1937.07.04 Kraków - Poznań 4:2

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Szumilas, Habowski, Artur.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 185 (6 VII)


Kraków-Poznań 4:2 (2:1).

Międzymiastowe zawody towarzyskie między reprezentacyjnemi drużynami Krakowa i Poznania na boisku Cracovii zakończyły się zasłużonem zwycięstwem drużyny krakowskiej w stosunku 4:2 (2:1). Sam mecz był nieco nudny i nie stał na nadzwyczajnym poziomie. Przyczyną był tu upał z jednej stromy, a z drugiej znów okoliczność, iż zawody międzymiastowe między drużynami krajowemi, w których biorą udział nienajlepsi zawodnicy (część graczy występować musi w drużynie reprezentacyjnej państwowej), już się przeżyły i nie są magnesem ani dla publiczności, ani też dla zawodników.

Drużyny wystąpiły do meczu w następującym składzie: Kraków — Pemper, Lasota, Szumilas, Góra, Majeran, Żiżka, Habowski, Artur, Korbas, Szeliga (Hausner) i Zembaczyński. Poznań — Fontowicz (Warta), Fibich (HCP)), i Jakubowski (Pentatlon), od pauzy Ofierzyński w miejsce Jakubowskiego, następnie Lipiak (HCP), Danielak (Warta) i Sobkowiak (Warta), Skrzypczak (HCP), Nawrat (Warta), Gendera (Warta), Kaźmierczak (Warta) i Stock (HCP).

Zaraz z początku dała się zaznaczyć znaczna przewaga techniczna drużyny krakowskiej, dla której dwie bramki strzela już w 10 min. dobrze usposobiony Szeliga, najruchliwszy zawodnik na boisku Pierwszą pozycję wytworzył mu doskonale Korbas, łaś drugą Habowski. Krakowianie, widząc, że przeciwnik nie jest groźnym, me wy czają się zbytnio, Goście przychodzą czysto do na ich bramka w tym okresie pada w 35 min. (za „faul” Majera na) z rzutu karnego, egzekwowanego przez Nawrata.

Po pauzie goście zmieniają skład o tyle, iż w miejsce Jakubowskiego występuje na boisko Ofierzyńskl. Gra jest w dalszym ciągu mało zajmująca, przyczem lekka przewaga należy do gospodarzy. Niedokładne ich podania tak w napadzie, jak i pomocy, długie przetrzymywanie piłki nie daje długi czas żadnego efektu Dopiero w 15 min. pada dla Krakowa trzeci goal z rzutu karnego, strzelony przez Habowski ego Niedługo potem kontuzjonowiany Szeliga schodzi z boiska, ustępując miejsca Hausnerowl. Jego zasługą jest czwarty goal, strzelony z podania (łabowskiego. Goście zaś pod samkoniec meczu strzelają piękną bramkę ze strzału pomocnika Sobkowiaka.

Z obu drużyn najlepiej stosunkowo grali bramkarze, — w drużynie krakowskiej wyróżnić nadto należy Szeligę, podczas gdy reszta grała za mało energicznie, nie osiągając specjalnie wybitnego poziomu Nie było jednak bardzo rażąco słabych punktów.

W drużynie poznańskiej najlepsi obok bramkarze Fontowicza, Gendera, Nawrat i Sobkowiak.


Relacje: [1]