1936.09.13 Polska - Niemcy 1:1

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Kotlarczyk.


Skład Reprezentacji Polski:


Spirydion Albański - Pogoń Lwów

Władysław Szczepaniak - Polonia Warszawa

Henryk Martyna - Legia Warszawa

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Jan Wasiewicz - Pogoń Lwów

Ewald Dytko - Dąb Katowice

Ryszard Piec - Naprzód Lipiny

Michał Matyas - Pogoń Lwów

Fryderyk Scherfke - Warta Poznań

Hubert Gad - Śląsk Świętochłowice

Gerard Wodarz - Ruch Wielkie Hajduki


Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Karl Hohmann 20' (0:1), Gerard Wodarz 75' (1:1).

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Józef Kotlarczyk:
    • „Kotlarczyk obniżył swój lot już wyraźniej; zwłaszcza w pierwszej połowie nie potrafił znaleźć się na boisku”. W sumie lepsza gra niż z Jugosławią.
    • Podczas bankietu pomeczowego Kotlarczyk otrzymał od PZPN papierośnicę za rozegranie 30 meczu w barwach Polski
    • J. Kałuża: Każdy z pomocników miał swój półgodzinny okres gry. Na Kotlarczyka wypadł on pod koniec zawodów.
    • Kotlarczyk i Dytko, obaj obrońcy, a także i Albański zasługują na słowa pochwały i uznania.

Kurjer Polski. R. 39, 1936, nr 253

Polacy o krok od zwycięstwa

Wczoraj odbył się w Warszawie na Stadjonie Wojska Polskiego, oczekiwany z wielkiem zainteresowaniem mecz piłkarski Polska-Niemcy. Spotkanie to ściągnęło nienotowane w kronikach sportowych tłumy publiczności, które w liczbie około 45 tysięcy wypełniły do ostatniego miejsca specjalnie w tym celu rozbudowany stadjon, sprawiając potężne wrażenie.

Już w godzinach popołudniowych a więc na kilka godzin przed meczem, ulice, prowadzące na stadjon przedstawiały widok niecodzienny.

Tłumy wprost przelewały się jezdni;}, tworząc wraz z autobusami i tramwajami zator nie do przebycia.

Na mecz zjechało kilkanaście tysięcy osób z różnych stron kraju, A również z Niemiec towarzyszyło drużynie gości, kilka tysięcy.

Na meczu obecni byli minister Ulrych, b. min. Matuszewski, wiceminister gen. Litwinowicz, gen. Trojanowski, inspektor armji gen. Burhardt -Bukacki, gen. Boncza -Uzdowski, ks. biskup Gawlina, płk. Glabisz, płk. Koc, i inni. W loży honorowej zasiadł również ambasador Rzeszy von Moltke.

Po trzech dotychczasowych porażkach z Niemcami, tym razem drużyna polska osiągnęła wynik remisowy 1:1, przyczem do przerwy prowadzili Niemcy 1:0.

Oceniając spotkanie, trzeba jednak zaznaczyć na wstępie, że wynik ten. aczkolwiek będący miłą niespodzianką po zeszłotygodniowym rozgromieniu naszej drużyny w Jugosławji, i przynoszący korzystną zmianę w historji dotychczasowych spotkań z naszymi zachodnimi sąsiadami, jest dla nas poniekąd krzywdzący. Polska bowiem zasłużyła w zupełności na zwycięstwo, górując znacznie w drugiej części gry. Niestety, chroniczny brak decyzji w strzałach naszych napastników stanął temu na przeszkodzie.

A przecież sposobności było wiele.

Po przerwie przewaga Polaków była przygniatająca. Piłka wprost nie schodziła z połowy niemieckiej.

Drużyna polska grała niezwykle ambitnie i zacięcie do ostatniej chwili. Nie zraziła się prowadzeniem Niemców w pierwszej części, lecz stale parła naprzód silną wolą zwycięstwa.

Na pierwszy plan w drużynie naszej wybijało się trio obronne: Albański, Martyna, Szczepaniak, które grało bez zarzutu przez cały czas meczu. Szczególnie zachwycił Albański, broniąc swej „świątyni” z niezwykłą przytomnością i brawurą. Swemi ryzykownemi napadami, niejednokrotnie uchronił nas od bramki w beznadziejnych sytuacjach.

W pomocy Kotlarczyk, słabszy w pierwszej połowie, poprawił się w zupełności po przerwie. Pozostali pomocnicy Wasiewicz i Dytko stali na wysokości zadania. Szczególne ten ostatni doskonale rozumiał z Wodarzem, zasilając go licznymi podaniami.

Atak bardzo dobry w polu, gubił całkowicie pod bramką przeciwnika. Najgroźniejszym strzelcem Wodarz, szczęśliwy zdobywca wyrównującej bramki. Dawał on sobie doskonale radę z obroną niemiecką, nie był jednak należycie wyzyskany przez swych kolegów.

Poza nim wyróżnić można Matjasa i Szerfkego. Natomiast Piec stał się wartościowym graczem dopiero po przerwie.

Drużyna niemiecka była bezsprzecznie nieco lepsza technicznie od Polaków. Podania Niemców były Mniejsze, również i strzały groźniejsze.

Podobnie, jak i w naszym zespole, najlepszą częścią drużyny niemieckiej był bramkarz Buchloh i obrona, która likwidowała skutecznie najgroźniejsze ataki Polaków.

W pomocy wyróżnił się Kitzinger, w ataku zaś najruchliwszym Hohmann oraz b. szybki lewoskrzydłowy Guenther, którego nie umiał upilnować Kotlarczyk.

Po powitaniu i odegraniu hymnów, drużyny zajęły boisko w następujących składach: Polska: Albański, Szczepaniak, Martyna, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dytko, Piec, Matjas, Szerfke, God, Wodarz.

Niemcy: Buchloh, Janes, Muenzenberg, Mehl, Rodziński, Kitzinger, Elbern, Gauchel, Hohmann, Euler, Guenther.

Grę rozpoczynają Polacy i już w 1-ej minucie Matjas ma sposobność uzyskania bramki, ale Buchloh przytomnie broni. Gra początkowo jest dość chaotyczna, ale wkrótce przybiera pewien konkretny wygląd. A - taki obu drużyn naprzemian się zmieniają i często zatrudniają bram karzy.

W 20-ej minucie pada pierwsza bramka dla Niemców, środkowy napastnik, Hohmann mija Martynę i strzela nie do obrony. Niemcy prowadzą 1:0. Wynik ten deprymuje Polaków, którzy wyraźnie słabną.

Niemcy teraz przeważają i zdaje się powtarzać historja dotychczasowych spotkań. Polacy nie rezygnują jednak z walki, ale mimo wysiłków nie są w stanie zmienić wyniku do przerwy.

W drugiej części gry, drużyna na sza skupia się, dążąc za wszelką cenę do strzelenia wyrównywującego gola. Atak sunie za atakiem, co chwila zagrażając bramce niemieckiej. Niestety, Polacy zaprzepaszczają szereg dogodnych pozycyj.

Wreszcie jednak w 24-ej minucie pada oczekiwane z wielkiem napięciem wyrównanie. Centrę Pieca przedłuża Matjas, podając Wodarzowi, a ten, minąwszy obrońcę niemieckiego, strzela nieuchronnie w lewy róg nad robinsonującym Buchlohem, co wywołuje niesłychany entuzjazm na widowni. Teraz przewaga Polaków wzmaga się jeszcze bardziej. Nie udaje się im jednak powiększyć wyniku. Pod koniec gra się nieco wyrównała, a wynik pozostał już bez zmian.

Sędziował bardzo dobrze Szwed Ekloff. B. K.