1937.10.10 Polska - Jugosławia 4:0

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Bolesław Habowski.

Debiut Habowskiego w oficjalnym meczu reprezentacji Polski.


Skład Reprezentacji Polski:

Adolf Krzyk - Brygada Częstochowa

Władysław Szczepaniak - Polonia Warszawa

Antoni Gałecki - ŁKS Łódź

Wilhelm Góra - Cracovia

Erwin Nyc - Polonia Warszawa

Ewald Dytko - Dąb Katowice

Bolesław Habowski - Wisła Kraków

Leonard Piątek - AKS Chorzów

Ernest Wilimowski - Ruch Wielkie Hajduki

Gerard Wodarz - Ruch Wielkie Hajduki

Jerzy Wostal - AKS Chorzów


Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Leonard Piątek 2', Leonard Piątek 20', Jerzy Wostal 57' 3:0, Ernest Wilimowski 74'.

Selekcjoner: Józef Kałuża.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach Wiślaków w reprezentacji:

  • Bolesław Habowski:
    • Prawy obrońca Jugosłowian po starciu z Habowskim doznał pęknięcia kostki.
    • „Słabo zaprezentował się prawoskrzydłowy Habowski… Habowski należał do najsłabszych pozycji. Wprawdzie wiele możnaby zapisać na konto nieodpowiedniego lansowania go przez sąsiada, jednak w akcjach indywidualnych również nie wykazał oczekiwanych kwalifikacji”.
    • Habowski: „Byłem stremowany, grając pierwszy raz w reprezentacji państwowej. Obawiałem się strzelać, by nie spudłować. Dlatego wszystko centrowałem do środka. W drugim meczu międzypaństwowym napewno wypadnę lepiej”.
    • Obrubański sklasyfikował graczy po meczu i dał Habowskiemu 11. miejsce…
    • Habowski nie wzniósł się poza przeciętność.
    • W końcu Habowski. Nie stanął on wprawdzie na tym samym poziomie, co obaj łącznicy. Znać było na nim tremę debiutanta, który za dużo oddawał piłkę swoim kolegom, a za mało był zdecydowany i zamało wierzył w swe siły. Jego dobra technika, piękny strzał z prawej i lewej nogi, oraz inne walory świadczą, iż ma zadatki na rzeczywiście wartościowego skrzydłowego, lepszego w każdym razie od .dotychczasowego reprezentanta Pieca.

Galeria


Kurjer Polski. R. 40, 1937, nr 280

Wspaniały triumf polskich piłkarzy

Polska-Jugosławia 4:0 (2:0)

Stadjon Wojaka Polskiego w Warszawie jest „wyjątkowo szczęśliwym terenem w naszych tegorocznych spotkaniach międzypaństwowych.

Trzy kolejne spotkania, rozegrane na mim przyniosły naszym barwom trzy piękne zwycięstwa. A przecież wszyscy ci przeciwnicy byli niezwykle groźni, czy to Szwecja, czy to Danja, czy wreszcie najgroźniejsza Jugosławja. Mimo ufności i wiary w nasze siły i umiejętności, mimo niezaprzeczonych postępów naszej piłki nożnej, niewielu jednak znalazło się optymistów, którzyby z całą pewnością oczekiwali zwycięstwa w walce z zawodowcami jugosłowiańskimi, i to zwycięstwa tak efektownego i imponującego, jakie odnieśliśmy wczoraj w spotkaniu, którego stawką był nietylko puhar Króla Piotra, ale przedewszystkiem eliminacja do dalszych rozgrywek 0 mistrzostwo świata, które odbędą się w Paryżu w roku przyszłym.

Wczorajszem wspaniałem zwycięstwem w stosunku 4:0 (2:0), zdobyliśmy, zdaje się, niemal napewno ostrogi do dalszych rozgrywek.

Wprawdzie mamy jeszcze do rozegrania mecz rewanżowy na wiosnę w Białogrodzie, ale nie przypuszcza, aby Jugosłowianie potrafili już poprawić niekorzystny dla nich stosunek bramek, któryby zadecydował przy ewentualnej porażce naszej w rewanżowem spotkaniu.

Mecz wczorajszy był spotkaniem pasjanującem. Roiło się wprost od pięknych momentów, groźnych zarówno dla nas jak i dla gości. A jednak momentów tych było więcej pod bramką gości, którzy szczęściu 1 dobrej obronie bramkarza Glazera zawdzięczają, że wiele z tych sytuacyj nie zmieniło się dla nas na bramki. Od pierwszych chwil meczu. byliśmy w ciągłym ataku, inicjując szereg niebezpiecznych wypadów, z których każdy nosił w zarodku bramkę. To też zwycięstwo odniesione przez polski zespól było całkowicie zasłużone. Górowaliśmy zdecydowanie nad gośćmi, którzy nie potrafili się zdobyć na bramkę honorową. Cała nasza drużyna gra la bez zarzutu. Zupełnie słabych punktów nie mieliśmy wcale, a jeżeli można byłoby co komu zarzucić, to jedynie Nytzowi na środku pomocy i Habowskiemu na prawem skrzydle, ale i oni spełnili swe zadanie możliwie najlepiej. Natomiast ponad poziom całej drużyny wznieśli się wspaniały Wilimowski, inicjator wszelkich wycieczek pod bramkę gości, oraz świetny w obronie Szczepaniak. Ale i pozostali nie wiele im ustępowali. Taki Gałecki zagrał chyba jeden ze swych najlepszych meczów, będąc niemal równy swemu partnerowi. Krzyk na bramce bronił brawurowo potwierdzając swą wysoką klasę. Znikła niepewność, jaka cechowała go na meczu z Danją. W pomocy najlepszy był Góra. Również dobrze wypadł Dytko. Atak pracował znakomicie ze swym faktycznym kierownikiem Wilimowskim na czele. Wogóle cała czwórka ślązaków zagrała doskonale, a bramki zdobyte przez Piontka, Wilimowskiego i Wostala były prawdziwemi majstersztykami kunsztu piłkarskiego.

Tak więc drużyna polska zagrała jeden ze swych najlepszych meczów, a wynik osiągnięty na boisku można śmiało uważać za dość szczęśliwy dla gości, gdyż niewiele brakowało, a rezultat mógłby wynosić 5:0 czy nawet 6:0.

Mimo swej wysokiej porażki Jugosłowianie grali dobrze, mieli jednak kilka słabych punktów, które bezsprzecznie odbiły się na grze całej drużyny. Najlepszymi z gości by li prawy łącznik Marianovic, prawy pomocnik Lechner, obrońca Huegl oraz bramkarz Glazer.

Po powitaniach i odegraniu hymnów, na boisku przed sędzią Francuzem Leclerq ustawiły się obie drużyny w następujących składach: Jugosławja: Glaser, Huegl, Zagorac, Lechner, Stefowicz, Kokotowicz, Medarowicz, Marianowicz, Valiarewicz, Vujadinowicz, Plese.

Polska: Krzyk, Szczepaniak, Gałecki, Góra, Nytz, Dytko, Habowski, Piętek, Wostal, Wilimowski, Wodarz.

Funkcje sędziów linjowych pełnili: Paranos (Jug.) oraz Sznajder (Polska).

Goście rozpoczynają grę ze środka, strzelając w aut, a po chwili jest dla nas korner. Piłka wraca w pole. Chwyta ją Dytko, szybko przerzuca do Piontka, który przytomnie bije ją głową w lewy róg.

Bramkarz jugosłowiański Glazer robinzonuje, ale daremnie. Piłka trzepoce w siatce. Prowadzimy odrazu w 3 minucie 1:0.

Entuzjazm wśród 30-tysięcznej widowni niesłychany. Drużyna nasza ma teraz stałą przewagę. W 11 minucie dogodną sytuację przestrzeliwuje Wilimowski. Po chwili Krzyk pięknie broni silny strzał Marianowica. Ataki zmieniają się z błyskawiczną szybkością.

W 20-ej minucie jeden z licznych wypadów naszej drużyny przynosi nam drugą bramkę. Wostal wypuszcza Wilimowskiego. Ten silnym strzałem kieruje piłkę na bramkę Glazer broni, odbijając piłkę w teren. Dobiega do niej przytomnie Piontek i po chwili prowadzimy 2:0 Goście rewanżują się atakiem, ale Krzyk broni b. przytomnie i brawurowo. W 30-ej min. mamy znów okazję do podwyższenia wyniku, ale pierwszorzędne wystawienie Wilimowskiego zaprzepaszcza Wodarz nie trafiając w biegu w piłkę. W następnych minutach Jugosłowianie kilkakrotnie zagrażają naszej bramce. Szczególnie groźni są Stefovicz na środku pomocy i prawoskrzydłowy Plese.

Pod koniec pierwszej połowy mamy znów kilka dobrych momentów, ale we wszystkich interwenjuje, nieraz z dużem szczęściem bramkarz jugosłowiański.

Druga połowa gry rozpoczyna się pod znakiem licznych ataków Jugosłowian, którzy za wszelką cenę dążą do strzelenia bramki. W dążeniu ; do celu nie przebierają w środkach, i skutkiem tego gra zaostrza się i staje się brutalna. Dobry sędzia orjentuje się jednak odrazu, i zdecydowaniem swem ostudza nieco zapędy gości.

Jugosłowianie goszczą często pod łaszą bramką, wytwarzając kilka nie bezpiecznych dla nas sytuacyj.

Polacy walczą jednak z niemniejszym zapałem, jak poprzednio, a ataki ich są nawet liczniejsze i groźniejsze.

W 12 min. strzał Wilimowskiego Glazer broni wybiegiem i wykopem.

Piłkę chwyta Wostal i strzela nieuchronnie do pustej bramki. 3:0 dla Polski.

Atak polski jest teraz stale pod bramką przeciwnika, mając sporo okazyj do strzelania dalszych bramek.

W 20-ej min. zostaje kontuzjowany Wilimowski, na szczęście jednak wraca po pięciu minutach na boisko.

W 30 min. Wilimowski drybluje, przedziera się przez pomoc i obronę Jugosłowian, strzelając ostatnią i jedną z najpiękniejszych bramek potkania. Jest już 4:0 dla nas.

Jugosłowianie atakują, ale strzały ich są albo za dalekie, albo wogóle niecelne. Tymczasem Polacy walczą nadal z tą samą ofiarnością i ambicją. Pech jednak prześladuje nas w najgroźniejszych sytuacjach. Strzały Wostala i Wilimowskiego mijają bramkę gości o centymetry. Do ostatnich chwil nasi gracze są w akcji, którą przerywa gwizdek sędziego.

B. K.


Śląski Kurjer Poranny, 1937, R. 3, Nr. 280

Polska-Jugosławia 4:0 (2:0)

Polacy gromią ambitnego przeciwnika w imponującym stylu Wczoraj na stadionie Wojsk Polskich W Warszawie rozegrany został międzypaństwowy mecz piłkarski, pomiędzy reprezentacjami Polski i Jugosławii. Spotkanie to było eliminacją do mistrzostw piłkarskich świata, które odbędą się w roku przyszłym w Paryżu, a zarazem i meczem o puchar Króla Piotra IL Już na kilka godzin przed meczem stadion Wojsk Polskich zaczął się wypełniać, tak że już o godzinie 10-tej był szczelnie wypełniony. Przeszło 20.000 widzów było świadkiem wspaniałego sukcesu drużyny polskiej. Nawet najśmielsi optymiści, nie byliby przypuszczali, że Polska, po zeszłorocznej- klęsce w Białogradzie (9:3) a dzielnej postawie Jugosłowian w meczu z Czechosłowacją w Pradze, wygra aż w tak przekonywującym stosunku.

Zwycięstwo Polaków było zupełnie zasłużone. Drużyna nasza zagrała jeden z najlepszych meczów, przy czym drużyna Polska była doskonale zmontowana, nie wykazując prawie że wcale słabych punktów.

Na specjalną pochwałę zasługuje atak polski, zwłaszcza zaś trójka środkowa Piontek — Wostal — Wilimowski, która była bardzo dobrze zgrana, wykazując doskonałe zrozumienie. Technicznie najlepszym był tu Wilimowski. Jego dryblingi, przyciąganie do siebie przeciwnika, oraz umiejętne forsowanie Wodarza, wywoływały zachwyt publiczności.

Nie wiele ustępowali mu też Piontek, Wostal i Wodarz. Habowski na prawym skrzydle wypadł słabiej, miał kilka słabych momentów, jednak w sumie zadowolił.

Poza dobrą grą w polu, atak nasz i strzałowo był bardzo dobrze usposobiony.

Pomoc pracowała sprawnie, wywiązując się ze swego zadania nie nagannie.

Jej też w głównej mierze zawdzięczać należy zwycięstwo. Cała trójka wydała z siebie wszystko, współpracując tak z obroną i atakiem. Jedynie Dytko w pierwszych minutach gry nie mógł się jakoś rozegrać. Chwilowa ta niedyspozycja I minęła jednak szczęśliwie.

Trio obronne miało swego najlepszego w Krzyku, który zabłysnął wspaniałą formą, kilka razy broniąc bardzo trudne strzały.

Jugosłowianie, mimo porażki nie zawiódł oczekiwań publiczności i pokazali futbal wysokiej klasy. Grę ich cechuje dobry start do piłki, wzorowa gra głową oraz ciąg na bramkę.

Najlepszą formacją gości była pomoc, która stosunkowo najrówniej grała. Atak mimo dobrej gry w polu zawodził pod bramką nie mogąc się przebić przez obronę. W sumie Jugosłowianie zadowolili, grali dobrze w polu, zawodzili pod bramką.

Bramki dla Polski zdobyli Piontek 2, oraz Wostal i Wilimowski po jednej.