1936.06.28 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 15:24, 12 wrz 2008; ROBSQN (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1936.06.28, I Liga, Hajduki Wielkie,
[[Grafika:|150px]] Ruch Hajduki Wielkie 1:0 (1:0) Wisła Kraków [[Grafika:|150px]]
widzów: 10.000
sędzia: Wardęszkiewicz.
Bramki
Wodarz 1:0
Ruch Hajduki Wielkie
Ustawienie 1-2-3-5



Wisła Kraków
Ustawienie 1-2-3-5



O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje Prasowe

Wisła stawiała twardy opór
Ostatni mecz mistrzostw wiosennych w Hajdukach



KATOWICE, 28.6. K.S. Ruch - Wisła 1:0 (1:0). Jedyną bramkę dnia strzelił Wodarz. Sędzia p. Wardęszkiewicz. Widzów ponad 10.000.

T.S. Wisła: Madejski; Szumilas, Sitko; Kotlarczyk II i I, Jezierski; Habowski, Kopeć, "Władysławski", Sołtysik, Sarna.

Ruch: Tatuś; Giemza, Rurański; Panhirsz, Badura, Dziwisz, Urban, Górka, Peterek, Willimowski, Wodarz.

Właściwie cały mecz był walką piątki ofenzywnej Ruchu z Kotlarczykami i triem obronnem krakowian. Wisła przyjechała z postanowieniem wywiezienia jednego punktu. W zespole jej brakło bowiem Łyki i Artura to też z góry zdecydowano się na grę defenzywną. Dzięki temu ślązacy mieli 90 proc. z gry.

Zwycięstwo Ruchu uważać należy w tym wypadku za zasłużone, a nawet za zbyt niskie. Niemniej jednak sukces przyszedł dość szczęśliwie w najbardziej niespodziewanej chwili.

Mimo przegranej Wisła przewyższała przeciwnika grą taktyczną o niebo. Choć stale znajdowała się w pozycji obronnej, umiała tak dobrze unicestwić groźnych przeciwników hajduczan, że tym, mimo kolosalnej przewagi, udało się wykorzystać zaledwie jeden błąd obrony.

Sitko zgasił Wilimowskiego. Kotlarczyk I był aniołem stróżem Peterka, jego brat zaś miał najcięższą robotę z Wodarzem, w tym dniu świetnie usposobionym. Pozatem Sitko wziął w monopol wszystkie wysokie piłki, a jego spokojny i zrównoważony partner, wraz z szybkim i dobrze się orjentującym bramkarzem zestroili się w świetną całość.

Atak gości wypadł słabo, tembardziej, że już w 10 min. ubył z jego szeregów debiutujący w miejscu Łyki, Sarna. Młody skrzydłowy chcąc wykorzystać murowaną pozycję został "znokautowany" przez rzucającego się pod nogi Tatusia. Bramka została nietknięta, krakowianina jednak, któremu wyskoczyło jabłko z prawego kolana, zniesiono z boiska. Kwartet ofenzywny Wisły ograniczył swą rolę tylko do nielicznych, czasem szaleńczych wypadów.

Pewni siebie hajduczanie dostali


źródło: http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1936/numer054/imagepages/image6.htm