1937.05.06 Wisła Kraków - Garbarnia Kraków 1:1

Z Historia Wisły

1937.05.06, I liga, 5. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:15
Wisła Kraków 1:1 (0:0) Garbarnia Kraków
widzów: 3.000-4.000
sędzia: Arnold Hausmann ze Lwowa
Bramki

Antoni Łyko 63'
0:1
1:1
62' Stefan Woźniak

Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Władysław Szumilas
Alojzy Sitko
Józef Kotlarczyk
Franciszek Gierczyński
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Mieczysław Gracz
Władysław Szewczyk
Artur Woźniak
Antoni Łyko

trener: brak
Garbarnia Kraków
2-3-5
Bronisław Jakóbiak
Emil Morawa
Alojzy Stankusz
Czesław Soldan
Franciszek Wilczkiewicz
Jan Lesiak
Karol Skóra
Władysław Zaremba
Stefan Woźniak
Karol Pazurek I
Antoni Polus

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

200 pxx
200 pxx
200 pxx
200 pxx

Spis treści

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 121 (3 V)

Kopajmy się jak bracia! Od kilku tygodni sportowa Polska wyległa na boiska, by podziwiać asów, królów i waletów naszego piłkarstwa. Tylko starzy i zgorzkniali przeciwnicy sportu siedzą w domu, zupełnie obojętni dla zmagań czołowych jedenastek.

Chwilowo „Warta” jest najwięcej warta.

Ale i „Wisła” trzyma się świetnie. Już nawet

śpiewają o niej piosenki:

„Płynie „Wisła”, płynie,

po polskiej krainie,

może jej w tym roku

laur nie ominie

Gdy tak dalej będzie —

mistrzostwo zdobędzie”.

Zdobędzie — jeśli ucieknie „Warcie”. Zanim to się stanie, dużo jeszcze goli w „Wiśle” upłynie


„Ilustrowany Kuryer Codzienny” 1937, nr 124 (6 V)

Garbarnia Wisła.

Jutro we czwartek odbędą się zawody ligowe, które budzą zawsze wielkie zainteresowanie. Będzie to bowiem spotkanie dwu lokalnych rywali, a miano wicie Garbarni i Wisły, które w bież. sezonie jeszcze się nie zmierzyły.

W lokalnych walkach ligowych zdobywają się za wsze gracze ma maksimum ambicji i stąd też mecze te niejednokrotnie kończą się niespodziewanymi wynikami. Początek zawodów na boisku Wisły o g. 5.15 po południu, poprzedzi mecz drużyn młodszych. Bilety są już do nabycia w przedsprzedaży.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 126 (8 V)

Kraków, 7 maja. Jedyną a trakcją piłkarską czwartkowego święta był mecz piłkarski o mistrzostwo Ligi między Garbarnią a Wisłą, rozegrany na boisku tej ostatniej, a zakończony remisowo 1:1. Wynik ten nie zmienił w najmniejszej mierze stanu tabeli, gdyż Wisła dogoniła wprawdzie w liczbie punktów Wartę, ale ustępuje jej o ułamek w stosunku bramek. Także i Garbarnia nie zmieniła pozycji, pozostając nadal na miejscu siódmem.

Garbarnia-Wisła 1:1 (0:0).

Kraków, 7 maja.

Spotkanie powyższe zapowiadało się atrakcyjnie, gdyż spodziewano się zażartej walki, ze względu na wagę, jaką miał każdy punkt dla Garbarni, kroczącej na dole tabeli, jak i dla Wisły, która pragnęła objąć prowadzenie w tabeli. Tymczasem na boisku obserwowaliśmy tylko zażartą walkę, a poza tem niewiele z tego, coby przypominało nam wyższą klasę drużyn. Wisła miała marny dzień i nie potrafiła wykazać swych umiejętności, zaś przeciwnik jej walczył z większą znacznie ambicją, bardziej był opanowany i zrównoważony i właściwie na zwycięstwo zasłużył. Poza bowiem pierwszemi 25-ciu minutami gry, w których Wisła miała przewagę, ale niewykorzystaną cyfrowo, Garbarnia dzierżyła inicjatywę w swych rękach, przyczem w pewnych momentach zaznaczyła nawet jaskrawo swoją wyższość przez znaczną ilość rzutów rożnych.

Sam mecz był wielce denerwujący, przerywany często przez sędziego, który usiłował opanować grę, poza tem incydent z sędzią linjowym, który opuścił boisko, a następnie częste reklamacje ze strony zawodników pod adresem sędziego — wszystko to razem czyniło to widowisko niezbyt miłem dla widza.

O samych zawodach nie warto wiele pisać. — Gra była nudna, mało ciekawa i nieobfitująca w piękne pozycje podbramkowe, za wyjątkiem rzutów rożnych. Obaj bramkarze byli mało za trudnieni i nie mieli zupełnie możności wykazania swej klasy. W Wiśle stanęła na wysokości zadania tylko linja obrony.

Pomoc słaba, jak również i linja napadu, której „wózkowano” coniemiara i bez głowy i nie umiano wykorzystać skrzydłowych. W Garbarni grała b. dobrze linja pomocy, trio obronne spełniło też swe zadania, a atak kombinował dużo i składnie, ale do pola karnego i stąd też nie zaznaczył cyfrowo swej przewagi. Bramkę zdobył dla Garbarni Wożniak głową z rzutu rożnego w 17 min., wyrównanie ze strzału Łyki nastąpiło w nast. minucie. Sędziował p. Haussman, który nie miał dobrego dnia. Widzów 3.000.


Kurjer Polski. R. 40, 1937, nr 124

WISŁA REMISUJE Z GARBARNIĄ

Wczoraj odbył się w Krakowie mecz o mistrzostwo ligi pomiędzy lokalnymi rywalami: Wisłą i Garbarnią, który zakończył się wynikiem 1:1 (0:0).

Obie drużyny grały bardzo słabo, przyczem Garbarnia górowała Startem do piłki i kondycją fizyczną, za sługując raczej na zwycięstwo. Wisła miała słaby dzień. Więcej inicjatywy wykazała Garbarnia, której atak nie umiał jednak sforsować defenzywy Wisły.

Prowadzenie uzyskał w 17-ej minucie Woźniak dla Garbarni, lecz w minutę później Łyko wyrównał. Dalsze usiłowania obu drużyn nie zmieniły już wyniku.

Sędziował p. Hausman ze Lwowa. 1 Widzów do 3.000.



Śląski Kurjer Poranny, 1937, R. 3, Nr. 124

Wisła-Garbarnia 1:1 (0:0)

Jedynym meczem ligowym w dniu wczorajszym było spotkanie Wisła — Garbarnia. Wbrew wszelkim oczekiwaniom, Wisła z spotkania tego nie wyniosła dwóch punktów. Pomimo pięknej gry Wisły, nie udało jej się pokonać niezwykle ambitnie walczącej Garbarni. Pod względem technicznym Wisła przewyższała Garbarnię, lecz jak już zaznaczyliśmy braki te Garbarnia nadrabiała kolosalną ambicją i ofiarnością. Najlepszą częścią


Przegląd Sportowy. R. 17, 1937, nr 36

1937.05.07

Wisła-Garbarnia 1:1

KRAKÓW, 6.5. — Teł. wł. — Wisła — Garbarnia 1:1 (0:0). Bramki zdobyli Woźniak j Łyko. Publiczności 4.000. Sędzia p. Hausman. Wisła: Madejski; Szumilas, Sitko; Kotlarczyk. Gierczyński, Jezierski; Habowski. Gracz. Szewczyk, Artur, Łyko. Garbarnia: Jakubiak; Morawa. Stankusz; Soldan, Wilczkiewicz, Lesiak; Skóra, Zaremba, Woźniak, Pazurek, Polus.

Mecze o mistrzostwo nie są zabawką. Boje o prymat lokalny zwiększają w znacznym stopniu dozę twardości. Wystarczy spotkanie Wisły z młodszą rywalką lokalną, by widownia przeżyła w napięciu półtorej godziny. Obok momentów lokalnej rywalizacji, mieliśmy jeszcze inne czynniki emocjonalne. Wisła była „burżujem“, który ulokował się wśród arystokratów w tabeli. Garbarnia — chudeuszem, grawitującym ku dołowi. Jednych wychwalano, nad drugimi wylewano łzy żalu i ubolewania. Uwzględniwszy te momenty zrozumiemy, dlaczego zawody były szczególnie emocjonujące i wymagały twardej t silnej ręki arbitra. Niestety, dłoni tej nie stało, gdyż sędzia p. Hausman był raczej chwiejny. Zbyt często mylnie rozstrzygał, wywoływał podniecenie na boisku i trybunach. W końcu doszło do tego, że uwagami jednego z graczy poczuł się dotknięty sędzia boczny, który opuścił boisko. W pewnym momencie atmosfera była b. naprężona. Na szczęście skończyło się wszystko spokojnie. Drużyny były zbyt zdenerwowane, by zdobyć się na spokojna akcję i do prowadzić grę według własnego systemu. Wisła bardziej uległa nerwom i jakkolwiek przeważała przez większą część pierwszej połowy, nie umiała poczynań swych skoordynować i powiązać. Garbarnia była bardziej wytrzymała i rzuciła na szalę większą dozę za ciętości. O bramkarzu Jakubiaku trudno wydać sąd, gdyż poza pewnym niedociągnięciem przy puszczonej bramce nie miał wiele do roboty. Korzystna nota należy się natomiast nowozaprezentowanemu obrońcy Morawie. który stanowił w tyłach Garbarń; silny i pewny punkt. Było to o tyle ważne, że znajdujący się przed nim pomocnik Soldan nie budził większego zaufania. Zdecydowanie lepiej wypadli dalsi dwaj pomocnicy. Lesiak był chwilami świetny. Wilczkiewicz wytrzymał tern po do Ostatniej minuty. Atak Garbarni żyje dalej Pazurkiem. Stary tank jest wciąż motorem swej ofensywy. 30-ka z okładem, jaka dźwiga na karku, nie jest mu ciężarem. Słabsza dyspozycja Woźniaka na środku nie pozwoliła na kontakt Pazurka z Zaremba. Skrzydłowi szybcy, ale brak im wykończenia. W drużynie Wisły uderzała w pierwszym rzędzie słabsza niż zazwyczaj dyspozycja pomocy oraz Szewczyka. Pomoc nie pracowała, normalnie i to odbiło się na ataku, który nie mając piłek wyczerpał się pierwszej połowie. Niedyspozycja Szewczyka rozdzieliła atak na dwie części. Lewa strona szła dobrze, gdyż Artur z Łyka radzili sobie sami, natomiast na prawej istniały tylko akcje Gracza, Habowski natomiast odczuwał brak piłek ze środka. Reszta zespołu bez poważniejszych odchyleń. Pierwsza połowa wykazuje lepszą grę Wisły i przynosi zmienne sytuacje. W drugiej Wisła ma chwile niepewności w defensywie, a rzut rożny w 17 min. zamienia Woźniak głową w bramkę. Prowadzenie jest krótkie, gdyż już w minutę później przebój Łyki przy niefortunnym wybiegu bramkarza przynosi wyrównanie. Ostatnie chwile należą raczej do Garbarni, która strzela jeszcze jedną bramkę, nieuznaną jednak z powodu spalonego. rg