1936.05.21 Śląsk - Kraków 4:0

Z Historia Wisły

1936.05.21, mecz międzyokręgowy, Wielkie Hajduki, boisko Ruch-u,
Grafika:Herb.jpg Śląsk 4:0 (1:0) Kraków
widzów: 5000
sędzia: Laband
Bramki
35' Teodor Peterek (Ruch Wielkie Hajduki)
76’(k) Teodor Peterek (Ruch Wielkie Hajduki)
Hubert Gad (Śląsk Świętochłowice)
87’ Hubert Gad (Śląsk Świętochłowice)
1:0
2:0
3:0
4:0
Śląsk
2-3-5
Eryk Tatuś (Ruch Wielkie Hajduki)
Antoni Rurański (Ruch Wielkie Hajduki)
Edmund Giemsa (Ruch Wielkie Hajduki)
Jerzy Piec II (Naprzód Lipiny)
Jan Badura (Ruch Wielkie Hajduki)
Edward Dytko (Dąb Katowice)
Ryszard Piec I (Naprzód Lipiny)
Hubert Gad (Śląsk Świętochłowice)
Teodor Peterek (Ruch Wielkie Hajduki)
Hubert Górka (Ruch Wielkie Hajduki)
Gerard Wodarz (Ruch Wielkie Hajduki)
Kraków
2-3-5
Edward Madejski (Wisła Kraków)
Alojzy Sitko (Wisła Kraków)
Władysław Szumilas (Wisła Kraków)
Mieczysław Jezierski (Wisła Kraków)
Franciszek Wilczkiewicz (Garbarnia Kraków)
Jan Lesiak (Garbarnia Kraków)
Otto Riesner (Garbarnia Kraków)
Henryk Kopeć (Wisła Kraków)
Władysław Szewczyk (Wisła Kraków) Grafika:Zmiana.PNG 46' (Stanisław Obtułowicz) (Wisła Kraków)
Karol Pazurek I (Garbarnia Kraków)
Antoni Łyko (Wisła Kraków)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Doniesienia prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1936, nr 142 (23 V)


Piłkarze Krakowa na 4 frontach.


Śląsk-Kraków 4:0 (1:0)'.

Wielkie Hajduki, 21 maja (KI). Podobnie, jak w ub. roku, tak samo i teraz reprezentacja piłkarska Krakowa uległa reprezentacji Śląska w stosunku (1:4 (0:1). Przez cały czas Śląsk miał widoczną przewagę i był drużyną bezwzględnie lepszą od Krakowian, na których usprawiedliwienie należy stwierdzić, że nie wystąpili w najsilniejszym składzie, bez Kotlarczyków. Ślązacy na zwycięstwo zasłużyli w całej pełni dobrą grą i przewagą w polu.

Reprezentacja Krakowa wystąpiła w składzie: Madejski Sitko, Szumilas, Jezierski, Wilczkiewicz, Lesiak, Elesner, Kopeć, Szewczyk (po przerwie Obtułowicz). Pazurek Łyko. Śląsk: Tatuś, Giemza, Burański, Dytko, Badura, Piec II, Wodarz, Górka, Peterek, God, Piec I.

W zespole Śląska nie wystąpił Wilimowski, który na ostatnim meczu ligowym zerwał sobie ścięgno i zmuszony będzie przerwać grę na dłuższy czas. Mecz od pierwszego momentu zaczyna się ciekawie, nie wykazując niczyjej przewagi. Dopiero od 27 min., kiedy Peterek zdobył pierwszą bramkę, wybijając piłkę z rąk Madejskiego, Śląsk zaczyna przeważać, utrzymując przewagę z małemi przerwami do końca. Madejski wykazuje bardzo stylowy sposób łapania piłek i jest zawsze na wysokości zadania, jakkolwiek doznał nieznacznej kontuzji ręki przy obronie silnego strzału Goda. Na chwilę wychodzi z bramki, jednak wkrótce powraca.

Po przerwie przewaga Śląska staje się jeszcze większa. Linja pomocy Ślązaków jest coraz lepsza i ona zadecydowała o losach spotkania. Dytko, Badura t Piec stoją na wysokości zadania tak w ofenzywie, jak i w defenzywie. W tych warunkach Peterek uzyskuje z rzutu karnego drugą bramkę w 16 min. Rzut karny został zresztą zbyt pochopnie podyktowany przez sędziego p. Labanda, który dopatrzył się ręki pod bramką Krakowa. W 29 i 32 min. God strzela z wypracowania całego ataku dwie bramki, przyczem Madejski nie był w możności ich obronie, ponieważ był zasłonięty przez swą własną obronę. Bogów 7:5 dla Śląska.

Oceniając grę, należy zaznaczyć, że w reprezentacji Krakowa najlepsi byli Łyko i Pazurek, zaś w pierwszej połowie Riesner. Kaszta drużyny, a zwłaszcza: atak, był bardzo słaby i nie wniosły żadnych wartości zespołowych w swej linji. Najsłabszą częścią Krakowa była pomoc, która zupełnie nie istniała na boisku. Do pewnego stopnia mogła zadowolić obrona przyczem Sitko był lepszy od Szumilasa. Madejski bardzo dobry, przewyższał swoje vis a vis Tatusia, który wykazuje inklinację do bardzo dalekich wybiegów z bramki.

W Śląsku zadowoliła cała drużyna. Na specjalne wyróżnianie zasługuje forma Dytki i Badury. W linji ataku coraz bardziej wyrabia się Górka. Peterek i Piec bez zarzutu. God rozegrał się dopiero w drugiej części meczu. Obrona Śląska, w szczególności Giemza, zadowoliła, aczkolwiek czasem grała zbył ostro. Mecz w drugiej części nie był już ciekawy gdyż odbywał się przy wybitnej przewadze Śląska. Na marginesie sędziowania p. Labanda należy zaznaczyć, że nie mógł on w żadnym razie zadowolić, ponieważ objąwszy sobie pewne miejsce na boisku, nie ruszał się z niego i nie posuwał się za atakami z obu stron. Z tego powodu szereg orzeczeń był albo mylny krzywdzący często dla Krakowa, albo sprzeczny z faktami na boisko. Publiczności zebrało się 5000 osób.



Relacje: [1]