1936.09.20 ŁKS Łódź - Wisła Kraków 0:2
Z Historia Wisły
ŁKS Łódź | 0:2 (0:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 4-5.000 | ||||||||||
sędzia: Karol Bergtal z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Według "IKC" grał Henryk Zatorski, a nie Władysław Filek... wg "Głosu Porannego" Filek... |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje Prasowe
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
1936, nr 260 (18 IX)
Przed meczem ŁKS-Wisła.
Z Łodzi donosi (R): Po parotygodniowej przerwie odbędzie się w Łodzi mecz ligowy między ŁKS a krakowską Wisłą. Mecz ten po ostatnich dobrych wynikach ŁKS, osiągniętych w spotkaniach ligowych, a zwłaszcza po zwycięstwie nad mistrzem Polski, Ruchem, oczekiwany jest z dużem zainteresowaniem, tem bardziej, że Wisła ma na gruncie łódzkim ustaloną reputacje.
W składzie ŁKS zajdą prawdopodobnie zmiany, gdyż wystąpi on bez kontuzjonowanego obrońcy Gałeckiego. Miejsce jego zajmie przypuszczalnie Karasiak. Drużyna ŁKS nie ucierpi specjalnie na braku Gałeckiego. Gorzej, gdyby w meczu z Wisłą nie mógł wziąć udziału bramkarz Andrzejewski, gdyż ŁKS nie ma na jego miejsce odpowiedniego zastępcy.
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
1936, nr 264 (22 IX)
Wisła-ŁKS 2:0 (0:0).
Łódź, 21 września (r). W niedzielnym meczu ligowym Wisła—ŁKS obie drużyny grą swoją sprawiły naogół zawód, zwłaszcza ŁKS, po którym spodziewano się znacznie więcej. Gorąco popołudniowe spowodowało zapewne, że gracze oszczędzali się i grali początkowo w zwolnionem tempie.
ŁKS. częściej przedostawał się pod bramkę Wisły, lecz akcje jego były nieskoordynowane. Łodzianie atakowali przeważnie lewą stroną, forsując Króla, ten jednak nie był w stanie nic zdziała6 z powodu b. dobrej gry Kotlarczyka II. Prawy pomocnik Wisły ani razu nie dopuścił Króla do strzału i zasłużył w zupełności na miano najlepszego na boisku, gdyż pilnując Króla, wspierał jeszcze wybitnie słabszego swego starszego brata. Dobrze też grał w pomocy Jezierski.
W ataku Wisły wyróżniła się lewa strona, z której też padły obie bramki. Natomiast prawa, gdzie brał Habowski, nie usprawiedliwiła oczekiwań, mimo, że Habowski miał przed sobą znacznie słabszego przeciwnika. W obronie para Sitko—Szumilas uzupełniała się dobrze, a Madejski grał pewnie i bezbłędnie.
Płynność gry pozostawiała dużo do życzenia, do czego przyczyniało się defensywne nastawienie obu linij pomocy. Ataki Wisły i ŁKS same musiały cofać się po piłkę. Lepiej trzymali ją goście i szybciej przedostawali się pod bramkę, gdy tymczasem ŁKS wikłał się w nieproduktywnych podawaniach wszerz i nie zdradzał zdecydowania strzałowego.
W tych warunkach należy uznać Wisłę za zespół lepszy, a jej zwycięstwo za zasłużone. O pewnej jednak przewadze ŁKS świadczy duża ilość uzyskanych rzutów rożnych. Wisła miała ich zaledwo dwa, ale z jednego potrafiła uzyskać bramkę. Padła ona w 32 min. po pauzie z ostrego strzału młodego napastnika.
Drugą bramkę w 40 min. uzyskał Łyko z przeboju, w czem nie przeszkodził mu wybieg Andrzejewskiego. Sędzia słaby, widzów około 5000. W meczu tym lewoskrzydłowy Król obchodził jubileusz 300-go meczu w barwach ŁKS.
Składy drużyn. Wisła: Madejski, Sitko, Szumilas, Jezierski, Kotlarczyk I, Kotlarczyk TI, Łyko, Zatorski, Artur, Kopeć, Habowski.
ŁKS; Andrzejewski, Fliegel, Karasiak, Tadeusiewicz, Rudnicki, Pegza, Król, Sowiak, Lewandowski, Wolski, Miller.
ŁÓDŹ. 20.9. - tel. wł. - Wisła - ŁKS 2:0 (0:0). Bramki zdobyli Filek i Łyko. Sędzia p. Bergtal z Warszawy. Widzów 4.000.
Wisła: Madejski, Szumilas, Sitko, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski, Chabowski, Kopeć, Artur, Filek, Łyko.
ŁKS: Andrzejewski, Karasiak, Fliegel, Pegza I, Rudnicki, Tadeusiewicz, Miller, Wolski, Lewandowski, Sowiak, Król.
Po bezbarwnym przebiegu meczu Wisła zdołała pokonać ŁKS na jego własnym boisku. Trudno jednak pochwalić zwycięzców. Jeżeli goście wygrali, to tlyko dzięki chwilowemu przypływowi energii w dwóch wypadkach, w których padły bramki.
Przez 78 minut wynik utrzymywał się bezbramkowy, a to dzięki wybitnie defensywnej grze obydwu pomocy, które dosłownie nie śmiały posuwać się za własnemi atakami. Zarówno Kotlarczyk I, jak i Rudnicki wykazali minimalne chęci do poruszania się po boisku tak, że w chwilach ofensywy między własnym atakiem, a pomocą istaniła luka, szerokości conajmniej 30 metrów. Cóż dziwnego, że napady, nieszczególnie dysponowane traciły piłki na rzecz energicznie grających tyłów!
W ciągu całego przebiegu gry może tylko 10 razy oddano celne strzały na bramki, z czego dwa znalazły się w siatce.
W Wiśle wyróżnić można przede wszytkim trio obronne. Madejskiemu tym razem wszystko się udawało z chaotycznym atakiem Łodzian, a obrońcy paraliżowali zakusy przeciwnika. W pomocy dobry był młodszy Kotlarczyk, wygrywający pojedynki z lewą stroną ŁKS. Obydwaj jednak zbyt defensywni. Jezierski ruchliwy i energiczny.
W ataku Wisły nowy nabytek, Filek, zapowiada się wcale dobrze. Jeszcze nie zgrany z resztą i zbyt dziki, ale przytomny pod bramką i dobrze strzelający. Natomiast Artur i Kopeć słabi jak zwykle. Ze skrzydłowych Łyko najlepszy w ataku czerwonych.
W ŁKS, który grał bez Galeckiego, początkowo wszystko szło dość składnie i dobrze. Karasiak, taktycznie bardzo dobry, zawiódł kilka razy przy wykopach i obie bramki padły z jego strony. Fliegel na wysokości zadania. W pomocy - boczni lepsi od Rudnickiego, cała trójka jednak trzymała się kurczowo tyłów.
Atak naogół zawiódł. Zarówno Sowiak jak i Król - wykazujący wybitną formę na poprzednich meczach obniżyli swój lot. Lewandowski beznadziejnie słaby, jedynie Miller utrzymał się na poziomie.
Meczy był ostry, chwilami brutalny i nieciekawy. Przez całą pierwszą połowę akcje nosiły charakter przypadkowości, przeważnie jednak piłka znajdowałą się w okolicach bramki Madejskiego.
W 25-ej minucie schodzi na 10 minut kontuzjowany Filek. Pierwszy ciekawy moment nastąpił dopiero w 32 minucie, kiedy to Miller przejechał Sitkę, podał do środka, ale Lewandowski z trzech metrów strzelił prosto w ręce bramkarzowi. ŁKS ma przewagę, wyrażoną w pięciu rogach.
Po przerwie gra nieco ciekawsza i znów ŁKS częściej przebywa na połowie gości. Raz Lewandowski ładnie strzelił ale Madjeski broni. Król natomiast haniebnie spudłował.
Im bliżej końca, tym wyraźniej zaznacza się przewaga techniczna Krakowian. Wreszcie po rzucie z rogu, Filek po raz pierwszy umieszcza piłkę w siatce, a na cztery minuty przed końcem Łyko z przeboju uzyskuje drugi punkt.
Sędzia p. Bergtal słaby, zasłużył na "kocią muzykę".
źródło: http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1936/numer081/imagepages/image2.htm
Kurjer Polski. R. 39, 1936, nr 260
Wisła zwycięża Ł.K.S. 2:1
Mecz ligowy w Łodzi pomiędzy ŁKS a Wisłą zakończył się zwycięstwem Wisły w stosunku 2:0 (0:0).
ŁKS przeważał przez 70 minut, ale słaba gra ataku nie pozwoliła na wyzyskanie tej przewagi. Drużyna krakowska grała mało efektownie, ale skutecznie. Obie bramki padły pod koniec drugiej połowy. Strzelcami byli: Filek i Łyko.
Widzów około 6000.
===Dziennik Polski : wychodzi rano. R.2, 1936, nr 263
WISŁA—ŁKS 2:0 (0:0)
Łódź, 20. 9. Mecz ligowy w Łodzi pomiędzy ŁKS a Wisłą zakończył się zwycięstwem Wisły w stosunku 2:0 0:0). ŁKS przeważała przez 70 min, ale słaba gra ataku nie pozwoliła na wyż zyskanie tej przewagi, Drużyna krakowska grała mało efektownie, ale skutecznie. Obie bramki padły pod koniec drugiej połowy. Strzelcami by li: Filek i Łyko. Widzów około 6000