1938.04.18 Wisła Kraków - Honvéd Budapeszt 1:3

Z Historia Wisły

1938.04.18, Mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły, 16:15
Wisła Kraków 1:3 (1:0) Kispest Budapeszt
widzów: 3-4.000
sędzia: Zapiór
Bramki
Mieczysław Gracz 25'



1:0
1:1
1:2
1:3

62' Olajkar II
Buivairi?
Gyetrai?
Wisła Kraków
2-3-5
Jerzy Jurowicz
Władysław Szumilas
Alojzy Sitko
Józef Kotlarczyk
Franciszek Gierczyński
Antoni Dzierwa
Bolesław Habowski
Mieczysław Gracz
Artur Woźniak
Antoni Ogrodziński
Antoni Łyko

trener: brak
Kispest Budapeszt
2-3-5
Karol KosaGrafika:Kontuzja.png
Olajkar I
Gnodl?
Monostort?
Varga (Buivairi?
Vig
Klacacs?
Olajkar II
Nemes
/Geri?
Gyetrai?

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1938, nr 106 (16 IV)


Przyjazd piłkarzy I Ligi węgierskiej zawodowej Kispest F. C. wzbudził nieprawdopodobne zainteresowanie, gdyż sportowy Kraków już dawno nie oglądał tak silnego zespołu zagranicznego. Wspaniałe wyniki międzynarodowej tej drużyny, o których już donosiliśmy, znakomita gra zespołu, a przedewszystkiem linji napadu, która bezsprzecznie jest najlepszą na Węgrzech, spowodują niewątpliwie, iż mecze świąteczne stanowić będą pierwszorzędną atrakcję dla sportowców Krakowa.

Dzięki porozumieniu się obu klubów, zostanie miłośnikom sportu umożliwione nie tylko oglądanie obu meczów Kispesti tak z Cracovią jak i Wisłą, ale ponadto spotkania te dadzą nowe tło do rywalizacji obu drużyn, gdyż każda z nich będzie się starać dać publiczności pokaz jak najlepszego footballu.

Początek zawodów w oba dni o godzinie 4.15 po południu. Pierwszego dnia w niedzielę gra Cracovia—Kispest na boiska Cracovii, przyczem główne zawody poprzedzi mecz drużyn młodszych. W drugi dzień, poniedziałek walczy na boisku Wisły: Kispest—Wisła, zaś poprzedzi mecz Makkabi jun.—Wisła jun. Bilety na oba dni po tańszych cenach są do nabycia w przedsprzedaży.


„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1938, nr 108 (18 IV)

Kispesti wygrywa z Wisłą 3:1 (0:1).

Kraków, 18 kwietnia.

W poniedziałek na boisku Wisły zebrało się, mimo przenikliwego zimna i wiatru, około 3.000 widzów, pragnących być świadkami drugiego występu gości węgierskich. Dopisali oni i tym razem, zwłaszcza po przerwie, kiedy drużynie Wisły kondycja fizyczna przestała dopisywać. Wykazali oni te samy zalety, co i w dniu wczorajszym, górując zresztą pod tym względem nad każdym z naszych zespołów. Wisła nie była dobrze usposobiona, za wiodła u niej głównie linja napadu, zwłaszcza trójka środkowa, w której nikt nie stanął na odpowiednim poziomie. Le piej już wypadli skrzydłowi, których jednak za mało tym razem zatrudniano. Pomoc była stosunkowo najlepszą częścią drużyny, choć Dzierwa stał dużo niżej od swych partnerów. Trio obronne miało lepsze i gorsze okresy. Grając naogół dobrze, popełniło ono jednak takie w decydujących momentach błędy, które mimo naogół równorzędnej gry zaważyły o samym wyniku. Tak było zwłaszcza z drugą bramką, którą przepuścił źle ustawiony w tym momencie bramkarz, grający poza tem bez zarzutu, podobnie było i z trzecią bramką, kiedy po zaleceniu się na środek boiska Sitki, biegnący obok lewoskrzydłowego Węgrów Szumilas, spóźnił się z interwencją.

Początkowo Wisła, podobnie, jak w niedzielę Cracovia, uzyskała pewną przewagę nad gośćmi i miała wcale liczne dogodne sytuacje podbramkowe, których jednak nie miał kto wykorzystać. Albo niecelny strzał, albo spóźniony start, czy wreszcie bojaźń przed zetknięciem się z przeciwnikiem, zadecydowały o stracie ułamka sekundy i wreszcie znalazł się jakiś but węgierski, który sytuację wyjaśnił. Jeden raz tylko

udało się Wiśle przełamać opór Węgrów, kiedy po centrze Chabowskiego i błędnej obronie bramkarza gości dolatujący Gracz wepchnął głowa górną piłkę do siatki przeciwnika. Gra w dalszym ciągu stoi raczej pod znakiem lekkiej przewagi Wisły, chociaż i Węgrzy mają też sytuacje podbramkowe niewyzyskane.

Po pauzie obraz gry zmienia się, przy piłce widzi się częściej gości węgierskich, z których atakiem ma ciężką pracę pomoc i obrona Wisły. Napad gospodarzy nie umie zupełnie odciążyć przeciążonych tyłów, które w końcu kapitulują. Pierwszą bramkę strzela dla gości, wyzyskując brak orientacji defensywy Wisły, prawy łącznik Olajkar II, druga pada z dalekiego strzału środkowego pomocnika Ujvarego, którą przepuszcza niepotrzebnie Jurowicz. a trzecia jest dziełem lewoskrzydłowego Kinczesa, któremu nie nadążył w biegu Szumilas. W międzyczasie nastąpił przykry wypadek kontuzjonowania bramkarza gości. Jego niebezpieczna obrona bramki przy odebraniu piłki pędzącemu naprzeciw nie go Łyce zakończyła się jego kontuzją, kopnięty w głowę, został zniesiony z boiska i odwieziony do szpitala. Wypadek ten zdeprymował drużynę Wisły, która grała już potem bez większej ochoty. Pod sam koniec strzelają nawet Węgrzy jeszcze jedną bramkę, ale już po gwizdku sędziego. Węgrzy na zwycięstwo zasłużyli, choć wypadło ono o bramkę za wysoko, najlepszymi graczami ich byli podobnie, jak i w dniu wczorajszym lewoskrzydłowy Kinczes, lewy łącznik Dori, środkowy pomocnik Ujvary i bramkarz Kosza. Sędziował drobiazgowo p. Zapiór, który pokrzywdził drużynę Wisły przy odgwizdnięciu fałszywie pozycji „spalonej”, w której napad gospodarzy miał 100-procentową możność zdobycia bramki.

Węgrzy pozostawili w Krakowie naogół dobre wrażenie. Skład ich w oba dni był nast. Kosza, Olajkar i Onody, Monostori, dr Varga, Vig, Kinczes, Dori, Nemes, Olajkar II i Getvai.




PS 31/4.http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1938/numer031/imagepages/image4.htm do przepisania