gerlach (Niemcy).


Z pomocy wybijał sią na czoło Kotlarczyk II, który zasilał linją ataku i unieszkodliwił w zupełności groźnego lewoskrzydłowego Fatha. Bardzo często zdenerwowany szedł nawet do ataku chcąc nadrobić brak inicjatywy w tej linji. Na drugiem miejscu postawić trzeba Dytkę za jego wytrzymałość i ambicją. Dopiero pod koniec meczu opadł on nieco na siłach. Wasiewicz spełniał swą pracą dobrze ale tylko jeśli idzie o defensywą. Jako konstruktor akcyj ofensywnych nie mógł jeszcze zadowolić. Trudno zresztą wymagać tego od nowicjusza w reprezentacji.

W linji ataku najbardziej znać było Kisielińskiego dzięki jego przebojom, Artur zaczął wolno, wdawał się za często w pojedynki z przeciwnikiem i na skutek swej słabości fizycznej tracił przeważnie piłką. Jeszcze mniej aktywny był Szerfke, który wogóle jako kierownik napadu nie udał się zupełnie. Giemza jak i Piec przedstawiali typ śląskich graczy: twardych, zamało kombinacyjnych i jeszcze prymitywnych jeśli idzie o styl gry. Dla całości zespołu przynieśli mało korzyści aczkolwiek Giemza pracował dość dobrze defensywnie.

Z drużyny niemieckiej na czele postawić należy prawnego pomocnika Gramlicha I, oraz bramkarza Jakoba, jeśli idzie o linje defenzywne natomiast o obrońcach trudno coś powiedzieć ponieważ nie mieli zbyt ciężkiego zdania. Linja napadu naogół rozczarowała, w szczególności łącznicy, którzy niespełniali zupełnie swego zadania łączenia środka ze skrzydłowemu W ten sposób nie przyszedł do głosu Conen jak również skrzydłowi nie mogli nawiązać celowej kombinacji ze środkiem.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1935, nr 258 (17 IX)

Niemcy—Polska 1:0 (1:O).

Wrocław, 15 września, (tel). Trzecie z rzędu międzypaństwowe zawody w piłce możnej między reprezentacjami piłkarskimi Niemiec i Polski zakończyły się trzeciem z rzędu zwycięstwem drużyny niemieckiej w stosunku 1:0 (1:0).

Zwycięstwo Niemiec jest bardzo skąpe i nie oznacza bynajmniej sukcesu, skoro uzyskano je na własnym gruncie i po ciężkiej walce. Z drugiej strony jednak nie można zamykać oczu na to, iż Niemcy miały więcej znacznie zgry i w stosunku do siły drużyny, wynik mógł być znacznie wyższy na jej korzyść.

Po wylosowaniu boiska rozpoczyna grę drużyna polska, która przedstawia się gorzej fizycznie od drużyny niemieckiej. Upał dość nieznośny, daje się we znaki obu zespołom, jednak lepiej prezentują się Niemcy. Pierwsza połowa meczu jest przy najmniej równorzędna, przy lekkiej nie znacznej przewadze Niemiec, jednakowoż akcje napadu polskiego rwą się stale na linji pola karnego.

Linja ataku nie przedstawia żadnego jednolitego zespołu, a jej dyspozycja strzałowa jest marna. Bramkarz jakob, którego długie wykopy poza połowę boiska budzą podziw na widowni, jest niemal stale niezatrudniony, a rzadkie strzały napastników polskich stają się całkiem łatwo je go zdobyczą, albo przechodzą o kilka metrów obok słupka.

Najsłabiej prezentuje się Szerfke, który nie dochodzi do głosu. Jego powolność i zbytnia flegmatyczność nie pozwalają nawet zawiązać walki o piłkę. Największe za mieszanie stosunkowo wytwarza jeszcze Kisieliński, choć i jemu brakuje wykończenia akcji.

Prawa strona napadu Piec— Giemza gra jeszcze stosunkowo bardzo prymitywnie, nie umie się zdobyć na porządną kombi nację. Ostatni wreszcie Artur na skutek swej powolności i słabej decyzji nie przed stawia groźnego przeciwnika dla zespołu niemieckiego.

Kilka groźnych akcyj w tym okresie 7likwidował Albański, który wywiązał się zupełnie, dobrze ze swego zadania.

Najgroźniejszym w tym okresie graczem drużyny niemieckiej był lewoskrzydłowy Fath, którego akcje likwidował pewnie Kotlarczyk II. Tak samo niebezpiecznym był prawoskrzydłowy Lehnert, któremu jednak Dydko ciągle deptał po piętach. Doskonała jednak taktyka defensywna przyjęta odrazu przez zespół polski i znakomita gra tria obronnego naszej drużyny spowodowała, iż uzyskała stosunkowo tak zaszczytny wynik. Wynik ten bardziej zasługuje nad podkreślenie, iż Niemcy całą para szli na zwycięstwo i przeciwko nam wystawili t. zw. „Bombenmannschaft”, która miała ich reprezentować za kilka tygodni w Londynie na meczu z jedynastką narodową Anglji.

Zawody główne urządzone na wielkim miejskim stadjonie poprzedził mecz junjorów Górnego Śląska i Wrocławia, który zakończył się pięknem zwycięstwem naszej drużyny 3:1 (2:0). Gra drużyny polskiej stała na lepszym poziomie aniżeli niemieckiej, zwłaszcza do przerwy. Bramki dla zwycięzców zdobyli Bochopin, Oleś i Pazurek IV.

Po zakończeniu meczu junjorów na boisko stadionu wrocławskiego wpadają drużyny, naprzód polska, w składzie: Albański, Martyna, Doniec, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dydko, Piec, Giemza, Szerfke, Artur i Kisieliński, następnie drużyna niemiecka: jakob, Haringer, Gramlich II, Gramlich I, Goldbrunner, Zieliński, Lehnert, Lenz, Conen, Siffling, Fath.

Obie drużyny zostały przy wbiegnięciu na boisko powitane hymnami, (które odegrała orkiestra S. A., a publiczność stojąc śpiewała. Stadjon wypełniony był do ostatniego miejsca. Około 50 tys. widzów było świadkami tego spotkania. Na meczu obecni byli oprócz przedstawicieli władz niemieckich tak państwowych, sportowych, jak i wojskowych, generalny konsul polski p. Samborski z Opola i konsul Kwiatkowski z Wrocławia.

Z najgroźniejszych pozycyj wymienić na leży przebój Fatha w 23 min., który minął w pięknym stylu Martynę, lecz centra je go nie zostaje wykorzystana. Wysokie strzały Sifflinga i Lehnerta przechodzą ciągle ponad poprzeczkę.

Jedyny gol wpada w 34 min., kiedyto z podania Fatha nieobstawionego przez, Wasiewicza, Cohen niebywale silnym strzałem pakuje piłkę do bramki polskiej.

Pod koniec pierwszej części energiczne akcje f naszych obrońców hamuje napad Niemiec.

Po pauzie daje się zauważyć nieco większa przewaga Niemców, jak do przerwy, zanosi się na wysoką naszą przegraną, jednakowoż doskonała gra Albańskiego, je go ustawianie się, a częściowo i szczęście, ratują nas w tym okresie od porażki. Po maga nam również brak zgrania w linji napadu niemieckiego, w którym zawodzą stale obaj łącznicy..

W 14 min. prawy łącznik Niemiec Lenz strzela obok słupka.

Przewaga Niemców staje się coraz wy raźniejsza i od tej pory aż do 35 min. gry napad polski nie przechodzi niemal poza połowę boiska.

Jest parę momentów, w których Niemcy bombardują bramkę Polski, jednak doskonała gra Albańskiego ratuje nas od większej porażki.

W tym okresie napad Polski nie umie zupełnie utrzymać piłki i tylko znakomita gra defensywy nie pozwala podwyższyć Niemcom wyniku.

Od 34 natomiast minuty kiedy Siffling nie wykorzystał ostatniej doskonałej pozycji dla Niemiec, a mianowicie z centry Lehnerta nasz zespół przychodzi do głosu. — Niemiecka drużyna opadła na siłach, nasi przechodzą do ataku zachęcani przez okrzyki publiczności polskiej „Polska gola”, ale akcjom naszym brak wykończenia. W szczególności Piecowi i Kisielińskie mu udają się poszczególne przeboje, lecz niema kto strzelać do bramki. W 44mm. mieliśmy jeszcze możność wyrównania ze strzału Pieca, lecz bramkarz jakob stanął na przeszkodzie.

Na końcu publiczność me utrzymała po rządku, zeszła z miejsc siedzących i znalazła się tuż koło boiska. Na tem kończy się mecz, którego wynik był dość szczęśliwym. Stosunek kornerów 9:4 na korzyść Nie miec

Na wyróżnienie z drużyny polskiej za sługuje w szczególności bramkarz Albański, obrońcy: Doniec, Martyna, Kotlarczyk II. i Dydko, Wasiewicz, w ogólności był przeciętny. Poza tem nikt nie zasługuje na wyróżnienie.

Z drużyny niemieckiej najlepiej wypadli Conon, Lehnert, Zieliński, w pomocy i Haringer w obronie. Publiczność niemiecka opuszczała stadjon wrocławski wielce rozczarowana, przygotowana przez prasę na zwycięstwo w stosunku 5:0 — nie przypuszczała ani na chwilę, że napotka na tak silny opór i tak wielką ambicję ze strony polskiej drużyny.

Sędziował Szwed p. Olsohn bardzo spokojnie.

(H) Z Bytomia do Wrocławia na niedzielny mecz Polska — Niemcy wyjechało kilka specjalnych pociągów oraz mnóstwo autobusów. Przejazd temi pociągami z Bytomia do Wrocławia tam i z powrotem kosztował 6 marek 50 fenigów, podczas gdy koszta biletu kolejowego z Katowic do Wrocławia wynosiły 41 zł!, a z Krakowa nawet 68 zł.!

Różnica ceny jest zbyt wielka, aby tej sprawy publicznie nie napiętnować. Wskutek tego bardzo wielu polskich sportowców ze Śląska jechało tramwajem do Bytomia, a stamtąd autobusami wzgl. pociągami do Wrocławia. Sprawa ta winna być należycie zbadana przez kompetentne czynniki. Okazało się, że Warszawa jeszcze raz nie stanęła na wysokości zadania.


Kurjer Polski. R. 38, 1935, nr 257

Spotkania międzynarodowe naszych piłkarzy Nasza reprezentacja piłkarska rozegrała w dniu wczorajszym dwa spotkania piłkarskie. Mecz z Niemcami, jak było do przewidzenia prze graliśmy, niespodzianką jednak była słaba gra naszego drugiego garnituru w Łodzi, gdzie uzyskaliśmy zaledwie wynik remisowy.

Poniżej podajemy szczegółowe sprawozdania z obydwu meczów.

Polska — Niemcy 0:1 (0:1)

Międzypaństwowy mecz piłkarski Polska __Niemcy wygrany przez Niemcy nieznacznie 1:0, wywołał w Niemczech ogromne zainteresowanie. Ze wszystkich stron Rzeszy przybyły do Wrocławia na ten mecz pociągi popularne. Na olbrzymim stadionie Hermana Goeringa zebrało się przeszło 45 tys. widzów.

Zawody rozpoczęły się oczywiście od części oficjalniej. Odegrano więc hymny .narodowe itp. Po tych wstępnych uroczystościach rozpoczęły się właściwe zawody.

Gra była pełna dramatycznych momentów. Niemcy niewątpliwie przeważali technicznie nad Polakami. Polacy walczyli jednak niesłychanie ambitnie i ofiarnie. Atak nasz, który zresztą nie był najlepszą częścią drużyny potrafił wyzyskać wszystkie słabe strony ataku przeciwnika. Koncert gry za to pokazali Albański w bramce, a przedawszystkiem najlepszy gracz na boisku Martyna. Im przedewszystkiem zawdzięcza Polska, że Niemcy wygrali tak nieznacznie. Zaledwie raz udało się kierownikowi ataku niemieckiego Conenowi przełamać mur obrony polskiej i zdobyć jedyną, decydującą o zwycięstwie i bramkę.

W ostatnich 10 minutach Polska starała się za wszelką cenę wyrównać .

Niemcy jednak zastopowali system defensywny, grając wyraźnie na czas. Udało im się w ten sposób utrzymać wynik. Publiczność jednak okazywała wyraźnie niezadowolenie z gry swej drużyny, w ostatnim kwadransie. Należy podkreślić, że gra prowadzona była przez cały czas fair.

Sędzia p. Ohlhson bardzo dobry.

Poniedziałkowa prasa niemiecka podkreśla, że zwycięstwo Niemiec było zupełnie zasłużone, jednak w zbyt skromnym stosunku. „Montag” zaznacza, że zwycięstwo Niemcy uzyskały po niesłychanie ciężkiej walce z doskonałą drużyną polską, „Morntag Post” uważa, że Niemcy powinni byli wygrać w znacznie wyższym stosunku. Przeważali bowiem wyraźnie mad Polakami. „Deutshe Nachrichten Buireau” wyróżnia również przedewszystkiem Albańskiego i Martynę, którym przypisuje główną zasługę nieznacznej porażki Polaków. W ataku było więcej jasnych, niż ciemnych punktów.

Niemiecka Agencja wymienia Kisielińskiego i Pieca, natomiast Scherfkego nie uważa za idealnego kierownika ataku. Blado wypadła gra Giemzy i Artura. Publiczność — kończy agencja — opuściła stadjon rozczarowana, spodziewała się bowiem znacznie wyższego zwycięstwa drużyny niemieckiej. Przebieg gry zresztą wskakuje, że Niemcom należało się cyfrowo wyższe zwycięstwo, niż wypada w wyniku.

Wreszcie radjo niemieckie podaje, że skromne zwycięstwo nad Polakami przypisać należy polskiej obronie. Sprawozdawca radja niemieckiego podkreśla zdumiewającą grę Martyny, który był dla niemieckiego ataku murem nie do przebicia. Bramkarzem w wielkim stylu był Albański. Na wyróżnienie zasługuje również, zdaniem radja, Dytko i Doniec. W ostatnim kwadransie zaznaczyła się wyraźna przewaga Polaków, którym się Jednak nie udało wyrównać.

Wszystkie pisma, jak i agencje podkreślają, że gra toczyła się w atmosferze koleżeńskiej i rycerskiej.