1937.10.10 Polska - Łotwa 2:1

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Józef Kotlarczyk; Antoni Łyko.

Debiut Łyki w oficjalnym meczu reprezentacji Polski.

Ostatni oficjalny mecz Kotlarczyka w reprezentacji Polski.

Skład Reprezentacji Polski:


Władysław Pawłowski - Cracovia

Edmund Giemsa - Ruch Wielkie Hajduki

Edmund Twórz - Warta Poznań

Józef Kotlarczyk - Wisła Kraków

Ryszard Piec - Naprzód Lipiny

Jerzy Piec - Naprzód Lipiny

Hubert Gad - Śląsk Świętochłowice

Teodor Peterek - Ruch Wielkie Hajduki

Jan Wasiewicz - Pogoń Lwów

Franciszek Pytel - AKS Chorzów

Antoni Łyko - Wisła Kraków


Miejsce/Stadion: Katowice.

Strzelcy bramek: Franciszek Pytel 54' (1:0), Jerzy Piec 62' (2:0), Jānis Rozītis 68' (2:1).

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Józef Kotlarczyk:
    • „Weteran Wisły jeszcze raz zdał świetnie egzamin. Stary lew udowodnił dzisiaj, że daleko mu jeszcze do chwili, kiedy schodzić będzie jako niezdatny weteran z boiska. Dzisiaj, gdy miał obok siebie Wasiewicza, na którym mógł polegać, zabłysnął znów dawną klasą. Zamknął zupełnie skrzydłowego, nie pozwolił mu nawiązać kontaktu złącznikiem, zabierając raz po razie krążącą między nimi piłkę, którą umiał też podać we właściwe miejsce. Zdał egzamin na piątkę”.
    • W ostatnich minutach meczu „Łotysze usiłują wyrównać, jednak obrona nasza wspomagana prze pomoc, a zwłaszcza niezawodnego Kotlarczyka, odpiera wszystkie ataki gości”.
    • Kpt. Nikolski po meczu: „Zachwycony byłem dziś znakomitą grą Twórza i Kotlarczyka, którzy wypadli wprost nadspodziewanie”.
    • Opiekun drużyny Kossok chwali Kotlarczyka, który uprzykrzał życie Westermanisowi.
    • „Kapitan drużyny Kotlarczyk: Dobrze mi się grało, z Giemzą zawsze czuję się jak najlepiej, goście grali ambitnie, szybko, no i ostro. Z „Duńczykami” z Warszawy nie można ich porównać. Duńczycy są wiele lepsi pod względem technicznym. Powiedziałbym więcej, gdybyśmy wygrali 4:1, wtedy też byłbym zadowolony”.
    • Sędzia meczu chwalił Kotlarczyka.
    • Wszelkie próby zaatakowanie bramki polskiej niweczą w zarodku przedewszystkiem Kotlarczyk II i Twórz.
    • Najlepszymi graczami na boisku byli bezsprzecznie Twórz i Kotlarczyk II. W pomocy pierwsze skrzypce grał Kotlarczyk II. Od pier3wszej chwili spokojem i grą taktyczną zaimponował wszystkim, reprezentując typ prawdziwego rasowego pomocnika, którego nie potrafi zaskoczyć, ani zmusić do kapitulacji przeciwnik.
    • W pomocy najlepszy Kotlarczyk, zagrywał spokojnie i rozumnie.
  • Antoni Łyko:
    • „Łyko prawie że nie miał piłek. Gdy dostał jednak piłkę, szczególnie po pauzie zawsze potrafił wywalczyć sobie do rzutu dośrodkowego, a rzuty te stały na wysokości, szerząc zamęt pod bramką przeciwnika. Dopisał więc Łyko”.
    • W ataku nie dopisali skrzydłowi. Piec I i Łyko, którzy rozegrali się dopiero w drugiej połowie. Skrzydłowych Łykę i Pieca I nie odstępowali pomocnicy łotewscy.
    • Najlepiej zaprezentowali sit} obaj skrzydłowi Piec i Łyko którzy wykazali ciąg na bramkę i energię strzałową.

Galeria


Śląski Kurjer Poranny, 1937, R. 3, Nr. 280

Polska BIJE ŁOTWĘ 2:1 (0:0)

Na stadionie katowickim zebrało się ponad 20 tysięcy publiczności, podnieconej i żądnej wielkiego widowiska. Niestety nie doczekała się tego, gdyż mecz poza kilkoma fragmentami specjalnie nie przypominał międzypaństwowego spotkania. Goście włożyli w prawdzie dużo energii i ambicji w imprezę — dwoili się i troili — ale w sumie nie byli przeciwnikiem atrakcyjnym. Gdyby wczoraj w Katowicach zagrał inny atak polski, „synowie północy“ na pewno odjechali by z większym bagażem punktowym. Linia napadu Polski II nie była należycie skoordynowana, nie posiadała kierownictwa gwarantującego planowość i celowość zagrań. Peterek był bez inicjatywy, bojaźliwy i — nieruchliwy. Przy takim stanie rzeczy wielkie nasze zamierzenia „bramkowo-twórcze“ spadały na barki łączników i skrzydłowych, którzy jakoś nie mieli ochoty do nawiązania ze sobą kontaktu. Dużo też psuła doskonała taktyka gości, którzy dali naszym chłopcom lekcję wzorowego krycia przeciwnika. Zawsze umieli w ostatniej chwili przerywać sieci misternie zakładane, walczyli o każdą piłkę z niezwykłym zacięciem — a resztę, dokonał bramkarz. Nieprawdopodobnie zwinny, wyłapywał piłki spod nóg i z nad głów — dwie zaś puszczone bramki nie miał na sumieniu.

Wyróżnić jeszcze należy z zespołu Irtyszów skrzydłowych, którzy swym świetnym biegiem bezustannie niepokoili naszą pomoc i obronę. Reszta na poziomie dobrej A-klasy.

U Polaków nie było nadzwyczajnych gwiazd. W ataku tylko momentami błyszczeli Pytel i Piec, zdobywcy obu bramek. Zwłaszcza ten pierwszy okrasił swymi przebojami nudny i denerwujący obraz całości. Pomoc gospodarzy była raz godną pochwały, a potem znów na odmianę zasługiwała na naganę. Obrona, reprezentowana przez Twórza z Warty i Giemzę, spełniła swoje zadanie poprawnie. Młody Poznańczyk, śmiały i inteligentny w zaszachowaniu przeciwnika — w przyszłości niewątpliwie zasilać będzie nasz I. garnitur państwowy.

Giemza zaimponował widzom wieloma bombami oswabadzającymi, a Pawłowski w bramce dostroił się w zupełności do dwójki swoich stróżów.

Reasumując przebieg wczorajszego spotkania, stwierdzić wypada, że zwycięstwo było zasłużone i gdyby nie poważne luki w ataku, wynik byłby z pewnością wyższy. W każdym razie i ten skromny rezultat jest dla nas zaszczytny, gdyż osiągnęła go drużyna nie najlepsza, złożona z graczy tak różniących się między sobą indywidualnością —- że nie mogło być mowy o lepszym wyniku. KI.





Kurjer Polski. R. 40, 1937, nr 280

Polska-Łotwa 2:1 (0:0) Rozegrany w Katowicach między państwowy mecz piłki nożnej Polska — Łotwa, wywołał ogromne zainteresowanie, gromadząc około 25 tysięcy osób. Mecz zakończył się drugim już w tym dniu triumfem polskich piłkarzy, którzy pokonali Łotyszów 2:1 (0:0).

Przed sędzią Xifando (Rumunja) stanęły drużyny w następujących składach: Polska: Pawłowski, Giemza — Twórz, Piec II — Wasiewicz — Kotlarczyk, Łyko — Pytel — Peterek — Gad — Piec I.

Łotwa: Bebris, Rositis — Kaneps, Westermanis — Raisters — Lidmanie, Peterson — Magiers — Slawisens — Langs — Bebris.

Grę rozpoczyna reprezentacja Polski, która w pierwszych minutach wyraźnie przeważa.

Łotysze, 'którzy początkowo grali nerwowo, powoli opanowują się i sporadycznie zagrażają naszej bram ce. Polacy wielokrotnie mają okazję uzyskania bramki przez Goda i Peterka, strzały ich jednak zawodzą, lub stają się łupem doskonałego bramkarza łotewskiego.

Następują zmienne ataki na obie bramki. Gra coraz ciekawsza. Atak polski ma szereg murowanych pozycyj, których nie wykorzystuje.

Po pauzie gra jest nadal interesująca. Już w pierwszych minutach widać, że zwycięstwo Polski nie będzie łatwe. Ataki Łotyszów stają się coraz częstsze i niebezpieczniejsze.

W 10-tej minucie Peterek kieruje piłkę w stronę Pytla, który strzela pierwszego gola. Gra się ożywia.

W 18-ej minucie po ładnej kombinacji Łyko — Pytel — God — Piec, ten ostatni podnosi wynik do 2:0.

Już w pół minuty później z podania Vestermanisa — Kneps uzyskuje bramkę dla Łotwy, fatalnie puszczoną przez Pawłowskiego, W ostatnich 15 minutach Łotysze usiłują wyrównać, jednak obrona nasza, wspomagana przez pomoc, a zwłaszcza niezawodnego Kotlarczyka, odpiera wszystkie ataki gości.

Ostatnie minuty giry nie zmieniają wyniku 2:1 dla Polski.

Mecz stał na wysokim poziomie, zarówno pod względem technicznym, jak i kombinacyjnym. Zwycięstwo drużyny polskiej zupełnie zasłużone. Pierwsza połowa gry stała pod znakiem stanowczej przewagi naszej reprezentacji. Po pauzie gra była niemal wyrównana. Łotysze ustępowali naszym zawodnikom pod względem technicznym, jednak pod względem szybkości i startu byli .równorzędni.

W drużynie polskiej wyróżnić na leży przedewszystkiem Giemzę w obronie i Kotlarczyka w pomocy, oraz Łykę, który, niestety, nie był do statecznie zatrudniony przez resztę napadu. Duszą naszej drużyny był Kotlarczyk.

W drużynie łotewskiej na czołowe miejsce wybił się bramkarz Bebris, który uratował swoją drużynę przed większą porażką. W ataku świetnie grał Vestermanis