1937.09.26 Garbarnia Kraków - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

1937.09.26, I liga, 12. kolejka, Kraków, Stadion Garbarni, 15:30
Garbarnia Kraków 2:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 2.500-5.000
sędzia: Kossek z Siemianowic
Bramki
Karol Skóra 39'
Karol Pazurek I 62'
1:0
2:0
Garbarnia Kraków
2-3-5
Bronisław Jakóbiak
Aleksander Piątek
Alojzy Stankusz
Władysław Zaremba
Franciszek Wilczkiewicz
Jan Lesiak
Otto Riesner
Karol Pazurek I
Stefan Woźniak
Karol Skóra
Antoni Polus

trener:
Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Władysław Szumilas
Alojzy Sitko
Józef Kotlarczyk
Władysław Kammer
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Mieczysław Gracz
Władysław Szewczyk
Kazimierz Sołtysik
Antoni Łyko

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

200 pxx
200 pxx

Spis treści

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 267 (27 IX)

Wisła Garbarnia.

Kończące się rozgrywki o mistrzostwo Polski wywołały niesłychane zainteresowanie się zawodami piłkarskiemi. Największą sensację przeżywa Kraków, albowiem mecz ten będzie rozegrany między dwoma rywalami miejscowymi, z tego Wisła walczy o mistrzostwo, a Garbarnia o spadek, tak, że zapowiedź powyższych zawodów posuszyła krakowski świat piłkarski.

Zawody prowadzone będą z jak największą ambicją, gdyż obie drużyny grają o wysoką stawkę. Wygranie tego meczu może Garbarnię uchronić od spadku. Garbarnia do zawodów tych wystąpi w pełnym składzie. Przypominamy, że zawody odbędą się na boisku Garbarni o godz. 3.30.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1937, nr 268 (28 IX)

Garbarnia Wisła 2:0 (1:0).

Kraków, 27 września.

Wczorajsze zawody uznać należy za jedne i najsłabszych, jakie oglądaliśmy w bież. sezonie. Tak słabo grającej Wi6ly, a miejscami walczącej bez ambicji już dawno nie oglądaliśmy. Ciekawe, iż ta sama właściwie drużyna, złożona z samych niemal młodych zawodników, która niedawno odnosiła piękne sukcesy, potrafiła teraz nagle zagrać całkiem bez woli zwycięstwa, za wyjątkiem paru jednostek. Na cały mecz nie widziało się, poza paroma centrami skrzydłowych, żadnego dosłownie strzału na bramkę Garbarni, co było powodem, iż słaby jej zresztą bramkarz, Jakubik tym razem mógł zadowolić.

W przeciwstawieniu do Wisły, Garbarnia grała z wielką ambicją; wszyscy jej zawodnicy zdobywali się na całkowity wysiłek mimo. iż wiele im brakuje do potrzebnych w naszej ekstraklasie umiejętności. Garbarnia przedstawia obecnie słaby zespół, nawet gorszy, niż kiedykolwiek miała w Lidze. Ale ofiarność zawodników nadrabiała braki, widziało się nawet Pazurka, który mimo niewyleczonej kontuzji grał zacięcie, kulejąc i potrafił także strzelić, koronującego zwycięstwo, goala.

Mecz w całości nie należał do interesujących, Wisła rozpoczęła nawet dobrze grać i była początkowo nieco lepsza od zdenerwowanej stawką tego meczu Garbarni. Brak jednak ambicji, dyspozycji strzałowej w napadzie Wisły oraz niepotrzebny lęk przed przeciwnikiem, sprawiły, iż zwolna Garbarnia dochodzi coraz bardziej do głosu i gra się wyrównuje. Pod bramką napastnicy Garbarni są energiczniejsi, a ponadto obrona Wisły, grająca bez pojęcia pod względem taktycznym, ułatwia Im zadanie. Wynikiem błędu Sitki, a następnie i Madejskiego, jest bramka, strzelona na 5 minut przed pauzą przez Skórę. 

Po pauzie gra należy niemal w całości dla Garbarni, za wyjątkiem krótkotrwałych okresów. Tyły Wisły, za wyjątkiem jednego Kotlarczyk pracują nieskładnie, a napad nie umie zupełnie utrzymać piłki przy sobie. Za chwilę zaś, kiedy Pazurek dopuszczony bez jakiejkolwiek interwencji ze strony tyłów Wisły, dochodzi do strzału i zdobywa zdaleka drugiego goala dla Garbarni, zwycięstwo jej jest już zapewnione.

Drużyna Wisły gra niemal tak, aby tylko czai zleciał. Ostatni też okres zawodów jest dla drużyny zwycięzców, których pochwalić należy za ofiarność i ambicję, wyróżnić można obronę i linie pomocy, w ataku najlepszy Riesner, podczas gdy Skóra i Woźniak prezentują całkiem słabo. Reszta przeciętna.

W Wiśle wyróżnić można tylko dwóch zawodników: Kotlarczyka, który grał całkiem dobrze i poprawnie, oraz Gracza za ambicję, chociaż przekracza ono granice zachowania się sportowego. O reszcie lepiej nie pisać. Skład drużyn był nast. Garbarnia Jakubik, Piątek, Stankusz, Zaremba, Wilczkiewicz, Lesiak, Riesner, Skora, Woźniak, Pazurek i Polus. Wisła grała w pełnym zespole, tylko zamiast kontuzjonowanego Artura wystąpił Sołtysik. Sędzia p. Kosek. Widzów 3 000,


Kurjer Polski. R. 40, 1937, nr 266

GARBARNIA — WISŁA 2:0.

Garbarnia, której grozi spadek z ligi, odniosła wczoraj sensacyjne zwycięstwo w meczu ligowym nad Wisłą w stosunku 2:0 (1:0).

Gra była nieciekawa i stała na niskim poziomie. Wisła, która wystąpiła bez kontuzjowanego Artura, miała słaby dzień. Zwycięscy w obliczu groźby spadku z ligi zdobyli się na grę ambitną i wywalczyli zasłużone zwycięstwo, górując nad przeciwnikiem orjentacją w sytuacjach podbramkowych


Śląski Kurjer Poranny, 1937, R. 3, Nr. 266

Garbarnia-Wisła 2:0 (1:0)

Mecz powyższy rozegrany na boisku Garbarni, pomiędzy rywalami lokalnymi zakończył się sensacyjnym zwycięstwem Garbarni w stosunku 2:0.

Garbarnia zagrożona spadkiem walczyła niezwykle zacięcie i ambitnie, nie dopuszczając graczy Wisły do strzału.

W pierwszej połowie gra jest wyrównana, mimo to Garbarnia ze strzału Pazurka zdobywa prowadzenie.

Po zmianie pól Wisła ma lekką przewagę, której jednak cyfrowo nie uwidacznia, przeciwnie jeden z ataków Gar karni przynosi jej drugą bramkę ze strzału Skóry.

Szanse Wisły na zdobycie tytułu tym samym zmalały. Widzów 5000.


Przegląd Sportowy. R. 17, 1937, nr 77

1937.09.27

Groźny Karol Pazurek

wygrywa Garbarni mecz z Wisłą 2:0

KRAKÓW, 26.9. — Tel. wł. — Garbarnia — Wisła 2:0 (2:0). Bramki uzyskali Skóra i Pazurek. Sędzia p. Kosek. Publiczności 3.500. Garbarnia: Jakubik: Piontek, Stankusz; Zaremba, Wilczkiewicz, Lesiak; Risner, Pazurek I, Woźniak, Skóra, Porus. Wisłą: Madejski: Szumilas. Sitko; Kotlarczyk, Kamer, Jezierski: Chabowski, Gracz, Szewczyk, Sołtysik, Łyko.

Gdy jedenastka Garbami wbiegła na środek boiska, on jeden szedł wolno, utykał trochę na lewą nogę, której kolano tkwiło w bandażu. Utykał od pierwszej chwili, ale później, w ferworze walki zapomniał o bólu i ruszał się żwawo. Niechybnie ból odezwał się po meczu, ale nie odrazu po gwizdku. Wtedy opuszczał boisko na rękach rozentuzjazmowanych tłumów, Karol Pazurek. Pamiętał niezawodnie czasy wielkiej świetności, gdy był stawnym „tankiem" reprezentacji i niepodzielnie królował na boisku ludwinowskim. Znało go w tej dzielnicy każde dziecko, był podporą klubu w łatach, gdy Garbarnia walczyła o prymat w mistrzostwie.

Przyszły lata, kontuzje i Karol Pazurek wziął rozbrat z boiskiem. Ale tylko przejściowo, nie grał parę niedziel gdy zagrażało widmo spadku, gdy klub i znalazł się w ciężkiej sytuacji, wrócił na boisko i stanął na środku. Początkowo szło mu ciężko» przeszkadzała rozbita noga, nie zawsze mógł nadążyć za piłką, ale nie trwało to długo. Po okresie depresji Garbarnia strzela bramkę. Po pauzie rozpoczęty się decydujące chwile. Teraz zabłysnął na moment stary lew, był wszędzie i robił wszystko, a wreszcie — jakby reminiscencja z lat dawnych — wspaniałym zwodem ciała wypracował sobie pozycje i ustawił pitkę parę kroków za 16-ką. Potężna to była bomba i pitka za trzepotała w górnym rogu siatki. Jak za dawnych lat. Garbarnia była już uratowana, nie groziła jej utrata punktów z Wisłą. Trybuna długo trzęsła się od oklasków, a na środek wracał wolnym krokiem Karol Pazurek. Znów przysłużył się swemu klubowi. Tyle powiedzieliśmy o Jednym z 11-tu, że mało miejsca zostanie dla innych. Nie trzeba zresztą wiele tego miejsca, widowisko było nieszczególne. było więcej twardej walki jak futbolu.

Nie zanosiło się na wygraną Garbarni. Mimo silnego pędu do piłki z jej strony Wisła przeważała do przerwy. Zmienił się jednak kompletny obraz gry w drugiej połowie. Teraz Garbarnia była panem sytuacji. Garbarnia wygrała mecz pomocą, gdzie szczególnie Zaremba grał doskonale, niewiele ustępował mu Lesiak. a Wilczkiewicz zadziwiał dobrą kondycją do ostatniej chwili. Dobra nota należy się Jakubikowi w bramce, dopisali obaj obrońcy. W ataku natomiast jedynym graczem na wysokości był Riesner którego jednak nie wyzyskiwano. Skóra bardzo slaby. Polus i Woźniak nie wiele lepsi. Wisła opadła na silach w drugiej połowie wytrzymawszy tylko 45 m. Przyczyn należy szukać w słabej grze ataku Nie widać dalej poprawy u Szewczyka, brakło dziś Artura a i Gracz był mało płynny i skuteczny. Pracowali właściwie Chabowski i Łyko co nie wystarczyło jednak do uruchomienia pełnej linii.

Słaba dyspozycja ofenzywy odbiła się z kolei na akcji pomocy która przepracowana opadła pod koniec na siłach i cały' ciężar spoczął na obronie i bramkarzu. Prowadzenie uzyskał Skóra po przeboju w 39 minucie, wybijając piłkę bramkarzowi z ręki. Wynik został ustalony przez Pazurka w 17 min. po przerwie. Sędzia nieszczególny.