1937.09.19 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 2:2

Z Historia Wisły

1937.09.19, I liga, 11. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:45
Wisła Kraków 2:2 (0:2) Ruch Hajduki Wielkie
widzów: 6-7.000
sędzia: Franciszek Krukowski z Warszawy
Bramki


Antoni Łyko 63'
Bolesław Habowski 75'
0:1
0:2
1:2
2:2
8' Wodarz
40' Wiechoczek


Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Władysław Szumilas
Alojzy Sitko
Józef Kotlarczyk
Władysław Kammer
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Mieczysław Gracz
Władysław Szewczyk
Artur WoźniakGrafika:Kontuzja.png
Antoni Łyko

trener: brak
Ruch Hajduki Wielkie
2-3-5
Tatuś
Giemza
Czempisz
Dziwisz
Nowakowski
Pachirsz
Kubisz
Wiechoczek
Peterek
Wilimowski
Wodarz

trener: Gunther Ringer
Peterek przestrzelił rzut karny.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Edmund Giemza i Antoni Łyko
Edmund Giemza i Antoni Łyko
200 pxx
200 pxx

Spis treści

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 258 (18 IX)

„Ruch“ jedzie po zwycięstwo do Krakowa.

Z Hajduk donosi (KI): W niedzielę przed południem wyjeżdża drużyna ligowa Kuchu, pociągiem popularnym, wraz i sympatykami klubu do Krakowa, na mecz z Wisłą. Ruch, zdając sobie sprawą z trudności spotkań a, wyjeżdża w najsilniejszym swym składzie. Skład przedstawiać się będzie następująco: Tatuś, Giemza. Czempisz, Nowakowski, Dziwisz. Panchyrz, Wodarz, Wilimowski, Peterek, Wiechoczek i Kubisz. Publiczność krakowska będzie zatem miała możność oglądania mistrza Polski, w jego odrodzonej formie, która zjawiła się w drugiej połowie sezonu ligowego, po zmontowaniu nowej linji napadu, a w szczególności zastąpieniu Górki, nowym, bezsprzecznie utalentowanym łącznikiem Wiechoczkiem.

Eksperyment przerzucenia Peterka na łącznika, a powierzenie Wilimowskiemu roli kierownika ataku, zarzucony został bezpowrotnie, wobec oczywiste go niepowodzenia, tak, iż obecnie zespól hajducki niewiele ustępuje tej drużynie, która w latach ubiegłych należała do czołowych zespołów. Nowymi nabytkami Ruchu są właściwie tylko Kubisz, Wiechoczek i Nowakowski, którzy dopiero w tym sezon e na stałe grywają w pierwszej drużynie. Reszta jest dobrze znana publiczności krakowskiej

Wynik meczu zależy niewątpliwie od dyspozycji strzałowej ataku Ruchu. Jeśli tylko nie zawiedzie Wiechoczek na obcym terenie, atak Ruchu będzie b. niebezpieczny, choćby już z tego wzglądu, że każdy z napastników nie wyłączając Kubisza, strzela na bramkę z każdej nadarzającej się pozycji. W tych warunkach los spotkania zależeć będzie od formy pomocy, która bez wątpienia nie jest najsilniejszą formacją i ulega często depresji. W obronie będzie miał Ruch niezawodną ostoje w Gemzie. — Czempisz jak i Tatuś nie wykazują skrystalizowanej formy.

Zważywszy, że Buch w razie zwycięstwa miałby szanse na ponowne zdobycie tytułu mistrzowskiego, należy spodziewać się. iż będzie do tego dążył, nie szczędząc wysiłków.

Jak wynika z powyższych informacji naszego katowickiego korespondenta, Ruch idzie pełną parą na tegoroczne mistrzostwo Polski. Byłoby już ono piątem z rzędu. Na przeszkodzie stoi Ślązakom niewątpliwie Wisła i od wyniku meczu niedzielnego zależeć bedzie, czy Ruchowi uda się jeszcze i na bież. rok utrzymać swój prymat w plłkarstwle polskiem. Stąd mecz niedzielny zapowiada się, jako niebywała atrakcja sportowa. Początek zawodów w niedziele na boisku Wisły o godz. 3.45 popoł., poprzedzi mecz juniorów Wisły i Ruchu. Bilety do nabycia w przedsprzedaży.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 260 (20 IX)

Dziś walczy Ruch z Wisła.

Boisko Wisły będzie w godzinach popołudniowych areną niezwykle zadętej walki o mistrzostwo Ligi. Idzie w tym meczu o b. wielką stawkę, bo o szanse Ruchu na zdobycie w br. piątego z rzędu mistrzostwa Polski. Śmiało bowiem można przewidywać, iż Ruch w razie ewent. przegranej na boisku Wisły, nie odegra już w br. decydującej roli w mistrzostwach tegorocznych Ligi. Dla Wisły spotkanie niedzielne ma równie doniosłe znaczenie, bo w razie przegranej Czerwoni muszą się pożegnać z myślą o zajęciu czołowego miejsca w Lidze.

Ruch świadom wagi tego spotkania, występuje w pełnym składzie, w którym bił ostatnio pod rząd Wartę, Warszawiankę i Garbarnię (tę ostatnią 8:1). Forma graczy śląskich, jak Wilimowskiego, Wodarza oraz nowo pozyskanego rewelacyjnego łącznika Wiech oczka jest znakomita Spodziewać się należy pięknego i emocjonującego meczu.

Początek o godz. 3.45 popoł, na boisku Wisły, do którego prowadzi pod samą bramę wejściową dojazd tramwajem (Nr. 4). Poprzedzi o godz. 2.30 mecz juniorów Wisły t Ruchu (W. Hajduki).


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 261 (21 IX)


Wisła-Ruch 2:2 (0:2).

Kraków, 20 września.

Przy pięknej pogodzie, w obecności około 7.000 widzów, odbyły się powyższe zawody, które do starczyły widzom dużo emocyj i dramatycznych denerwujących sytuacyj. Przeżyła je i jedna i druga stroma. Zwolennicy Wisły mieli duże obawy o wynik spotkania, którego wynik do pauzy opiewał 2:0 na korzyść przeciwnika, a do tego drużyna Czerwonych grać musiała właści wie w dziesiątkę z powodu kontuzji Artura. Natomiast zwolennicy Ruchu, którzy przybyli popularnym pociągiem ze Śląska, wracali poważnie zmartwieni wynikiem spotkania, w którem drużyna prowadziła już 2:0 i miała jakby dwa punkty w kieszeni, a tem samem szanse na mistrzostwo Polski wzmocnione. Ze względu na wysoką stawkę meczu, obie drużyny wystąpiły w pełnych składach.

Gra rozpoczęła się od pochopnie wydanych poleceń sędziego Krukowskiego, który za ręce nieumyślne podyktował już w 2 min. rzut wolny tuż z za pola karnego a następnie i rzut karny za rękę Sitki. W obu wypadkach miała Wisła szczęście, piłka idąca z rzutu wolnego (egzekutorem był Gemza) trafiła w poprzeczkę, zaś przy rzucie karnym Peterek posłał piłkę na aut. Te nieprzemyślane rozstrzygnięcia w pierwszej części meczu usposobiły widownię przeciwko sędziemu, który począł nerwowo rozstrzygać i dopuścił do ostrej gry.

Po przerwie, gdy już ochłonął ze zdenerwowania, sędziował dobrze. Do pauzy przewaga należy bezsprzecznie do Ruchu, który wykorzystuje słabą formę obrony Wisły i pomocy. Obrońcy grali na równej linji i nie grzeszyli celnemi wykopami. Kammer na środku pomocy był za wolny i zbyt późno dostartowywał. Boczni natomiast nie pilnowali skrzydłowych, którzy wytwarzali ustawicznie groźne sytuacje pod bramką Wisły.

W ataku słabym punktem był Szewczyk, na którym widać kompletny brak treningu. Z silnym pomocnikiem Ruchu Nowakowskim nie umiał on sobie absolutnie poradzić i przegrywał dosłownie każdą piłkę. Artur był też punktem, z którego Wisła nie miała pociechy. Jego przesada w wózkowaniu naraża go na ciągłe kontuzje. Przy jednym z nich padł ofiarą brutalnego „faulu” Dziwisza, na który sędzia nie reagował należycie. W 13 min. zeszedł z boiska i gdy po kilku minutach wrócił, poszedł na skrzydło, gdzie raczej statystował. Również i formie Łyki, Habowskiego oraz Gracza można też coś zarzucić. Na tle słabej do pauzy formy Wisły, drużyna mistrza Polski zaprezentowała się bardzo dobrze. W ataku pierwsze skrzypce grał Wodarz, a dobrymi punktami byli także Kubisz i Wiechoczek. Peterek już za powolny, a Wilimowski, choć widać, że jest gracz pierwszorzędny, oszczędzał się, a w kilku sytuacjach podbramkowych wypadł marnie.

W pomocy najlepszym był zbyt ostro grający Dziwisz, dalej Nowakowski na środku, zaś Panhyrz był tu najsłabszym punktem. Trio obronne dobre.

Pierwsza bramka padła dla Ruchu w 9 min. ze wspaniałego strzału Wodarza, który zastał Madejskiego w bramce nieprzygotowanym. Drugą bramkę strzelił w 40 min. Wiechoczek. Po pauzie obraz gry się zmienił.

Do głosu przyszła Wisła, wykorzystujący znużenie przeciwnika. Ruch ogranicza się do defensywy, a miejscami gra wy raźnie „na czas“. Początkowo Habowski marnuje parę doskonałych sytuacyj podbramkowych i w ogólności napad Wisły nie umie sobie po radzić zupełnie z tyłami przeciwnika. Dochodzi do tego, iż pomoc Wisły napiera energicznie, a Kotlarczyk oddaje piękny strzał na poprzeczkę. Bramka pierwsza dla Wisły pada w 18 min. ze strzału Łyki po centrze Habowskiego. Wyrównanie przyszło w 30 min. po raucie rożnym ze strzału Habowskiego,

Od tej pory gra snę wyrównuje, obie strony mają okazje na poprawienie wyniku, ale ich nie wyzyskają. W końcowym okresie zajaśniał talent Madejskiego, który obronił przytomnie parę groźnych strzałów Wilimowskiego.


Kurjer Polski. R. 40, 1937, nr 259

RUCH — WISŁA 2:2.

Wczoraj, w obecności 8 tys. widzów, rozegrany został w Krakowie mecz piłkarski o mistrzostwo ligi Ruch —Wisła, zakończony wynikiem remisowym 2:2 (2:0).

Zawody były niezwykle ciekawe i obfitowały przez pełne 90 minut w momenty emocjonujące. W pierwszej połowie Ruch zagrał doskonale. W 7 -ej minucie Wodarz pięknym strzałem zdobył prowadzenie dla Ruchu, a wkrótce Wiechoczek podniósł wynik do 2:0 dla Ruchu.

Po przerwie stroną atakującą i przeważającą była Wisła. Punkty dla niej zdobyli Łyko i Habowski.

Sędziował p. Krukowski z Warszawy


Przegląd Sportowy. R. 17, 1937, nr 75

1937.09.20

Ruch — Wisła 2:2

I KRAKÓW. 19.9. — Tet. wł. — Wisła-Ruch 2:2 (0:2)

Bramki dla Ruchu: Wodarz i Wieczorek, dla Wisły: Łyko i Habowski, sędzia p, Krukowski z Warszawy publiczności 6 tysięcy.


Wisła: Madejski, Szumilas, Sitko: Kotlarczyk, Kammer, Jezierski, Chabowski Oracz, Szewczyk. Artur. Łyko. Ruch: Tatuś Giemza Czempisz, Dziwisz, Nowakowski Panhirsz; Kubisz, i Wiechoczek, Peterek. Wilimowski, Wodarz.

Dobrze się stało, że mecz zakończył się spokojnie, bez poważniejszych incydentów. Jakkolwiek pomruki byty groźne, sędzia opuścił plac pod troskliwym okiem policji. Smutne jest tylko, że faul Dziwka unieszkodliwił Artura, rozbił piątkę ofenzywną Wisły j wypaczył wartość spotkania. W twardym tym boju do ostatniego gwizdka byty niektóre incydenty, wpływające decydująco na pewne fazy spotkania. Przecież fakt, że już w 5-ej minucie sędzia podyktował karnego za rękę Szumilasa nie pozostał bez wpływu na psychikę Wisły. Oracze krakowscy Widzieli w tym typową piłkę "nastrzeloną“. Sędzia był innego zdania. Momentalnie odwróciły się jednak losy. Za chwilę zwątpienie zakradło się w dusze Ślązaków. Na środku boiska stał Peterek, drąc sobie włosy z rozpaczy.- Przestrzelił karnego i na samym wstępie zaprzepaścił wspaniałą sytuacje

Tak więc już w 6-el minucie obie strony miały za sobą po silnym wstrząsie psychicznym. Rzecz prosta że nie mogło to pozostać bez wypływu na tok dalszych wypadków. Z podwójna pasją i rzucono się w Wir walki. Huraganowe tempo trzymało widownię w napięciu przez długie minuty. Oczywiście że odbiło się to i na poziomie gry. Dłuższych okresów klasowego footbalu nie oglądaliśmy. były natomiast krótkie Próby, przebłyski w których obie strony wykazywały swój niepośledni talent piłkarski. Zastanawiając się nad losami spotkania które w 60-ei min. gry Ruch prowadził jeszcze 2:0. przyznać należy, że Wisła zdała jeszcze raz egzamin ze swej twardości i odporności psychicznej. Na trybunach zapanowało już zwątpienie. Nic dziwnego. Wszak trójka środkowa byłą rozbita przez utratę Artura i wyjątkowo słabą dyspozycję Szewczyka. Wszak wynik opiewał 0:2. A jednak w 30 minucie potrafiła drużyna ta odrobić stracony teren, wystawiając świadectwo swym silnym nerwom i ogromnemu harfowi ducha. Bo przyznać należy że w polu Ślązacy byli groźniejsi. Wystarczył łut szczęścia, wystarczyło by Wilimowski trochę bardziej się nadwyrężył a szala przechyliłaby się na stronę gości. Byli oni przecież solidniejsi jako całość.

Mieli dobrze usposobiona obronę, gdzie szczególnie Giemza walczył jak lew. Mieli dobrą trójkę pomocy, gdzie Nowakowski zdobył sobie widownię, dając pokaz doskonałej gry. Dysponowali wreszcie świetnie usposobionym Wodarzem nie wiele gorszym Kubiszem, i dobrze nim,- dyrygującym Peterkiem. W tym leżała wiec siła Ślązaków, którzy nie potrafili jednak zaimponować pracą trójki środkowej. Wilimowski po pierwszym zderzeniu w 2-ei minucie oszczędzał się widocznie, rzucając się rzadko w wir walki, Peterek wykazywał więcej skłonności ku skrzydłowym, tak że wszystko szło raczej bokami niż środkiem. Wiechoczek miał inklinację do kombinacji, ale strzelał mato i brak mu było decyzji Nie inaczej miała się rzecz z Wisłą. Tutaj pierwsze minuty przyniosły kontuzje Artura, który musiał na dłuższą chwile opuści boisko. Gdy wrócił był napoły inwalidą, stanął na skrzydle i tam statystował kulejąc do ostatniej chwili. Wpłynęło to decydująco na całość ataku, zważywszy że Szewczyk był niedysponowany, bawił się niepotrzebnie w momentach podbramkowych i opóźniał akcje. W środku został jedynie Gracz, który nie wystarczył za cała trójkę. Atak forsował akcję raczej Łyką. a dopiero po pauzie przypomniano sobie o Habowskim, którego trzeba było bardziej wyzyskać. Reszta nie odbiegła od normalnego poziomu. Madejski! w ostatnich minutach zaimponował dwoma wspaniałymi paradami. Jak już wyżej wspomniano tuż po zaczęciu Wilimowski został sfaulowany. co przyniosło wolnego i strzał Giemzy. Piłka odbiła się o sztange. Za chwile był znów karny, nie wyzyskany przez Peterka. Wisła przeżywała ciężkie chwile, poderwała się jednak szybko i przebój Szewczyka omal nie skończył się bramką. Wspaniały wyczyn Wodarza przynosi 8-mą minuta: lewoskrzydłowy Ruchu biegnie z połowy i z 40 metrów potężnym strzałem w górny róg bramki zyskuje prowadzenie. Gra jest zmienna, nadchodzi 10-ta minuta i kontuzjowany Artur opuszcza boisko, by wrócić niedługo później. Ruch ma więcej z gry a cyfrowym te go dowodem jest druga bramka, strzelona przez Wiechoczka w zamieszaniu i na 5 min. przed przerwą. W drugiej połowie Wisłą atakuje rozpaczliwie uzyskując wreszcie z przytomnej akcji Łyki pierwszy punkt. Pod silnym dopingiem widowni pada w 30 m. wyrównanie; tym razem strzelcem jest Habowski. Na obu drużynach znać już wyczerpanie. Ruch jeszcze raz zrywa się do boju, ale świetna gra Madejskiego zdobywa Wiśle punkt w tym spotkaniu.


Katolik, 1937, R. 71, nr 216

Ruch -Wisła 2:2

W Krakowie odbył się mecz o mistrzostwo ligi państwowej pomiędzy Ruchem z W Hajduk i Wisła Mecz zakończył się wynikiem remisowym 2:2. Drużyna Ruchu występem swym zrobiła w Krakowie dobre wrażenie W pierwszej połowie Ruch ma znaczna przewagę, która uwydatnił dwoma zdobytemi bramkami. Najlepszym graczem Ruchu był Nowakowski na środku pomocy a poza tym podobał się Wiechoczek w ataku W drugiej połowie Ruch nie wytrzymał tempa; Wisła przeszła do ofenzywy i zdołała wyrównać. W pierwszych minutach został skontuzjonowany Artur, który grał później na lewym skrzydle