1936.06.28 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

1936.06.28, I Liga, 9. kolejka, Hajduki Wielkie,
Ruch Hajduki Wielkie 1:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 10.000
sędzia: Kazimierz Wardęszkiewicz z Łodzi
Bramki
Wodarz 44' 1:0
Ruch Hajduki Wielkie
2-3-5
Tatuś
Giemza
Rurański
Panhirsz
Badura
Dziwisz
Urban
Górka
Peterek
Willimowski
Wodarz

trener: brak
Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Władysław Szumilas
Alojzy Sitko
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
"Władysławski" - Zatorski / Filek
Kazimierz Sołtysik
Jan Sarnagrafika:kontuzja.png10'

trener: brak
Wisła od 10' grała w osłabieniu po kontuzji Jana Sarny
Władysławski - Władysław Filek (1935-49) lub Henryk Zatorski (1933-36). Spore wątpliwości, Gowarzewski twierdzi, że "Władysławskim" nazywano Zatorskiego, Władysław Filek zarzeka się, że był to on. Skłaniałbym się ku tej drugiej wersji.
Sprawę rozwiązuje fotografia przedstawiająca wyjściowy skład.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Ewald Urban (Ruch Hajduki Wielkie)
Ewald Urban (Ruch Hajduki Wielkie)

Relacje Prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1936, nr 180 (30 VI)

Ruch-Wisła 1:0 (1:0).

(Mecz ligowy w Katowicach).

Wielkie Hajduki, 28 czerwca (KI). 10-tysięczna publiczność zawiodła się srodze na niedzielnym meczu, który miał się stać sensacją dnia. Mimo, iż Wisła grała od 10-ej minuty bez kontuzjonowanego Sarny, oraz mimo braku Łyki i Artura, trzymała się dzielnie do końca spotkania, inicjując nawet w drugiej części meczu wypady pod bramkę Ruchu.

Mecz był właściwie pojedynkiem między atakiem Ruchu a formacjami obronnemi Wisły. Z tego moralnym zwycięzcą wyszła Wisła, deklasując atak Ruchu.

Najlepszymi na boisku byli bezsprzecznie bracia Kotlarczykowie oraz trio obronne Wisły z Madejskim, Szumilasem i Sitką. Przewaga Ruchu była widoczna w ofenzywie gdyż zdziesiątkowany atak Wisły nie mógł być groźny. Decydująca bramka padła w 44 minucie 1-ej połowy ze strzału Wodarza, który wykorzystał brak orjentacji u Szumilasa.

Słabo wypadł atak Ruchu, w szczególności Wilimowski i Urban. Giemza i Dziwisz grali ostro i nieczysto. Sędzia p. Wardęszkiewicz,



Wisła stawiała twardy opór
Ostatni mecz mistrzostw wiosennych w Hajdukach



KATOWICE, 28.6. K.S. Ruch - Wisła 1:0 (1:0). Jedyną bramkę dnia strzelił Wodarz. Sędzia p. Wardęszkiewicz. Widzów ponad 10.000.

T.S. Wisła: Madejski; Szumilas, Sitko; Kotlarczyk II i I, Jezierski; Habowski, Kopeć, "Władysławski", Sołtysik, Sarna.

Ruch: Tatuś; Giemza, Rurański; Panhirsz, Badura, Dziwisz, Urban, Górka, Peterek, Willimowski, Wodarz.

Właściwie cały mecz był walką piątki ofenzywnej Ruchu z Kotlarczykami i triem obronnem krakowian. Wisła przyjechała z postanowieniem wywiezienia jednego punktu. W zespole jej brakło bowiem Łyki i Artura to też z góry zdecydowano się na grę defenzywną. Dzięki temu ślązacy mieli 90 proc. z gry.

Zwycięstwo Ruchu uważać należy w tym wypadku za zasłużone, a nawet za zbyt niskie. Niemniej jednak sukces przyszedł dość szczęśliwie w najbardziej niespodziewanej chwili.

Mimo przegranej Wisła przewyższała przeciwnika grą taktyczną o niebo. Choć stale znajdowała się w pozycji obronnej, umiała tak dobrze unicestwić groźnych przeciwników hajduczan, że tym, mimo kolosalnej przewagi, udało się wykorzystać zaledwie jeden błąd obrony.

Sitko zgasił Wilimowskiego. Kotlarczyk I był aniołem stróżem Peterka, jego brat zaś miał najcięższą robotę z Wodarzem, w tym dniu świetnie usposobionym. Pozatem Sitko wziął w monopol wszystkie wysokie piłki, a jego spokojny i zrównoważony partner, wraz z szybkim i dobrze się orjentującym bramkarzem zestroili się w świetną całość.

Atak gości wypadł słabo, tembardziej, że już w 10 min. ubył z jego szeregów debiutujący w miejscu Łyki, Sarna. Młody skrzydłowy chcąc wykorzystać murowaną pozycję został "znokautowany" przez rzucającego się pod nogi Tatusia. Bramka została nietknięta, krakowianina jednak, któremu wyskoczyło jabłko z prawego kolana, zniesiono z boiska. Kwartet ofenzywny Wisły ograniczył swą rolę tylko do nielicznych, czasem szaleńczych wypadów.

Pewni siebie hajduczanie dostali dobrą, acz niebolesną nauczkę. Zwłaszcza napad, który lubi ignorować najbardziej nawet utalentowanych, czy też chętnych do walki przeciwników. Dziś musiał on zabrać się do uczciwej roboty, która w efekcie niewiele mu przyniosła, wykazała natomiast najdobitniej wszystkie braki i niedociągnięcia. Zupełnie dobrze wypadł jedynie Wodarz. Górka słaby, Urban powolny, Peterek, pomimo dobrych chęci nie mógł wiele wskórać, a Wilimowski jakby nie chciał robić i był w zmowie z... Madejskim. W pomocy na pierwszy plan wybijał się Dziwisz swą ofiarną i destrukcyjną dla przeciwników grą. Panbirsz i Badura przeciętni. Obrona nie lepsza, przyczem Giemza wykazuje inklinację do rajdów daleko w pole. Tatuś, pomimo że grał już w przedmeczu, zupełnie dobry.

W całości Ruch nie wypadł źle, raziła jednak jego fatalna taktyka. Hajduczanie grali wyłącznie wysoko, choć system górnych piłek absolutnie im nie leży. Między atakiem Ruchu i pomocą istniała próżnia, dzięki defenzywnej (!) grze tercetu.

Tak czy owak, raczej rozczarował Ruch. Wisła zawiodła liczną widownię o tyle, że zjechała do Wielkich Hajduk w składzie osłabionym, skutkiem czego zrezygnowała ze zwycięstwa.

Gra rozpoczyna się jednominutowem milczeniem dla uczczenia pamięci ś.p. kpt. Blachy. Bardziej interesującą była pierwsza połowa zawodów. Jedyna bramka padła w 44 min. po niespodziewanym przyziemnie plasowanym strzale Wodarza. Bramka ta była wynikiem nieporozumienia beków Wisły. Pod koniec zawodów, publiczność wyraźnie sympatyzowała z gośćmi, a krytyczne stanowsko zajęła zwłaszcza wobec Peterka i Badury.

Arbiter p. Wardęszkiewicz miewał dobre, ale i słabe momenty.


źródło: http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1936/numer054/imagepages/image6.htm