1938.07.03 Polonia Warszawa - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

1938.07.03, I liga, 10. kolejka, Warszawa, Stadion Polonii,
Polonia Warszawa 2:3 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 3-5.000
sędzia: Wawrzyniec Staliński z Poznania
Bramki
Jerzy Kula 30'
Jerzy Kula 60'



1:0
2:0
2:1
2:2
2:3


62' Artur Woźniak
83' (w) Bolesław Habowski
86' Mieczysław Gracz
Polonia Warszawa
2-3-5
Jerzy Strauch
Władysław Szczepaniak
Wilhelm Grolik
Stanisław Bzdak
Erwin Nyc
Zenon Pieniążek "Odrowąż"
Henryk Jaźnicki
Karol Pazurek
Józef Nawrot
Jerzy Kula
Walerian Kisieliński

trener: Karol Kossok
Wisła Kraków
2-3-5
J. Jurowicz grafika:zmiana.PNG (61' T. Brudny)
Władysław Szumilas
Alojzy Sitko
Józef Kotlarczyk
Franciszek Gierczyński
Michał Filek
Bolesław Habowski
Mieczysław Gracz
Władysław Filek
Artur Woźniak
Antoni Łyko

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

"IKC" z 1938.07.02.

(A Sz) MECZ LIGOWY POLONIA – WISŁA,
który rozegrany zostanie w nadchodząca niedzielę 3 lipca, odbędzie się nie na stadionie WP, lecz na świeżo przebudowanym boisku KS Polonia przy ul. Konwiktorskiej.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1938, nr 183 (5 VII)

Wisła Polonia 3:2 (0:1).

Warszawa, 3 1 lipca (A Sz.) Składy drużyn: Wisła — Jurewicz (po 30 min. Budny), Szumilas, Sitko, Kotlarczyk, Gierczyński, Filek I, Habowski, Gracz, Filek II, Artur, Łyko. Polonja: Strauch, Szczepaniak, Grolik, Bzdak, Nyc, Odrowąż, jaznicki, Pazurek, Nawrot, Kulla, Kisieliński.

Mecz rozegrany został po raz pierwszy w tym sezonie na przerobionem i odnowionem boisku K. S. Polonja przy ul Konwiktorskiej. Dokoła boiska postawiono prowizoryczne trybuny na kilka tysięcy widzów, zauważyliśmy także świeżo wykończoną bieżnię oraz nową murawę.

Polonja, po ostatnich porażkach na Stadjonie W. P., spróbowała szczęścia na własnem boisku i omal meczu nie wygrała. Jeszcze na 9 min. przed końcem meczu Polonja prowadziła 2:1. Nie pomógł jednak niezwykle silny doping własnej publiczności, nie pomogło własne boisko, mecz wy grała drużyna lepsza zupełnie zasłużenie, gdyż zespół warszawski, będący początkowo przeciwnikiem całkiem równorzędnym jeśli idzie o ilość sytuacyi podbramkowych, po przerwie opadł na siłach i pozwolił Krakowianom na opanowanie sytuacji. Drużyna Wisły grała bardziej zespołowo, natomiast Polonja nadrabiała swe braki szybkiemi biegami, bojowością, siłą fizyczną i ambicją. Gdy tylko Wisła zaczynała spokojniej kombinować i dołem sobie piłkę podawać, Krakowianie uzyskiwali wyraźną przewagę, gdy jednak grano na siłę i szybkość — Polonja miała więcej z gry.

W drużynie Wisły, jeśli idzie o linję ataku, najbardziej podobał się Gracz na prawym łącznika, przezwany przez widownię „krakowskim Leonidasem” ze względu na ruchliwość i śniady kolor skóry.

Pracował on za kilku, cofał się często, był zawsze przy piłce sporo strzelał. Artur górował nad nim technicznie, ale na tak ostro i zacięcie pro wadzony mecz okazał się nieco za miękkim. Ze skrzydłowych w pierwszej połowie lepszym był Łyko, a w drugiej Habowski. W linji pomocy wyróżnić należy środkowego Gierczyńskiego, dobrze ustawiające go się i dokładnie podającego piłki do ataku. Dobre momenty miał także Kotlarczyk. W obronie Sitko lepszy od swego kolegi. Obaj bramkarze naogół poprawni, chód Jurewicz przepuścił fatalnie pierwszego gola.

W Polonji Szczepaniak pracował cały czas b. dobrze i był ostoją tyłów Polonji, w czem Strauch dzielnie mu sekundował. W pomocy Nyc rozegrał się dopiero po przerwie, z bocznych lepszy Odrowąż, niepotrzebnie jednak faulujący i wdający się w rozmowy z sędzią (podobnie zresztą jak i Gracz z Wisły). W linji ataku pierwszą lokatę należy dać ruchliwemu Kulli, z ostatnią jaźnickiemu na prawem skrzydle. Nawrot przytomnie rozdzielał piłki. Pazurek natomiast nieco za powolny. Kisieliński miał kilka niezłych momentów. Już w pierwszej minucie Polonja mogła zdobyć prowadzenie, ale jaźnicki z paru kroków pudłuje. Następnie Jurewicz broni doskonale strzału Nawrota, potem Strauch łapie ostry strzał Filka II. W 16 min. piłka strzelona przez jaźnickiego idzie w poprzeczkę. W 29 min. Polonja zdobywa pierwszą bramkę przez Kullę. Winę ponosi tu Jurewicz, który zbyt lekceważąco łapał piłkę. Jurewicz zdenerwowany schodzi z boiska i na jego miejsce ukazuje się w bramce Wisły Brudny. Na 2 min. przed przerwą Gracz, kopnięty przez Odrowąża w nogę opuszcza boisko, ale po przerwie ukazuje się znowu.

W 7 min. po przerwie zdobywa Polonja drugą bramkę przez Kullę. Gra staje się coraz ostrzejszą, przyczem sędzia nie może sobie poradzić z wybrykami graczy oraz z niesforną widownią. Wisła zaczyna coraz bardziej opanowywać boisko i w 17 min. Artur strzela pierwszą bramkę (część widowni widziała tu spalony). Wisła przeważa i Polonia po woli ogranicza się do obrony.

Przewaga 2:1 dla Polonji utrzymuje się jednak długo i dopiero w 37 min. zdobywa Habowski z wolnego 2-gą bramkę. Polonia jest całkowicie speszona i skutkiem nieuwagi obrońców traci w następnej minucie jeszcze jedną bramkę, zdobytą przez Gracza. Sędziował p. Staliński, przeciwko które mu po meczu widownia bardzo ostro demonstrowała. Nie mógł on przez dłuższy czas dostać się do szatni i dopiero pod ochroną policji zdołał to uczynić. Widzów 5000.


Kurjer Polski. R. 41, 1938, nr 181

WISŁA — POLONIA 3:2

Rozegrany w niedzielę na stadjonie Polonji w Warszawie mecz o mistrzostwo Ligi Wisła — Polonia przyniósł zwycięstwo drużynie krakowskiej 3:2 (0:1).

W pierwszej połowie gry przeważała Polonia, po przerwie gra początkowo wyrównana, ale pod koniec Wisła była znacznie lepsza.

Bramki dla Wisły zdobyli Artur, Habowski i Gracz, dla Polonji obie Kulla. Widzów ok. 8 ty


Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Na półmetku mistrzostw zmierzyliśmy się w Warszawie z Polonią. Mimo że gospodarze prowadzili do przerwy 2:0, mecz wygrała Wisła 3:2. Niejednokrotnie przeżywałem w tym spotkaniu ciężkie chwile, zmuszony do częstych interwencji. Śliską piłkę (spotkanie rozgrywane było w czasie deszczu) nie łatwo było utrzymać w rękach.

- Poda – czy strzeli?

Spod przymrużonych powiek obserwowałem manewry jednego z napastników gospodarzy – Kuli. Ten nie namyślał się dłużej. Strzelona mocno piłka wysokim łukiem przekreśliła niebo. Wiedziałem już, że nie można wierzyć w wyczucie; mocne odbicie od ziemi – zaciśnięta pięść zawisła w próżni.

- Goool! – zawrzało z trybun.

Czułem się bardzo źle, rozbity i zdenerwowany.

- Nie mogę już dalej bronić – rzuciłem w stronę rezerwowego, który okryty nieprzemakalnym płaszczem stał w pobliżu słupka – zastąp mnie.

Brudny przyglądał mi się uważnie. Pytające spojrzenie rzucił na znajdującego się w pobliżu trenera i stanął między słupkami.

Mocno speszony ubrałem jego płaszcz i do końca meczu statystowałem jako widz.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1938/numer053/imagepages/image2.htm do przepisania