1938.10.09 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 4:2

Z Historia Wisły

1938.10.09, I liga, 16. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:00
Wisła Kraków 4:2 (3:1) Polonia Warszawa
widzów: 3.000
sędzia: Stronczek ze Śląska
Bramki
Antoni Łyko (k) 16'
Władysław Filek (g) 23'
Artur Woźniak (g) 24'

Władysław Filek (g) 52'

1:0
2:0
3:0
3:1
4:1
4:2



Zenon Pieniążek 42'

Aleksander Przybysz 83'
Wisła Kraków
2-3-5
Mieczysław Koczwara
Władysław Szumilas
Stanisław Liszka
Józef Kotlarczyk
Franciszek Gierczyński
Michał Filek
Bolesław Habowski
Mieczysław Gracz
Władysław Filek
Artur Woźniak
Antoni Łyko

trener: brak
Polonia Warszawa
2-3-5
Jerzy Strauch
Władysław Szczepaniak
Wilhelm Grolik
Stanisław Bzdak
Erwin Nyc
Gerard Przykling
Henryk Jaźnicki
Aleksander Przybysz
Zenon Pieniążek "Odrowąż"
Jerzy Kula
Walerian Kisieliński

trener: Karol Kossok
200 mecz w barwach Wisły Szumilasa

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Erwin Nyc (Polonia Warszawa)
Erwin Nyc (Polonia Warszawa)

Spis treści

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1938, nr 279 (9 X)

Polonia Wisła.

Już jutro, w niedzielę odbędzie się oczekiwany z ogromnem zainteresowaniem mecz ligowy o mistrzostwo Polski między rewelacyjną drużyną warszawskiej Polonii a Wisłą. Obie drużyny wystąpią w najsilniejszym składzie, przyczem w drużynie warszawskiej ujrzymy dwu reprezentacyjnych piłkarzy Polski Szczepaniaka i Nyca. Drużyna Wisły zmieni nieco swe oblicze i wystąpi z jednym nowym zawodnikiem.

Początek meczu na boisku Wisły o godzinie 3-ciej po południu, poprzedzi mecz drużyn młodszych Siły i Wisły. Przedsprzedaż biletów po zniżonych cenach jest bardzo ożywiona.

W niedzielę przed południem o godz. 11-tej rozegra Wisła I B na własnem boisku mecz o mistrzostwo Ligi okręgowej z Grzegórzeckim K. S.

Doniesienia prasowe

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1938, nr 281 (11 X)

Kraków, 10 października.

Niedziela wczorajsza była dniem, który przesądził już dokładnie o losach całorocznej batalji piłkarskiej. Już dzisiaj bowiem jest wiadomem, iż Ruch po wygranej z ŁKS-em zdobył mistrzostwo Polski po raz piąty (po jednorocznej przerwie), teoretyczne już tylko bowiem szanse pozostały Cracovii tak samo już przesądzony jest spadek z Ligi ŁKS-u i Śmigłego, choć ten ostatni tak samo teoretycznie tylko mógł by się jeszcze znaleźć w tabeli przed Pogonią. O losie Śmigłego zadecydowała jego wczorajsza przegrana z Wartą na własnym gruncie.

Polonia rozczarowała w Krakowie. Wisła Polonia 4:2 (3:1).

Kraków, 10 października. Wiadomości o dobrej formie Polonii, na którą wskazywały jej ostatnie zwycięstwa, okazały się przesadne. Drużyna warszaw ska nie reprezentuje bynajmniej wybitnego poziomu i daleko jej jeszcze do czołowych zespołów w Lidze. O klasie jej nie świadczy całkiem wynik meczu, ale przebieg jego i ogromna ilość pozycyj pod bramkowych, bardzo łatwo wypracowanych przez napad Wisły. Że mecz zakończył się różnicą tylko dwóch bramek, to nie zasługa w tem defensywy Polonii, ale wina ataku Wisły, który po pauzie osiadł na kurach i zadawalał się już osiągniętym sukcesem.

„ Do meczu wystąpiły drużyny w następujących składach: Wisła: Koczwara, Kotlarczyk. Szumilas, Liszka, Gierczyński. Filek I, Habowski, Gracz. Filek II. Artur i Łyko. — Polonia: Strauch, Szczepaniak, Grolik, Bzdak, Nyc. Przykling, jażwiński, Przybysz, Odrowąż, Kula i Kisieliński. Już pierwsze minuty zaznaczają się przewaga Wisły, której napad szybko zdobywa teren i zagraża bramce Polonii. Strzały jednak napastników Wisły są albo nie celne, albo też staja się łatwym łupem bramkarza gości. Nacisk Wisły wzmacnia się dopiero po kwadransie gry i wówczas pada też rozstrzygniecie. Pierwszy goal pada w 16 min. z rzutu karnego, przyczem egzekutorem był Łyko. Bramkarz Polonii, dzięki dobrej robinsonadzie, omal nie uratował bramki, ale nie pył już w stanie przeszkodzić, iż piłka zna lazła się tuż poza linją bramkową. W siedem minut później zdobywa drugie go goala głową po rzuci rożnym Filek II, a trzeciego Artur, po zręcznem minięciu obrońcy i zmyleniu bramkarza.

Los meczu był już przesądzony. Porażka ta jednak nie deprymuje gości, którzy walczą bardzo twardo i ambitnie o każdą piłkę. Daje to też swój efekt cyfro wy w 40 min., kiedy po strasie nieobstawionego zupełnie prawoskrzydłowego gości piłkę zdąża tylko odbić Koczwara w pole, a nadbiegający Odrowąż skierowuje ją do siatki. Po pauzie Wisła ujmuje znowu inicjatywę w swe ręce i już w 8 min. zdobywa głową dla jej barw drugiego goala Filek II. Wisła ma teraz niezliczoną ilość pozycyj podbramkowych, ale napad jej nie umie ich wyzyskać. Parokrotnie i szczęście nie sprzyja gospodarzom, gdy piłka strzelona przez Artura trafia w słupek, a znowu „bomba” Filka trafia w poprzeczkę.

Gracze Polonji nie deprymują się i do samego końca nie rezygnują z walki. Ciągłe przeboje skrzydłowych, głównie Kisielińskiego, niepokoją poważnie tyły Wisły, które mają momenty niepewności i niezdecydowania. Brakło tam stanowczości, silnego wykopu i ostrego pójścia na piłkę. Na skutek tego wytwarzają się niebezpieczne sytuacje podbramkowe, w których Koczwara parokrotnie interwenjuje z powodzeniem. Nie może jednak przeszkodzić temu, iż w 38 min. Przybysz zdobywa celnym strzałem w róg drugą i ostatnią bramkę dla Polonji.

Na wyróżnienie zasługują z drużyny Wisły Gierczyński w pomocy. Koczwara w bramce. Łyko i Filek II w napadzie, reszta przeważnie na dobrym ale nienadzwyczajnym poziomie. W Polonji reprezentacyjni gracze Szczepaniak i hyc nie zachwycali bynajmniej. Całość grała przeciętnie. Widzów ponad 3.000.

Sędziował w miejsce p. Gruszki, który niestety nie przyjechał, p. Strączek ze Śląska.


Dobry Wieczór! Kurier Czerwony: ilustrowane pismo codzienne


„Nie mamy szczęścia do sędziów”

Skarżę się poloniści

KRAKÓW, 9.10. WISŁA-POLONIA 4:2 (3:1).

Bramki dla Wisły strzelili Łyko z karnego, Filek 2 i Artur, dla Polonii Odrowąż i Przybysz.

Ody na boisku gracze walą się pięściami narzeka się na poziom moralny i sprawa wędruje do odpowiednich instancyj. Ody publika dla odmiany rżnie kamieniami przeciwną drużynę zamyka się boisko i żąda budowy specjalnych parkanów.

Co się jednak dzieje, gdy na boisku urzęduje sędzia zdolny wyprowadzić z równowagi nie tylko graczy ale i publikę, i gdy w przeciągu siedmiu minut dyktuje dwie mylne decyzje przynoszące w konsekwencji dwie bramki? Co się wtedy dzieje? Czy nie należy wyrazić pochwały drużynie Polonii, że zachowała zimną krew i karnie uchyliła czoła przed wyrokiem sędziowskim? Czy władze sędziowskie nie powinny....? Sędzia p. Stronczek prowadził zawody nieudolnie. W 16-ej minucie podyktował karny przeciw Polonii, jakkolwiek nie było ku temu przyczyny. Owszem, dwie sekundy wcześniej gracz Polonii zatrzymał piłkę ręką na polu karnym. Wtedy można było gwizdać I należało, ale nie wolno go było dyktować w chwilę później bez żadnej uzasadnionej przyczyny.

Upłynęło kilka minut i drugi błąd sędziego. Habowski jechał z piłką i znalazł się z nią wyraźnie za linią autową. Zza boiska dośrodkował i z tego rzutu powstał róg, który przyniósł drugą bramkę. W ten sposób po raz drugi z winy sędziego Polonia została poszkodowana. Ale przyjęła to spokojnie i z godnością, jedynie Szczepaniak ograniczył się do protestu, a rezerwowy bramkarz stojący za bramką, machnął ręką i powiedział do nas: — „Co zrobić, my już mamy w tym roku takie szczęście do sędziów”.

Ustaliwszy to wszystko na wstępie musimy z kolei podkreślić, że nie chcemy twierdzić, jakoby obie te bramki rozstrzygnęły o losie Polonii. Mogły one wpłynąć na poczucie psychiczne drużyny ale przewaga jej przeciwnika, szczególnie w drugiej połowie, była tak wyraźnie zdecydowana, że zwycięstwo, jego nie może być kwestionowane.

— To nie jest ta drużyna, która przed tygodniem wygrała z Warszawianką — powiedział nam jeden ze świadków meczu warszawskiego.

po przegranej z Wisłą Jesteśmy pewni, że miał rację, trudno bowiem przypuszczać, aby w tej formie Poloniści mogli wygrać ciężkie spotkanie z lokalnym rywalem.

Polonia miała dobry start, ruszyła ostro naprzód i zdawało się, że Wisła będzie miała ciężki orzech do zgryzienia. Ale w miarę upływu czasu opór I napór czarnych koszul zwolna słabł i kruszył się. Początkowo szedł cały atak, maruderem był jedynie Kula.

Później coraz rzadszym gościem na froncie był Przybysz, a w końcu jedynie Kisieliński i Odrowąż zdradzali ochotę do walki.

To samo odnosi się do pomocy, gdzie Nycz tylko w pierwszej połowie spełnił swe zadanie. W defensywie natomiast najlepszy był Szczepaniak.

Na tle tej drużyny Wisła wypadła lepiej niż ostatnio I mecz zasłużenie wygrała



Kurjer Polski. R. 41, 1938, nr 278

WISŁA — POLONJA 4:2

W Krakowie w meczu ligowym Wisła po nieciekawej i na niskim poziomie stojącej grze pokonała warszawską Polonję 4:2 (3:1).

Zwycięstwo Wisły było w pełni zasłużone i mogło być cyfrowo wyższe. Polonja ustępowała swoim przeciwnikom o klasę zarówno pod względem technicznym jak i taktycznym, ale braki te nadrabiała ambicją i szybkością, której jednakże nie starczyło na cały okres meczu.

Bramki dla zwycięzców zdobyli Filek 2, Łyko i Artur, a dla Polonji: Odrowąż i Przybysz.

Sędziował p. Strączek. Widzów około 2 tys.



http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1938/numer082/imagepages/image2.htm do przepisania